#26

Przeciągnęłam zieloną strzałkę w prawą stronę tym samym zaczynając rozmowę z mężczyzną. Podniosłam się z kafelek i skierowałam się do swojej sypialni, czując przy tym na sobie spojrzenia pozostałej dwójki. Nie chcąc nawiązywać z nimi kontaktu wzrokowego, opuściłam głowę w dół.

- Słucham? -  skierowałam pytanie do słuchawki, dając tym samym znak, że jestem przy telefonie. Zamknęłam drzwi do swojej sypialni na klucz i położyłam się na łóżku. Przez dłuższą chwilę mój rozmówca nie odpowiadał.

- Dzwoniłaś. - usłyszałam zachrypnięty głos z słuchawki. - Nie odebrałem wcześniej, bo spałem, więc teraz oddzwaniam. - dodał.

- Tak, chciałam porozmawiać o sytuacji między nami. - powiedziałam niepewnie. - W sensie wiesz, ostatnie zdarzenia z twoim udziałem nie wpłynęły pozytywnie na moje życie. Jednak, nie wiem, chciałabym powrócić do przyjaźni z tobą. - mówiłam powoli i starałam się dokładnie dobierać słowa. - Nie będziemy nigdy razem i chce to już teraz zaznaczyć, żeby potem nie było jakichś niejasności. Tylko zadaje sobie ciągle jedno zasadnicze pytanie. - mój głos drżał, a ja swoją drugą ręką masowałam swoją szyję. - Czy ty coś w dalszym ciągu czujesz? - kończąc pytanie, zakończyłam swoją wypowiedź. Przez kilkadziesiąt sekund nie dostawałam żadnej odpowiedzi. Przysięgam, że mój żołądek był maksymalnie ściśnięty.

- Zdaje sobie sprawę, że pomiędzy nami nic nie będzie. Przez bardzo długi czas się przyjaźniliśmy, a ja po prostu ciebie pokochałem. Wiesz, jesteś naprawdę bardzo fajną dziewczyną zarówno z charakteru, jak i z wyglądu. Ostatnio myślałem o tym i wyobrażałem sobie nasz związek. Wiem, że to brzmi psychicznie, proszę nie rozłączaj się. Po prostu po tym już wiem, że ciebie kocham, ale jak siostrę. Zależy mi na tobie, ale nie w ten sposób jak tobie na Harry'm, tylko taki inny. Rozumiesz. - Zayn wypowiadał wszystko bardzo powoli i ostrożnie, jakby bał się, że zaraz się rozłączę. 

Moje serce biło bardzo szybko, a brzuch bardzo bolał ze stresu. 

- Zayn, jesteś pewien, że jeśli spróbujemy od nowa, nie skończy się to źle? - słowa ciężko wychodziły mi z ust. 

- Będzie dobrze, ty masz chłopaka, a ja laski na jedną noc. Jesteśmy zaspokojeni wystarczająco. - usłyszałam jego rozbawiony głos i sama się zaśmiałam. Moje rozbawienie nie trwało długo, bo przypomniałam sobie o Harry'm, a właściwie o jego braku. - Proponuję się spotkać jutro. - głos chłopaka spoważniał, a ja nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.

- Nie wiem czy będę mogła. Napiszę ci potem czy to wypali, dobrze? - w odpowiedzi usłyszałam przytaknięcie Zayna. Mężczyzna sprowadził rozmowę na bardziej luźne tematy, a ja się trochę wyluzowałam. Muszę przyznać, że rozmowa z nim pozwoliła mi się trochę oczyścić psychicznie. Nie powiedziałam mu jednak o tym, że Harry wyjechał i nie mam z nim kontaktu, mimo że jego imię padało często w rozmowie. To, że chcę odbudować naszą znajomość nie oznacza, że mu ufam. Moje zaufanie względem do niego jest trochę ograniczone. Nie wiem, ile rozmawialiśmy, ale czas minął mi bardzo szybko.

Gdy zakończyliśmy rozmowę, wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Przejrzałam się w lusterku i z moich oczu poleciały łzy. Przed oczami znów pojawiła mi się sytuacja, jak Lou mnie potraktował. Zacisnęłam moje ręce na umywalce, a z oczu ciurkiem zaczęły lecieć mi łzy. Nie mogę mu już ufać, on jest po stronie Harry'ego, tak samo El. 

Zaczęłam szybko wycierać  łzy, gdy usłyszałam pukanie do pokoju. 

- Chwila! - krzyknęłam i poprawiłam włosy. Podeszłam do drzwi i je odkluczyłam. Widząc za nimi El trochę mi ulżyło, że to nie Lou. Dziewczyna nie czekając, aż gestem ręki ją wpuszczę, sama weszła do pokoju. Zamknęłam drzwi i spojrzałam się na nią, czekając, aż coś powie.

- Przepraszam, przepraszam, ja nie wiem, co mu odbiło. Ja naprawdę nie wiem. - kobieta mnie przytuliła, a ja zmarszczyłam brwi. Nie rozumiem czemu to ona mnie przeprasza. Przecież to nie ona potraktowała mnie jak śmiecia. Jednak, liczyłam trochę, że stanie po mojej stronie.

- Jutro mam zajęcia na uczelni, możesz spytać się swojego chłoptasia czy będę mogła na nie iść? - prychnęłam, zabrzmiało to bardziej wrednie niż miało.

- Tak, będziesz mogła, z pewnością. - przytaknęła odsuwając się ode mnie. - Chodź, muszę ci coś powiedzieć. - pociągnęła mnie za sobą na łózko. Niechętnie poszłam za nią. Siedząc już na łóżku wpatrywałam się w dziewczynę. Natomiast ona patrzyła się na swoje ręce. 

- Ej, mów. - złapałam ją za dłonie i popatrzyłam się na nią. Skoro już przyszła i chciała mi to powiedzieć, niech to z siebie wydusi. Nie mam teraz zbytnio ochoty na rozmowę z nią.

- Jestem w ciąży. 

*************************

Hejkaaaaa, następny rozdział w niedzielę. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top