Rozdział 16 (ostatni)

LOUIS

Kiedy się budzi, czuje jakby płonął. To nie jest nieznajome uczucie, budzenie się w środku gorączki, zamiast powolnego wpadania w nią podczas dni, ale nieznajomość przychodzi z zapachem Harry'ego zaraz obok niego. Nigdy nie spędził gorączki z alfą, ale myśli, że to w porządku. Ufa, że Harry się nim zajmie tak samo jak przez te wszystkie miesiące, ma nadzieję, że w ten sam sposób będzie już do końca życia.

Harry wierci się podczas snu, następnie otwiera swoje oczy i patrzy dokładnie na Louisa. - Pachniesz tak miło - mów, przyciągając go bliżej i sprawiając, że Louis się pyszni. - Będziesz miał gorączkę, prawda?

- Tak - mówi, pielęgnując te kilka ostatnich momentów, kiedy jest na tyle spójny, aby odpowiedzieć Harry'emu na cokolwiek.

- Chcesz mnie tutaj, prawda? Mogę wyjść, jeśli chcesz, Lou.

- Nie. Chcę ciebie.

- Co chcesz abym zrobił?

- Wszystko.

- Chcesz abym się z tobą połączył? - Pyta Harry, jego głos jest cienki i niepewny oraz przygryza wargę swoimi zębami. - To naprawdę... wiesz właściwie to było niepoprawne pytanie. Powinniśmy o tym porozmawiać, kiedy nie będziesz w gorączce. - Louis mruczy, następnie ściąga swoją koszulkę, kiedy gorączka zaczyna być trochę przytłaczająca. Myśli, że to może być wina Harry'ego, że dzieje się to tak szybko. Posiadanie wokół siebie alfy przyspiesza gorączkę. Wszystko jest przyspieszone, łącznie z przeciekaniem. Po prostu zlekceważył to jak szybko będzie mokry. - Przyniosę ci trochę wody i coś do jedzenia, dobrze? Zaraz wrócę, obiecuję.

Harry po tym opuszcza pomieszczenie, a Louis zmusza się do wzięcia kilku głębokich wdechów. Już jest twardy, mokry i przecieka, a to jest takie żenujące. Nigdy nie lubił mieć gorączki, zawsze myślał, że to strasznie niewygodne i nigdy nie chciał tego mieć. Ale Harry widzący go w ten sposób, nie chce tego. Nie chce być widziany wtedy, kiedy nie może się kontrolować, nie może myśleć o niczym innym oprócz penisa przy swoim tyłku i naprawdę, naprawdę nie chce, aby Harry widział go, kiedy jest wypieprzony i mamrocze niespójne rzeczy pomiędzy oddechami.

Ale w tym samym czasie chce z Harrym dzielić wszystko. Wie, że wieczność oznacza wiele gorączek i wie, że wieczność oznacza, iż Harry nie odejdzie, ponieważ błaga o jego kutasa, ale jego twarz wciąż płonie na myśl, że Harry zobaczy go takim.

Próbuje nie myśleć o tym, kiedy ściąga swoje spodnie od piżam, następnie swoje bokserki i rzuca je daleko. Nigdy tak szybko nie czuł się tak przytłoczony, nigdy nie czuł takiej potrzeby zaraz na początku. Ale potrzebuje czegoś, czegokolwiek, więc po prostu obejmuje dłonią swojego penisa, aby choć trochę poczuć przyjemności i wzdycha z ulgą.

To wtedy Harry wraca, a jego zapach jest tak miły, że nic nie może poradzić na to, że jęk wypływa z tyłu jego gardła.

- Jest w porządku, kochanie, hej, jestem tutaj - mówi Harry tak delikatnie, że Louis z ledwością go słyszy przez przebiegającą przez jego uszy krew, ale jego ciało się relaksuje. - Sprawię teraz, że dojdziesz, abyś nie był na krawędzi, ale potem chcę, abyś coś dla mnie zjadł, dobrze? - Kiwa głową, ponieważ słowa nie wydają się teraz chcieć wyjść z jego ust.

Tak szybko jak wargi Harry'ego są wokół jego penisa, Louis krzyczy. Jest taki wrażliwy, każde zakończenie nerwu w jego ciele jest w ogniu i niesamowicie czuje Harry'ego. Widać, że nie próbuje się drażnić, nie próbuje tego przedłużać, ponieważ w tym samym czasie wkłada palec do jego już mokrej dziurki.

