Rozdział 14

Kolejny tydzień później Harry nie jest takim emocjonalnym wrakiem jakim był wcześniej. Nie walczy już z pójściem do pracy i znajduje chęć do wstania i przeżycie dnia też nie jest tak wielkim przeżyciem jak myślał przez ostatnie dwa tygodnie. Ponownie udało mu się odnaleźć energię, Zayn i Liam sprawiają, że się śmieje i rozpryskał wystarczającą ilość odświeżacza powietrza, by pozbył się zapachu Louisa.

Był na trzech spotkaniach AA odkąd ostatni raz słyszał cokolwiek o Louisie i nie wypił nic od dwóch tygodni. To mały krok, ale wie, że może to zrobić. Wie, że ponownie może być lepszy dla samego siebie.

Zayn i Liam niemal cały czas się nim opiekują, przychodzą i upewniają się, że nie śmierdzi alkoholem oraz przynoszą mu coś do jedzenia, ale on to rozumie. Wziął wolne w pracy, dopóki nie potrzebowali go w sprawie wyjazdowej, ale jego szefowa zrozumiała, kiedy powiedział jej co się stało.

Nie potrzebuje już wolnego, przynajmniej teraz nie, ale czuje się dobrze, mając kilka dni na zrobienie rzeczy, które po prostu lubi, by zmusić się, aby było z nim o wiele lepiej. Więc w czwartkowe popołudnie jedzie odwiedzić swoją siostrę.

Otwiera mu drzwi z uśmiechem na ustach i zaprasza go do środka. - Hej, Haz. Jak się masz?

- Właściwie to bardzo dobrze. Jak życie?

- Dobrze. Tak, naprawdę dobrze. Powtarzam trochę, bo moje końcowe egzaminy się zbliżają, ale mogę sobie zrobić wolne popołudnie. Chcesz herbaty?

- Jasne, dzięki. - Siedzą razem przez długi czas i w końcu udaje się jej od niego wydostać wszystko o Louisie, ale nawet kiedy o nim mówi, nie czuje bólu, który czuł wcześniej. Wie, że niedługo znowu go poczuje, najprawdopodobniej w nocy, kiedy pójdzie do łóżka, ponownie o tym myśląc, ale jest w porządku. W końcu jest w stanie powiedzieć sobie, że jest w porządku i wie, że będzie z nim dobrze bez względu na wszystko.

Mówienie Gemmie o swoim upadku jest przerażające, ale gdy ta ściska jego dłoń i posyła mu mały uśmiech, wie że jest w porządku.

Bez względu na to jak bardzo chciałby, aby Louis siedział obok niego.

~*~

Czwartkowe noce tak jak zazwyczaj wciąż są męskimi nocami. Po tym jak opuścił mieszkanie Gemmy, jedzie prosto do mieszkania Zayna i pozwala sobie wejść do środka, to tradycja, którą wykonują od czasu studiów. Wiele razy wpadł na to jak ich dwójka się pieprzyła, ale to kolejna rzecz, do której zdążył się przyzwyczaić.

Na szczęście siedzą po prostu na kanapie, szukając filmu na netflixie.

Kontynuowali swoje męskie wieczory, ale jedyną zasadą był brak możliwości wspomnienia o Louisie. Żaden z nich nie mógł wspomnieć o Louisie, póki Harry nie zaczął rozmowy, a on nie chciał. Po tym jak Zayn i Liam przestali mieć jakikolwiek kontakt z Louisem, wszystko było w porządku. Nie było nawet resztek jego zapachu na którymkolwiek z nich, który przypominałby mu jak bardzo tęskni za omegą.

W końcu ruszył dalej i pozwolił ranom się zagoić. To po prostu trudniejsze niż się wydaje. Każdy skrawek Louisa już odszedł, od tego jak rozrzucał swoje ręczniki w różnych miejscach na podłodze w łazience po każdym swoim prysznicu do sposobu jak zawsze było więcej psich włosów po jego stronie, niż po stronie Harry'ego, ponieważ ten przytulał go więcej nim poszedł spać.

