Rozdział 14
Na wstępie chciałam podziękować alicex99x tak oficjalnie, bo dzięki niej wpadłam na pomysł i wreszcie napisałam ten rozdział 😂
Mam nadzieję, że się spodoba.
Gwiazdkujcie, komentujcie co wam się podoba i jeśli macie jakieś obiekcje. Nie krępować się, nie gryzę, a chętnie poodpowiadam na wasze pytania, jeśli jakieś macie 😃
Miłego czytania
*~*~*
Minął tydzień od ostatniego spotkania z Draco. Severus do południa przesiadywał w Hogwarcie szukając potrzebnych mu informacji w bibliotece, wracał do domu i starał się nie rozmawiać o tym z Hermioną, a zamiast tego zająć ją innym tematem. Ta spędzała czas przy książkach, telewizorze, którego pochodzenia w sumie nie określili dokładnie do tej pory.
Kilka razy odwiedziła Norę.
Za pierwszym razem przesiedziała tam praktycznie cały dzień. Nic dziwnego, skoro ostatnio była tam na ślubie Billa i Fleur.
Pani Weasley wyściskała ją, częstowała różnymi smakołykami w przekonaniu, że dziewczyna schudła i wypytywała o wszystko co możliwe. Niepewnie poruszyła temat jej związku z Severusem, o którym dowiedziała się od syna, ale Hermiona odważnie i względnie swobodnie rozwinęła myśl, zapewniła, że to była w pełni świadoma decyzja ich obojga i czują się dobrze ze sobą. Kobieta wyraziła szczere zadowolenie i już zaprosiła ich na wszystkie możliwe wydarzenia, które odbędą się w Norze - urodziny kogokolwiek, święta, a może i trafi się coś jeszcze.
Hermiona przyjęła propozycje z uśmiechem, zapewniając, że ona będzie w nich uczestniczyć z jak największą chęcią, a Severusa jakoś przekona.
Spotkała tam Freda, który ciągle jeszcze dochodził do siebie po bitwie. Lekko kulał na lewą nogę i widać było widać, że miewa problemy z mówieniem, ale wyglądał i czuł się już znacznie lepiej.
Ginny Hermiona nie widziała chyba od czasu bitwy, ale przy pierwszej wizycie się nie spotkały.
Następnym razem owszem, więc starsza podzieliła się z przyjaciółką wersją rozszerzoną jej związku, czyli szczegółowo jak do tego doszło. Oczywiście część wiedziała wcześniej od Harry'ego.
Początkowo ruda wyraziła obiekcje co do partnera starszej przyjaciółki, ale po głębszym wyjaśnieniu siły uczuć jaką darzy Severusa, młoda Weasley westchnęła z uśmiechem i na chwilę zapadła cisza, którą przerwała pytaniem "Czy wy już... no wiesz?", po czym oberwała poduszką od mocno zarumienionej Hermiony.
-Patrząc na kolor twojej twarzy, znam odpowiedź
-Ginny, proszę cię... - nalegała starsza - Możesz przestać? To jest dziwne. Rozmawianie o tym... na dodatek, kiedy mówisz o nim "profesor Snape"
-Ale to jest profesor Snape! - zaśmiała się - Ten sam, którego tyle razy miałaś dość, bo ci dogryzał i nie pozwalał mówić na lekcjach. Ten sam, który, z tego co mówił mi Harry, będzie mnie w tym roku znowu uczyć - zamyśliła się na chwilę - to będzie naprawdę dziwne... facet mojej przyjaciółki będzie moim nauczycielem
-Raczej "mój nauczyciel nagle jest facetem mojej przyjaciółki" - poprawiła ją - I nie myśl sobie, że to wpłynie na twoje oceny
-Prawa i sprawiedliwa Hermiona Granger... przecież jestem dobra w eliksirach - rzuciła z udawanym oburzeniem.
Rozmawiały wtedy o wszystkim, co im ślina na język przyniosła. Wcześniej nie miały na to tyle czasu, a nie widziały się praktycznie cały poprzedni rok szkolny.
Teraz, siedziała w jednym pokoju na Spinner's End z Severusem i Draconem. Rozmawiali o "odzyskaniu" jej rodziców.
-Z relacji Strzyga - zaczął Snape - wiemy, że twój ojciec pracuje w lokalnym supermarkecie. Matka w księgarni. Niedawno stracili opiekunkę i prawie się nie widują, bo nie pozwalają im na to zmiany, na których pracują, żeby opiekować się twoim bratem...