Jego nogi uginają się od zbytniej intensywności, ale wtedy dłonie Harry'ego go przytrzymują, a on dochodzi tak mocno, że widzi gwiazdy. To nie jest wystarczające, nic nigdy nie jest, kiedy ma gorączkę, ale to sprawia, że czuje się trochę lepiej.

- Dziękuję - mówi tak szybko jak Harry się odsuwa i w odpowiedzi dostaje uśmiech, w którym widać dołeczki, sprawia on, że czuje w środku ciepło.

To odpowiedni zapewnienie, by przypomnieć mu, że Harry nie myśli, że jest odrażający, że nie jest tutaj zagrożony z alfą, którą wie, że kocha. Wszystko jest perfekcyjne oraz jest bezpieczny i szczęśliwy. Zmusza się do tego, aby usiąść, ale mija zaledwie moment, nim Harry siada obok niego i przeciąga go na swój podołek.

Jego oczy są tak szerokie, że zieleń prawie wychodzi poza linię, a jego penis jest twardy przy pupie Louisa, ale to nie wydaje się alfie przeszkadzać. Chwyta talerz, który przyniósł i ponownie całuje nos Louisa. Dzielą się krakersami oraz tostami z talerza, Harry kradnie kilka pocałunków co kilka chwil, nim wszystko znika, a Harry sprawia, że wypija całą butelkę wody.

To naturalny instynkt Harry'ego, ale to sprawia, że Louis czuje się lepiej, niż kiedykolwiek myślał, że będzie. Zawsze była w nim część, która uważała, że to dziwne, gdy alfa troszczy się o takie rzeczy. Ale teraz, kiedy przez to przechodzi, to wydaje się być niesamowite.

- Sprawię, że dojdziesz jeszcze dwa razy, następnie dostaniesz mojego knota, dobrze, kochanie? - Kiwa głową, nagle fala gorączki daje o sobie znać w jego żołądku.

Harry unosi go z tą samą łatwością co zawsze, ale teraz jest to czymś o wiele więcej. Rozstawia go na łóżku, dokładnie na brzuchu, następnie składa mały pocałunek na jego ramieniu, a potem tam gdzie pewnego dnia powinien być jego znak połączenia.

To sprawia, że oddech więźnie mu w gardle, a Harry uśmiecha się przy jego skórze. - Kocham cię.

- Kocham cię - powtarza, a Louis uśmiecha się.

Harry wybiera ten moment, by dobrze polizać jego dziurkę, a Louis widzi gwiazdy. Jego oddech staje się jednym, wielkim dyszeniem z każdym, pojedynczym liźnięciem jego dziurki, małe jęki wychodzą z jego ust z każdym ruchem. Harry zawsze był dobry w wylizywaniu go, ale teraz jest to o wiele inne. Zamiast bycia zniesmaczonym tym jak zdesperowany jest Louis, wydaje się być ucieszony tym faktem. Każdy jęk z jego gardła sprawia jedynie, że Harry mocniej go trzyma, sprawiając, że się nie rusza. Nie mija dużo czasu, nim uda Louisa się trzęsą, drżą i ciasna spirala gorączki w jego brzuchu wygrywa, kiedy dochodzi po raz drugi.

Chociaż Harry jest bezwzględny. Nie daje mu nawet chwili na dojście do siebie, nim wciska do niego dwa swoje palce, z wypraktykowaną łatwością udaje mu się potrzeć jego prostatę za pierwszym podejściem. Krzyczy głośno, jego oddech zamienia się w dyszenie.

- Harry, Harry, alfa - jęczy. - Chcę twojego knota, proszę. - Łzy podbiegają teraz do jego oczu, jedynie przez przytłaczające uczucie wokół niego, ale potem całkowicie z zaskoczenia obejmuje go trzeci orgazm.

Po tym niemal całkowicie bezwładnie opada na łóżku. - W porządku - mówi po chwili śmiechu. To zdecydowanie była gorączkowa gadka. - To są te małe momenty jasności, które pielęgnuje, a Harry śmieje się razem z nim.

- Jest dobrze. Chociaż nigdy nie sądziłem, że nazwiesz mnie alfą. - Twarz Louisa płonie, ale kiedy się odwraca, całuje delikatnie Harry'ego.

- Nie wiem, alfa. Myślę, że to lubię - mówi z uśmiechem. - Chcesz abym cię rozebrał? Albo możesz dojść na mnie, jeśli chcesz. - To przykuwa uwagę Harry'ego i ponownie się uśmiecha. Myślę, że dojdę do siebie za jakieś 15 minut.