Oglądanie znikających ścieżek jest najtrudniejszą rzeczą, myśli. Ale Zayn i Liam przychodzą tak często jak potrzebuje pomocy. To pomogło, rana w jego sercu zagoiła się najlepiej jak mogła bez powrotu Louisa.

Więc kiedy po raz pierwszy wspomina Louisa, nie jest zaskoczony, że tamta dwójka wpatruje się w niego z zaskoczeniem. - Myślicie, że za mną tęskni? - Pyta.

- Jestem pewien, że tak. Niall mówi, że dużo płacze. - Harry marszczy brwi.

- Nie łapię tego - mówi Harry i kręci głową. - Zostawił mnie. Jakim cudem może się czuć tak nędznie? - Harry prawie krzyczy pod koniec zdania, ale Zayn i Liam się nie wzdrygają.

- Powiedział nam dlaczego odszedł, nim przestaliśmy rozmawiać, ale sądzę, że najlepiej będzie, jeśli usłyszysz to od niego. Może powinieneś pojechać się z nim zobaczyć - mówi to Zayn, ale Liam wygląda na wściekłego. Harry nie chce. Nie chce przychodzić skulony do Louisa, aby przepraszać go za rzeczy, o których nawet nie wie. Nie chce robić z siebie głupka, jeśli Louis po prostu stracił zainteresowanie, a on nie zrobił niczego źle. Chce po prostu, by wszystko go przestało boleć i aby świat był dla niego trochę milszy.

~*~

I tak, nikt nie jest zaskoczony, kiedy następnego dnia stoi w progu Louisa. Niall otwiera drzwi i posyła mu współczujące spojrzenie, ale wpuszcza go do środka. Telewizor gra w salonie i na kanapie znajduje się plik koców, nie zdaje sobie sprawy z tego, że to Louis, póki nie łapie jego wzroku.

Louis wygląda na zszokowanego, jakby zabrano mu ochronę i to wystarczająco przeraża Harry'ego, aby czuł się jak gówno.

- Hej - wykrztusił Harry po chwili, przeczyszczając swoje gardło.

- Dlaczego tutaj jesteś, Harry? - To sprawia, że trochę złości buduje się w klatce piersiowej Harry'ego, sprawia że chce krzyczeć i wrzeszczeć, że wie, dlaczego tu jest, jeszcze nie.

- Wiesz, zaczynam sobie zadawać to samo pytanie - mówi, lekko wzdychając i udaje, że nie zauważa bólu przebiegającego po twarzy Louisa. - Odszedłeś. Rozumiem to. Odszedłeś i powiedziałeś mi, że wrócisz, tego nie rozumiem. Jeśli chciałeś pieprzyć... - Harry bierze wdech. - Jeśli chciałeś zakończyć znajomość byłoby naprawdę miło, gdybyś coś powiedział. Ale wiesz co, nawet nie wiem dlaczego tutaj jestem. Widać, że nie chcesz mi niczego wyjaśnić i widzę cię tu zadowolonego po tym jak złamałeś moje pieprzone serce, to sprawia że nawet nie chce mi się cię słuchać. - Może poczuć jak jego twarz jest gorąca i czerwona do czasu nim kończy, ale jest dumny z tego, że nie krzyczy.

Louis szybko mruga, tak jakby starał się pozbyć łez ze swoich oczu, a Harry wychodzi. Nie przejmuje się słuchaniem wyjaśnień Louisa, ale kiedy drzwi się za nim zamykają, wątpi, że jakiekolwiek by dostał.

Jego puls wciąż szaleje i wie, że nie powinien teraz siadać za kółko, nie kiedy jest pod takim wpływem emocji. Ani on ani żaden inny kierowca nie skończy dobrze na drodze, więc siada na chwilę na krawężniku obok jego samochodu. Powietrze wokół niego jest rześkie, robi się zimniej, kiedy zima jest coraz bliżej.

