Rozdział 13

LOUIS

Bycie w domu swojej mamy jest po prostu miłym doświadczeniem, zazwyczaj wyczekuje tego tak, że nie jest w stanie tego opisać. Ale tym razem może myśleć jedynie o Harrym.

Myślał o Harrym cały czas, kiedy miał gorączkę, myślał o dotykaniu go i o pieprzeniu go oraz o wszystkim czego desperacko chciał. Chce tak wiele od Harry'ego, ale wie, że nigdy tego nie dostanie. Ta wiedza, że Harry ruszy ze swoim życiem nawet bez czkawki, najprawdopodobniej, ale Louis nie wie czy kiedykolwiek ruszy ze swoim życiem.

Mógł to poczuć pierwszego dnia, Harry miał być jego ostatnią grą, ale on nie był już w stanie znieść tego, że ściągał go na dno. Nie mógł znieść tego, że praktycznie niszczył życie Harry'ego, rozdzierał go, kawałek po kawałku.

Więc jest skulony na kanapie u swojej matki, koc jest owinięty wokół jego ramion, a w dłoni ma kubek herbaty. Jest zmęczony, jedynie dzień po gorączce i naprawdę wszystkim czego chce jest relaks. Lottie siedzi na kanapie na przeciwko, ale zerka na niego i odchodzi chwilę potem. Louis wzdycha delikatnie, kiedy jego mama siada obok niego. Odkąd Lottie wyszła, spodziewa się, że ta rozmowa będzie poważna. On naprawdę nie jest w nastroju.

- W porządku, kochanie. Nie chcę być niegrzeczna, szczególnie, kiedy jesteś dzień po gorączce, ale musisz mi powiedzieć o co chodzi z tobą i tym alfą. - Jest wyczerpany zarówno psychicznie jak i fizycznie i naprawdę po prostu chce spać, nawet jeśli wie, że nie może. Oferuje swojej mamie trochę miejsca pod kocem i wzdycha szczęśliwie, kiedy ta kuli się razem z nim i obejmuje go swoimi ramionami.

- Kocham go, mamo. - Ona gruca trochę i przebiega swoimi palcami po jego włosach.

- Więc dlaczego nie ma cię z nim? Dlaczego wolałeś spędzić swoją gorączkę tutaj, zamiast z nim?

- Ponieważ jestem dla niego obciążeniem i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Nie mogę nawet... on nie może... on jest alfą, więc tak jakby, wiesz że chce uprawiać seks. Ale ja po prostu... - wzdycha. - Nie mogę nawet pozwolić na to, by dotknął mnie w ten sposób, a cholernie mu ufam. Więc nie mogę, zmusić go do życia bez seksu i dotyku. Dodatkowo cały czas mam swoje ataki paniki i ja po prostu... jestem dla niego obciążeniem. Zrujnuję jego całe życie.

- Naprawdę szczerze wątpię, że ma coś przeciwko nie uprawianiu z tobą seksu, kochanie. Jeśli to było naprawdę wszystkim na czym polegał wasz związek to odszedłby dawno temu. Wiem, że wydaje ci się, że jesteś obciążeniem dla wszystkich ludzi wokół ciebie, ale naprawdę nie jesteś. Kocham cię i nie sądzę, że jesteś obciążeniem, a jeśli on też cię kocha, też nie będzie tak sądził. Rozmawiałeś z nim w ogóle o tym?

- Próbowałem kilka razy, ale tak jakby, nigdy nie pozwolił mi skończyć. To znaczy, mówiłem mu, że musi mieć do czynienia z rzeczami, z którymi nie powinien, a on zawsze mnie zatrzymywał, nim nawet mogłem skończyć mówić to co czuję. Wiem, że to dlatego, by powiedzieć, że nie czuje się w ten sposób, ale... sam nie wiem.

- Kochanie, miałeś swoje zajęcia w mniejszej odległości czasu niż ja. Wiesz lepiej niż ktokolwiek inny, że jeżeli alfa coś przez cały czas powtarza i nie ukazuje przy tym żadnej złości to mówi prawdę. - Mówi i logicznie Louis naprawdę to wie. Może wie. On po prostu... ciężko jest słuchać takich rzeczy, ponieważ nie sądzi, że zasługuje na cokolwiek z tego. Nawet swoją najmniejszą cząsteczką nie sądzi, że zasługuje na miłość Harry'ego. Harry jest... jest po prostu Harrym.

- Więc teraz, kiedy wiem, że ty wiesz, o co naprawdę chodzi?

