Rozdział 8

-Powtarzam, Draco Malfoy... - zaczął któryś raz, już nieco zirytowany Severus
-Proszę określać go "oskarżony" - przerwał mu sędzia. Nie był nim minister magii, ale jakiś potężnie zbudowany blondyn.
-Co to za różnica? - zapytał bliski kresu wytrzymałości. Siedział na sali już prawie półtorej godziny obserwowany, przez każdego obecnego na sali, a tłum był niemały.
-To istotne do raportu.
-Wsadźcie sobie ten raport w... - mruknął pod nosem poprawiając się na wózku.
-Panie Snape - upomniał go - Proszę o profesjonalne podejście do sprawy.
-Podszedłem do niej profesjonalnie, ale jak ja czegoś nie potrafię, to się za to nie zabieram w przeciwieństwie do niektórych.
-Panie Snape! - prowadzący podniósł głos - Został pan ułaskawiony z poprzednich win, ale jeśli nie uspokoi się pan, ukarzemy pana za obrazę sądu!
-Tłumaczę... szanownemu sędziemu - zaakcentował złośliwie - jak i reszcie tu zebranych, że OSKARŻONY działał pod wpływem rodziców. Nie dobrowolnie. To była podświadoma reakcja obronna, czyli dopasowanie się do otoczenia. Na brodę Merlina... to jeszcze dzieciak! Sam nie wiedział w co się pakował!
-Według prawa, kiedy dołączył do grona śmierciożerców był niemal pełnoletni. Kilkoro świadków twierdzi, że był w pełni świadomy swoich czynów.
-Panie sędzio, to wasza sprawa, jeśli bierzecie świadków z Munga, z oddziału dla obłąkanych, ale jak długo żyję i uczę, nie zetknąłem się z nastolatkiem, jak to sędzia ujął "niemal pełnoletnim", który byłby odpowiedzialny i w pełni świadomy swoich decyzji i wyborów. - wyrzucił z siebie na jednym tchu i przerwał, żeby się uspokoić - Jeśli to koniec przesłuchania i nie ma pan już żadnych innych pytań, chciałbym móc już stąd wyjś... jechać, wyjechać - zaciął się przy ostatnim słowie i spuścił nieznacznie głowę patrząc na swoje kolana.
-Tak, oczywiście - sędzia skinął głową - Dziękujemy za pańskie zeznania.

Snape nawrócił wózkiem i wytoczył się z pomieszczenia odprowadzany wzrokiem sędziego.
Zobaczył Hermionę siedzącą na ławce przed wejściem. Nerwowo pocierała dłonie. Usłyszała go i od razu skierowała wzrok w jego stronę. Wstała.

-I jak? Martwiłam się, tak długo tam siedziałeś...
-Ja zacząłem się martwić o swoją psychikę siedząc przesłuchiwany przez idiotę, na widoku wszystkich gapiących się na mnie ludzi. Czarodziej na wózku... też mi sensacja - parsknął.

Hermiona popatrzyła się na niego i uśmiechnęła delikatnie. To ukoiło jego nerwy.

-Uroczy jesteś - zaśmiała się - Musimy załatwić jeszcze jedną sprawę, ale to już nie dzisiaj.
-Jak najbardziej się z tobą zgodzę. Pomijając to, że jestem uroczy... nie jestem Granger - sapnął i ruszyli ku wyjściu.

Gdy znaleźli się na ulicy Londynu zatrzymali się.

-Może zanim wrócimy do ciebie - zaczęła Hermiona - coś byśmy tu zobaczyli?
-Nie interesują mnie atrakcje turystyczne Granger - powiedział zdwcydowanym, twardym tonem.
-Możemy posiedzieć w parku - wzruszyła ramionami.

Snape przystał na tą propozycję. Dotarli do parku, gdzie po krótkim spacerze Hermiona siadła na ławce, a Severus zajechał naprzeciw niej. W trakcie rozmowy opowiedział jej o przebiegu przesłuchania, rozmawiali o całej sprawie Dracona i sprawach codziennych. Nie obeszło się oczywiście bez poruszenia tematu zdrowia mężczyzny, co nie zachwyciło go, ale po kilku próbach zmiany wątku dał za wygraną i wysłuchał dziewczyny.

Długo tak rozmawiali śmiejąc się od czasu do czasu, co sprawiło, że Hermioma poczuła przyjemne ciepło na sercu. Śmiał się przy niej i dzięki niej. Severus Snape. To było naprawdę cudowne uczucie.

Wreszcie, gdy zaczynało się ściemniać postanowili wrócić na Spinner's End.

-Może zostaniesz? - zaproponował Severus, kiedy zatrzymała się w drzwiach. Zarumieniła się lekko, ale zgodziła się.

Kiedy przygotowali się do spania poprostu położyli się razem i zmęczeni dniem zasnęli wtuleni w siebie.

