#25

 Nie wiem zbytnio jak mam rozumieć to co teraz się dzieje w mim życiu. Życie z Harry'm nigdy nie było łatwe, aczkolwiek lubiłam to życie. Mieć obok siebie kochającego, opiekuńczego, bogatego, przystojnego mężczyznę naprawdę w jakimś stopniu było dla mnie ważne. Często się kłóciłam z mężczyzną, dokuczałam mu i irytowałam się przez jego zazdrość i nadopiekuńczość. Jednak było też bardzo dużo takich momentów, gdzie obydwoje sobie dokuczaliśmy, śmialiśmy się i po prostu czułam to napięcie między nami. 

Zawsze wydawało mi się, że szczerość i zaufanie to jest podstawa związku. W moim działa to chyba tylko w jedną stronę. Przez pewien moment, żyjąc z kryminalistą może być pięknie jak w bajce, a potem zostajesz zamknięta w złotej klatce. Ja właśnie czuję się jak w tej złotej klatce. Harry gdzieś wyjechał i nie mam z nim kompletnie kontaktu od paru dni. Z początku się tym nie przejmowałam, potem go zaczęłam potrzebować, następnie martwiłam się, a teraz czuję totalną pustkę. Louis i El mieszkają u mnie od momentu, w którym byłam chora. Dzień po tym jak zaczęłam się lepiej czuć, Lou powiedział mi jedno zdanie o zaistniałej sytuacji. Powiedział, że Harry musiał pilnie wyjechać, zostawił mi szereg ochroniarzy, pieniądze i w razie gdybym jeszcze czegoś potrzebowała mam mu mówić. 

Czułam się potraktowana jak śmieć. Oszukana przez własnego chłopaka. Nie chcę dużo, potrzebuję tylko szczerości. Jak widać nawet tego nie mogę dostać. Aktualnie powinnam leżeć i płakać w poduszkę, ale nie mam już czym płakać. Mimo tego jak beznadziejnie się czuję, muszę się uczyć, napisać wypracowanie i parę innych zajęć. 

Nie mogę być smutna tylko dlatego, że jakiś dupek mnie traktuje źle.

Będę bawić się za jego pieniądze, rozbijać jego ulubione auta, żeby na koniec powiedzieć jak bardzo go nienawidzę.

Zdaję sobie sprawę z tego, że on zna każdy mój ruch. A skoro ja nie wiem co on robi, to chcę mieć pewność, że myśli o mnie. 

Spojrzałam się na swój telefon i po raz kolejny zakręciłam nim w ręce. Cały czas w podświadomości miałam wyraz twarzy Zayna i jego oczy. Jego numer zapisałam w swoim telefonie, aczkolwiek po prostu boję się zadzwonić. Nie chcę go ranić, a obawiam się, że on coś do mnie czuje. Brakuje mi jednak takiego prawdziwego przyjaciela w swoim życiu. Oczywiście, mam El, ale ona w obecnej sytuacji może donosić wszystko Lou. Zastanawiam się czy po raz kolejny wprowadzić do swojego życia przestępce, czy lepiej byłoby jakbym zaczęła się przyjaźnić z kimś innym. Mam kilku znajomych, którzy są fajnymi ludźmi. Naprawdę bardzo ich lubię, ale wątpię, że mogłabym im mówić wszystko. Kiedy po raz setny obróciłam telefonem, zdecydowałam się zadzwonić do Zayna.

Chcę z nim tylko porozmawiać. 

Wybrałam jego numer i czekałam parę sygnałów, ale koniec końców usłyszałam pocztę głosową. Widocznie tak musiało być. Ścisnęłam usta i wstałam z łóżka. Przejrzałam się w lusterku i poprawiłam włosy oraz delikatnie przejechałam palcem po dolnej powiece. Nie chcę kolejnego dnia spędzić w mieszkaniu. Wyszłam ze swojej sypialni i skierowałam się do kuchni. Chciałam wziąć kluczyki od jednego z lepszych samochodów Harry'ego i po prostu pojechać na obrzeża miasta. W salonie siedzieli El i Lou, oglądając jakiś serial bądź film

- Chcesz obejrzeć z nami? - spytała naprawdę sympatycznie El. Spojrzałam się na nią, a ona wraz z Lou patrzyli się na mnie.

- Nie, dzięki. Jadę do miasta. - odkręciłam się od nich i podeszłam do szafki, w której trzymamy wszystkie klucze. Wzięłam tak naprawdę pierwsze lepsze z góry. Gdy się odwróciłam znów do nich przodem, Lou stał przede mną.

- Gdzie jedziesz? Nie możesz sobie już dziś odpuścić kłótni i awantur. - westchnął chłopak zakładając ręce na klatkę piersiową. Uniosłam brew i zlustrowałam go wzrokiem.

- Po prostu zejdź mi z drogi, a nie będzie żadnych awantur. 

- Tamara, wiedziałaś na co się piszesz wchodząc w związek z Harry'm. Mimo, że go tu nie ma, to masz być bezpieczna tak jakbyś była przy nim. - wywrócił oczami, a ja tylko prychnęłam i chciałam przejść obok chłopaka. On natomiast złapał mnie za rękę i ją wygiął tak, że byłam unieruchomiona. Upadłam na kolana i pisnęłam z bólu. - Nigdzie dziś nie wychodzisz. - powiedział zimnym głosem. - El, zamknij drzwi i przynieś mi klucz. - zwrócił się do dziewczyny.

- Nie, nie mam zamiaru być przeciwko komukolwiek z was. - słyszałam cichy głos dziewczyny, a Lou mocniej ścisnął moją rękę. Odepchnął mnie tak, że upadłam na kafelki.

- Nie będziesz wychodzić nigdzie, jeśli serio nie ma takiej potrzeby. Szczególnie w takie dni jak dzisiaj. - powiedział ostro, a ja po prostu oparłam się o szafki, a mężczyzna poszedł zamknąć drzwi. Czułam na sobie wzrok El, ale nie chciałam złapać teraz z nią kontaktu wzrokowego. Czułam się poniżona. 

Poczułam wibrację w tylnej kieszeni spodni. Wyjęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Przygryzłam wargę czytając to imię.
*********************
Następny rozdział w piątek?
Cieszę się strasznie, że wróciłam do pisania. Przynosi mi to teraz ogromną radość i nie nudzi mi się tak bardzo podczas kwarantanny. Mam nadzieję, że jesteście zdrowi, do następnego 😁







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top