#21
- Chris, nie bądź bezczelny. - zaśmiałam się, upominając chłopaka i biorąc łyk swojej ciepłej kawy.
- Ale to sama prawda. - jego twarz wykrzywiła się z niezadowolenia i frustracji.
- Oczywiście. - wywróciłam oczami i uśmiechnęłam się z rozbawienia. Telefon chłopaka zaczął wibrować, a on przepraszając mnie wcześniej odszedł, aby porozmawiać. Ja natomiast wzięłam swój telefon do ręki i zmarszczyłam brwi, gdy zobaczyłam, że dostałam jakąś wiadomość od Harry'ego. Zagryzłam wargę i nie chcąc sobie psuć humoru, przesunęłam powiadomienie w bok, równocześnie je usuwając. Odłożyłam telefon i dopiłam do końca swoją kawę. Zostawiłam na stoliku pieniądze i wyszłam z kawiarni. Zaraz po wyjściu moje włosy zostały rozwalone przez wiatr, odgarnęłam je na bok i skierowałam się w kierunku domu. Denerwowały mnie te włosy, miałam ochotę je ściąć. Chciałabym mieć krótkie włosy, wtedy linia mojej żuchwy byłaby bardziej podkreślona, a ja wyglądałabym dojrzałej,rowniez plusem byłoby to, że łatwiej mi byłoby je rozczesywać. Jednak, czy dobrze bym w nich wyglądała? Westchnęłam w myślach i rozejrzałam się, aby nie wpaść pod koła samochodu. Przeszłam bezpiecznie przez ulicę i weszłam do dużego apartamentowca. Byłam już tak zmęczona dzisiejszym dniem, że jedyne na co miałam ochotę to na sen. Weszłam do windy i wcisnęłam jeden z przycisków. Wyjęłam z kieszeni klucze do mieszkania i chwilę się niby bawiłam, a gdy winda się otworzyła, podeszłam do drzwi i je odkluczyłam. Weszłam do środka i westchnęłam na głos, naprawdę byłam zmęczona. Bez żadnych przemyśleń po prostu skierowałam się do łóżka.
***Louis***
Tak jak Harry mnie poprosił, pilnowałem Tamary. Obecnie byłem w ich domu i uzupełniłem im lodówkę, bo Tamara nie umiała o to zadbać. Jednak ta czynność została przerwana, bo ktoś zaczął pukać do drzwi. Odłożyłem truskawki i skierowałam się do drzwi. Otworzyłem je bez wcześniejszego sprawdzania kto to. Stał przed nimi jakiś młody chłopak i miał nieśmiały uśmiech na twarzy.
- Hej, mieszka tu Tamara, prawda? - uniosłem brew do góry i pokiwałem twierdząco głową. - Mógłbyś ja zawołać, muszę jej coś przekazać. - powiedział już pewniej i się delikatnie uśmiechnął.
- Wejdź do środka. - przepuściłem go w drzwiach. - Poczekaj tu. - mruknąłem, pokazując palcem miejsce w którym chłopak stał. Sam poszedłem do sypialni Harry'ego i dziewczyny w której obecnie ona się znajdowała. Bez pukania wszedłem do środka i podszedłem do łóżka. Dotknąłem ramienia dziewczyny i delikatnie je poruszyłem.
- Tam, obudź się. - powiedziałem głośniej i poczułem jak dziewczyna sama się przebudza i ziewa. Przez to, że ona ziewnęła, też to zrobiłem.
- Lou, co tutaj robisz? - spytała siadając na łóżku.
- Harry kazał mi ciebie pilnować. - powiedziałem szczerze i zauważyłem jak dziewczyna zaciska usta. - Ale teraz chodź, ktoś czeka na dole. - powiedziałem i wyciągnąłem ją z łóżka.
- Lou, postaw mnie. - mruknęła cicho Tamara, a ja się posłuchałem. Gdy ona wyszła z pokoju, aby zejść na dół, zrobiłem to samo. - Chris? - spytała zdziwiona dziewczyna.
- Chyba coś zgubiłaś, kwiatuszku. - zaśmiał się chłopak, a ja się na niego spojrzałem. Harry by już mu coś zrobił.
- Posłuchaj - wtrąciłem się. - Coś mi się nie wydaje, żeby ona pozwoliła ci ją tak nazywać, więc lepiej oddaj jej to co masz i wypierdalaj stąd, bo ona ma chłopaka i jest szczęśliwa - powiedziałem na jednym oddechu i przy tym patrząc się uważnie na niego.
- Lou spokojnie - mruknęła Tam. - A ty Chirs serio mnie tak nie nazywaj, oddaj mi to co moje i daj mi spać. - uśmiechnęła się delikatnie. Chris wyjął ze swojej kieszeni telefon i podał go Tamarze. - O mój Boże, dziękuję. - powiedziała szczęśliwa dziewczyna i go przytuliła. - Nawet nie zauważyłam, że go zgubiłam. Dziękuję, dziękuję, dziękuję. - mówiła szczęśliwa.
- Nie masz za co, Tam. - zaśmiał się chłopak, a ja czułem się dziwnie patrząc na nich, tak jak jakiś policjant w więzieniu, który obserwuje i pilnuje rozmów innych. - Jednak ja już chyba muszę iść, bo nie jestem mile widziany tutaj.
- To nie tak, po prostu, wytłumaczę Ci to innym razem, dobrze? - westchnęła dziewczyna i pogłaskała chłopaka po ramieniu. Chris pokiwal twierdząco głową i uśmiechnął się do dziewczyny. - Chodź, odprowadzę cię. - obydwoje skierowali się do wyjścia, a ja wróciłem do kuchni. Oparłem się o blat kuchenny i założyłem rękę na rękę, czekając, aż Tamara tutaj przyjdzie. Słyszałem jak się żegnają i jak drzwi zostają zamknięte. Po chwili przed moimi oczami pojawiła się blondynka i smutno się uśmiechnęła.
- Nie zdradzę Harry'ego, nie musicie mnie pilnować na każdym kroku, Lou.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top