- Myślałem, że będziesz szczęśliwy, jeśli pozbędziesz się mnie ze swojego życia. - Jest pierwszą rzeczą jaką słyszy z ust Louisa. Kiedy zerka do góry, może zobaczyć jedynie czystą szczerość na jego twarzy. Wygląda na tak smutnego i zawstydzonego, że Harry nie wie co czuć. Ma na sobie ubrania, ale na jego nogach wciąż znajdują się kapcie, a jego włosy są zmierzwione. - Ja nie... widziałem jak strasznym byłem dla ciebie obciążeniem, Harry. Musiałeś się mną opiekować w każdy sposób. Ja nie mogłem tego od ciebie oczekiwać, naprawdę nie mogłem. - Łza spływa po jego policzku, ale szybko ją wyciera. To jedyna rzecz, która daje Harry'emu znać, że nie próbuje zrobić z siebie ofiary, nie pozwala na to, by Harry widział jego smutek. - To samolubne i ja to wiem, ale musiałem... musiałem odejść, nim mi to powiedziałeś. Nim byś pękł i zadecydował, że nie chcesz bym dalej był dla ciebie obciążeniem i byś mnie wykopał. Nie zniósłbym tego gdybyś kazał mi odejść, więc po prostu sam podjąłem decyzję.

Harry kręci głową. Nie wie co powiedzieć. Powinien być wściekły. Powinien czuć wiele rzeczy, ale Louis nie pachnie ani nie wygląda jakby kłamał.

- Usiądziesz? - Pyta, a Louis przychodzi bez wahania w swoim kroku. - Będę z tobą szczery, czasami to było trochę frustrujące, nie wiedziałem w jakim nastroju będziesz w danym dniu. Ale widziałem, że starałeś się to kontrolować i że starasz się jak tylko możesz, aby było lepiej. Wiem, że tak myślę. Doceniam to. Chociaż bez względu na to jak sfrustrowany się czułem Lou, wciąż cię kocham. Czas teraźniejszy. Może u ciebie jest to czas przeszły, ale u mnie nie. - Louis bierze głęboki wdech i kilka kropel wypływa z jego oczy, Harry ściera je za niego.

- Nie lubię być z dala od ciebie. Ja po prostu... myślałem, że tak będzie lepiej. Zdałem sobie sprawę z tego, że już uświadomiłeś sobie jak okropne było życie ze mną i że czujesz się lepiej. Zayn i Liam nie powiedzieli mi nic o tym jak się czułeś lub zachowywałeś, więc doszedłem do wniosku, że miałeś się dobrze i że nie chcieli mi nic powiedzieć, by nie zranić moich uczuć. - Louis wzrusza ramionami, ale jest to pełne smutku, co sprawia, że Harry'ego boli serce.

- Chcesz ze mną być, Louis? Chcesz, aby między nami było coś poważnego czy planujesz znowu uciec, jeśli pozwolę ci wrócić do mojego życia? - Zranionego spojrzenie ujawnia się na twarzy omegi, ale Harry nie czuje się źle. To dziwne dla niego, że nie czuje się źle, kiedy rani omegę, szczególnie jeśli się o niego troszczy, ale to było tym co musiało zostać powiedziane. Czuje, że jest pod tak wielkim wpływem emocji, że nie wie jak powiedzieć to co musi powiedzieć bez wypowiadania tego. - Ponieważ tak jak mówiłem, kocham cię bardzo, bardzo mocno. Ale nie mogę pozwolić ci wrócić, jeśli ponownie zamierzasz mnie tak zranić. Nie poradzę sobie z tym. Jeśli chcesz ze mną być, zapraszam. Ale jeśli nie, powiedz mi to teraz i zakończmy to na dobre.

- Przepraszam - mówi Louis, brzmiąc na pokonanego. - Tak bardzo, bardzo przepraszam, Harry. Tak bardzo za tobą tęsknię i chcę... chciałem wrócić przez cały czas, ale...

