Niespodziewana propozycja

Była noc. Pobliski obszar był oświetlany jedynie przez blask srebrzystej tarczy księżyca, który przyćmiewał gwiazdy znajdujące się wokół niego.
W miejscu gdzie przebywali nasi bohaterowie, panowała prawie kompletna cisza, gdyż zakłócał ją od czasu do czasu szum liści i traw, które pokrywała już rosa.
Tej nocy na warcie była Touka, lecz znużona tym, iż nic podejrzanego się nie działo wokół, zasnęła. Podczas ich snu, zza jednego drzewa wyszła niespodziewanie postać odziana w długie szaty. Jej kolor jednak nie był znany z powodu ciemności jakie go otaczały.
Zauważając śpiących na trawie przyjaciół, podszedł bliżej nie wydając przy tym żadnych odgłosów.
Gdy spojrzał na Kirito, zbliżył się do niego i stanął wprost nad nim uśmiechając się przeraźliwie. W tym także momencie, Kirito nagle otworzył oczy i odskoczył dalej błyskawicznie wyciągając swój miecz oraz stanął w pozycji gotowej do walki.
- Kim jesteś? - spytał wręcz groźnym jak na niego tonem.
- Nie musisz się mnie obawiać, nie mam złych intencji - odparł typowo męski głos, lecz jego twarz nadal była niewidoczna, gdyż znajdowała się pod ciemnym kapturem.
- Nie mogę ci uwierzyć na słowo - rzekł z powagą i wciąż marszcząc czoło i mocno zaciskając dłoń na rękojeści swego miecza. - Czego chcesz?
- Pochodzę z gildii Nocnych Mieczy i mój dowódca wysłał mnie na poszukiwanie Czarnego Szermierza, gdy tylko dowiedział się, że tu trafiłeś.

Kirito nic na to jednak nie odpowiedział, opuścił jedynie miecz i stanął naprzeciw niego.
- Czy zechciałbyś pójść do siedziby naszej gildii i pomówić z naszym dowódcą? - spytał po chwili.
- Jeśli to nie jest daleko, to chyba nie widzę przeszkód... - westchnął i włożył swój miecz do pochwy, lecz nadal zachowując ostrożność.
- To niedaleko, przy wybrzeżach najbliższego miasta
- Rozumiem. Zdążę tu wrócić przed wschodem słońca? - zwrócił się do zakapturzonej postaci, która znikała już powoli pośród drzew.
- To się okażę - parsknął pod nosem.
- Co?
- Nic, nic...

W dość któtkim czasie, oboje stali już przed wejściem do siedziby gildii Nocnych Mieczy. Kiedy weszli do jej wnętrza, przed oczami Kirito ukazało się duże pomieszczenie pokryte szkłem i lustrami, a jedynym oświetleniem były małe lampeczki, które dawały jasnoniebieski blask. Pomimo tego, panował tam półmrok.

Na końcu ogromnej sali znajdowało się coś przypominającego tron oraz wielki szklany stół. Nikt jednak przy nim nie zasiadał oprócz samego dowódcy gildii.
- Dobrze, że jesteście - rzekł od razu zauważając wchodzące przez wrota czarno ubrane postacie.
W tym momencie mężczyzna, który towarzyszył Kirito podczas drogi tutaj, zdjął swój kaptur i podszedł bliżej do swego przewódcy, kłaniając się przed nim.
- Powstań Idate - odparł po chwili dowódca dając mu znak ręką. - Możesz odejść, wykonałeś swoją misję.
Kirito stał wciąż dalej czując niezdecydowanie, nie wiedział bowiem co ma uczynić.
- Witam, Kirito - powiedział z cieniem uśmiechu na twarzy - nazywam się Kaduto i poprosiłem o przyprowadzenie cię do mnie z jednego powodu. Usiądź proszę - powiedział pokazując mu miejsce przy stole, a chłopak tylko skinął głową, po czym wykonał daną czynność.
- A więc o co chodzi? - spytał
- Potrzebujemy twojego sparcia, abyśmy mogli przejść całe TDO. W Wieży Snów jest wiele niebezpieczeństw, z którymi należy się uporać, jednak bossy znajdujące się na każdym z pięter są nawet dla nas, zbyt silne. Dlatego więc szukamy najlepszych wojowników do naszej gildii, aby zebrać sporą armię.
"Sporą armię? Czy potrzeba tylu ludzi, aby przejść grę?" - pomyślał Kirito.
- Czy przyjmiesz więc naszą propozycje o dołączenie do naszej gildii? - kontynuował dowódca.
Kirito złapał się za głowę i uśmiechnął znacząco, gdyż zaskoczyła go dana propozycja i zastanawiał się nad rozsądnym wyjściem z tej sytuacji.
- Jesteśmy jedną z najsilniejszych gildii w TDO, taka propozycja to dla niektórych graczy wielka szansa do sukcesu
- Rozumiem, ale podjąłem się już tego samego zadania wraz z moimi towarzyszami i nie mogę teraz złamać obietnicy, którą im dałem.

Kaduto nagle zponurzał i odwrócił głowę w drugą stronę.
- A więc taka jest twoja decyzja? - spytał po chwili bardziej poważnym i cichszym tonem niż poprzednio.
- Nie mam wyboru, przykro mi, że muszę odrzucić waszą prośbę. To niezwykła szansa, ale jestem samotnym graczem i raczej nie dołączam do gildii.
- Rozumiem - rzekł stanowczo - możesz odejść.
W tym samym czasie z pobliskiego wejścia wyszedł jeden z przedstwicieli Nocnych Mieczy. Podczad gdy Kirito zbliżał się już do głównego wyjścia usłyszał od przewódcy:
"Tego się obawiałem", lecz chłopak nie przejął sobie tym zbytnio głowy i miał zamiar właśnie otworzyć wrota, lecz były one zamknięte...

