~Rozdział 1~
~~Vanillia~~
Czemu los pokarał mnie taką wredną matką? Człowiek sobie smacznie śpi a tu nagle wchodzi ci taka Judy i ściąga z ciebie kołdrę przy czym drze się że pora wstawać bo dzisiaj pierwszy dzień szkoły, świetnie. Powolnymi ruchami ubrałam się w mundurek szkolny (media),
rozczesałam moje fioletowe włosy i zostawiłam je rozpuszczone, zrobiłam lekki makijaż. Do plecaka włożyłam jeszcze kosmetyczkę i koszule na przebranie( nigdy nie wiadomo co się może zdarzyć). Złapałam plecak i telefon z słuchawkami, zeszłam na dół i poszłam do kuchni. Przy stole siedziała już moja mama, ojczym i jego córka. Jak ja nie cierpię tej dziewczyny.
- No nareszcie zeszłaś - powiedziała mama i się uśmiechnęła
- Nie lubię cię - mruknęłam i usiadłam obok niej, małżeństwo się zaśmiało a Honey popatrzyła się na mnie krzywo, pfff jej imię mnie dobija. Po skończonym posiłku, poszłam szybko umyć zęby. Dzisiaj zawozi nas do szkoły moja mama, niestety musze chodzić do szkoły z tą idiotką. Jakie szczęście że jest o rok młodsza i jest w 2 klasie. Usiadłam szybko z przodu, obok mamy.
- Mam nadzieję że nauczyciele się znowu czepiać nie będą twoich włosów bo je nie będę się za ciebie tłumaczyć - powiedziała mama a ja się cicho zaśmiałam
- Mamo czy kiedykolwiek wzywali cię do szkoły za moje włosy? - zapytałam się
- No za to akurat nie - popatrzyła przez chwilę na mnie ale szybko wróciła wzrokiem na jezdnię - Honey wszystko dobrze? - zapytała ją rodzicielka
- Oczywiście - odpowiedziała i się uśmiechnęła - nie mogę się doczekać szkoły - powiedziała na co ja prychnęłam. Pożegnaliśmy się z mamą i każda poszła w swoją stronę, po przekroczeniu progu szkoły wypatrzyłam od razu moją przyjaciółkę. Szybkim krokiem podeszłam do niej
-Kota! - uwiesiłam się jej na szyi, białowłosa się zaśmiała
- Też się cieszę że cię widzę Van - odsunęłam się od niej.
- Idziemy na salę? - zapytałam, dziewczyna pokiwała głową. Ruszyliśmy powolnym krokiem na apel. Dyrektor jak zawszę powitał nas.
- Hej dziewczyny - przywitała się z nami po cichu nasza koleżanka z klasy Marinet.
- Hej Mari - odpowiedziałam
- Słyszeliście że mają dołączyć do naszej szkoły trzy nowe osoby? - poinformowała nas, ta dziewczyna kocha plotki więc się nie zdziwiłam że już wie takie rzeczy. Po apelu rozeszliśmy się do klas, jak zawszę usiadłam w ławce przed Kotą, mamy ławki pojedyncze niestety. Wychowawczyni podała nam plan lekcji, każdy miał trochę inny. Ponieważ nasza szkoła jest artystyczna to są tutaj wyznaczone kierunki. Ja jestem na kierunku tanecznym, Kota za to na muzycznym. Na moich zajęciach jesteśmy podzieleni na grupy, są mieszane z wszystkich ostatnich klas. Tych grup jest trzy, zależy na jakim poziomie umiejętności jesteś, ja jestem w pierwszej. Normalne lekcje mam z moją kochana klasą. Wychowawczyni dała nam kluczyki do nowych szafek, po dzwonku poszłam z przyjaciółką poszukać naszych. Znajdowały się na drugim piętrze czyli ostatnim. Włożyłam do niej poje książki i stój na zajęcia taneczne.
- Co mamy teraz? - zapytała Kota - Koreański - mruknęłam i walnęłam głową w szafkę, czemu tego musi uczyć ten zgniły grzyb?
- Ughhyyy - Kota powtórzyła mój ruch, zaśmiałyśmy się obie, wzięliśmy książki i ruszyliśmy powolnym krokiem na pierwsze piętro
- Tata coś wspominał że mają nowy zespół utworzony, ponoć to jacyś młodzi chłopaki w naszym wieku może starsi trochę. - powiedziała Kota i dodała od razu - ciekawi mnie kto to. Tata mówi że mają duży talent i potrafią nieźle tańczyć - mruknęła zamyślona
- Nie powiedział ci kto to? Zawsze mówił - powiedziałam zdziwiona
- Nie i dla tego nie odzywam się do niego od tygodnia - uśmiechnęła się szeroko a ja zaśmiałam. Weszliśmy równo z dzwonkiem, profesor jak zawsze przedstawił podstawowy sposób oceniania. Kolejna lekcja zleciała szybko, bo w końcu to była fizyka.
Wesołe weszłyśmy do dużej stołówki i skierowałyśmy się po tacki a potem do kolejki, która wcale taka mała nie była. Kiedy wreszcie była moja kolej zamówiłam sałatkę owocową, budyń waniliowy i sok pomarańczowy. Poczekałam jeszcze na przyjaciółkę i razem ruszyliśmy do stołu przy którym siedziało większość naszej klasy, jesteśmy bardzo zżyci i często siadamy razem przy dużym stole.
