#37
Pov. Tamara
Wracałam do domu bardzo zmęczona. Nie miałam już tego wieczoru na nic ochoty. Ten dzień był bardzo męczący pod względem studiów. Działa się bardzo dużo zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych rzeczy. Jednak dobił mnie fakt, że nie zaliczyłam kolokwium. Zabrakło mi tak niewiele, a teraz od nowa będę musiała się uczyć. Strasznie demotywują i frustrują mnie takie sytuacje.
Wchodząc do mieszkania zdziwił mnie fakt, że drzwi były otwarte. Nawet jeśli Harry wcześniej wracał do mieszkania to zawsze je zakluczał. Bez zdejmowania butów przeszłam do salonu. Zmarszczyłam brwi, gdy na sofie zobaczyłam leżącą kobietę. Wyglądała jakby czuła się, jak u siebie.
- Dzień dobry. - powiedziałam nieśmiało. - Mogę wiedzieć co tutaj robisz? - spytałam, a cała uwaga kobiety przeniosła się na mnie.
- Jestem Natalie. Koleżanka Harry'ego, pozwolił mi przenocować tutaj. - dziewczyna z uśmiechem się przedstawiła, a ja zmrużyłam oczy. Byłam nieufna w stosunku do nowych osób, które były u Harry'ego w domu.
- A gdzie jest Harry?
- Na siłowni, ale powinien już wrócić z tego co mówił. - dziewczyna wydawała się być sympatyczna. - A ty to pewnie Tamara, jego była dziewczyna?
- Tak, dokładnie tak. - mruknęłam. Słysząc otwierające się drzwi, odwróciłam się w stronę holu. - Masz gościa. - zwróciłam się od razu do niego.
- Wiem, dzwoniłem dziś do ciebie, ale jak zwykle nie odebrałaś. - nawiązaliśmy kontakt wzrokowy.
- Staram się ciebie unikać, jakbyś chciał zauważyć. - prychnęłam i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się po prostu uczyć. Musiałam się wszystkiego nauczyć od nowa.
*************
Po kilku godzinach nauki byłam zmęczona i po prostu załamana. Nic nie wchodziło mi do głowy, a problemy w codziennym życiu przytłaczały mnie jeszcze bardziej. Zdecydowałam się dziś na kąpiel, aby choć troszkę się wyluzować i odstresować. Siedząc w wannie wypełnionej gorącą wodą i dużą ilością piany, słuchałam swojej ulubionej muzyki. Przymknęłam oczy i oparłam głowę o wannę, chciałam aby moje myśli były pozytywne. Nieustannie jednak powracały te złe myśli. Nie wiem nawet, kiedy pierwsze łzy opuściły moje oczy. Nie powstrzymywałam ich nawet. Skuliłam się w wannie i dawałam swoim emocją upust.
Nie spodziewałam się, że ktoś może wejść do łazienki w tym momencie. Harry bez żadnego wstydu wszedł do łazienki i zamknął za sobą drzwi.
- Wynocha Harry. - starałam się to powiedzieć jak najspokojniekszym głosem, jednak słychać było mój załamany głos. Chłopak patrzył się na mnie z widoczną troską.
- Po pierwsze to nasze mieszkanie, po drugie przyszedłem wziąć prysznic, a po trzecie..-chłopak przerwał podchodząc do wanny, uklęknął przy niej i dotknął mojej dłoni. Odwróciłam głowę w drugą stronę, aby nie widział mnie w takim stanie. - Tamara, kochanie, co się dzieje? - jego głos był bardzo troskliwy.
- Chce być sama, proszę. - nie chciałam dziś się kłócić, nie było mi to do niczego potrzebne.
- Nie, my musimy zacząć rozmawiać. Normalnie rozmawiać. - mężczyzna wstał, a ja spojrzałam się na niego, aby upewnić się, że wychodzi. Harry miał jednak inne plany, on najzwyczajniej w świecie się zaczął rozbierać. Byłam tak zszokowana, że nawet nie reagowałam na początku.
- Harry co ty robisz, ubierz się. - mężczyzna nie słuchał mnie i wszedł po prostu do wanny.
- Już nie pierwszy raz jesteśmy razem w wannie. - zaznaczył, a moje policzki zrobiły się czerwone.
- Nie jesteśmy już razem. - powiedziałam.
- A mi się wydawało, że nawet teraz jesteśmy razem w wannie. - pomiędzy nami zapadła cisza, a nasze oczy nie zrywały ze sobą kontaktu. - Chodź się przytul to będzie nam wygodniej. - zasugerował. Pokręciłam przecząco głową, byłam nieufna w stosunku do niego. - Tamara, chce Ci pomóc.
- Nie potrzebuje pomocy mordercy. - przymknęłam na chwilę oczy, bo bałam się jego reakcji. Chcąc jak najszybciej opuścić łazienkę, wstałam. Mężczyzna szybko wykorzystał chwilę mojego zawahania. Złapał mnie za biodra i posadził między swoimi nogami. Przez szybkie działanie mężczyzny, woda się delikatnie wylała. Mężczyzna objął mnie mocno w talii i położył podbródek na moim ramieniu.
- Nie dotykaj mnie. - starałam się jak najbardziej odsunąć od niego, ale on tylko coraz mocniej mnie trzymał. Psychicznie czułam się zmieszana będąc w jego ramionach, ale muszę przyznać, że dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że mi tego brakowało. Brakowało mi jego dotyku.
- Nie wypuszczę ciebie dopóki nie porozmawiamy. - mruknął prosto w moje ucho, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz.
- Nie mam Ci nic do powiedzenia. - starałam się, naprawdę starałam się być silna. Ręka mężczyzny delikatnie gładziła mój brzuch.
- Okłamałaś mnie w sprawie ciąży. - moje ciało całe się spięło. - Nie jestem zły, nawet ciebie rozumiem. To ja spierdoliłem wszystko. - jego głos był naprawdę spokojny.
- Tęskniłam za tobą bardzo, potrzebowałam się do ciebie przytulać, potrzebowałam twojego wsparcia. Ciebie nie było, a wtedy mi zależało na nas. Chciałam, żebyś wrócił i się mną zainteresował. - wyjaśniłam na spokojnie.
- Ja wtedy naprawdę nie mogłem się z tobą kontaktować. Tęskniłem za tobą bardzo i ciągle o tobie myślałem. - powiedział, a ja prychnęłam.
*****************
Piszcie swoje wrażenia po rozdziale!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top