- Ja nie... nie zasługuję na niego, mamo. On jest wspaniały. A ja po prostu nie. - Jay uspokaja go, przebiega palcami przez jego włosy i całuje jego czoło.

- To nieprawda słoneczko, nawet w najmniejszym stopniu. Jesteś perfekcyjny. Bez względu na to co o sobie myślisz lub jak bardzo nienawidzisz swojego lęku i tych wszystkich rzeczy, które myślisz, że są z tobą nie tak, kocham cię i jeśli Harry też cię kocha, nie mamy nic przeciwko. Jesteś perfekcyjny taki jaki jesteś i naprawdę chciałabym, abyś to zobaczył.

- Ja też - mówi i kilka łez spływa po jego policzkach. - Chociaż sądzę, że muszę po prostu trzymać się z daleka od Harry'ego. Ma się lepiej beze mnie, a ja nie chcę go spychać na dno. On potrzebuje... znajdzie lepszą omegę i będzie miał miłe życie, którego naprawdę chce, nie życie, które spędzi na ciągłym martwienie czy jestem wystarczająco stabilny emocjonalnie, by pójść na pieprzone zakupy po mleko. - W sposobie w jaki jego mama nie poprawia jego języka, mówi mu, że rozumie, że jest w złym miejscu w swojej głowie.

- Chcesz abym pozwoliła ci zostać przy tej decyzji czy chcesz mojej matczynej rady? - Cały czas przebiega swoimi palcami po jego włosach i posyła mu delikatny uśmiech.

- Myślę, że zostanę przy swojej decyzji. - Jego mama kiwa głową. Louis zakrywa swoje usta, kiedy ziewa i ciaśniej owija się kocem.

- Prześpij się trochę, słoneczko. Wyglądasz na zmęczonego.

- Tak, w porządku. - Idzie potem do swojego własnego pokoju i upada na łóżku. Jego oczy są zmęczone i śpiące, ale nie sądzi, że będzie w stanie zasnąć. Jego głowa wciąż jest wypełniona myślami o Harrym i nie wydaje się, że szybko odejdą.

Czuje się niesamowicie, okropnie winny. Zostawił Harry'ego bez słowa i może nie powinien odchodzić w ten sposób. Może powinien porozmawiać z Harrym, może powinien powiedzieć mu o swoich uczuciach trochę więcej, nim postanowił się tak zachować. To coś czego naprawdę powinien żałować i naprawdę, naprawdę to robi, więc łapie za swój telefon.

Zadzwonienie do Harry'ego powinno być łatwe. Z łatwością powinien po prostu do niego zadzwonić i go przeprosić za całkowite zniknięcie, a następnie wyjaśnić dlaczego ich dwójka nie może się już nigdy zobaczyć. To przynajmniej powinno być proste.

Ale najprawdopodobniej Harry już dawno temu ruszył ze swoim życiem. Najprawdopodobniej cieszy się, że nie musi zostawać w domu i niańczyć Louisa, jest w stanie wyjść i spotykać się ze swoimi przyjaciółmi. Pewnie cieszy się z tego, że Louis odszedł. Może sobie wyobrazić jak szczęśliwy teraz jest jak nie musi się teraz z nim użerać, więc Harry musi czuć ulgę.

W każdym razie biedny alf trzymał się z nim tak długo prawdopodobnie tylko ze względu na instynkt. Nie ma opcji, że alfa zostałby z omegą, która mu odmawia regularnych czynności, ponieważ też chciał. Najprawdopodobniej był tylko skłoniony przez biologię do chęci zaopiekowania się Louisem i teraz, kiedy go nie ma, może sobie jedynie wyobrazić jak wielką ulgę musi teraz czuć, gdy nie musi już tego robić.

Płacze, gdy zasypia wciąż trzymając telefon w swojej dłoni.

~*~

Powrót do domu również nie sprawia, że czuje się lepiej. Wciąż czuje się odrętwiony i smutny oraz nadal jest zmęczony. Planował spędzić noc wewnątrz mieszkania, ale Niall zadecydował, że tej nocy wychodzi z jego kumplami. Zapewnił go, że nie był to Harry, ale to jedynie sprawiało, że jeszcze bardziej skręcało go w żołądku.

Louis nie wie co nakłoniło go do wyjścia, ale kiedy wraca do Londynu, decyduje się wykorzystać od dawna nie istniejące zaproszenie na wyjście. Jego przyjaciele od dawna go nie zapraszali, odkąd zawsze odmawiał, ale coś wewnątrz mówi mu, że nadszedł czas. Musi ruszyć dalej, musi być lepszy, jak wczoraj. Jest zmęczony baniem się przez cały czas i jest przerażony tym, że będzie się tak czuł przez całe swoje życie.

