#2
Czy chciałby ktoś rozdział wcześniej?
POV. Harry
Właśnie siedziałem czwartą godzinę nad papierkową robotą i szczerze miałem już dosyć. Najchętniej rzuciłbym to wszystko i poszedł się zabawić do jakiegoś klubu. Niestety mam pewne obowiązki, które muszę wypełniać. Usłyszałem pukanie do drzwi i mruknąłem cicho "Proszę." Drzwi się otworzyły, a w nich stanęła długowłosa brunetka.
- Odłóż te papiery, Harry i zajmnij się mną. - jęknęła dziewczyna. - Mam dość spędzania sama całych dni. - powiedziała i oparła się o biurko, a ja spojrzałem w jej oczy.
- Vanessa wyjdź z jakimiś koleżankami czy coś na miasto, ja nie mam teraz czasu. - westchnąłem i znów spojrzałem na papiery.
- Ale ja już nie mam pieniędzy na karcie. - burknęła, a ja spojrzałem się na nią zaskoczony.
- Na co ty wydałaś dwanaście tysięcy dolarów w dwa tygodnie? - dziewczyna wzruszyła ramionami i wydęła dolną wargę.
- Mogę twoją kartę? - nagle do gabinetu ktoś wpadł, a ja spojrzałem się szybko w tamtą sptronę. Louis przeprosił Van, a potem wypędził ją z gabinetu. Był cały zdyszany i podekscytowany.
- Ile płacisz za znalezienie Tamary? - spytał podekscytowany, a ja spojrzałem się na niego z zainteresowaniem.
- Wiesz, że zapłacę każdą cenę, aby mieć ją przy sobie. - założyłem ręce na piersi i oparłem się o fotel.
- Tamara jest w Netrói. Kilka dni temu się przeprowadziła tutaj, a dzisiaj się na siebie natknęliśmy. Mieszka w swoim starym domu! - pisnął podekscytowany, a ja przez chwilę przetwarzałem to co on powiedział.
- Nie ma humoru na żarty. - westchnąłem stwierdzając, że to nie możliwe.
- To jedź sprawdź. Przysięgam na życie Eleanor że ona mieszka w swoim starym domu. - przyłożył rękę do piersi, a ja zrozumiałem, że nie żartował. Wstałem od biurka i szybko zszedłem na dół. Wziąłem kluczyki do mojego Lamborghini Centenario i wyszedłem z domu. Działałem na szybko, bez żadnego planu. Nie wiedziałem co jej powiem, nie wiedziałem o co ją zapytam. Po prostu chiałem mieć ją już w swoich ramionach i wiedzieć, że jest bezpieczna. Przez cztery lata myślałem co jej powiem, kiedy ją znajdę. Teraz jednak nie żywiłem do niej żadych negatywnych emocji tylko tęsknotę. Na liczniku miałem już ponad trzysta jednak kompletnie nie zwalniałem. Chciałem jak najszybciej zobaczyć dziewczynę. Chciałem jej powrotu do mnie, do mojego domu, do mojego życia. Po prostu chciałem, aby było jak dawniej. Już po dziesięciu minutach byłem pod jej domem. Szybko wysiadłem z samochodu i go zamknąłem, a potem wszedłem do mieszkania bez pukania. Zauważyłem dziewczynę w kuchni, ale ona mnie jeszcze nie. Podszedłem do niej i odwróciłem ją przodem do siebie, a potem mocno przytuliłem. Wtuliłem się w zagłębienie jej szyi i poczułem jak do moich oczu nabierają się łzy. Byłem tak bardzo szczęśliwy, że znów jest przy mnie.
- Harry, puść mnie. - szepnęła, ale ja nadal trzymałem ją w swoich ramionach. - Harry, proszę.
- Po prostu mnie przytul. - mruknąłem i zaciągnąłem się jej zapachem. Poczułem jak dziewczyna też mnie obejmuje, a potem sama przytula się do mnie. Jej ciało się trochę rozluźniło, a ja odetchnąłem z ulgą. - Tak cholernie tęskniłem. - szepnąłem. - Gdzie byłaś przez tyle czasu?
- W Londynie. - powiedziała cicho.
- Zmienię się, Tam. Postaram się być idealny, tylko mnie już więcej nie zostawiaj.
- Mam narzeczonego. Nie możemy być razem. - szepnęła i puściła mnie.
