#35
Przez cały tydzień nie miałem z Tamarą praktycznie żadnego kontaktu. Byłem bardzo zapracowany i wracałem późno do domu. Gdy ja do niego wracałem, jej już nie było. Dziewczyna dosłownie mnie unikała. Wracała do domu w środku nocy i zdążyłem się zorientować, że najczęściej po prostu imprezowała. W dzień chodziła na uczelnie, a po uczelni prawdopodobnie wracała do domu. Tamara tak jak postanowiła, śpi w innym pokoju. Tylko raz próbowałem to zmienić i skończyło się to okropną awanturą. Z dwojga złego wolałem, żeby krzyczała, biła mnie, była sarkastyczna i zimna, ale nie obojętna. Mijałem się z nią totalnie i bardzo mnie to bolało. Nie chciałem, żeby tak to wszystko wyglądało. Ona ma do mnie duży żal, że ją zostawiłem na tak długo i się nie odzywałem. Chciałbym załagodzić sytuację między nami, ale nawet nie mam okazji. Brakuje mi jej. Jej uśmiechu, głosu, ciała. Brakuje mi naszej więzi. Nienawidzę tej sytuacji, która teraz jest. Nie wiem nic, co się dzieje w jej życiu. Tamara ma moje dziecko w swoim brzuchu, oczywiście też mi nic o nim nie mówi. Traktuje mnie jak powietrze.
Dzisiaj specjalnie zabrałem papierkową robotę do domu, aby spotkać się z Tamara. Liczyłem na to, że nie zdąży opuścić jeszcze mieszkania. Wchodząc do domu po prostu się o to modliłem. Chciałem naprawić nasze relacje. Zależy mi na niej. Słysząc, że ktoś jest w kuchni udałem się tam.
Widok Tamary, która wkładała naczynia do zmywarki, był najpiękniejszym widokiem od tygodnia.
- Porozmawiamy? - spytałem spokojnie. Dziewczyna nie zwróciła uwagi na moje słowa. Po prostu je olała. Zbliżyłem się do niej i ukucnąłem przy niej. Dotknąłem dłonią jej ramienia, a ona zrzuciła moja rękę. - Musimy w końcu porozmawiać, nie zachowujmy się jak dzieci. - starałem się ponownie.
- Skoro przez taki długi okres czasu nie musieliśmy rozmawiać to teraz też nie musimy. - dziewczyna spojrzała się na mnie. Jej wzrok nie wyrażał żadnych emocji. Poczułem jakby ktoś wbijał mi szpilkę w serce. Kobieta wstała i chciała wyjść z kuchni, ale stanąłem jej na drodze.
- Dopóki nie porozmawiamy, nigdzie stąd nie wyjdziesz. - patrzyłem się w jej oczy, które nie pokazywały mi żadnych uczuć. - Kocham cię i nie chce ciebie stracić, porozmawiajmy. -powiedziałem najbardziej spokojnym głosem jakim się da. Chciałem, żeby Tamara trochę zmiękła.
- Jak ja chciałam z tobą rozmawiać, potrzebowałam ciebie i wszystko inne to ciebie nie było. Teraz daj mi spokój. To koniec nas. - jej głos był tak zimny, bez emocji, że nie wiedziałem jak na to zareagować.
- A nasze dziecko? - może chociaż ten temat będzie tym wyjściowym. Jednak, gdy dziewczyna wybuchła fałszywym śmiechem, wiedziałem, że to nic nie da.
- Nie ma żadnego dziecka. - zmarszczyłem brwi, nie rozumiejąc o co chodzi. - Mówiłam Ci wielokrotnie, że nie chce mieć dzieci teraz, że nie jestem gotowa. Oczywiście ty miałeś moje zdanie w dupie i nawet zniszczyłeś mi tabletki, tylko dlatego żebym zaszła w ciążę! Dokonałabym aborcji, żeby tylko nie mieć dziecka z tobą! - dziewczyna krzyczała, a ja nie mogłem i nawet nie chciałem uwierzyć w jej słowa.
POV. Tamara
Harry stał na przeciwko mnie, a jego klatka piersiowa unosiła się w szybkim tempie. Ja starałam się uspokoić emocje, które we mnie były. Gdy chciałam mężczyznę wyminąć on przycisnął mnie do szafek. Jego oczy były ciemno zielone. Był wkurwiony.
- Zabiłaś nasze dziecko? - krzyknął, a ja się wzdrygnęłam.
- Ty zabijasz miliony ludzi i jakoś jest dobrze. - mężczyzna uderzył ręka o szafkę tuż przy mojej głowie, a ja odruchowo się skuliłam.
- Cieszę się, że nie jestem z tobą. Jesteś okropną egoistką bez uczuć. Jest milion innych lepszych dziewczyn od ciebie, które dadzą mi dziecko. Jesteś pojebana. - nienawiść w jego głosie raniła moje serce bardzo, a w oczach miałam łzy.
- Do końca miesiąca zniknę z twojego życia. - powiedziałam. - Wiesz co, ty też nie jesteś taki zajebisty jak ci się wydaje. Jesteś najgorszym co mnie w życiu spotkało. Zniszczyłeś mnie totalnie. Nienawidzę tego kim jesteś i cieszę się, że w końcu raz na zawsze z tobą skończę. Jesteś potworem, który myśli tylko o sobie. - wyszłam z kuchni. Chwilę potem usłyszałam głośny huk w kuchni i dużo przekleństw. Nie obróciłam się. Weszłam do swojego pokoju i wytarłam łzy, które poleciały w międzyczasie. Wzięłam telefon do ręki i napisałam do Zayna. Nie chciałam dzisiaj spać tutaj, bałam się o swoje życie. Byłam roztrzęsiona i bałam się tego, że Harry może wpaść w jakiś napad furii.
*******************
Jak myślicie, jak skończy się historia Tamary i Harry'ego?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top