- Po ilu dniach najszybciej skończyła ci się gorączka? - Pyta Harry, kiedy schodzi z łóżka i ściąga z siebie ubrania, wrzucając je do kosza.

- Sześć dni, może? - Mówi, wzruszając ramionami. - Cztery, jeśli liczyć moją pierwszą, ale nie liczę tego, ponieważ pierwsza zawsze jest krótka.

- Założę się, że mogę zmniejszyć ją do trzech - mówi Harry, poruszając swoimi brwiami. Ma teraz dłoń owiniętą wokół swojego penisa, pociera go powoli, ale wygląda to bardziej jak refleksja. - Nie mogę się doczekać aż cię zaknotuje - mówi Harry, kiedy zdaje sobie sprawę z tego, że na niego patrzy.

- Chcę być na plecach - mówi Louis, ale powoli zaczyna się obniżać. Nigdy... nigdy tak nie miał. Nigdy tak szybko gorączka tak szybko w nim nie rosła ani nie opadała, ale Harry pachnie w taki sposób, jego zapach jest taki wyrazisty, że sprawia, iż jego umysł ponownie jest zamglony.

Harry całuje go, na początku delikatnie, ale to nie trwa długo, nim liże jego usta i łączy ich palce jednej dłoni, kiedy kładzie dłoń Louisa za swoją głową. To wszystko to tak wiele, ale to za wiele w absolutnie najlepszy sposób.

Harry ponownie zaczyna swoimi palcami, ale zamiast trzymania się dwóch, zaczyna z trzema. Szybko robi nimi krzyżowe ruchy, pocierając opuszkami o prostatę i sprawiając, że Louis ponownie widzi gwiazdy. - Gotowy, gotowy - mówi na wydechu, a wzrok Harry'ego łapie go jedynie na chwilę.

Nie jest tak dopóki nie wślizguje się w niego, jednym szybkim ruchem, tak że Louis czuje jak przyćmiewa mu całą głowę. Chwyta ramiona Harry'ego, delikatnie zakopuje paznokcie w jego skórze. To tak, tak wiele, za wiele.

- Proszę - mówi, nie będąc nawet pewnym o co prosi, ale potrzebuje czegoś.

- Jesteś dla mnie tak cholernie dobrym chłopcem, prawda? Mój mały, dobry omega. - Harry zawsze dokładnie wie co powiedzieć. To sprawia, że jest gorliwy, kiedy czuje jak Harry składa małe, delikatne pocałunki na jego twarzy i klatce piersiowej, przez cały czas jedną dłonią pocierając powoli jego kutasa.

Tak szybko jak Harry się wysuwa, szybko ponownie się w niego wsuwa, sprawiając że Louis prawie ponownie dochodzi. Nie sądzi, że kiedykolwiek doszedł tyle razy w tak krótkim czasie, ale wszystko jest takie przytłaczające w jak najlepszy sposób.

- Możesz dojść, kochanie - mówi Harry, składając małego buziaka na jego wargach. - Wciąż cię zaknotuje. - Jest to wystarczające, aby skupił się na przyjemności płynącej z perfekcyjnego uczucia penisa Harry'ego ocierającego o jego prostatę oraz z niesamowitego uczucia jego ciała, które w końcu dostało to czego chciało przez te wszystkie lata. Dostał alfę, który zaopiekuje się nim podczas gorączki.

Dochodzi trzy razy, nim Harry go w końcu knotuje i po tym wszystkim może jedynie drgać i pozwalać Harry'emu na to, by go trzymał. - Kocham cię - mówi z zaspokojonym uśmiechem. Utkną ze sobą na jakiś czas, myśli, więc po prostu pozwala Harry'emu na to, by ułożył ich w pozycji, która będzie wygodna dla obydwojga i pozwala sobie zasnąć.

HARRY

Przez okno przechodzi mała struga światła, świecąc prosto w twarz Louisa, kiedy śpi i sprawia to, że wygląda tak pięknie jak Harry pamięta z dnia, kiedy się poznali. Porusza się we śnie, następnie unosi, więc leży na boku, ale wciąż śpi.

