Pierwszy etap podróży

Po chwili, niedawno poznani Touka i Kaneki, wrócili do pomieszczenia, gdzie siedziała w dalszym ciągu przy stoliku nasza grupa przyjaciół.
- Co ci się stało w oko? - spytała Asuna tajemniczego chłopaka, widząc jego opaskę.
Ten uśmiechnął się podejrzliwie i opuścił lekko głowę w dół.
- To nic czym mogłabyś się przejmować - rzekł pod nosem.
- To jak? Pokazać wam może okolice lub opowiedzieć coś więcej? - zmieniła nagle temat towarzyszka śnieżnowłosego kolegi.
- Z chęcią - odparł Kaneki z lekko udawanym uśmiechem i przymrużając oczy, aby dodać temu wiarygodności.
W tym momencie każdy wyszedł z podejrzanej, mrocznej karczmy, a ich oczy zaczęły razić złociste promienie słoneczne przedzierające się przez nieliczne obłoki na niebie.
Wokół okolica była naprawdę malownicza, z każdej strony wznosiły się niewysokie wzgórza, a na nich różnorodne domy, a pomiędzy nimi znajdowały się rozległe pola uprawne. Nie brakowało tam też lasów, które otaczały całe Dragoras.
- A więc czego chcecie się najpierw dowiedzieć?
- O Wieży Snów - odrzekł bez zastanowienia Kirito, a w jego oczach przeniknął znany wszystkim blask, który świadczył o jego determinacji.
- Hmm... To ona zwróciła waszą uwagę? I słusznie, choć zależy dla kogo...
- Co masz na myśli? - spytała cichym głosem Asuna, która wciąż z powodu swych obaw nie opuszczała ani na krok swego partnera.
- Nie jest to miejsce dla słabełuszy, ludzie którzy tam zginęli można przeliczać w tysiącach, mimo że gra ta należy do jednej z najnowszych.
- To dlatego bossy, osiągnęły już tak wysokie poziomy - zauważył chłopak o kruczoczarnych włosach, a także oczach.
- Widzę, że jesteś już trochę poinformowany...
- Owszem, ale musimy wiedzieć jak najwięcej by się tam dostać i być świadomi tego co nas tam czeka - powiedział z powagą, lecz słowa przez niego wypowiedziane doprowadziły Kanekiego do śmiechu.
- Nie bądź taki hop do przodu. Tutaj ci pewni siebie, tracą życie najszybciej. Ah! Zapomniałbym - uśmiechnął się złowieszczo i spojrzał w niebo, jakby chciał tam coś znaleźć. - Jeśli tu zginiecie, nie odrodzicie się już nigdy w tej grze. Nie będzie mogli zalogować się ponowny raz do TDO.
- Co? Jak to? - wykrzyknęli zdziwieni.
- A najlepsze jeszcze przed nami... - warknął pod nosem z nie mniejszym uśmiechem. - To idziemy?
- Kirito? - rzekła pytająco Asuna.
Na jego twarzy przez chwilę była widoczna niepewność, ale w jednym momencie zacisnął pięści, zmarszczył czoło i pewny swojego postępowania, uśmiechnął się.
- Asuna. Wiesz, że ja nigdy się nie poddaję i walczę do samego końca. Nie ma więc już odwrotu. Czas przejść i tę grę! - wykrzyknął radośnie i w oka mgnieniu zmienił zupełnie nastawienie swych kompanów do tej podróży. W ich sercach pojawił się płomień nadziei, a ich twarze rozświetlał uśmiech. Nawet Kaneki i Touka byli pod wrażeniem i zamilkli widząc ich niesamowity zapał i mimo ryzyka jakie ich czekało byli pewni siebie, a ich odwaga była nienaruszona.
- A ghoule? Kim oni są? - spytała z obawą złocistooka dziewczyna, lecz w tym momencie zapanowała kompletna cisza wśród nich. Ciszę zakłócił wiatr, który zmierzwił im lekko włosy i przemieszczał się między koronami drzew, powodując cichy szum liści.