-Jak on ma na imię? - przerwała mu dziewczyna - Jeszcze mi nie powiedziałeś jak nazwali mojego brata
-Christopher - odpowiedział - Musisz nawiązać kontakt z matką i cóż... jeśli się uda, zapewnisz nam - wskazał Draco, który siedział cicho i wsłuchiwał się w ich rozmowę - wejście do domu państwa Wilkins.
Hermiona przełknęła nerwowo ślinę. Bała się tego, ale chciała wreszcie znów z nimi porozmawiać, poczuć ich uściski, cokolwiek z czasu, kiedy wiedzieli o jej istnieniu.
-Czekaj... o ile dobrze pamiętam - wtrącił się blondyn - oni mieszkają teraz w Australii. Chcesz się tam codziennie aportować?
-Nie - zaprzeczył - Skoro ciągle jeszcze mamy wakacje, proponuję znaleźć tam jakiś mały hotel na czas naszego pobytu
Malfoy skrzywił się. Pomysł niebardzo przypadł mu do gustu, bo wiedział, że nie odnajdzie się w świecie mugoli. Praktycznie cały czas spędzał w otoczeniu czarodziejów. Zazwyczaj czystej krwi. Nie wiedział za dużo o świecie niemagicznym, bo jego rodzice uważali to za coś zupełnie zbędnego i niegodnego istnienia, a ich zdanie i aprobatę cenił sobie ponad wszystko. Może datego stał się tym człowiekiem, który egzystował sześć lat w Hogwarcie.
Egzystencja to dobre słowo. Życie - z perspektywy czasu, nie do końca.
Omówili najważniejsze kwestie i umówili się z Malfoy'em na następny dzień, kiedy mieli zacząć działać.
Rano zapukał do ich drzwi z małą walizką w ręce. Już na niego czekali, też gotowi do drogi. Skrzat aportował ich w jednej z pustych ulic miasteczka, gdzie mieszkali rodzice Hermiony. Wyjaśnił, że niedaleko jest mały hotelik, gdzie Severus będzie mógł względnie swobodnie się poruszać.
-Dzień dobry - zaczął od razu z uśmiechem młody mężczyzna za ladą. Severus zmarszczył czoło, ale podjechał bliżej.
-Dwa pokoje. Jeden dwuosobowy, jeden jedno.
-Dwu osobowy z dwoma łóżkami, czy z jednym? - spytał recepcjonista patrząc na Hermionę i Draco
-Jedno - powiedziała Hermiona, po czym pochyliła się do Severusa i przytuliła go podejrzewając, że wewnątrz kipi ze złości.
W tym czasie Draco z rozkojarzoną miną i lekkim zniesmaczeniem odsunął się o krok od Hermiony. Jak ten gość mógł w ogóle zainsynuować, że to on jest z Granger?
Niby jedno sponrzenie, ale dość dosłowne.
Recepcjonista z przepraszającym uśmiechem zapisał i odwrócił się do tablicy korkowej z kluczykami do pokojów za nim. Hermiona cmoknęła Severusa w policzek.
-Spokojnie - szepnęła mu do ucha.
Sięgnął do jej ręki, swoją i pomasował ją. Recepcjonista obrócił się z powrotem.
-Na jakie nazwisko zapisać? - zapytał
-Snape - mruknął i odebrał kluczyki.
Trójka udała się do swoich pokoi.
-Nie ma na co czekać - stwierdziła Hermiona - Idę do tej księgarni.
Severus skinął głową i odprowadził ją wzrokiem.
Dziewczyna szła ulicą przypominając sobie instrukcje skrzata jak dotrzeć na miejsce. Mijała domki na szerokiej ulicy przyglądając się im dyskretnie, ale z ciekawością. Wreszcie, gdy docierała do terenów, gdzie było coraz więcej sklepów zaczęła szukać odpowiedniej księgarni.
Gdy ją dostrzegła, nieświadomie zwolniła kroku starając się zachować spokój. Była już przy drzwiach, kiedy przez szybę dostrzegła swoją rodzicielkę. Serce ścisnęło jej się w piersi. Nerwowo przełknęła ślinę i wzięła głęboki oddech.
Chwyciła za klamkę.
-Cześć mamo - szepnęła do siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top