Nic nie może na to poradzić, gdy zakręca włosy Louisa na dwa palce, a następnie wkłada mu je za ucho. Małe mruknięcia wychodzą z ust jego omegi i wygląda bardzo perfekcyjnie, kiedy śpi i jest zadowolony. Harry kocha te momenty, napawa się nimi, ponieważ dokładnie pamięta dlaczego Louis sprawia, że jest taki szczęśliwy. Sprawia, że jest szczęśliwy w każdy sposób do jakiego omega jest zdolny. To są momenty, kiedy nie myśli, że zasługuje na niesamowitą omegę przy swoim boku i są czasy, kiedy czuje się jak w domu, ale mała doza niebezpieczeństwa zawsze będzie normą pomiędzy nimi.

Louis po gorączce jest jedną z jego ulubionych wcieleń, myśli w tym momencie. Zawsze jest taki delikatny oraz lgnący i zawsze chce trzymać Harry'ego, jakby jego życie od tego zależało. Zawsze tak jest, kiedy Harry wracał do Louisa, po tym jak musiał go zostawić na czas gorączki, ale teraz jest o wiele inaczej. Po spędzeniu jej z nim, czuje się bardziej połączony z Louisem na każdy sposób. Połączenie będzie logicznie następnym krokiem, ale obydwoje są zbyt młodzi, myśli. Może nie zbyt młodzi wiekiem, ale ich związek trwa obecnie niewiele ponad rok. To za szybko, ale wie, że jest tu obietnica 'pewnego dnia', która wisi pomiędzy nimi.

Każdy moment bycia razem po tym jak skończyła się jego gorączka wydaje się być taki jakby ponownie się sobie zakochiwali, jakby spędzenie chwili osobno, by ich rozerwało. To są naprawdę jedyne chwilę, kiedy Harry myśli, że w porządku by było po prostu teraz się z nim połączyć, aby obiecać Louisowi w jedyny, prawdziwy sposób że będzie tu na zawsze.

- Mmm, wpatrujesz się we mnie - mówi Louis, marszcząc nosem. Harry jedynie lekko się uśmiecha. Louis otwiera swoje oczy, a niebieski jest tak wspaniały w przyciemnionym świetle, że Harry myśli, iż mógłby stracić dla nich dech. Przesuwa swoim palcem po jego szyi, dotyka miejsca połączenia, które pewnego dnia oznakuje. Pewnego dnia.

Louis uśmiecha się na ten dotyk, następnie pochyla się, by delikatnie pocałować Harry'ego.

- Tak bardzo cię kocham - mówi Louis, a Harry ponownie przeczesuje jego włosy, całując omegę w nos, twarz, czoło i wszędzie gdzie tylko może, póki ten nie chichocze.

- Też cię kocham, bardziej niż cokolwiek innego.

DWA LATA PÓŹNIEJ

Czasami Harry nie myśli o życiu jak o swoim własnym.

Kiedy patrzy na Louisa zmagającego się z chodzeniem, ponieważ jego brzuch jest pełen przez ich szczeniaka, nic nie może poradzić na to, że czułość wybucha w jego klatce piersiowej. Kiedy tylko patrzy jak ten śpiewa do swojego małego brzucha i mówi do ich szczeniaka, nic nie może na to poradzić, ale przypomina sobie jak głęboko jest zakochany w swojej omedze. Jest tak bardzo, bardzo zakochany.

Po tym jak Louis zaszedł w ciążę zmienił pozycję w głównej siedzibie. Jest teraz inspektorem nad młodszymi kadetami, którzy zajęli jego miejsce. Liam utrzymał tą samą pozycję, odkąd on nigdy nie musiał podróżować, ale Zayn podążył za Harrym do nie podróżującej pracy.

Wszyscy są teraz rodzicami albo przynajmniej niedługo nimi będą. Louis ma termin za niecały miesiąc, a syn Zayna, Liama i Nialla za trzy miesiące skończy dwa lata.

Ich dwójka zadecydowała, że to w domu Harry'ego chcą wychowywać swoje dzieci, więc jedynie kilka miesięcy wcześniej nim zdecydowali się na dziecko wszystko pozabezpieczali. Wszystkie gniazdka elektryczne są teraz zakryte, a wszystko czym szczeniak mógłby się zranić zostało zabrane.

Pokój dla dziecka jest zaraz obok ich sypialni, ma jasnozielone ściany i delikatny temat lasu. Dodali światełka na suficie imitujące gwiazdy, a Zayn przyszedł i namalował las na ścianie naprzeciwko kołyski.

Czasami czuje się nie na miejscu, ponieważ wszystko jest taki perfekcyjne. Nigdy nie myślał, że całe jego życie odwróci się ku dobremu, ale przy wszystkich otaczających go osobach, wie że nie mogło to się skończyć inaczej.

KONIEC

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top