Tymczasem na dworze, na horyzoncie pojawiały się pierwsze promienie słońca budząc w ten sposób całą ludność i zwierzęta do życia. W tej także chwili ze snu przebudzili się Asuna, Touka i Kaneki. Pierwszą rzeczą, którą zauważyli wręcz natychmiastowo był brak obecności Kirito. Przerażona złocistowłosa dziewczyna od razu stanęła na równe nogi i zaczęła się rozglądać dokoła, lecz nie widząc nigdzie w pobliżu swego ukochanego.
- Kirito! - krzyknęła, lecz odpowiedziało jej jedynie dalekie echo.
- Gdzie ten polazł? - warknął z niezadowoleniem Kaneki.
- Nie mam pojęcia - odpowiedziała z obawą.
- Musimy go znaleźć, mamy coraz mniej czasu. Każdy zaczął już interesować się Wieżą Snów, więc będzie więcej rywali na drodze. Trzeba się zatem pośpieszyć zanim dotrą tam już inni przed nami - zauważyła Touka.
- Rozumiem...
- Rozdzielmy się i go poszukajmy, ale bądźmy ostrożni, wszędzie czychają na nas różne zagrożenia - zdecydowała niebieskooka dziewczyna.
- Dobrze - odparła Asuna i w tym samym momencie zaczęła biec znikając z ich pola widzenia.
- Kirito! Kirito! Kirito! - powtarzała pod nosem przejęta całą tą sytuacją Asuna. - Gdzie jesteś?
Ta, biegła coraz szybciej mijając kolejne drzewa. W pewnej chwili, rozglądając się na wszystkie możliwe strony, nie zauważyła wystającego z ziemi korzenia i potknęła się o niego lądując na trawie. Bez wahania jednak wstała i ponownie rozpoczeła swoją pogoń w poszukiwaniu swego partnera. W jej oczach zbierały się łzy, które tylko rozmazywały jej obraz i zmniejszały pole widzenia. Nagle stanęła w miejscu. Za najbliższymi drzewa dało się usłyszeć nietypowe odgłosy. Cicho więc wkradła się do pobliskich krzewów i odsunęła gęsto zarośnięte gałęzie, aby zobaczyć co się tam znajduje. Był to wielkich rozmiarów wąż, którego można porównać nawet do dwupiętrowego domu.
Lekko przestraszona Asuna chwyciła za rękojeść swego miecza i wybiegła zza krzewów nie hamując się przed niczym z powodu jej desperacji.
Wydając krzyki podczas szybkiego ataku i uruchamiając swój skill sprawiający iż jej istrze jarzy się błękitem, szybkim ruchem wskoczyła na głowę syczącego gada wbijając swój miecz w sam jej środek. Wąż po tym ataku zaczął mocno rzucać głową na wszystkie strony oraz wydawać z siebie przeraźliwe dźwięki. Asuna z trudem zdołała ustać na jego wielkim łbie i wbiła ostrze jeszcze głębiej, aż gad padł na ziemie martwy.
- A-su-na... - rzekł dziewczęcy, przerywany głos za jej plecami.
Należał on do Touki, która stała jak wryta z Kanekim. W sumie czego mogli się spodziewać po wicedowódczyni Rycerzy Krwi! Na pewno nie desperackiej ucieczki.
- Usłyszeliśmy niepokojące odgłosy, więc przybiegliśmy ci na ratunek, lecz widać niepotrzebnie - odparł z lekkim śmiechem śnieżnowłosy chłopak.
Dziewczyna zarumieniła się i jak zawsze złapała za głowę, przy tym chowając także swój miecz.
- Jesteś ranna - zauważyła Touka patrząc na jej przedramię.
- To nic takiego, małe skaleczenie - odpowiedziała z uśmiechem, po czym otworzyła menu, gdzie znajdowały się jej eliksiry zdrowia.
Kaneki nagle spojrzał na ranę dziewczyny, mocno wytężył swój wzrok i otworzył usta patrząc na nią ze... smakiem? Touka widząc jego zachowanie, które nie było jej już obce, kopnęła go w piszczel, żeby się uspokoił, a ten szybko ukrył twarz w swych dłoniach i wbiegł w zarośla, a zaraz za nim również Touka.
- Hej! Gdzie idziecie? - krzyknęła za nimi zdziwiona ich zachowaniem Asuna.
- Zaraz wracamy! - odkrzyknęła będąc już dalej, dziewczyna o włosach niczym nocne niebo.
- Dziwne... - powiedziała pod nosem długowłosa przedstawicielka płci pięknej, gdy nagle przypomniała sobie jaki był jej główny cel pogoni i walki z wielkim gadem. Kirito...

Mówcie co sądzicie o rozdziale, bo ciekawość mnie pożera żywcem. NAPRAWDĘ! ;D

Hejka! Mówiłam, że będę trochę częściej dodawać rozdziały, więc o to i on :D Sama nie sądziłam, że pojawi się, tak szybko :D Wracając, akcja już się rozkręca i mam nadzieję, że dla was jest coraz ciekawiej i podoba wam się. (Specjalnie urwałam akcje w takich momentach ;-;).

legolas_myluv
*mangozjeb*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top