#45
Zimne powietrze uderzyło w moje ciało, kiedy wyszłam z klubu. Było mi naprawdę przykro, że tak musiał skończyć się ten wieczór. Rozumiem, że ci ludzie w jakiejś części są ważni dla Harry'ego, ale ja nie chciałam mieć z nimi nic wspólnego. Nie umiem tak o zapomnieć i tak o wybaczyć im. Skrzywdzili mnie, a ja nie chciałam dawać im drugiej szansy. Dlatego nie umiałam zrozumieć mojego chłopaka, dlaczego na siłę chciał mnie z nimi pogodzić.
- Czemu jak zawsze musisz udawać jakąś pieprzoną obrażoną księżniczkę? - zły i podniesiony ton głosu Harry'ego dotarł do moich uszu. Stanęłam na środku chodnika i wzięłam głęboki oddech. To ja powinnam być na niego zła i byłam niesamowicie wkurwiona. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam.
Stał tam, a jego klatka piersiowa unosiła się w bardzo szybkim tempie. Jego włosy były już rozwalone, ale dalej wyglądał niesamowicie przystojnie.
- Czemu nigdy nie umiesz normalnie porozmawiać tylko wszystko jebiesz? - zaśmiałam się w jego stronę i wiedziałam, że wywoła to w nim niesamowitą furię, ale chciałam tego. Chciałam doprowadzić go do granic bezsilności. Mężczyzna stał wpatrzony we mnie i wydawało mi się, że już nic nie odpowie. Odwróciłam się od niego i wyjęłam telefon, aby zadzwonić po taksówkę.
- Bo ty tylko do tego się nadajesz. - usłyszałam.
Zabolało.
Uśmiechnęłam się smutno i odwróciłam do niego.
- Ty nawet w tym jesteś chujowy.
I widziałam jak mężczyzna rusza szybkim tempem w moją stronę. Złość z niego wręcz kipiała, ale nie bałam się. Mimo wszystko ufałam mu bardziej niż sobie. Bo właśnie na tym polega miłość. Stawiałam go zawsze ponad siebie. Gdy stał niecały metr przede mną, przyłożył swoją rękę do mojego gardła. Widziałam doskonale tą furię w jego oczach, wyglądał jakby chciał mnie co najmniej zabić. I jego uścisk był mocny, a ja nawet się nie wyrywałam. Po prostu na niego patrzyłam.
- Jesteś taka wkurwiająca. - warknął i pchnął mnie na ścianę klubu. - Mógłbym ciebie teraz zabić. - nieprzyjemne dreszcze przeszły przez moje ciało.
- To ty grasz ciągle nieczysto. - szepnęłam bardziej do siebie niż do chłopaka.
Obydwoje mierzyliśmy siebie nawzajem wzrokami i żadne z nas nie chciało odpuścić. Byliśmy zawzięci.
— Dzisiaj chciałem dobrze, chciałem, żebyś w końcu miała jakichś znajomych na poziomie. — powiedział, a mi się autentycznie zrobiło bardzo przykro.
Miałam znajomych ze studiów i oni byli normalni w porównaniu do jego kolegów i koleżanek.
— Zastanów się do kogo i co mówisz, Harry. Bo kiedyś jeszcze będziesz płakać po stracie mnie. — i widziałam, że te słowa w jakiś sposób do niego dotarły, a on chciał to ukryć. — Staram się kochanie, aby między nami było wszystko dobrze, ale ty i tak nie zwracasz na to uwagi. Nie słuchasz mnie i tego, co do ciebie mówię. Nie bierzesz mojego zdania pod uwagę i zawsze starasz się pokazać, że wiesz lepiej. Bo przecież wiesz, prawda? Wiesz, czy chce mieć kontakt z Louisem i El, wiesz co czuję w stosunku do nich, wiesz jak się teraz czuję, prawda? — mówiłam, a w moich oczach zebrały się łzy. — Dzisiaj będę spała u Zayna, bo na ciebie nie mam ochoty patrzeć. Oddaj mi mój telefon. — odepchnęłam go od siebie i wyciągnęłam rękę przed siebie, oczekując, że za moment położy na nim swój telefon.
— Kochanie nie, nie wiem, jak się teraz czujesz i wiem, że zachowałem się źle. Proszę, jedźmy do domu i porozmawiajmy, tak jak powinniśmy robić zawsze. Musimy ze sobą rozmawiać, Tam. Musimy, bo inaczej nie damy rady. Przepraszam cię z całego serca i wiem, że to ja dziś się źle zachowałem. Wiem, że jak zwykle to ja nie pomyślałem o drugiej stronie medalu i nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak boli mnie to że zwaliłem nam dziś wieczór, ale proszę cię o wybaczenie. Jesteśmy w pieprzonym związku i nie możesz dziś spać u Zayna, bo potrzebuję cię mieć w swoich ramionach. — swoją rękę położył na mojej, a ja głęboko westchnęłam patrząc się na jego skruchę w oczach. — Przepraszam cię cholernie bardzo też za to, co dzisiaj powiedziałem. Nadajesz się do wielu więcej rzeczy niż tylko do seksu.
Patrzyłam się uważnie na jego wyraz twarzy i on chyba naprawdę żałował. Oparłam swoje czoło o jego i westchnęłam cicho.
— Kocham cię, Harry. — powiedziałam niemal niesłyszalnie ale byłam pewna, że chłopak to usłyszał, bo objął mnie mocniej swoimi ramionami i przytulił.
*******
Taki krótki. Jak się podoba?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top