*~*~*

Zmysły Severusa powoli budziły się ze snu. Poczuł mrowienie i ciężar na ramieniu, którym spróbował ruszyć. Rozchylił powieki, a na jego kąciki ust uniosły się w lekkim uśmiechu. Poruszył ręką tak, że dziewczyna leżąca tuż koło niego stęknęła cicho i zbliżyła się bardziej do niego. Objął ją drugą ręką i przytulił całując w czoło.

-Granger - szepnął wtulając twarz w jej włosy - bardzo mi tak przyjemnie, ale moja ręka cierpi.

Hermiona zaśmiała się w jego klatkę i oddaliła nieznacznie, żeby móc popatrzeć na niego.
Pochłaniał jej twarz wzrokiem. Dziewczyna zarumieniła się.

-Na co tak patrzysz?
-Podziwiam widoki. Masz coś przeciw temu?

Dziewczyna chwyciła poduszkę spod swojej głowy i cisnęła nią w twarz Severusa.

-Tak mam.
-Mieć to ty możesz zaraz problem - sapnął sciągając poduszkę z twarzy i podniósł się na rękach.

Zbliżył się do niej, oparł łokcie mając jej ramiona między nimi i zniżył się do jej twarzy.

-Będziesz mieć problem Hermiono Granger - mruknął

-Chyba polubię takie problemy - szepnęła i chwyciła jego twarz w dłonie zbliżając ją do swojej.

Zaraz złączyli się w długim namiętnym pocałunku. Mężczyzna zaciągnął jej dolną wargę i powoli oddalił twarz.

-Mam propozycję, nie uwzględniam sprzeciwu. Dzisiaj spędzimy tu cały dzień. Po prostu...

I tak minął im dzień w łóżku, po prostu. Na rozmowach, milczeniu, jedzeniu, pocałunkach.
Po prostu.

Wieczorem Hermiona czekała na Severusa, aż ten wróci z łazienki.

-Nadchodzę - usłyszała wreszcie leżąc w łóżku.

-Ty nie chodzisz - sapnęła sennie, ale z uśmieszkiem na twarzy.

-Och dziękuję, że mi o tym przypomniałaś, bo jeszcze byłbym w stanie zapomnieć - sarknął Snape.

Dziewczyna poczuła jak materac za nią ugina się pod ciężarem ciała mężczyzny i usłyszała jak sapie cicho przenosząc nogi z wózka. Ciągle było to dla niego męczące.
Kiedy wreszcie się ułożył, poczuła jego chudą dłoń na swoim biodrze, a zaraz potem ciepły oddech na szyi. Musnął ją delikatnie ustami.

-Dobranoc Hermiono - szepnął i wtulił się w jej szyję.
-Severus? - Przerwała chwilę ciszy
-Hmm? - mruknął
-Mógłbyś na chwilę się odsunąć?
-Coś się stało? - zdziwił się, ale zrobił to.

Odwróciła się do niego i odepchnęła jego ramię tak, że położył się na plecach. Teraz w ogóle nie krył zdziwienia. Usiadła na nim okrakiem.

-No... tego to się nie spodziewałem - sapnął - Dobrze się czujesz?
-Nieswojo, ale to chyba żadna przeszkoda - zaśmiała się i chwyciła jego ręce umieszczając je nad jego głową.

Pochyliła się i złożyła długi pocałunek na jego ustach, który pochłaniał i oddawał z równą pasją.

-Hermiona, ja nie wiem, czy...
-Nie panikuj - przerwała mu i sięgnęła po różdżkę, po czym rzuciła zaklęcie na jego nadgarstki. Próbował nimi poruszyć, ale bez skutku.

-To kajdanki? - popatrzył na nią, kiedy rozpinała guziki koszuli - Zdejmij je. Wystarczy, że już nogi mam niesprawne.

Nie słuchała go. Zniżyła się do jego ciała i ucałowła pierś, schodząc w dół.
Severus patrzył w sufit kręcąc głową. Nie wiedział co ma robić... jak zareagować... pomijając fakt, że nie miał jak. Wygiął się mimowolnie w łuk i opadł spowrotem.

-Hermiona! - zawołał - Zaczekaj!
-Kocham cię Severusie Snape. Sama nie wiem co robię, ale czy ja kiedyś zrobiłam coś wybitnie głupiego?
-Mnóstwo razy z Potterem i Weasley'em. Poza tym nie masz wrażenia, że robisz to teraz? - jego oddech był coraz cięższy, a napięcie w spodniach piżamy coraz bardziej odczuwalne. Pokiwała przecząco głową. - Granger... szaleję za tobą.

Uśmiechnęła się i wróciła do poprzedniej czynności rozpieszczania swojego kochanka.
Tej nocy poddali się fali rozkoszy i doświadczania głębszego poznania ciepła swoich ciał.

*~*~*
Nie ukrywam... miałam trochę trudności z pisaniem tego rozdziału, więc byłabym wdzięczna, gdybyście w komentarzach napisali jak wam się go czytało :)
(No i tak... nie umiem pisać scen +18 😂 więc jak ktoś na to liczy, to najprawdopodobniej się zawiedzie)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top