#31
POV. Zayn
Tamara bardzo szybko usnęła w samochodzie, a ja zrezygnowałem z jechania za miasto na wyścigi. Miałem co prawda jechać tam dziś, ale sądzę, że jednak dziewczynie przyda się bardziej sen i odpoczynek. Zawiozę ją dziś do mojego mieszkania, aby tam przenocowała. Zdecydowanie nie pozwolę, aby wróciła do mieszkania Stylesa.
Nie rozumiem jak mężczyzna mógł pozwolić na takie coś. Wątpię, żeby nie sprawdził tego faceta przed zatrudnieniem go. Zawsze brzydził się biciem kobiet i wykorzystywaniem ich, więc nie rozumiem czemu pozwolił na takie traktowanie Tam. Ona zdecydowanie na to nie zasługuje. Dokładnie tak samo jak on nie zasługuje na nią. Wyjechał sobie gdzieś teraz i zapewne bawi się w najlepsze nawet nie kontaktując się z Tamarą. Pewne jest to, że ją kontroluje ciągle, za pomocą Lou, tego ochroniarza, kamer czy równie nadajnika w telefonie. Natomiast Tam nic o nim nie wie, co się z nim teraz dzieje i gdzie jest. Ona go kocha, a on dosłownie psuje jej miłość, zaufanie do niego i ją. Mam ochotę przywalić mu za to jak się zachowuje.
Spojrzałem na dziewczynę i jedynie westchnąłem. Jest taka niewinna. Nie zasługuje na ten los co ją spotyka. Powinna mieć bezpieczne życie, stałą pracę i żyć sobie spokojnie z rodzinką. Nie rozumiem czemu ciągle bawi się z Harrym. Wiem, że miłość jest ważna. Wiem, że często przez nią podejmuje się głupie decyzję, ale bez przesady. Ważniejsze od tego wszystkiego jest to jak się czuje, czy jest bezpiecznie. Powinna czuć się szczęśliwa, a nie widać po niej tego szczęścia.
- Brakuje mi go. - usłyszałem jej cichy głos.
- Myślałem, że śpisz. - mruknąłem skręcając w kolejną ulicę. - Krzywdzi cię, nie ma go teraz, traktuje ciebie jak zabawkę. - wymieniłem jej wszystkie gorsze aspekty.
- Wiem, nienawidzę go. - odezwała się po dłuższej chwili dziewczyna. - Nienawidzę go z całego serca. - jej głos był naprawdę pusty. Gdy go słyszałem, coś w moim sercu się ściskało. - Ale kocham go i wierzę, że wróci i mi to wszystko jakoś wytłumaczy. Mam nadzieję, że będzie jak kiedyś. Będzie mnie przytulać, kochać, adorować. - poczułem jej wzrok na sobie, ale usilnie wpatrywałem się w drogę. - Z drugiej strony jednak mam ochotę się mścić, bardzo bardzo mścić na nim. Nie chcę go widzieć i po prostu to nienawidzę. Na razie wygrywa ta druga strona. Chcę zadać mu jak najwięcej bólu. Tak jak on mi. - bardzo przerażające było to, że głos dziewczyny się nie zmieniał. Ciągle był pusty i szczery.
- Jestem tu dla ciebie - powiedziałem pewnie. - Jestem gotowy pomóc Ci ze wszystkim. - spojrzałem się na nią i się do niej uśmiechnąłem. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech, a ja skupiłem się na wjeździe do garażu podziemnego.
- Dziękuję, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. - podziękowała. Mruknąłem jej coś w stylu, że nie ma za co i to nic takiego.
- Sądzisz, że za ile wróci? - spytała podczas, gdy ja wyłączyłem silnik samochodu.
- Szybciej niż się nam wydaje Tam. W końcu myśli, że jesteś w ciąży. - przypomniałem dziewczynie o małym kłamstwie, które sprzedała El, a ona dalej przekazała te wieści.
- Musze to jakoś odkręcić, ten pomysł akurat nie był dobrze przemyślany. - przyznała się kobieta.
Tamara bardzo szybko usnęła w samochodzie, a ja zrezygnowałem z jechania za miasto na wyścigi. Miałem co prawda jechać tam dziś, ale sądzę, że jednak dziewczynie przyda się bardziej sen i odpoczynek. Zawiozę ją dziś do mojego mieszkania, aby tam przenocowała. Zdecydowanie nie pozwolę, aby wróciła do mieszkania Stylesa.
