#19
Stałam z Louisem przy jakimś samochodzie, który zapewne należał do niego i przytulałam się niego. Byłam w kompletnym szoku przez to wszystko.
- Lou? - zwróciłam na siebie uwagę chłopaka. - Jak z Eleanor?
- Z nią jest wszystko okej, ma się dobrze z tego co zdążyła mi powiedzieć. - mruknął i wziął głęboki oddech.
- Harry ich zabije, prawda?
- Szczerze to nie mam pojęcia, ale kogoś na pewno. Skrzywdzili cię, a on na to nie pozwoli. - mruknął i przytulił mnie mocniej. Zamknęłam oczy i po prostu się w niego wtuliłam. - Zabiłby i mnie, gdybym ci coś zrobił, ale w sumie mu się nie dziwię, bo zrobiłbym to samo dla Eleanor.
Byłam przerażona tym światem i wszystkim co tutaj się działo. Miałam już dość tego świata i nie chciałam do niego należeć. Nie byłam stworzona do tego wszystkiego. Chciałam trzymać się z daleka od tego całego gówna. Śmiesznym faktem było to, że mój chłopak jest najgroźniejszym gangsterem na świecie. Nie wiem powinnam chyba zacząć pisać książkę o tym, jak zaprzeczać samej sobie.
Może życie to jebana ironia.
Właśnie teraz przytulam się do chłopaka mojej przyjaciółki, kiedy mój zabija ludzi. Czy to nie brzmi absurdalnie? Nie mogłam sobie ułożyć jakoś lepiej tego życia, nie zakochiwać się w gangsterze i żyć teraz spokojnie?
Moje dzisiejsze samopoczucie to jakiś żart, moje życie to żart. Nigdy nie chciałam, aby ktoś przeze mnie umarł, a właśnie teraz tak się dzieje.
Pierdolona pani jeszcze nie psycholog i jej przemyślenia. Jak ja mam cokolwiek osiągnąć w tym zawodzie skoro nie potrafię rozwiązać swoich problemów i pomóc samej sobie.
Odsunęłam się od Louisa, a ten spojrzał się na mnie pytająco.
- Który to samochód Harry'ego? - chłopak kiwnął głową w kierunku jakiegoś samochodu, a ja się orientacyjnie spojrzałam w tamtą stronę.
- Masz kluczyki, jak chcesz możesz iść do niego, tylko nie odjeżdżaj. - mruknął podając mi kluczyki do samochodu. Przytaknęłam głową i skierowałam się do samochodu.
Usiadłam wygodnie na miejscu kierowcy zostawiając drzwi delikatnie otworzone. Zdjęłam buty, podciągnęłam nogi na siedzenie i oparłam głowę o kolana.
*******************
Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to ramię Harr'ego i białą pościel. Złapałam się za swoją głowę, gdyż towarzyszył mi duży ból głowy. Przymknęłam na chwilę oczy, aby za chwilę znów je otworzyć. Powoli i ostrożnie wyplątałam się z objęć Harr'ego i wstałam z łóżka. Skierowałam się do kuchni w poszukiwaniu proszka przeciwbólowego. Otworzyłam szafkę z proszkami i uśmiechnęłam się zadowolona, gdy zobaczyłam rzecz, której szukałam. Wzięłam proszka i popiłam go wodą, aby następnie zacząć robić śniadanie dla mnie i mojego chłopaka. Postawiłam na zwykłe kanapki i do tego kawę. Szybko zabrałam się do przyrządzenia posiłku i nim się zorientowałam było gotowe. Wszystko przeniosłam na talerz, a potem tackę i zaniosłam to wszystko na górę. Postawiłam przygotowany posiłek na szafce nocnej i usiadłam na łóżku, aby obudzić Harr'ego. Delikatnie pocałowałam go w szyję i mruknęłam cicho jego imię. Chłopak wykonał ruch ręką i spał dalej.
-Kochanie, wstawaj. - powiedziałam troszkę głośniej.
- Chwilka. - mruknął pod nosem i przekręcił się na drugą stronę.
- Harry, spójrz się na mnie, proszę. - zachęciłam go, a on jęknął i otworzył oczy. Jego zielone oczy wpatrywały się we mnie, a ja się delikatnie uśmiechnęłam. - Dzień dobry, kochanie. Zrobiłam ci śniadanie. - chłopak usiadł na łóżku, a ja podałam mu jego posiłek.