- Omijajcie ich z daleka - rzekł gwałtownie po długiej ciszy Kaneki. - Najczęściej należą do większych grup, lecz chodzą osobno. Jedynie podczas walki atakują całym swym kolegium. Są bardzo niebezpieczni i wciąż zastanawia mnie sens ich istnienia, lecz na swojej drodze nie spotkaliśmy jeszcze żadnego ghoula. Jednak nasz przyjaciel padł ich ofiarą, został zapity przez... - nie dokończył.
- Drzewo Aogiri - skończyła za niego Touka.
- Drzewo Aogiri? - powtórzył ciszej Kirito.
- Tak, to jedna z najniebezpieczniejszych organizacji ghouli.
- Rozumiem
- Nie warto w ogóle z nimi walczyć, szanse wygranej z nimi sięgają zeru
- A istnieją dobre ghoule?
- Dobre pytanie... - szepnęła Touka, po czym odeszła wolnym krokiem w stronę gdzie znajdował się główny rynek Dragoras. - Idziemy? - spytała się reszty stojących tuż za nią towarzyszy, lecz nadal podążając w stronę miasta.
W tym momencie każdy ruszył za dziewczyną, a Yui wkradła się do kieszeni w czarnym płaszczu Kirito, wystawiając z niej jedynie małą główkę.
- Nasza droga będzie wiodła przez Las Silynów, Opuszczone Miasto Valyn, Drogę Życia, Rzeke Snów, która graniczy z głównym miastem TDO, gdzie znajduje się Wieża Snów. Stamtąd już niedaleko, jednak podczas drogi do niej możemy napotkać... wiele...
- Rozumiem, w takim razie ruszajmy! - odparł Kirito przeciągając się i z uśmiechem ruszył za resztą będząc pewnym powodzenia całej ich wędrówki. Obawiał się on jednak jednego, a mianowicie spotkania z Ghoulami. Świadom był bowiem tego, że jeśli tu polegną, nie uda im się przejść tej gry i zostać honorowym graczem.
- Asuna tak? - spytała Touka.
- Tak
- To ty byłaś wiceprzewódcą Rycerzy Krwi?
- Owszem, skąd o mnie wiesz?
- Interesuję się innymi graczami, sporo słyszałam o tobie i tej gildii
- Też grałaś w SAO?
- Nie, TDO to moja pierwsza gra MMO. Słyszałam też o Czarnym Szermierzu, który posiada specjalny item dwóch mieczy... - nie dokończyła.
- Tak, to jest właśnie Kirito - odparła z zadowoleniem.
- Ten, który przeszedł SAO - szepnęła z podziwem pod nosem - a więc stąd u niego taki zapał.
- Znam go już na tyle dobrze i wiem, że on nigdy się nie poddaje, jest bardzo zawzięty. Nigdy nie spotkałam takiej osoby jak on. Dlatego się w nim zakochałam - rzekła rozmarzona i odwróciła się spoglądając na swego ukochanego, który zauważając jej spojrzenie odwzajemnił uśmiech i złapał się za głowę.
- Rozumiem... - odparła jeszcze ciszej Touka.
- Daleko stąd do Wieży Snów? - spytał Kirito podążając niedaleko za nimi.
- Około tydzień drogi - odparł w końcu Kaneki przesuwając palcem w powietrzu, aby otworzyło się menu gracza, po czym kliknął w ikonę z mapą - jesteśmy tutaj - wskazał palcem na wybrane miejsce na mapie, a potem przesunął go o kilka cali wyżej zatrzymując się na małym rysunku, który przedstawiał Wieżę Snów - a o to nasz cel.
- Trochę daleko - westchnął Kirito.
- Nikt nie mówił, że będzie łatwo
- Wręcz przeciwnie - dokończyła dziewczyna z granatową grzywką, przerywającą jej połowę twarzy.