- Czy nadal chcesz?

- Tak.

- To wróć ze mną. - Louis kiwa głową, a Harry nie jest pewny co czuje - ulgę, szczęście, satysfakcję. Wszystko. Myśl, że Louis z nim wróci i będą mogli wrócić tam gdzie byli jest cholernie dobrym uczuciem. - Obiecaj, że nigdy więcej mnie opuścisz. Nie sądzę, że będę mógł sobie z tym poradzić, jeśli to zrobisz - mówi Harry, a Louis ciasno go przytula.

Dla alfy ukazanie słabości wokół omegi nie jest czymś normalnym, więc zaskoczenie które widzi w oczach Louisa go nie dziwi. Harry patrzy na niego, czekając na jakąkolwiek odpowiedź. Nie może zabrać Louisa do domu, jeśli istnieje taka możliwość. Naprawdę nie da sobie z tym rady.

- Obiecuję, Harry. Czułem to tego pierwszego dnia, kiedy cię poznałem. Jesteś moją ostatnią grą, wiesz? Jesteś najlepszym co kiedykolwiek dostanę i najlepszym o cokolwiek mógłbym prosić. Po prostu mam nadzieję, że chociaż w najmniejszym stopniu będę mógł być dla ciebie wystarczający.

- Też jesteś najlepszym o co mógłbym prosić, Louis. Nawet więcej. - Harry podnosi Louisa, kiedy wracają do środka. Jest boso, a Harry nie chce by chodził po bruku bez założonych butów, więc to wydaje się być dobrą opcją.

Tak szybko jak stoją w progu domu Harry'ego, Louis go całuje. To nie seksualny pocałunek, ale wydaje się, że wszystko w końcu znajduje się na swoim miejscu. Czuje, że znowu wszystko jest w porządku po raz pierwszy od długiego czasu. Czuje, że z powrotem ma cząstkę siebie i że nie ma już niczego złego.

Oczywiście wciąż musi popracować nad zapełnieniem dziur w swoim życiu, które wykopał, kiedy był na dnie, ale teraz to wszystko będzie o wiele łatwiejsze. Może teraz poczuć, że będzie lepiej odkąd ma Louisa z powrotem. Może powiedzieć, że wszystko teraz wróci do tego co było i Harry naprawdę i szczerze nie może się tego doczekać.

~*~

Siedzą na kanapie Harry'ego, Louis znajduje się na podołku bruneta, a Harry ciasno obejmuje jego talię, kiedy drzwi się otwierają. Harry natychmiast wyczuwa zapach Liama i uśmiecha się delikatnie na myśl, że jego przyjaciel idzie. Będzie taki szczęśliwy, słysząc nowe wieści!

Ale Louis się spina, całe jego ciało robi się sztywne oraz zapach strachu wypełnia pokój.

- To tylko Liam, kochanie. Jest w porządku - ale to nie wydaje się pomagać. Louis wstaje i wybiega, pnie się po schodach i jak Harry ma nadzieję, udaje się do ich sypialni.

Liam wchodzi do salonu, a jego brwi się podnoszą.

- Czy... Louis tutaj był?

- Tak. Tak. Między nim a mną jest teraz naprawdę w porządku. - Brwi Liama nadal pozostają zmarszczone, więc Harry krzyżuje ramiona na swojej klatce piersiowej. Pomieszczenie wypełnia się napięciem, a atmosfera staje się gęsta. - Masz z tym jakiś problem czy coś? Myślałem, że chcesz abyśmy ja i on się zeszli?

- Chciałem, na początku! - Mówi, zirytowany. - Na początku myślałem, że naprawdę ma ważny powód dla którego cię zranił. Potem zdałem sobie sprawę, że on po prostu nie chciał... wcale nie miał dobrego powodu, Haz! To wszystko było samolubne i okropne z jego strony, że cię tak zostawił. Mogłeś umrzeć przez ten gówniany, mały wyczyn!