- A ty jadłaś? - pokiwałam twierdząco głową i usiadłam obok niego. - Jakie masz plany na dziś?
- Spotkam się ze znajomym z uczelni, bo chciał ze mną porozmawiać o czymś, a tak to resztę dnia jestem do twojej dyspozycji. A ty? Jakie masz plany? - powiedziałam spokojnie i wzięłam telefon do ręki.
- Właśnie, muszę ci coś powiedzieć. - westchnął. - Wyjeżdżam o szóstej i wrócę za trzy dni.
- Czemu? - spytałam spokojnie.
- Sprawy gangu. - odłożył kubek po kawie i przytulił mnie do siebie. Zmarszczyłam nos i patrzyłam się w jego oczy.
- Kiedy to skończysz? Kiedy oderwiesz się od tego całego gangu? - odsunęłam się od niego i usiadłam po turecku.
- Wiesz, że zawsze będę z tym powiązany. - wywrócił oczami i położył rękę na moim kolanie.
- Nie chcę żebyś zabijał, bił, torturował ludzi. To jest okropne, a ja nie chcę żyć w takim świecie. Chcę być bezpieczna. - powiedziałam spokojnie, mając nadzieję, że chłopak mnie zrozumie.
- Daj spokój, kotku. Wiesz jak to wszystko wygląda i byłaś świadoma tego od początku. Wiedziałaś na co się piszesz. - wstał z łóżka, ale nadal był spokojny.
- Na nic się nie pisałam, nie chciałam zostać porwana. - powiedziałam to zdanie zanim pomyślałam. Harry stanął na chwilę i odwrócił się przodem do mnie.
- A teraz trzymam ciebie tutaj siłą? - widziałam złość jego tęczówkach. Naprawdę nie chciałam się z nim kłócić, chciałam tylko, aby był bezpieczny. To miała być spokojna rozmowa.
- A pozwoliłbyś mi odejść? - kolejne nieprzemyślane zdanie. - Bo jakoś, gdy wcześniej odeszłam to znów wtrąciłeś się w moje życie.
- Skoro tak bardzo przeszkadzam ci w tym twoim życiu to ze mną zerwij. - powiedział spokojnie, a ja przygryzłam policzki.
- Po prostu chcę, abyś odsunął się jak najbardziej możesz od gangu. Chcę tylko twojego dobra, Harry. - chłopak zaśmiał się sarkastycznie.
- A ja chciałem dziewczynę, która będzie mnie akceptować mimo wszystko. - powiedział pewny siebie i odwrócił się w stronę garderoby.
- Skoro już mówimy czego chcemy, to ja chciałam bezpiecznego życia. - wstałam i poszłam za nim. Mężczyzna znów się odwrócił i popatrzył na mnie bez uczuć.
- A co? Nie jesteś bezpieczna przy mnie?
- Oczywiście, że jestem. Wcale nie nikt nie porywał ostatnio. - powiedziałam sarkastycznie.
- To nie była moja wina! - krzyknął i zacisnął pięści.
- Twoja pozycja w gangu przynosi nam same nieszczęścia. - nadal starałam się być spokojna.
- Nie zrezygnuję z niej. Jakoś moja matka umiała zaakceptować pozycję mojego ojca w gangu, więc czemu ty nie możesz? - prychnął i wybrał sobie ubrania.
- Widocznie nie umiem się pogodzić z tym, że mój chłopak jest mordercą. - powiedziałam, wzięłam pierwsze lepsze ubrania i wyszłam.
- Widocznie taka zimna suka jak ty zasługuje na morderce. - powiedział, a ja przystałam na chwilę ze zdziwienia. Jednak szybko się ogarnęłam i poszłam do łazienki, gdzie się naprawdę szybko ogarnęłam. Wychodząc z niej zahaczyłam jeszcze o sypialnie, skąd wzięłam swój telefon i słuchawki. Wyszłam rozdrażniona z domu i skierowałam się do mojej ulubionej kawiarni. Po drodze włączyłam swoją ulubioną piosenkę.
****
Umm hej?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top