9

Ameryka pov.

Ughh I'm boreeeedd. Chciałem spędzić jakoś kreatywnie czas z kimś fajnym. Potrzebuję dnia, w którym zadbam o swoją cerę i w ogóle. I need a me day! Nie do końca wiedziałem jak się za to zabrać, ale znałem idealną osobę, która może mi pomóc. Wyciągnąłem telefon i napisałem do mojej drogiej przyjaciółki.

Bad bitch

Hi sister!
Potrzebuje twojej pomocy

Mommy ;*

O jejciu! Co się stało?

Bad bitch

I need a me day, ale nie wiem jak
się za niego zabrać ;-;
Help me mom!

Mommy ;*

Zaraz będę mon flis ;P

Great! Wkrótce Francja już była pod moimi drzwiami. Pobiegłem jej otworzyć i przywitaliśmy się całuskiem w policzek.

F: Bonjour mon fils (dzień dobry mój synku)! Więc w czym mogę ci pomóc?

USA: Ogólnie to jestem w ciągłym stresie, bo Russie nie jest pewny swoich uczuć do mnie, a ja mam tego dość! Potrzebuję się trochę zrelaksować, ale nie wiem jak się za to zabrać.

Uśmiechnęła się do mnie ciepło i pogłaskała mnie po głowie.

F: Nic się nie martw! Maman France (mama Francja) się wszystkim zajmie!

Odwzajemniłem uśmiech i wpuściłem ją do środka. Odwróciła się do mnie przodem i spojrzała oceniającym wzrokiem.

F: Po pierwsze nie możemy się relaksować w takich ubraniach. Na górę marsz, przebrać się w najbardziej milusi szlafrok jaki masz, a ja się zajmę resztą.

Posłusznie poszedłem na górę i zdjąłem z siebie moją obcisłą, czarną koszulkę i jeansy. Zamieniłem je na mój niebieski, pluszowy szlafrok. Wróciłem do Francji i to co zobaczyłem sprawiło, że kochałem moją "mamę" jeszcze bardziej. Dziewczyna pogasiła wszystkie światła, zapaliła świeczki, które pachniały jabłkami i cynamonem. Na stole były pokrojone owoce, żelki i czekolada. Dodatkowo zauważyłem dwa kubki z parującą herbatą. Na kanapie były dwa puchate kocyki i dużo więcej poduszek niż wcześniej. Spojrzałem na Francję i od razu do niej podszedłem, mocno ją przytulając.

USA: You're the best!

Zaśmiała się i odwzajemniła przytulasa.

F: Wiem, a teraz pozwól, że ja też się przebiorę. Jest szansa na to, że został tu gdzieś mój szlafrok?

USA: Tak, ten biały. Jest tam gdzie reszta twoich ubrań.

Puściłem dziewczynę i usiadłem na kanapie. Dokładnie tego teraz potrzebuje. Po kilku minutach Francja wróciła w szlafroku z dwiema saszetkami.

F: Zobacz co znalazłam! Zrobimy sobie maseczki UwU

USA: Oh heck yeah!

Dziewczyna otworzyła pierwszą saszetkę i wyjęła z niej maseczkę tygryska. Założyła mi ją na twarz. Natomiast ja założyłem jej maseczkę pandy. Usiedliśmy na kanapie i wzięliśmy kubki z herbatką w łapki.

F: Posłuchałabym czegoś >:3

Uśmiechnąłem się szeroko.

USA: Hamilton? :D

F: Hamilton :D

Włączyłem Hamiltona. Siedziałem sobie z Francją i popijaliśmy herbatkę co jakiś czas śpiewając niektóre piosenki z musicalu. Dokładnie co 3 piosenki płakałem, a Francja razem ze mną. Tuliliśmy się na kanapie, płacząc i jedząc żelki. To było dokładnie to, czego potrzebowałem. Wyrzucenie z siebie wszystkich emocji, słuchając mojego ulubionego musicalu z nawilżającą  maseczką na buzi. Wtuliłem się w ramię Francji i westchnąłem ciężko.