- Co do kurwy mu zrobiłeś? - Pyta Harry, ale jest to warknięciem. Minęło dużo czasu odkąd warczał lub stracił swoją samokontrolę jak teraz. W akademii nauczyli go jak się kontrolować, nauczyli, że jeśli nie będę tego robić to zrujnują całą swoją karierę.

- Powiedziałem mu żeby się odpieprzył - mówi Liam, jakby to było normalne.

- Ty co?! - Krzyczy Harry, czując jak dudni mu w klatce piersiowej. - Wiesz, że ma problem z lękami. Dlaczego do kurwy myślałeś, że to w ogóle w porządku, by tak naskakiwać na omegę? Jakie możliwości przechodziły przez twoją głowę, kiedy zdecydowałeś iść do mojej omegi bez wspomnienia mi o tym ani słowem? Teraz się ciebie cholernie boi, Liam. - Powoli wraca do siebie, zmuszając się do uspokojenia od instynktownej reakcji walki. - W sekundzie, gdy wyczuł twój zapach, zamarł i odbiegł. Czy ty go dotknąłeś? Czy położyłeś na nim swoją dłoń? - Jego głos staje się niski, głęboki i przerażający, ale nie stracił siebie.

On, Zayn i Liam zawsze mieli pewien pakiet dynamiczny. Znali siebie tak długo, że to formowało się naturalnie. Harry jest najbardziej dominujący z ich trójki, więc stał się w pewien sposób liderem ich paczki. Liam cofa się i przypomina Harry'ego dokładnie jak ich dynamika oddziałuje na ich przyjaźń.

- Nie dotknąłem go. Przysięgam. Po prostu... trochę na niego nakrzyczałem. Naprawdę przepraszam, Harry. Naprawdę nie myślałem, kiedy mówiłem to co powiedziałem, ponieważ byłem taki zdewastowany po tym jak przyniosłem cię z klubu do domu. Był tam tej nocy i... zgaduję, że zdecydowałem, że to wszystko to była jego wina i wściekłem się i poszedłem do niego. Przepraszam.

- To nie mnie powinieneś przeprosić.

- Mogę niedługo wrócić. Umm. Powiedz Louisowi, że naprawdę przepraszam, ale z pewnością go przeproszę, kiedy będzie gotowy to ode mnie usłyszeć.

- Wybaczam ci - mówi Louis zza Harry'ego, wpatrując się w ich dwójkę. - Wiem, że byłeś po prostu pod wpływem emocji. Jest w porządku. - Omega uśmiecha się delikatnie, ale nie dosięga to jego oczu.

- Naprawdę nie jest. To co powiedziałem było naprawdę bezsensowne.

- Co powiedziałeś? - Pyta Harry, groźne spojrzenie spowija jego twarz, kiedy jego ramiona obejmują Louisa. Liam wzdycha i przerażająco winne spojrzenie pojawia się na jego twarz.

- Nazwałem go gównianym omegą. - Harry nie wie co na to powiedzieć, stoi jedynie tam z otwartą buzią i szokiem wypisanym na twarzy. Nigdy nie słyszał, by Liam powiedział coś tak podłego, szczególnie do kogoś kogo, kiedyś nazywał przyjacielem. - Czego naprawdę nie miałem na myśli. Przysięgam na Boga. To było takie... takie wściekłe i wiem, że to nie jest wymówką, ale naprawdę nie jesteś złym omegą, Louis. Obiecuję.

- Myślę, że musisz wyjść, Liam. - Kiwa głową.

- Bardzo przepraszam, was obydwoje. Mam nadzieję, że później dojdziemy do porozumienia. - Louis kiwa głową, ale Harry stoi w miejscu.

~*~

Ponownie przytulają się na kanapie, dopóki Louis nie zasypia z nosem położonym dokładnie w zgięciu między gardłem, a ramieniem Harry'ego gdzie jego zapach jest najsilniejszy.