Więc siedzi przy stoliku w klubie, ogląda masę ludzi tańczących do najnowszych popowych kawałków, których w większości nie rozpoznaje. Czuje jakby był jedynym, który się nie bawi. Przedtem, kwitnął w klubach. Byłby tutaj obok każdej innej osoby, tańczyłby do muzyki i uśmiechałby się do najbliższego alfy. Udawałby, że jest chętny, tylko po to, by popatrzeć jak alfa mdleje dla niego dla zabawy, następnie poszedłby do domu i śmiał się z tego z Niallem.

Czasami chciałby pozwolić na to, by jeden z tych przypadkowych alf go pieprzył. Może wtedy nie bałby się tak myśli o skradzeniu jego dziewidztwa. Może, gdyby to zrobił, nie byłby taki płochliwy względem Harry'ego. Jest tak wiele rzeczy w jego życiu, które wolałby zrobić inaczej. Rzeczy, które chciałby zmienić, więc nie skończyłby tutaj, bojąc się i czując się chorym, gdy popija pepsi.

Chciałby nigdy nie podejmować tej pieprzonej pracy w markecie. Chciałby nie być taki miły, chciałby nie oferować tej starszej kobiecie zaniesienia za nią toreb, chciałby po prostu zostać i skończyć tą nużącą zmianę.

Odrzuca te myśli na tył swojej głowy, powstrzymując się od płaczu. Wie, że jeśli dalej by o tym myślał to skończyłby płacząc, więc zamiast tego znajduje Nialla. Niall tańczy z jakimś alfą, ale tak szybko jak go widzi, przeprasza tamtego.

- Zatańczysz ze mną? Chcę się trochę zabawić. - Niall kiwa głową, szeroko się uśmiechając.

Jego przyjaciel już pachnie, jakby wypił trochę za dużo, coś co zwykł kochać w Niallu, ale Louis nie ma nic przeciwko. Nie chce pić, zbyt bardzo boi się stracenia kontroli w miejscu publicznym, ale cieszy się, że może wspierać swojego kolegę, jeśli tego chce.

Więc tańczą. Razem spędzają noc, a Louis nawet nie zwraca uwagi na fakt, że grupka alf się w nich wpatruje, cieszy się dobrą zabawą.

- Naprawdę chciałbym zatańczyć z jakimiś alfami, Lou - mówi Niall po dwóch godzinach ich małej, przyjacielskiej nocy. - Bez obrazy, ale mógłbym... - Wymachuje swoimi dłońmi, a Louis się rumieni.

- Tak, jasne. Zabaw się. Użyj zabezpieczenia. - Niall prycha i kiwa głową, a potem go nie ma. Louis wraca do swojego krzesła, po tym jak poprosił barmana o nową sodę. Chociaż tak szybko jak siada dochodzi do niego niesamowicie znajomy zapach.

Harry.

Całe jego ciało reaguje na tęsknotę za zapachem alfy. To okropne, sposób w jaki jego penis instynktownie kręci się w jego bokserkach i to jak czuje pożądanie w każdej komórce swojego ciała. Nienormalnym dla omegi jest takie całkowite pozostawienie alfy w tak krótkim czasie, więc Louis wie, że jego ciało zachowuje się w ten sposób pod wpływem biologii. Ale to nic nie pomoże na to jak bardzo boli go serce. Boli go każde miejsce, w którym chciałby Harry'ego. Chce po prostu siedzieć na jego podołku i go wąchać, chce go pocałować albo po prostu porozmawiać z nim.

Ich oczy się nie spotykają, kiedy w końcu go dostrzega.

Jest rozwalony na stoliku na tyłach z butelką w swojej dłoni. Scena nie wygląda przyjemnie, nie wygląda jak coś, co kiedykolwiek chciałby zobaczyć. Liam stoi za nim, widać, że próbuje z nim porozmawiać, ale nie ma szczęścia.

Louis nigdy nie wiedział pijącego Harry'ego. Na każdej wizycie w barze z ich przyjaciółmi, na każdej kolacji, na każdym społecznym zebraniu, zawsze brał tylko wodę lub sodę. Oczy jego i Liama się spotykają, a Liam jedynie się w niego wpatruje. Nigdy nie dostał aż tak okropnego spojrzenia od alfy, nigdy nie widział takiego ciężkiego spojrzenia skierowanego na jakąkolwiek omegę. To sprawia, że czuje się chory, sprawia że chce się poddać.

Ale to równie dobrze mógłby być po prostu zapach Harry'ego.

