Get Insane X
Nerwowo krążyłam wokół mojej ofiary. Niecierpliwiłam się. Nie mogłam się wprost doczekać, kiedy oszołomiony Brock otworzy oczy i zorientuje się, w jakiej jest sytuacji. Uczucie, które mnie ogarniało, można porównać do głodu. Byłam głodna. Głodna jego śmierci. W mojej głowie tliły się iskierki, tak jak wtedy, gdy jestem szczęśliwa. I byłam. Emanowałam euforią i zachowywałam się jak niecierpliwe dziecko, które wie, że zaraz dostanie lizaka. Ogarnęło mnie pożądanie. Żądza krwi, żądza jego bólu i cierpienia. Chęć usłyszenia jego krzyku. Ochota na maltretowanie jego wyniszczonej psychiki. Łapczywe pragnienie jego śmierci. Nie obchodziło mnie to, co się ze mną dzieje i sam fakt, że czuję podniecenie na myśl o morderstwie niewinnego człowieka. Joker nie miał żadnego wpływu na tę sytuację. To ja decydowałam o losie mojej ofiary i w sposób fizyczny i psychiczny wpadałam w stan nirwany. Mój ciężki oddech odbijał się echem od pustej przestrzeni. W ręce ściskałam nóż. Miałam już za chwilę dokonać własnoręcznie brutalnego mordu. To zupełnie inne doświadczenie niż zastrzelenie kogoś za pomocą pistoletu. I tak jak powiedział zielonowłosy, zamierzałam się tym delektować jak kawałkiem najpyszniejszego ciasta.
- Co się stało... - po pokoju rozległ się stłumiony głos Brock'a.
- Nareszcie! - pisnęłam euforycznie. Mężczyzna spojrzał na mnie niepewnie, a zaraz potem zorientował się, że jest przywiązany do krzesła. Jego oczy zwróciły się ponownie w moim kierunku i dostrzegłam w nich panikę.
- Co się dzieje do cholery?! - zaczął krzyczeć.
- Boisz się! - zawołałam triumfalnie — Nareszcie się mnie boisz!
- CO?! - oprócz krzyku stosował szarpanie się.
- Mam dziś okazję po raz pierwszy kogoś zamordować — nieświadomie moje usta rozszerzył uśmiech.
- Chyba nie mówisz poważnie? - w oczach tego napakowanego, dwumetrowego typa zobaczyłam strach. Najprawdziwszy strach!
- Ja nigdy nie mówię poważnie — mruknęłam.
- Nie musisz tego robić — spojrzał na mnie łagodnie. To mnie tylko rozsierdziło. Znowu nie czuł strachu przede mną!
- Ale chcę — uniosłam nóż i zaczęłam się zbliżać do Brock'a.
- Zrób to — do moich uszu dobiegł mrukliwy głos Jokera, który stał gdzieś w kącie i najwyraźniej dobrze się bawił. Na dźwięk tych słów, zamachnęłam się i zadałam pierwszy cios. Nie bawiłam się w delikatność. Może i byłam nowicjuszką w tej dziedzinie, ale nie znaczyło to, że nie potrafię się wczuć. Zresztą, krzyki Brock'a wynagrodziły mi wszelkie wątpliwości co do moich sadystycznych umiejętności. Traktowałam go jak swój tort urodzinowy. Kroiłam na równiutkie, duże kawałki... Nie tylko jęki ofiary mnie dopingowały. Śmiech Jokera, który siekał powietrze niczym bicz, również miał w tym swój udział. Klaun śmiał się jak podczas oglądania najlepszej komedii. Po kilku minutach stałam nad pokiereszowanym ciałem w kałuży jego brunatnej krwi. Moje ręce pokryte były czerwonymi smugami, a nóż zabarwił się na szkarłat. Patrzyłam na swoje''dzieło''. Ten pewny siebie cwaniak, który uważał się, za nie wiadomo kogo, wyglądał jak postać z horroru (lepiej oszczędzę wam szczegółów). A kto był sprawcą jego okrutnej śmierci? Ja! Czułam się spełniona i dumna. Moja twarz i ubrania były pobryzgane krwią trupa, ale nie chciałam być brana za amatorkę. Właściwie to świadomość, że jestem cała w czerwieni, mi nie przeszkadzała. Jednak zbyt wiele emocji, które mi towarzyszyły, zmusiły moje ciało do położenia się na ziemi. Oddychałam ciężko, jak po przebiegnięciu maratonu a po moim wnętrzu rozlewało się przyjemne ciepło. Udało się. Cokolwiek to znaczyło. Pewnie niektórzy myślą, jak normalna dziewczyna może odczuwać przyjemność po zamordowaniu kogoś? Przecież to chore. A co jeśli normalna dziewczyna nigdy nie była do końca normalna?
- Jestem pod wrażeniem — koło mnie stanął Joker, który patrzył na mnie z szerokim uśmiechem.
- Wiem — uśmiechnęłam się słabo.
- Teraz mam pewność — pochylił się nade mną i dotknął ręką mojego policzka. Jego oczy wyrażały obojętność, ale głos był przyjemnie kojący.
- Praktycznie gołymi rękami zabiłam człowieka. Powinnam odczuwać wyrzuty sumienia. Dlaczego więc czuje się jak po solidnej przejażdżce na kolejce górskiej? - parsknęłam śmiechem, bo wydawało mi się to absurdalne.
- Bo jesteś wyjątkowa — Joker podniósł mnie gwałtownie z podłogi.
