-3- If I can dream long enough, you'd tell me I'd be just fine
Calum szedł spóźniony do szkoły. Miał zwieszoną głowę w dół. Nie chciał tam być. Nie chciał widzieć ludzi. Nie chciał widzieć szafki Ashtona ani miejsc, w których kiedyś przesiadywali.
- Nie będzie tak źle. - szepnął Ashton, idąc obok. Jego nikt nie widział, oprócz Hooda.
- Oczywiście, że nie. Wcale mnie nie gnębią, a ty wcale nie umarłeś. - wymruczał, a kobieta, która szła obok, spojrzała na niego, jak na idiotę.
- Wyciągnij trzeci list. - Calum odpiął plecak i wyciągnął kopertę z pudełka. Wziął je, bo tak kazał mu blady Irwin, który teraz wpatrywał się w niebo, uśmiechając się lekko. Rozerwał papier i spojrzał na pochyłe pismo ukochanego. Wytarł łzę z policzka, spojrzał kontrolnie na Ashtona, który patrzył się na lecącego ptaka.
Drogi Calumie,
Nigdy nie powiedziałem Ci o siostrze, bo nie chciałem żebyś wiedział, że umieram od środka, że każdego dnia, powoli, każdy kawałek mojego serca psuje się i po prostu później go nie ma. Drugi powód - ludzie z naszej szkoły. Pewnie pamiętasz Ryana i Toby'ego. Znęcali się nad nami, bo byliśmy gejami. Popychali, wyzywali, bili, ośmieszali. Calumie, nie mogłem tego wytrzymać. Wyzywanie od dziwek, żartowanie o ssaniu pały, to wszystko, co się w tedy wydarzyło niszczyło mnie, tak jak to, że moja siostra nie żyje i nigdy nie wróci. Nic nie było tak, jak miało być.
Na zawsze Twój, Ash.
- Mówiłeś, że wszystko w porządku.
- Nigdy nic nie było w porządku, Cally.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top