Liam unosi Harry'ego, biorąc go pod ramię i pomagając mu dostać się do drzwi. Harry z ledwością chodzi, czołga się to lepsze słowo i z ledwością wygląda na przytomnego. To tylko trochę przerażające.

~*~

Idzie po tym do domu. Nic nie wydaje się być prawidłowe, po tym jak widział Harry'ego.

Następnie jego telefon świeci się z wiadomością od Zayna.

'Harry jest naprawdę rozdarty. Nie bd tb mówić co robić, ale naprawdę powinieneś z nim porozmawiać'

Nie wie dlaczego czuje, że jest to winien Harry'emu. Nie jest. Nic nikomu nie jest winien, ale jeśli Harry naprawdę jest smutny z jego powodu, może powinien.

'Sorry Z, naprawdę muszę się go pozbyć z mojej głowy.'

Zayn nie odpowiada, ale to wystarczająco odpowiedź sama w sobie.

~*~

Następnego dnia Liam pojawia się w jego drzwiach, ma na sobie wciąż swój garnitur do pracy i to samo spojrzenie na swojej twarzy.

- Myślałem, że jesteś dobrą, pieprzoną osobą, Louis. - Brzmi na całkowicie wściekłego, a Louis kuli się w sobie. Robi krok do tyłu, jego ciało się trzęsie, kiedy Liam po prostu wchodzi do środka. - Harry on... on traci zmysły, ponieważ ty myślisz, że kim jesteś? Zbyt dobry, by odebrać pieprzony telefon? Monarcha? Za dobry dla niego? Co? Czy po prostu wykorzystałeś go, dopóki nie poczułeś się lepiej? - Louis opiera się o ścianę swojego apartamentu. Liam nie otacza go, ale całe pomieszczenie wydaje się być 40 razy mniejsze. - Wiesz co, nie odpowiadaj. Mam tylko nadzieje, że wiesz, iż to wszystko jest twoją pieprzoną winą. Od początku byłem sceptyczny względem ciebie, ale powinienem cały czas ufać swojemu przeczuciu. Jakieś cholerne omegi nigdy nie wiedzą, kiedy przestać brać, co? - To złamało Louisa.

Po tym Liam wypada z apartamentu, trzaśnięcie drzwiami pozostawia trzęsące się ściany, tak samo jak dłonie Louis. Płacze mocniej niż robił to od dłuższego czasu, po prostu siedzi tutaj i szlocha, póki Niall nie przychodzi do domu kilka godzin później i przyciąga go do uścisku.

~*~

Próbuje później przeprosić Liama, ale nigdy nie dostaje odpowiedzi. Zayn również przestaje odpowiadać na jego wiadomości. Zakłada, że ich dwójka postanowiła zostać po stronie Harry'ego i nie chcą mieć już z nim nic wspólnego.

Zdaje sobie sprawę z tego, że to w porządku.

Harry stał się tak potężną częścią jego życia, że nie zdawał sobie nawet sprawy z tego ile straci, kiedy utraci jego. Nie zdawał sobie z tego sprawy jak bardzo zależał od tego, by pójść każdego dnia do pracy Harry'ego, by złożyć mu wizytę i nie zdawał sobie sprawy z tego jak jego ciało naprawdę tęskniło za dostępem do zapachu Harry'ego przez cały czas. Czuje się teraz przez cały czas zmęczony, tak samo jak czuł się wcześniej. Jednak wtedy to nie było takie oczywiste, zawsze obecny krąg jego wyczerpania, dopóki nie przyzwyczaił się do energii i hormonalnej równowagi, która naprawdę pochodziło z bycie w obecności alfy.

Więc po prostu głównie leży w łóżku.

Poddanie się chandrze jest czymś co robi cały czas. Niall musi słuchać jego płaczu niemal każdej nocy nad tym jak bardzo tęskni za Harrym i o tym jak nie może się zmusić, by biedny alfa zmierzył się ze swoimi problemami. Niall nigdy tak naprawdę nie dodał własnego wkładu, jedynie głaskał włosy Louisa tak jak ten lubił, a to było wystarczające. Jest całkowicie pewny, że wszyscy wokół niego nie zgadzają się ze sposobem w jaki sobie z tym radzi, ale nikt nie wie jak popieprzona jest jego głowa.

Co jeśli Harry chce związania? Co się wtedy stanie?

Wszystkie te myśli mogłyby zlać się w jedną. Harry w końcu by zobaczył jak ciemną plamą jego miejsce w jego głowie i wtedy utknęliby ze sobą. Albo jeszcze gorzej, Harry zerwałby ich połączenie i Louis byłby jeszcze gorszy. Spotkał tylko jedną omegę, która przeszła przez złamanie przywiązania i nie rozważała swojego życia jako zrujnowane.