Nie rozumiem jak mężczyzna mógł pozwolić na takie coś. Wątpię, żeby nie sprawdził tego faceta przed zatrudnieniem go. Zawsze brzydził się biciem kobiet i wykorzystywaniem ich, więc nie rozumiem czemu pozwolił na takie traktowanie Tam. Ona zdecydowanie na to nie zasługuje. Dokładnie tak samo jak on nie zasługuje na nią. Wyjechał sobie gdzieś teraz i zapewne bawi się w najlepsze nawet nie kontaktując się z Tamarą. Pewne jest to, że ją kontroluje ciągle, za pomocą Lou, tego ochroniarza, kamer czy równie nadajnika w telefonie. Natomiast Tam nic o nim nie wie, co się z nim teraz dzieje i gdzie jest. Ona go kocha, a on dosłownie psuje jej miłość, zaufanie do niego i ją. Mam ochotę przywalić mu za to jak się zachowuje.
Spojrzałem na dziewczynę i jedynie westchnąłem. Jest taka niewinna. Nie zasługuje na ten los co ją spotyka. Powinna mieć bezpieczne życie, stałą pracę i żyć sobie spokojnie z rodzinką. Nie rozumiem czemu ciągle bawi się z Harrym. Wiem, że miłość jest ważna. Wiem, że często przez nią podejmuje się głupie decyzję, ale bez przesady. Ważniejsze od tego wszystkiego jest to jak się czuje, czy jest bezpiecznie. Powinna czuć się szczęśliwa, a nie widać po niej tego szczęścia.
- Brakuje mi go. - usłyszałem jej cichy głos.
- Myślałem, że śpisz. - mruknąłem skręcając w kolejną ulicę. - Krzywdzi cię, nie ma go teraz, traktuje ciebie jak zabawkę. - wymieniłem jej wszystkie gorsze aspekty.
- Wiem, nienawidzę go. - odezwała się po dłuższej chwili dziewczyna. - Nienawidzę go z całego serca. - jej głos był naprawdę pusty. Gdy go słyszałem, coś w moim sercu się ściskało. - Ale kocham go i wierzę, że wróci i mi to wszystko jakoś wytłumaczy. Mam nadzieję, że będzie jak kiedyś. Będzie mnie przytulać, kochać, adorować. - poczułem jej wzrok na sobie, ale usilnie wpatrywałem się w drogę. - Z drugiej strony jednak mam ochotę się mścić, bardzo bardzo mścić na nim. Nie chcę go widzieć i po prostu to nienawidzę. Na razie wygrywa ta druga strona. Chcę zadać mu jak najwięcej bólu. Tak jak on mi. - bardzo przerażające było to, że głos dziewczyny się nie zmieniał. Ciągle był pusty i szczery.
- Jestem tu dla ciebie - powiedziałem pewnie. - Jestem gotowy pomóc Ci ze wszystkim. - spojrzałem się na nią i się do niej uśmiechnąłem. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech, a ja skupiłem się na wjeździe do garażu podziemnego.
- Dziękuję, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. - podziękowała. Mruknąłem jej coś w stylu, że nie ma za co i to nic takiego.
- Sądzisz, że za ile wróci? - spytała podczas, gdy ja wyłączyłem silnik samochodu.
- Szybciej niż się nam wydaje Tam. W końcu myśli, że jesteś w ciąży. - przypomniałem dziewczynie o małym kłamstwie, które sprzedała El, a ona dalej przekazała te wieści.
- Musze to jakoś odkręcić, ten pomysł akurat nie był dobrze przemyślany. - przyznała się kobieta.
-Za to z pewnością zdziwiło i uderzyło w Harry'ego. W, końcu taki był plan. - przypomniałem jej i zasugerowałem, że pora wysiąść z samochodu. Kobieta bez wcześniejszej odpowiedzi, opuściła pojazd i podeszła bliżej mnie. Skierowaliśmy się do mojego mieszkania, gdzie mieliśmy po prostu iść spać i niczym się już nie przejmować.
********************
Dziś trochę przemyśleń Zayna. Zbliżamy się do końca książki!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top