- Tamara nie kłam, proszę. Naprawdę się zmienię tylko daj mi tą ostatnią szansę. Ja cię nadal kocham. - odsunąłem się delikatnie od niej i spojrzałem w jej oczy. Zauważyłem w nich ból, tęsknotę i strach. - Nie musisz się mnie bać, kotku. Przecież wiesz, że cię nie skrzywdzę. - dotknąłem jej policzka.
- Nie oszukuję. - westchnęła. - Ułożyłam sobie życie na nowo. Chcę żyć normalnie z normalnym chłopkiem i w normalnym związku. Chcę zapewnić mojemu dziecku normalny dom, z normalnym ojcem. Zrozum Harry, że nie chcę mieć z tobą żadnej styczności. Nie chcę żyć w świecie kryminalistów i toksycznych związków. Nie chcę mieć chłopaka, który mi nie ufa. - jej słowa łamały moje serce.
- Przecież mnie kochasz. - powiedziałem łamiącym się głosem.
- Kochanie, posłuchaj mnie uważnie. - powiedziała troskliwie i dotknęła ręką mojego policzka. Potrzebowałem jej opieki i troski, którą kiedyś często mnie obdarzała. - Jeśli chcesz mojego szczęścia to zapomnij o mnie. Przestań o mnie myśleć, wspominać i znajdź inną dziewczynę, która cię pokocha. Rozkochaj ją w sobie w ten swój kochany sposób, tylko jej nie porywaj, proszę. Pokochaj ją i spędź z nią resztę życia. Traktuj ją tak jak mnie i daj jej szansę, a gwarantuję ci, że będziesz szczęśliwy. Wiem, że to ci się teraz wydaje trudne, ale po pewnym czasie zrozumiesz, że nie byliśmy dla siebie pisani. - mówiła uspokajająco.
- Proszę daj mi drugą szansę, kotku. Ostatnią. - z moich oczu znów wyleciały łzy, a ja upadłem na kolana i przytuliłem skę do brzucha dziewczyny.
- Harry proszę cię zapomnij o mnie i zrób to o co cię prosiłam. Nie psuj mi teraz życia. Ja mam narzeczonego. Ułóż też sobie życie i zrób w końcu swoją Darcy. - zaśmiała się delikatnie i usiadła na ziemi. Wytarła moje policzki z łez, a potem się do mnie delikatnie uśmiechnęła.
- Kocham cię. - szepnąłem załamany. - I szukałem cię codziennie przez te cztery lata.
- Wiem, Harry. Proszę zaufaj mi i rozkochaj w sobie inną dziewczynę. Pamiętasz jak zawsze obiecywałeś, że zrobisz wszystko, abym była szczęśliwa? - pokiwałem twierdząco głową. Wiedziałem co teraz powie i nie mogłem się z tym pogodzić. - Chcę, abyś ułożył sobie życie z inną kobietą. Chcę, abyś ją kochał, dbał i robił te wszystkie rzeczy jakie tylko ty potrafisz robić. Wtedy będę szczęśliwa.
- Czemu nie chcesz mi dać szansy? - spytałem, a ona przytuliła się do mnie. Wtuliła się w zagłębienie mojej szyi, a ja też się do niej przytuliłem.
- Nie chcę żyć w świecie pełnym przemocy, chcę mieć normalne życie. - szepnęła bliska płaczu.
- Przecież zapewniłbym nam bezpieczeństwo. Zawsze to robiłem.
- To ty jesteś niebezpieczny, nie umiesz nad sobą panować, Harry. - poczułem jak dziewczyna składa delikatny pocałunek na mojej szyi. Każde jej słowo bolało mnie i rozrywało serce. Nie umiałem wyobrazić sobie życia bez niej.
- Tamara widziałaś to świetne auto, stojące pod naszym domem? - usłyszałem gruby głos, a Tamara się ode mnie oderwała i wstała na nogi. Otarłem swoje łzy i też wstałem. Spojrzałem się na mężczyznę, który wszedł do kuchni, a jego wzrok od razu wylądował na mnie.
- Dzień dobry, coś się stało? - spytał się mężczyzna, a ja pokręciłem przecząco głową.
- Do widzenia. - mruknąłem i wyszedłem z kuchni, a potem skierowałem się do drzwi wyjściowych.
- Harry, zrób to o co cię prosiłam. - usłyszałem jeszcze zanim wyszedłem z ich domu. W mojej głowie ciągle kłębiło się jedno pytanie.
Jak mam pokochać inną kobietę niż Tamarę?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top