Ona była silna. Louis taki nie jest.

~*~

Stalkuje profil Harry'ego na facebooku przez cały dzień, ale nie może za wiele zobaczyć, odkąd nie ma profilu. Wszystko co widzi to, to co jest ustawione na widok publiczny, więc wpatruje się jedynie w trzy zdjęcia profilowe, które może zobaczyć i ponownie płacze.

To niegrzeczne i prawdopodobnie jest to wielką inwazją na jego prywatność, ale Louis po prostu musi wiedzieć. Nie wie co by zrobił, jeśli musiałby być pozostawiony w tyle z życiem Harry'ego. Przed tym Liam i Zayn daliby mu znać co z nim, to było lepsze. Mógł żyć i wiedzieć, że Harry dobrze sobie radzi.

Więc loguje się na komputer Nialla i otwiera jego profil na facebooku, który jest już zalogowany.

Pierwszą rzeczą jaką widzi na profilu Harry'ego jest post na temat powrotu na spotkania AA.

' Przepraszam tych, którzy widzieli mnie w ciągu ostatnich tygodniu, podczas moich chwili słabości. Wrócę na spotkania dla alkoholików i głęboko przepraszam tych, których skrzywdziłem, zmartwiłem lub obraziłem w ciągu ostatnich tygodni. Dużo miłości, H.'

Poniżej znajduje się pięść wypełniona medalami i nagrodami od AA. Jego serce boli. Czy Harry... czy wrócił do picia z powodu Louisa? Czy on był bodźcem? Nie, to przez... to przez to, że Louis go zostawił. O, Boże.

Louis wymiotuje do kuchennego kosza na śmieci.

HARRY

Odwyk jest zawsze najgorszy. Liam i Zayn nawadniają go, kiedy jego dłonie się trzęsą, a ciało nie chce niczego innego prócz alkoholu, który niezdrowo w siebie wlewał przez ostatnie dwa tygodnie. To niesamowite jak szybko ponownie stał się podatny. Po pięciu latach bycia całkowicie trzeźwym, wystarczył jeden wieczór, w którym wypił za dużo i wpadł w tą samą spiralę spadania, mimo że obiecał sobie, że nigdy więcej w nią nie wpadnie.

Po prostu przez chwilę nie chciał czuć. Odkąd Louis odszedł, czuł że wszystko jest takie wzmocnione i głośne, co sprawiało, że bolała go głowa i czuł się chory. To wszystko to za dużo. Zayn zmusza go do wypicia większej ilości łowy, następnie kuli się do boku łóżka i wymiotuje do kosza na śmieci. Jest spocony, czuje jakby jego skóra była w ogniu, ale i tak pije więcej wody.

- Nigdy więcej nie piję - skrzeczy i zyskuje dwa małe uśmiechy od dwójki swoich przyjaciół.

- Nigdy więcej kolego. Nigdy więcej - mówi Zayn i przebiega swoimi palcami po włosach Harry'ego. - Będziemy tutaj dla ciebie bez względu dla ciebie, w porządku? Musisz to wiedzieć. Będziemy twoim zespołem wspierającym tak długo jak będziesz nas potrzebował. Zawsze będziemy tutaj dla ciebie, Haz. Zawsze. - Liam kiwa głową w zgodzie, a Harry się uśmiecha. Jest tak bardzo wdzięczny za ludzi w swoim życiu.

- Tęsknię za nim - mamrocze i dostaje w odpowiedzi współczujące spojrzenie.

- Spróbuj za bardzo o tym nie myśleć. I tak jest dupkiem za zrobienie tobie czegoś takiego. - Harry pociąga nosem. Nie sądzi, że Louis jest dupkiem i z pewnością nie myśli, że jest złą osobą. Kocha go, zawsze będzie, myśli i to przerażające. Jest w stanie zauważyć siebie kochającego Louisa przez lata, kiedy będzie o wiele starszy. Może zobaczyć jak będzie nieszczęśliwy, jeśli kiedykolwiek znajdzie kogoś nowego i nie może przestać myśleć o tym, że omega ukradł jego serce przed trzydziestką.

Nie wie czy będzie się tak czuł czy nie, ale teraz się tak czuje. Wszystko go boli i nie sądzi nawet, że to wszystko z powodu odstawienia alkoholu. Część po prostu to ból z tęsknoty za Louisem.

W końcu zapada w niespokojny sen.

Będzie z nim dobrze, kiedyś.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top