Prolog

" W roku 358, kiedy po wielkiej apokalipsie duchów skończyła się pewna era, Strefa Cieni musiała zostać podzielona. Dzieci Cienia zmuszone były zdecydować, po której stronie staną.Rebelianci zesłani zostali do Podziemi, by tam pozostać na wieki i nie zagrażać już społeczeństwu ludzi, a Szlachetni zostali nagrodzeni i przeszli na Drugą Stronę po wieczny spokój i chwałę. Spośród tych drugich wyłoniono Strażników. Należą do nich najwybitniejsze duchy, które nierzadko posiadają wyjątkowe dary takie jak panowanie nad naturą, uleczanie śmiertelnych czy możliwość czasowej cielesności. Strażnicy osiedlili się na Ziemi i w ukryciu strzegą ludzi przed Rebeliantami, którzy raz na jakiś czas w mniejszych, lub większych grupach próbują przedostać się znów na powierzchnię. Przedzierając się tam tracą ostatnią szansę: nie mogą już powrócić do Podziemia, a jedyne, co ich czeka to unicestwienie z rąk Strażników. " - Z kronik Strażników.

Nie pamiętam w którym roku się urodziłam, ani jakie miałam życie. Podejrzewam, że było dobre, bo złe rzeczy zakorzeniają się w umyśle tak mocno, że nie jest się ich w stanie zapomnieć. Po Przebudzeniu tkwiłam w amoku kilka dobrych dni, zanim znalazł mnie Noah. Na początku nie byłam w stanie niczego zrozumieć. Sądziłam, że trafiłam do jakiejś sekty, a chłopak jest mocno niebezpieczny... i, cóż, nieźle porąbany. Nie mogłam się bardziej mylić.
Z perspektywy czasu cieszę się, że mu o tym nie powiedziałam. Pewnie naśmiewałby się ze mnie i sto lat, gdyby miał ku temu szansę.
Noah jest Strażnikiem. Mimo, iż sama do nich należę, nadal wydaje mi się to czymś nie z tej Ziemi. Długo nie mogłam zrozumieć, co się ze mną stało.
Kiedy już udało mi się spotkać z Dermą, naszą ziemską Opiekunką, okazało się, że jestem tak samo wyjątkowa jak Noah. Kto by pomyślał, że kiedy błądziłam wśród ludzi, kompletnie oszołomiona tym, że mnie ignorują, byłam już zupełnie dla nich niewidoczna. Derma uświadomiła mi, jak przebiegała historia Dzieci Cienia i jakie niosła za sobą konsekwencje. Oczywiście, rozumiałam ćwierć z tego, co do mnie mówiła. Pozostałe trzy czwarte z tych wiadomości odbijały się echem od mojego umysłu jeszcze przez kilka następnych dni. Zdecydowanie było tego za wiele.
W czasie mojego drugiego spotkania z Dermą dowiedziałam się, że nie bez powodu pozwolono mi tak długo chodzić po Ziemi. Dano mi czas, by ochłonąć i przystosować się do sytuacji... A to wszystko dla tego, że i mnie nadano status Strażniczki. Wtedy jeszcze nie wiedziałam o sobie nawet połowy z tego, co wiem teraz.
- Nie bój się - szepnęła delikatnym głosem Derma, chwytając mnie za lewe ramię. - Gdybyśmy nie wierzyli, że sobie poradzisz, nigdy nie znalazłabyś się wśród nas.
Ach, tak? Jakoś słabo mnie to wtedy przekonało.
Ale patrząc na siebie teraz, po tak długim czasie, jestem w stanie stwierdzić, że bardzo się myliłam. To jest moje przeznaczenie. Bycie Strażniczką. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top