- Bo umiem zabijać?
- Bo należysz do mnie — pocałował mnie w usta, na których również znajdowała się krew Brock'a.
- Jedno z drugim się nie wiąże — zauważyłam.
- Wręcz przeciwnie — zaśmiał się — Potrzebowałaś zachęty. Ja dostrzegłem w tobie potencjał i pomogłem ci go wykorzystać. Jesteś wyjątkowa przez to, że mi na to pozwoliłaś — odparł i zanim zdążyłam odpowiedzieć, ponownie wpił się w moje usta. Chwilę potem zniknął gdzieś, a ja postanowiłam wziąć prysznic. Żałowałam trochę ubrań od Pana J, ale stwierdziłam, że znajdę sobie jakieś nowe. Wyszłam z ''sali tortur'' i błądziłam w poszukiwaniu łazienki. Jeszcze nie miałam okazji z niej korzystać. Po dłuższym krążeniu jednak ją znalazłam. Zamknęłam dokładnie drzwi i zrzuciłam z siebie zakrwawione ubrania. Po chwili już rozkoszowałam się ciepłem wody, która zmywała ze mnie czerwone ślady. Pod moimi bosymi stopami przelewał się różowy strumień. Tonęłam w gorących kroplach i puszystej pianie. Oddałam się kojącym strumieniom wody i nawet nie zauważyłam, że drzwi kabiny się rozsuwają. Stałam do nich odwrócona tyłem i zawzięcie myłam swoje ciało własną dłonią. Po chwili poczułam na swoich biodrach czyjeś ręce... Nie spodziewałam się, że Książę Zbrodni ma taki tupet, żeby mnie nachodzić podczas kąpieli! Moje ciało nerwowo się napięło. Obróciłam się i zobaczyłam Jokera... Był nagi... Jego wytatuowane ciało było zroszone kroplami wody. Wpatrywał się we mnie z zainteresowaniem. Ja aż cała spurpurowiałam. Jego usta przybrały pewny siebie wyraz. Stałam nieruchomo. Ta sytuacja była dla mnie wyjątkowo krępująca, pomimo faktu, że nie pierwszy raz widziałam zielonowłosego bez ubrań. Nie zmieniało to jednak tego, że przestałam się czuć niekomfortowo. On czuł się bardzo komfortowo i cholernie mnie to irytowało. Wpędza mnie w zakłopotanie i jeszcze ma z tego satysfakcję. Co więcej, jego ręce ślizgają się po moich biodrach, a wzrok błądzi po reszcie mojego ciała. Nie wiem, co działa na mnie bardziej. Fakt, że to psychopata, to, że jest cholernie przystojny, czy to, że jego spojrzenie jest tak głodne i intensywne, że nie mogę oderwać od niego oczu? W każdym razie na samym patrzeniu się nie skończyło. Po chwili już czułam jego usta na swoich. Trwaliśmy tak w namiętnym pocałunku...
Zostałam sama w łazience. To bardzo szlachetne z jego strony, że wcześniej bez ostrzeżenia przerywa mi w kąpieli, a teraz szanuje moją prywatność i wychodzi. Stałam przed lustrem, owinięta ręcznikiem i przeklinałam się w myślach, że nie przygotowałam sobie żadnej piżamy... No cóż, byłam zmuszona poprosić Jokera o jakikolwiek strój do spania. Weszłam do sypialni i rozglądałam się w celu znalezienia klauna. Zamiast niego, zauważyłam na łóżku fioletową torbę a w środku miękką, białą koszulę nocną w czarne romby. Szybko ściągnęłam ręcznik i przyodziałam się w nową piżamę. Leżała idealnie.
- Pasuje ci — koło mnie niczym duch pojawił się Joker. Jego ręce oczywiście spoczęły na moich biodrach.
- Dziękuję — odwróciłam się do niego i go przytuliłam.
- Zasłużyłaś na nagrodę, po tym, jak dobrze się dzisiaj spisałaś — uśmiechnął się.
- Jak ty to robisz, że się pojawiasz tak niepostrzeżenie? - położyłam mu dłonie na ramionach.
- Chcesz wiedzieć zbyt dużo — przyłożył dłoń z wytatuowanym uśmiechem, do mojej twarzy — Zbyt dużo jak na jeden dzień — zacmokał, puścił moją twarz i wyszedł z pokoju. Nie miałam ochoty zastanawiać się, gdzie tym razem polazł. Wsunęłam się pod ciepłą kołdrę, przytuliłam głowę do poduszki i zapadałam w sen. Byłam już blisko objęć Morfeusza, gdy nagle poczułam, jak łóżko ugina się pod ciężarem kogoś jeszcze. Po chwili silne ramiona Jokera oplotły mnie niczym wąż dusiciel i przygarnęły do swojego właściciela. Zielonowłosy mocno przycisnął mnie do siebie. Byłam tak blisko, że czułam na karku jego gorący oddech. Byłam wniebowzięta, ale zdziwiona jednocześnie. Po Księciu Zbrodni nie spodziewałam się okazywaniu uczuć do tego stopnia. Czyżbym działała na niego w jakiś sposób?
- Dlaczego mnie tak ściskasz? - zaśmiałam się cicho.
- Bo to, co moje, lubię trzymać blisko — mruknął ponętnie, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. Ani myślałam, żeby się z nim spierać. Wtuliłam się w niego bardziej i zasnęłam, złączona z nim w namiętnym uścisku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top