Więc to naprawdę nie jest jakąś wielką niespodzianką, kiedy Louis budzi się kilka godzin później, mokry i twardy dokładnie na podołku Harry'ego. Wąchanie jest definitywnie jedną z najintymniejszych rzeczy jakie alfa i omega mogą robić, więc kiedy wraca mu świadomość i zaczyna go miażdżyć, Harry musi wykorzystać chwilę, aby się uspokoić.

Mały jęk ucieka z jego gardła, a Harry ściska jego boki. Chce po prostu pieprzyć Louisa, chce wziąć to czego pragnął od miesięcy i chce go posiąść, ale wie, że Louis czuje się niekomfortowo z seksem. Musi się kontrolować.

- Stój - mówi Harry, szepcząc powoli prosto do jego ucha, a całe jego ciało staje się giętkie. Unosi swoją głowę na bok, eksponuje alfie swoją szyję i w odpowiedzi dostaje małego buziaka. - Czego chcesz, Louis? Musisz mi powiedzieć jak daleko chcesz, aby to zaszło?

Louis ponownie jęczy. - Chcę ciebie. Twojego knota. Chcę tego. - Wie, że Louis nie był na swojej kontroli urodzeń od miesięcy. Niebezpiecznym dla nich byłoby uprawianie seksu, więc Harry po prostu kilka więcej razy całuje go w szyję.

- Nie dzisiaj, Lou. Obiecuję, że będziesz mógł mnie mieć tak szybko jak wrócisz na swoje leki, w porządku? - Louis pociąga nosem, ale kiwa głową. - Możesz mieć moje palce, jeśli chcesz. Czy to w porządku? - To sprawia, że kolejny jęk wypływa z ust omegi i jest to najwspanialszym dźwiękiem jaki Harry kiedykolwiek słyszał. - Zaniosę cię teraz do sypialni, dobra? Trzymaj się. - Chwyta pupę Louisa i podnosi go, gdy wstaje, a następnie zanosi go do ich sypialni.

Tak szybko jak kładzie omegę na łóżku, wszystko wydaje się być z powrotem na miejscu. Czuje jakby to był początek ich przyszłości, start tego czego zawsze chciał. Wszystko jest w porządku, tuż przed nim. Ponownie całuje Louisa, ale tym razem jest to głębokie i ich zapachy mieszają się w powietrzu i sprawiają, że ono gęstnieje.

Na początku ściąga koszulkę Louisa, a następnie swoją własną. Z każdym odsłonięciem kawałka skóry Louisa, składa małe pocałunki, delikatnie małe przypomnienia o tym jak bardzo kocha Louisa i o tym jak bardzo chce tu dla niego być. - Kocham cię - szepcze pomiędzy kilkoma pocałunkami, dopóki nie sięga do spodni omegi. - W porządku? - Dostaje skinięcie głową w odpowiedzi, uśmiech pojawia się na jego twarzy, kiedy ściąga materiał i całuje jego mleczne uda, piękna skóra tam obecna jest jego nową, najbardziej ulubioną rzeczą na całym świecie.

Penis Louisa jest naciągnięty w jego spodniach i jest wystarczająco mokry, aby jego bokserki przyklejały się do jego pupy, ale Harry nie jest jeszcze gotowy. Chce poczekać jeszcze chwilę, by kochać każdy kawałek ciała Louisa jaki może dostać. Chce go kochać w każdy sposób jaki tylko może.

Ściąga swoje własne spodnie, wiedząc że Louis lubi jak to on najpierw jest nagi. - Możesz dla mnie zgiąć swoje nogi, słoneczko? - Pyta go tak szybko jak ma Louisa również nagiego. W ten sposób jest absolutnie piękny, cały rozciągnięty na łóżku. Myśli wtedy, że Louis nigdy nie powinien opuszczać jego łóżka, powinien zostać w nim na zawsze.

