Rozdział 10
- Ogh naprawdę? - jego oczy się zaświeciły - My sami?
- No tak, wezmę wolne i spędzisz trochę czasu z staruszkiem. Nie chcesz się dzisiaj zobaczyć z kolegami?
- Och chciałbym - przytulił go mocno czując jak szklą mu się oczy. - Tak dawno nigdzie razem nie byliśmy! - krzyknął radośnie. Może jego tata jednak go kocha?
- Tak tak - wymamrotał cicho i odsunął go - idź się spotkać z nimi. Na pewno są ciekawi jak tam było w szpitalu
- Ale śniadanie i muszę poczekać na mame... Pojechała po moją receptę - zaczął
- Nie musisz, baw się - wyjął z portfela kilka dolarów - zaszalej
- Naprawdę? - wziął od niego pieniądze - Dziękuje
- Idź idź - jego usta uniosły się w kpiącym uśmiechu gdy Michael biegł się przebrać po czym dosłownie wybiegł z domu. Clifford w tym czasie wyciągnął telefon dzwoniąc po swojego przyjaciela Harrego
Umówił się z nimi w jednej z kawiarni. Dotarł tam pierwszy więc zajął miejsce i zamówił coś do zjedzenia.
Wreszcie wolność. Jego mama napewno by mu nie pozwoliła wyjść zaraz po chorobie. Dobrze że miał takiego kochanego tatę który się na to zgodził
Może jego tata na prawdę go kocha i będzie z nim spędzał czas? Będzie kochanym tatą
- Cześć Mike! - do środka wszedł Harry z Liamem po czym podeszli do niego - Ale się stęskniłem
- Ja za wami też - mocno ich przytulił - Ostatnim razem nie mieliśmy czasu porozmawiać
- Co to w ogóle ta choroba? Pojawiła się tak nagle
- Mama mówiła coś że to genetyczna choroba. Oni nie są chorzy ale rzekomo kuzynka babci. Wiecie dalsza rodzina i tak wyszło że teraz i ja
- Ale to nic groźnego tak? Wyjdziesz z tego? Będzie okej? - zaczął liam
- Jest okej - pokiwał głową - znacie mojego tatę, ale dzisiaj był cholernie miły jak na niego. I jutro jadę z nim na wycieczkę
- Ale super. Też bym chciał z moim gdzieś jechać. A on ciągle pracuje - westchnął Harry
- Mój też - wymamrotał Liam - ale nie jest mi to potrzebne. Masz szesnaście lat Mike, nie musisz spędzać czasu z ojcem
- Ale ja lubię i z nim i z mamą. To jest mega fajne
- Nie jesteś dzieckiem - wymamrotał - to tak jakbyś spał z misiami
- Skąd wiesz że nie śpię - wzruszył ramionami
- To jest dziecinne, nie jesteś już dzieckiem - prychnął - ale dość o tym, ja zamawiam napoje a wy pomyślcie co robimy potem
- Może gdzieś się przejedziemy? Jest ładna pogoda? Może na plaże?
- To super pomysł, poleżymy i popływamy - Mike od razu się ożywił
- Możemy posiedzieć na piasku. Woda jest bardzo zimna zwłaszcza po chorobie
- Nie...jest środek lata a ja mam zamiar pływać - od razu się ożywił i zaczął jeść swoją kanapkę
- To może też... - zaczął Liam i uśmiechnął się drapieznie pokazując mu wnętrze swojego plecaka w którym było kilka piw - Może coś wypijemy z okazji twojego powrotu?
- Chętnie - oboje pokiwali głową a Harry wyjął fałszywy dowód - ja jeszcze coś skołuje
- Tylko nic nie spieprz - Lima z Mikiem wstali od stołu
- Na luzie, idźcie sprawdzić autobus a ja zaraz wracam
- Jasne - oboje poszli na przystanek - Idalnie mamy za 5 minut
- To dobrze - wymamrotał Michael i przytulił go - uwielbiam to robić Liam
- Co takiego? - umiósł brwi
- Przytulać się do ludzi. Wiesz jak to jest z rodzicami więc przytulam was
- Aa - również oddał przytulasa - Myślałem że mówisz o alkoholu i się zdziwiłem - zaśmiał się
- Wiesz że to nie mój konik. Picie i takie tam
- Nigdy nie piłeś Mike, zgadza się? Zawsze odmawiałeś
- No tak - pokiwał głową - ale nie mów innym - wyciągnął w jego stronę mały maluszek a Liam zrobił to samo
Po kilku minutach dotarł do nich Harry i wsiedli do autobusu nad wodę. Usiedli na tylnich miejscach oczywiście się wygłupiając jak za dawnych czasów
- Mam ochotę się nawalić, chociaż starzy mnie zabiją - zaczął Harry
- Mnie też - westchnął Liam - każdego z nas. Ale co nas obchodzi ich zdanie
Zaczęli się śmiać a po chwili byli na plaży na której nie było aż tak dużo ludzi. Ruszyli deptakiem by znaleść mało zaludnione miejsce
- Mike - Liam rzucił mu piwo a następnie to samo zrobił Harremu - To do dna - zaśmiał się
- Do dna - wymamrotał niepewnie Michael i zaczął powoli pić rozmawiając z kolegami i całkowicie zapomniał o swoim telefonie. Po raz kolejny go zignorował gdy dzwoniła do niego jego mama. Skrzywił się na początkowy smak piwa jednak szybko odzwyczaił się do tego uczucia po czym o dziwo szybko opróżnił puszkę
Wypił drugą i razem ruszyli dalej. Dopiero wtedy zauważył nieodebrane połączenia i postanowił oddzwonić do matki
Lekko się już kiwał i rozbawiony wziął telefon - H-halo? - zapytał
- Gdzie ty jesteś? Nie wziąłeś leków Michael! Masz natychmiast wracać, nie wolno ci wychodzić z domu
- A-ale czemu? - zaśmiał się i czknął
- Czy ty coś piłeś? Kurwa Michael, jesteś na lekach. Nie wolno ci, ba nie jesteś pełnoletni
- Prawie jestem, nic mi nie jest i piłem tylko ciupke - zaśmiał się razem z kolegami w tle
- Gdzie jesteś? Przyjadę po was
- nie trzeba, fajnie jest - zaśmiał się
- Nie ruszaj się błagam Michael. Zostań tam gdzie jesteś - wymamrotała i rozłączyła się po czym od razu ubrała buty i wzięła kluczyki z samochodu
- Moja mama chce pić razem z nami - zaśmiał się Cliford opadając na złocisty piasek
- To niech przyjdzie - czknął Liam który wypił najwięcej z nich wszystkich i położył się zaraz obok Clifforda
- Mam jeszcze trochę tego - pokazał na butelkę wódki Harry i padł na piach
- N-nie - wymamrotał Michael od razu i czknął po czym przytulił się do Liama
- Czemu? - zaśmiał się cicho Hardy
- Mam wziąć jakieś tabletki chyba, nie wiem
- Co to znaczy? - złapał się za głowe przecierając ją
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top