USA: You have no idea, how much I needed this...

F: Domyślam się.

Zaczęła mnie uspokajająco głaskać po głowie, zupełnie jak mama. W sumie to Francja jest jedynie moją bliską przyjaciółką, chociaż dość często zachowuje się wobec mnie jak kochana, opiekuńcza mama. Dała mi ciepło i poczucie bezpieczeństwa wtedy, kiedy ja i mój ojciec...mieliśmy wojnę. Dość często wspominam moje kłótnie z ojcem. Eh...to wciąż mnie bolało.

F: O czym myślisz?

USA: O tacie...

Francja spojrzała na mnie współczującym wzrokiem, po czym złożyła delikatny pocałunek na czubku mojej głowie.

F: Wiesz, że on cię kocha, prawda? Co prawda nie pokazuje tego zbyt często, a jak już to nie jest to zbyt...odpowiednie. Mimo tych wszystkich kłótni między wami, on naprawdę jest z ciebie dumny.

Uśmiechnąłem się lekko.

USA: Chciałbym to od niego usłyszeć...chociaż on nigdy tego nie powie. Zamiast tego powie, że jestem zbuntowanym, stupid and fucking irresponible failure.

To bolało. Nawet nie zauważyłem kiedy po moim policzku spłynęła łza. Dziewczyna starła ją i spojrzała mi w oczy.

F: Shh...nie jesteś porażką. Nawet jeżeli on tego nie chce przyznać, to ja to zrobię. Jestem z ciebie naprawdę dumna. Po mimo tylu przeciwności ty stałeś się kimś naprawdę ważnym, silnym i potężnym. Jesteś wspaniały Ameryka i je'taime.

W moich oczach pojawiło się więcej łez. Wtuliłem się w dziewczynę.

USA: I love you too France. Nie mógłbym sobie wymarzyć lepszej mamy.

Rosja pov.

Minęło kilka dni od mojej "rozmowy" z Ameryką. Oboje stwierdziliśmy, że damy sobie (a raczej mi) trochę czasu na przemyślenie wszystkiego. Dopóki to się nie stanie, będziemy się zachowywać tak jak zawsze. Jakby tamta sytuacja nie miała miejsca. Tak to boli nas oboje, lecz chyba właśnie tego potrzebujemy...

Przez ten czas mieszkałem trochę z Ukrainą. Były dni, kiedy rozmawialiśmy CAŁY CZAS o absolutnie wszystkim. Były też takie dni, kiedy nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem. Nie z powodu kłótni, czy coś (chodź takowe też miały miejsce), jedynie z potrzeby ciszy. Pobyt u niej bardzo mi pomaga. Dużo łatwiej jest mi mówić o tym co czuje do Ameryki i tak w zasadzie to nawet to akceptuje.

Chciałem się dzisiaj spotkać sam na sam z Ameryką i z nim pogadać. Aktualnie leżałem na kolanach Ukrainy gapiąc się w chat.

U: Planujesz napisać coś, czy...

Zacisnąłem wargi i spojrzałem na nią wymownie.

R: Próbuję...chciałbym...nie umiem...

Położyłem telefon na mojej klatce piersiowej i wciągnąłem głośno powietrze. Boże Rosja, ale z ciebie pizda, po prostu do niego napisz! Pomyślałem, po czym znowu wziąłem do ręki telefon.

Russie <3

Hej

U: Wow, ale się wysiliłeś.

Skomentowała Ukraina, zaglądając na mój telefon. Podniosłem się do pozycji siedzącej i odsunąłem na drugi koniec kanapy. Chciałem jej powiedzieć coś nie miłego, ale zamiast tego uśmiechnąłem się cwaniacko.

R: A jak ci idzie z Kanadą? Wie o twoim istnieniu, czy niekoniecznie?

Na jej twarzy pojawił się ogromny rumieniec. Kopnęła mnie w ramię, na co się zaśmiałem. Wtedy też mój telefon zawibrował.

Ten debil -_-

Heyyy~
Co cię natchnęło by
do mnie napisać?