Tak szybko jak Louis podnosi swoje nogi, zawiesza je na jego klatce piersiowej, Harry przebiega palcami po wilgoci pomiędzy jego pośladkami, nim powoli przyciska pojedynczą opuszkę do jego wnętrza. Jego oczy są już prawie całkowicie zaszklone, w ten sam sposób jak u wielu omeg podczas seksu, ale nigdy nie działo się to tak szybko. Martwi się tym, że posunął się już za daleko, ale małe jęki wydostające się z jego ust są wystarczającym znakiem, że tak nie jest.

- Kocham cię, kocham cię, tak bardzo cię kocham - mówi Louis, kiedy Harry zaczyna poruszać swoim palcem, przyciskając go do kątów, próbując znaleźć jego prostatę. Tak szybko jak ją znajduje, całe ciało Louisa się spina, jego plecy wyginają się, a jego oczy się zaciskają.

Naprawdę jest najpiękniejszą rzeczą jaką Harry kiedykolwiek widział w całym swoim życiu.

Przyciska drugi palec obok pierwszego w tym samym czasie, gdy obejmuje swoimi ustami penisa Louisa. Tak szybko jak przyciska swoje palce z powrotem do prostaty szatyna, ten dochodzi bez ostrzeżenia. Harry nie ma nic przeciwko. Trochę bardziej skręca swój język, przebiegając palcami dokładnie po miejscu Louisa, by pomóc mu przez to przejść.

Louis jest cicho przez długi moment, ale Harry wspina się ponownie na łóżko i całuje go.

- Mogę? - Pyta Louis, gryząc swoją wargę.

- Tylko jeśli chcesz.

- Chcę - mówi i waha się, ale brzmi to uczciwie. - Usiądziesz przy zagłówku? - Harry mruczy w zgodzie, następnie siada przy zagłówku i pozwala Louisowi wspiąć się na swój podołek.

Jednak zmienia zdanie, najpiękniejszą rzeczą na świecie jest sposób w jaki dłoń Louisa jest owinięta wokół jego kutasa. Jest mała i z ledwością jest w stanie go złapać i kiedy z czułością porusza nią, rozsmarowując małe krople preejakulatu, aby lepiej się ślizgało, wygląda jakby nie był taki zdenerwowany.

- Czy ta rzecz będzie kiedykolwiek... pasować we mnie? - Harry śmieje się na to, prychnięcie wydostaje się z jego ust, a Louis głęboko się rumieni.

- Tak, kochanie. Nie mogę się doczekać. Oglądanie jak będziesz się rozciągał wokół mojego penisa, to będzie takie wspaniałe. - Louis gryzie na to swoją wargę, szybciej pocierając swoją dłonią kutasa Harry'ego. - Chcesz abym ponownie cię dotknął? - Kiwa głową i bez zawahania, Harry chwyta buteleczkę lubrykantu ze swojej nocnej szafki, rozprowadza zawartość po wnętrzu swojej dłoni i zaczyna pocierać Louisa w tym samym tempie, które tworzy omega. Kontrast pomiędzy ich dwójką jest niesamowity, jak dla Harry'ego jest najbardziej fascynujące rzecz w dynamice alfy i omegi. Louis jest mały, ale piękny. Ma małe dłonie i jest niski, ale ma te wspaniałe krągłości, na które Harry mógłby patrzeć przez cały dzień. Dłonie Harry'ego są duże i czuje jakby perfekcyjnie pasowały. To jest to, dokładnie tak powinno być.

Harry dochodzi najpierw, ale nie wyciąga knota, więc pociera Louisa dopóki ten nie dochodzi po raz drugi tej nocy.

Kiedy czyści ich dwójkę mokrą flanelą, pachnie zadowoleniem i zaspokojonymi feromonami od Louisa, kiedy powoli zapada w sen. Przytula się z nim blisko tej nocy, czując się najlepiej niż kiedykolwiek w całym swoim życiu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top