#42

Po całym dniu na uczelni, gdzie naprawdę pozbyłam się całej mojej energii i chęci do życia, stwierdziłam, że odwiedzę Harry'ego w pracy. Byłam pewna, że mężczyzna nie zrobił sobie przerwy na lunch i od śniadania, które zjedliśmy wspólnie w pośpiechu nic nie jadł. Dlatego, kupiłam jego ulubione jedzenie, jakim ostatnio była chińczyzna i poszłam do jego pracy.

Chciałam spędzić z nim trochę więcej czasu niż tylko rano, a potem wieczorem. W dalszym ciągu czułam wyrzuty sumienia przez ostatnią sytuację w klubie, starałam się załatać ją dobrymi momentami i wspomnieniami. Miałam również propozycję na dzisiejszy wieczór z Harrym i wielką nadzieję, że chłopak przystanie na moją propozycję.

Zatrzymałam jedną z taksówek, która przejeżdżała po głównej ulicy tego miasta. Pogoda była bardzo ładna, ale mi po prostu nie chciało się iść przez kolejne piętnaście minut. Podróż taksówką zajęła mi natomiast mniej niż pięć minut. To była wielka oszczędność czasu i możliwość szybszego bycia przy mężczyźnie.

Po uregulowaniu rachunku przejazdu taksówką, wyszłam z niej i skierowałam się do wejścia wysokiego budynku. Jego wnętrze miało bardzo chłodne wykończenie, ale było piękne. Każdy element pasował do siebie i nic się ze sobą nie gryzło. Podeszłam do recepcji przy której stały dwie młode brunetki i się delikatnie uśmiechnęłam.

- Pan Styles w swoim biurze? - spytałam dla upewnienia, kobiety zlustrowały mnie wzrokiem.

- To zależy kto pyta i czy była Pani umówiona z Panem Stylesem na spotkanie. - odpowiedziała jedna z nich.

- Oczywiście, nazywam się Tamara Styles i sądzę, że umawianie się na spotkanie nie było konieczne. - sprostowałam ich wątpliwości, wydawało mi się, że kobiety od razu zmieniły swoją mowę ciała i nastawienie do mnie.

- Tak, Pan Styles powinnien być w swoim gabinecie. Proszę się kierować do windy, a następnie na siedemnastym piętrze w prawo. - pokierowała mnie, podziękowałam jej i zgodnie z jej wskazówkami udałam się do windy.

Miałam nadzieję, że się nie zgubię na danym piętrze, bo wtedy czułabym się naprawdę skompromitowana. Niestety moje zdolności orientacyjne  nie były nawet na akceptowalnym poziomie. Nie byłam z tego powodu bardzo dumna i wiązało się to z zawsze włączoną lokalizacją w moim telefonie. Dzięki temu Harry zawsze wiedział, gdzie jestem, bo bezkarnie mógł mnie śledzić na snapmapie.

Podziękowałam w duchu Bogu, gdy na siedemnastym piętrze odnalazłam drzwi, a na nich wisiała duża tabliczka z napisem "Styles". Kulturalnie zapukałam do drzwi i weszłam przez nie. Moim oczom ukazał się piękny gabinet w nowoczesnym wykończeniu. Przy dużym oknie stało duże biurko, załadowane stertą papierów. A za nim siedział mężczyzna, którego wzrok utkwiony był obecnie we mnie.

- Cześć. - przywitałam się, podchodząc do mężczyzny i całując go w usta.

- Wyczuwam pyszne jedzenie. - mruknął, gdy się delikatnie odsunęłam. - Powiedz, że się nie mylę. - spojrzał na mnie błagalnie, a ja się zaśmiałam.

- Nie mylisz się. Zresztą, jak zawsze masz rację. - powiedziałam, rozbawiona jego miną. - Jednak najpierw zrób miejsce na biurku, bo masz tu niesamowity syf. - skomentowałam jego brud, co skutkowało się z jego burknięciem.

- Nie wyrabiam się już z podpisywaniem tego wszystkiego i czytaniem, a jeszcze muszę na laptopie poogarniać różne rzeczy. - powiedział podczas szybkiego układania papierów. - Dzisiaj do domu wrócę pewnie gdzieś po północy, więc nie musisz na mnie czekać.

Słysząc to od razu mój humor trochę zmizerniał, bo nie ukrywam, że zależało mi, aby spędzić ten wieczór z nim. Poza tym w mojej głowie ułożyłam sobie plan na ten wieczór.

- Czyli to jest kupka papierów, które musisz tylko popodpisywać? - spytałam, siadając na przeciwko niego i wskazując na kupkę papierów. Wyłożyłam jedzenie i podałam Harry'emu sztućce.

- Właściwie to te dwie kupki, ale z samym podpisywaniem tego zejdzie mi się dwie godziny. - mruknął, otwierająć pudełko z jedzeniem. - Jeju jak ja ciebie kocham, przecież ty jesteś aniołem. - zaśmiałam się na jego słowa i patrzyłam jak ze szczęciem wkłada jedzenie do buzi.

- Mam propozycję. - zwróciłam jego uwagę na siebie. - Zostanę tutaj z tobą i popodpisuje ci te wszystkie papiery, które wymagają tylko podpisu, ale w zamian wyjdziesz z pracy o dwudziestej, a potem tylko we dwoje pojedziemy do klubu. Bardzo brakuje mi tańczenia z tobą do białego rana. - Harry był świetnym tańcerzem i po prostu uwielbiałam z nim tańczyć, zawsze przy tym sprawiał mój śmiech. Do tego alkohol zawsze wpływał na ciekawy rozwój sytuacji.

- Jutro masz zajęcia, a ja ważne spotkania. - zauważył.

- Nie bądź już taki sztywny, liczy się tylko zabawa. - skrytykowałam jego podejście, mimo że wiedziałam, że ma rację. Jutro będziemy umierać, ale żyje się tylko raz.

Prawda? Oczywiście, że prawda.

Patrzyłam się jak mężczyzna powoli je, a w głowie pewnie analizuje wszystkie moje słowa. Chciałam, żeby się zgodził.

- Niech ci będzie. - spojrzał się na mnie z uśmiechem. - Ale od razu zaznaczam, że to będzie kulturalne wyjście bez alkoholu. - puścił mi oczko, a ja się zaśmiałam.

Chciałam z nim poruszyć jeszcze jeden temat dzisiejszego dnia, ale się okropnie tym stresowałam i nie byłam pewna czy powinnam zaczynać z nim taki temat. Nie chciałam psuć nam humorów, a prawdopodobnie to zrobię zaczynając ten temat.

- Harry, co z twoim odejściem od gangu? - wymruczałam pod nosem szybko, ale widząc jak cały chłopak się spina, wiedziałam, że popełniłam błąd.

- Powoli to następuje, kochanie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top