Przewróciłem oczami.

Russie <3

Chciałbym z tobą
porozmawiać na
poważnie...
O nas

Ten debil -_-

OwO
No tego się po tobie Russie
nie spodziewałem...

Russie <3

Spotkajmy się dzisiaj w
parku o 17

Ten debil -_-

Ktoś tu przejmuje inicjatywę
I like it ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Russie <3

-_-
Ja mówię poważnie
To nie jest randka
Chcę pogadać

Trochę minęło zanim mi odpisał.

Ten debil -_-

Ok

See ya'

Odetchnąłem kiedy wreszcie odpisał.

U: Rozumiem, że dzisiaj mu powiesz, tak?

R: Da.

Odchyliłem głowę i głośno westchnąłem.

R: Po tym wszystkim idę się najebać.

= time skip =

Za chwilę mam się spotkać z USA. Byłem trochę zestresowany. Spojrzałem na butelkę wódki. Sięgnąłem po nią i przyłożyłem do ust. Niet. Powinienem być w 100% trzeźwy, kiedy będę z nim rozmawiać. Odłożyłem butelkę i zakręciłem. Spojrzałem na moje buty. Nie sądziłem, że będę się tym, aż tak przejmował. Wtedy poczułem drobną dłoń na moim ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem Ukrainę, uśmiechającą się do mnie ciepło.

U: Nie masz czym się przejmować. Skoro jesteś pewny tego co czujesz, to Ameryka na pewno to zaakceptuje.

Odwzajemniłem delikatnie uśmiech.

R: Chyba masz racje.

U: Nie "chyba"! Oczywiście, że mam! A teraz idź tam i bierz go niedźwiedziu!

Powiedziała wypychając mnie za drzwi. Spojrzałem na nią zdezorientowany.

R: A nie mówi się tygrysie?

U: Rosja...ty jesteś jebanym niedźwiedziem. Kocham cię, dasz sobie radę pa!

I za nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, drzwi się zamknęły. Wziąłem głęboki wdech. To lecimy z tym wszystkim blyat! Pewnym krokiem ruszyłem w stronę parku. Tam też zauważyłem USA, który siedział na ławce i przeglądał telefon. Podszedłem do niego i biorąc trochę głębszy oddech.

R: Hej.

Podniósł wzrok znad telefonu i uniósł okulary przeciwsłoneczne, zakładając je na głowę.

USA: Well hello there beautiful~

Przewróciłem oczami, lecz moje policzki i tak się zaczerwieniły. Mężczyzna wstał i spojrzał mi w oczy.

USA: Soo o czym chciałeś pogadać?

R: USA ja...myślałem ostatnio dużo. O mnie i o tobie. O moich uczuciach do ciebie.

Spojrzałem niepewnie na niego. Jego oczy ukryte były za okularami, przez co nie byłem w stanie wyczytać z nich żadnych emocji. Jego usta były delikatnie rozchylone. Ah blyat jebać to!

R: Kocham cię Ameryka!

Po tych słowach wpiłem się w jego usta. Moje usta poruszały się na jego w sposób nieśmiały, ale i namiętny. Nie oddawał pocałunku, przez co zacząłem panikować. Odsunąłem się od niego na chwilę, by na niego spojrzeć. Na moich policzkach pewnie był ogromny rumieniec, ale miałem to gdzieś. Bardziej przejmowałem się odpowiedzią Ameryki.

Spod jego okularów wyciekły łzy, a ja wystraszyłem się jeszcze bardziej. Spuściłem głowę i spojrzałem w bok.

R: Przepraszam...

Wyszeptałem i już chciałem uciec, lecz poczułem uścisk na dłoni. USA odwrócił mnie przodem do siebie i wpił się w moje usta. Jego pocałunek był pewniejszy niż mój, pełen czułości i miłości. Rozpłynąłem się na to i mimowolnie oplotłem jego talie. Odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na siebie. Mężczyzna ściągnął okulary i uśmiechnął się do mnie szeroko.

USA: I love you too Russie

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top