Rozdział 19

Świąteczna atmosfera udzielała się wszystkim w domu Weasley'ów. Ginny i Harry, już jako małżeństwo pomagali w kuchni pani Wasley, bliźniacy jak zwykle szykowali jakiś numer specjalny, Bill rozmawiał z Charlie'm, który w te święta postanowił być z rodziną. Severus, z niemal trzyletnią już Vivien, która bardzo przypominała ojca, ale jak to on twierdził "na szczęście nie jest aż taka brzydka jak ja", siedział na wózku trzymając ją na kolanach i rozmawiał z panem Weasley'em. Hermiona siedziała na schodach przypatrując mu się z uśmiechem.

-Hermioni, co si stało? Czemu siedzi tu sama? - Usłyszała głos Fleur za sobą i odwróciła się.

Francuzka zeszła niżej i usiadła obok niej.

-Nie, nie... nic się nie stało - popatrzyła znów na Severusa, który droczył się z córką - Wszystko jest w porządku.
-Zmienił się - blondynka zagadnęła wesoło zaciagając francuskim akcentem - Bardzo. Pamiętam jaki był kiedyś
Hermiona zaśmiała się.
-O nie, Fleur, Severus, którego pokochałam cały czas siedzi gdzieś w nim i chwała mu za to. Wiesz... to ten wózek. Gdyby nie on pewnie nie zmieniłby się aż tak.
-No i wasza Vivien - dodała starsza
-Och Hermiono - Obie usłyszały głos Rona, który podszedł do nich - Taki milusi to on się od razu nie zrobił. Opowiadałaś Fleur o jego pierwszym dniu w pracy po bitwie? - zaśmiał się pod nosem.

Hermiona zagryzła wargę próbując stłumić uśmiech.

-Co si stało wtedi? - blondynka z ciekawością spojrzała na oboje rozmówców.
-Severus już wiedział, że zostanie ojcem. Po jego pierwszym dniu, profesor McGonagall poprosiła mnie o spotkanie. Przyszłam do niej nie spodziewając się zupełnie tego, że usłyszę prośbę o rozmowę z Severusem, który na lekcji cisnął w ucznia pierwszej klasy fiolką. Uczeń na szczęście się uchylił - uśmiechnęła się patrząc w sufit - ale Severus oczywiście stwierdził wtedy, że nie zrobił nic złego, a ten "wredny wyrostek" - wykonała dłońmi symbol cudzysłowu - powinien się cieszyć, że pierwsza w rękę wpadła mu pusta fiolka, a nie chochla, która leżała obok... - Ron parsknął śmiechem widząc szok na twarzy Fleur
-On zawsze był taki porywczy - skomentowała starsza patrząc na to jak teraz czarnowłosy bawił się z małą córeczką, która chichotała wesoło.

*~*~*

-Tato, a gdzie wujek Draco?
-Nie mógł przyjść, bo mówił, że bada coś ważnego - odpowiedział Snape
-Szkoda - rzuciła smutno mała dziewczynka.

Snape popatrzył na nią z lekkim uśmiechem. Nikt nie mógł mieć wątpliwości czyja to córka. Jego i Hermiony geny podzieliły się tak, że Severus w duchu dziękował, że z twarzy była podobna do Hermiony, pomijając jego oczy. Włosy miała czarne i mocno kręcone jak matka, chociaż bardziej pozwalały się układać.

-Też żałuję, ale jutro pójdziemy go odwiedzić jak chcesz
-Severusie, doprawdy uroczo wyglądacie - odezwał się wreszcie pan Weasley

Snape westchnął. Ciągle nie znosił słowa "uroczo" skierowanego w stronę jego osoby.
Jak ktoś taki jak on niby mógł być uroczy??
Popatrzył na rudowłosego poważnym, surowym wzrokiem. Nagle coś błysnęło mu przed oczami, a zaraz ukazał mu się aparat. W rękach Ginny... Potter.

-Można wiedzieć co ty robisz? - rzucił ze zdenerwowaniem.

Naprawdę nie przepadał za świętami. Co prawda podchodził to tych dni inaczej przez Hermionę i małą, ale wciąż denerwowała go ta wszechobecna, najczęściej sztuczna radość i mnóstwo ludzi wokół, którzy chcą się ściskać i robić TAKIE rzeczy. On i zdjęcia to złe połączenie.

-Zdjęcia - wzruszyła ramionami - Na pamiątkę, w razie jakbyś znowu zrobił się wrednym nietoperzem
-Weasley... - zaczął ostrzegawczo
-Potter - przerwała mu, ale nie zwracał na to uwagi
-... ja wciąż jestem wrednym nietoperzem

Dziewczyna zacmokała.

-Miałem cię za inteligentniejszą, wiesz? Tym czasem teraz nazywasz się Potter... wybacz, ale gdyby głupota emitowała światło, to przez znanych mi męskich osobników noszących to nazwisko, słońce miałoby kompleksy - wyrzucił z siebie na jednym tchu
-Ciągle jesteś wredny, masz rację - stwierdziła Ginny z szerokim uśmiechem
-Ja zawsze mam rację - sarknął

Usłyszał śmiech, którego się nie spodziewał. I to nie jeden. Śmiała się sama Ginny, pan Weasley i co go zaintrygowało - Ronald, Fleur i Hermiona siedzący przy schodach.

-Coś cię bawi Granger? - rzucił głośniej, żeby usłyszała zachowując powagę.
-Ty. Od trzech lat.

Popatrzył na córkę, która patrzyła na niego tłumiąc słodki uśmieszek.

-Tak. Ty też mnie wyśmiej mała, wredna istoto - sapnął i odsunął ją na kanapę obok.

Chciała wrócić do ojca na kolana, ale ten udając obrażonego nie dawał jej tego zrobić odwracając wózek tak, żeby cały czas być plecami do niej.

Nagle usłyszał trzask aportacji na dworze. Ciężko pozbyć się starych nawyków, więc mimo że wojna skończyła się trzy lata temu, gwałtownie obrócił głowę w tamtym kierunku.

Zaraz otworzyły się drzwi, w których pojawił się zasapany Draco Malfoy, który w progu potknął się i runął na ziemię. Vivien zaśmiała się głośno, w czasie, kiedy reszta była w lekkim szoku, ale też uśmiechnęli się, kiedy przybysz szybko wstał i otrzepał marynarkę. Poprawił włosy i witał się z obecnymi lekkim uśmiechem i niepewnym machnięciem dłoni. Na policzkach wykwitły mu delikatne rumieńce z zawstydzenia.
Podszedł do Snape'a i pochylił się do niego przytrzymując swój krawat przy ciele.
-Musimy porozmawiać. Teraz. W cztery oczy. To ważne - szepnął.

Hermiona obserwująca z niepokojem to zdarzenie czuła jak jej serce przyspiesza bicia. Odprowadziła wzrokiem mężczyzn, którzy udali się do innego pomieszczenia i oparła głowę o ręce spoczywające splecione na kolanach.

*~*~*

Ok. Jest i następny rozdział. Prawdopodobnie przedostatni, albo przed-przedostatni 😂 zależy jak to wyjdzie.
Nie jestem jakoś przekonana do tego dzisiejszego, bo mam wrażenie, że za dużo w tym słodyczy, ale z drugiej strony Severus z małym dzieckiem to chyba najbardziej urocza rzecz na świecie (oberwałabym od niego za to jak nic XDD ).
Ale skomentujcie jak to odbieracie, proszę 😊

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top