- Przez ciebie ciekawość mnie zżera od środka - szepnęłam do Koty
- Tak samo jak mnie - uśmiechnęła się
- Patrzcie - powiedziała do nas Marinet - nowi - pokazała głową na wejście za naszymi plecami, obróciliśmy się. W wejściu stało trzech chłopaków, od razu było widać że jeden jest młodszy od pozostałych dwóch. Było słychać szepty, usłyszałam jak główna gwaizdeczka z elity mówi „ patrzcie na tego w czerwonych włosach, już jest mój" parsknęłam śmiechem. Jeszcze raz poparzyłam na ta 3 i wróciłam do jedzenia.
- Nic nowego - mruknęła do mnie Kota
- Ta to tylko chłopaki, tacy sami jak inni - szepnęłam, dokończyłam mój sok
- Idziemy? - zapytała mnie przyjaciółka, kiwnęłam głową i równo się podnieśliśmy, ruszyliśmy razem rozmawiając o kolejne lekcji, która mamy oddzielnie bo ja mam taneczna a ona śpiew. Nagle poczułam że na kogoś wpadam a potem zimno i mokro na koszulce. Odsunęłam się i spojrzałam, zabije tego kogoś! Moja nowa bluzka jest cała czerwona, popatrzyłam na Kotę, była w tym samym stanie co ja. Przeniosłam wzrok na postacie przed nami, jak się okazało to ci trzej nowi.
- Uważaj jak łazisz idioto! - krzyknęła do nich Kota i szybko wyszła z stołówki, prychnęłam zezłoszczona i tak samo jak przyjaciłóka szybkim krokiem opuściłam salę. Dogoniłam dziewczynę
- Na szczęście mam koszulę na przebranie - mruknęłam i zdjęłam z siebie brudną koszulę.
- Uhh ja też ale co za idioci - w ciszy doszłyśmy do szafek i przebraliśmy się w czyste ubrania, przy okazji odłożyłam wszystkie książki i wyciągnęłam moją mini torbę na zajęcia taneczne.
- Dobra to ja lecę się rozgrzać - oznajmiałam przyjaciółce i się pożegnałam. Zbiegłam na parter i udałam się do drzwi, które prowadziły do piwnicy, w której była zrobiona sala do tańca. Skierowałam się do szatni damskiej, jeszcze nikogo nie było więc w spokoju się przebrałam w czarne leginsy, białą bokserkę, na którą ubrałam za dużą czarną koszulkę, spadała mi z jednego ramienia. Weszłam na salę, w której była chłopak czyli się pomyliłam, jednak nie jestem sama. Nie powiem tańczył nieźle, nawet lepiej ode mnie a ja bardzo dobrze tańczę, wiem skromna jestem ale ćśśś.
- Zrób zdjęcie, starczy na dłużej - potrząsnęłam głową i popatrzyłam na chłopaka, to był jeden z tych co mnie z Kotą oblali sokami.
- To ty - syknęłam i weszłam do Sali bo zadzwonił dzwonek, zaczęłam się rozciągać w drugim końcu Sali. Po dłuższej chwili wszedł trener i reszta grupy.
- Chodźcie tutaj - trener nas przywołał - mamy nowego członka w grupie, przedstaw się
- Jestem Jungkook - przywitał się chłopak a je tylko przewróciłam oczami i wróciłam do rozciągania się, długo mi to nie zajęło. Na zajęciach poznaliśmy nowy układ. Po tej lekcji przywróciłam się do porządku i poszłam szukać przyjaciółki. Dopadłam ją przy automatach
- Nie uwierzysz, ten nowy jest ze mną w grupie - powiedziałam zmarnowanym głosem.
- To u mnie niestety jest tamta dwójka - mruknęła i napiła się swojej kawy.
Po dwóch kolejnych lekcjach mogłam wrócić do domu, pożegnałam się z Kotą i powolnym spacerkiem udałam się do domu. Po dwudziestu paru minutach wreszcie do niego dotarłam. Weszłam i od razu krzyknęłam
- Już jestem!
- W kuchni! - odkrzyknęła mama
- Hej mamo - przytuliłam się do kobiety i zabrałam z miski obraną marchewkę. - ryż z warzywami? - zapytam się i zaczęłam chrupać marchewkę
- Tak - odpowiedziała
Pomogłam jej z dokończeniem obiadu i nakryłam do stołu. Chwilkę poczekaliśmy na męża mamy i jego córeczkę, bo przecież księżniczka nie będzie szła taki kawał. W czasie obiadu tradycyjnie rodzice nas wypytują o pierwszy dzień i tak dalej. Wreszcie mam chwilę spokoju po posiłku i zamykam się w pokoju by pogadać z Kotą. Przyszykowałam się do jutro do szkoły i akurat mama wołała na kolację. Po niej poszłam się umyć i poszłam spać, starając się zapamiętać że musze wziąć na wszelki wypadek koszulę na zmianę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Helołuuu :D mam nadzieję że spodobał się wam ten rozdzialik :D
~ColoredBlood
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top