Kirito i reszta towarzyszy minęli właśnie miasteczko Dragoras i wkroczyli na zupełnie nieznany im obszar, gdzie czychało na nich wiele niespodzianek i zagrożeń. Był to las, gdzie u ich podnórzy wyrastały tęgie konary drzew, obwicie obrośnięte mchem, słońce ledwo przebijało swój blask przez ich gęsto rozrośnięte korony.
- Co to za miejsce? - spytała dziewczyna o włosach niczym promienie słońca o jesiennym poranku, który jest zasnuty dokoła mgłą nadając wokół niezwykle rzeźkie powietrze.
- Wszechmogący Las
- Wszechmogący?
- Tak, uzyskał taką nazwę po tym jak w tajemniczy sposób znikali stąd bez śladu różni gracze - rzekła z powagą Touka, lecz po chwili wyglądała jakby miała zaraz wybuchnąć śmiechem.
- Touka, nie strasz ich - odrzekł równie żartobliwie i oboje zaczęli się śmiać na całe gardło, dopóki coś nie poruszyło się w pobliskich krzewach.
- Kirito...
- Nie ruszajcie się - odparł nie dając skończyć zdania Asunie i zaczął się wolno skradać do danego miejsca. Chwycił jedną dłonią swój miecz znajdujący się na jego plecach i nie puszczając go z dłoni ani na chwilę, szybko odsunął liście krzewów. Okazało się, że powodem ich zmartwień był najzwyklejszy królik o śnieżnobiałej sierści i przerażony, szybko uciekł w przeciwnym do nich kierunku, jednak chłopak rzucił w jego stronę metalowe ostrze wbijając się prosto w jego klatkę piersiową. Podszedł do niego, złapał za uszy, po czym podniósł do góry.
- A o to nasza kolacja - odparł chowając go do swojej wirtualnej "spiżarni". Kaneki i Touka stanęli w milczeniu i z nie małym podziwem przez parę chwil wpatrywali się z szeroko otwartymi oczami w Kirito.
- Co jest?
- Nic, nic... - odparli razem, a chwilę potem ponownie ruszyli przed siebie.

Ich dalsza wędrówka nie obeszła się bez wszelakich rozmów, czy śmiechów, co bardzo szybko ich do siebie zbliżyło. Wcześniej tajemniczy Kaneki i Touka stali się bardziej otwarci co do swoich nowo poznanych przyjaciół, przez co szybko mijała im droga. Gdy słońce znacznie zbliżyło się już do horyzontu, wszyscy zdecydowali się na całonocny postój z noclegiem oraz ogniskiem, na którym miała być pieczona ich dzisiejsza zdobycz, w postaci królika.

JEŚLI MASZ TROCHĘ CZASU, TO PRZECZYTAJCIE NOTKĘ :D ~ tam zawsze się wam tłumaczę z błędów.
Arigatōgozaimashita ❤❤❤

Trocrzadko teraz dodaję rozdziały, wiem. Ważne jednak, że w ogóle się pojawiają. Może nie jeszcze zbyt ciekawe, choć za każdym razem to powtarzam, ale z czasem na pewno już będzie ciekawiej, a rozdziały będą dłuższe.
Czy tylko mi się wydaję, że po japońsku lepiej by to wszystko brzmiało? Może jestem zbyt przyzwyczajona do anime jak mówią tam po japońsku, ale lepiej brzmiałoby, np. (Nie wiem czy to się mówi *suka* czy *soka* a może i nawet *souka*, ale chodzi o *rozumiem*). No lepiej to brzmi co nie? XD (dobra pewnie nikt mnie nie zrozumiał). Tak czy inaczej liczę na wasze wsparcie w postaci komentarzy i gwiazdek :)

*PS przepraszam za wszelkie błędy, te ortograficzne jak i stylistyczne, ale pisałam to w autobusie i średnio mogłam się skupić.*

legolas_myluv
*mangozjeb*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top