Rozdział 3 • O krok dalej

Wracając na Nemesis. Yoru była spokojniejsza po niespodziewanej rozmowie z seekerem. Zdążyła opanować nerwy na tyle, aby niczego nie zniszczyć w swoim pokoju, lub przypadkiem nie zrobić krzywdy sobie, albo jakiemuś ducha winnemu decepticonowi którego mogła spotkać na korytarzu w drodze powrotnej. Nie było to dla niej w zwyczaju aby emocje wyładowywać w sposób agresywny, jednak po ostatnich zdarzeniach nic nie wiadomo.

Femme usiadła na odsuniętym o parę metrów od biurka krześle i wypuściła powietrze, tym samym dając ostatnim negatywnym emocjom ulecieć. Po mimice nie dało się ustalić co tak naprawdę czuje lub myśli. W głębi jednak niepokoiło ją to, że oznaki mrocznej substancji w jej organizmie są tak widoczne.

Wystarczy, że zacznie tracić panowanie nad emocjami, a optyki już przybierają fioletowego odcienia. Nie było to coś czego mogłaby spodziewać się, co tym bardziej sprawiało że czuje się jak totalna idiotka, bo przecież Megatron również miał wielokrotny kontakt z mrocznym energonem, a jest to zauważalne.

Czemu z nią miałoby być inaczej?

Z drugiej strony nie miała podstaw do tego, aby myśleć inaczej. Jej pierwszy kontakt z energonem nie zostawiał żadnych śladów w wyglądzie. Nic wtedy się nie zmieniało.

Czy to przez to, że jest inna? Jedyną teorią jaką w tym momencie może się kierować, to że wszystkie te... dziwne rzeczy, dzieją się przez to że jest predaconem. Inna reakcja, to że w ogóle nie reaguje "negatywnie" - W kwestii braków efektów ubocznych na zdrowie.

Czy może coś zrobić aby temu zaprzestać? Oczywiście, że może. Jest wiele opcji. Ale każda z nich doprowadzi do czegoś co najmniej tragicznego. Nie ważne co by próbowała zrobić, jak bardzo się stawiać, Megatron ukara ją. Yoru dobrze zdawała sobie sprawę z tego, jak wyglądając jego kary.

Gdyby tylko wiedziała, że to wszystko się tak potoczy, to przemyślałaby dwa razy, czy przymierze z decepticonami jest dobrym pomysłem.

.

Kolejny ranek zapowiadał kolejny dzień, w którym coś na pewno się spieprzy. To było nieuniknione, nigdy nie było.

Realia życia wśród decepticonów.

Yoru nie miała ochoty wstawać, wolała zostać w łóżku i leżeć na nim bezwładnie, aż słońce znów nie zacznie się chować. Beztroskie leżenie było jej teraz potrzebne, ale niestety, to nie jest przedszkole, aby takie wybryki były tolerowane, tylko statek wojenny. Nie ważne jak bardzo by nie chciała, musiała się podnieść.

Tym bardziej była niechętna, bo za chwile miała spotkać się z Thundercrackerem na patrolu, a po wczorajszym wolała go unikać. On jej pewnie też, gdy coś złego dzieje się predaconem, lepiej trzymać się z daleka.

W końcu wstała z jękiem i usiadła na krawędzi, przeciągając się porządnie, pozwalając wszystkim swoim kościom na chwilową ulgę. Bez słowa wstała na równe nogi i pokierowała się do biurka, na którym aktualnie leżał tylko datapad i jej włócznia, złożona do swojej bardziej poręcznej formy. Yoru chwyciła właśnie za nią i jednym, płynnym ruchem szarpnęła w powietrzu. Broń rozłożyła się, metalowy kij wydłużył dwa razy tworząc tym samym prawilną włócznie, a nie uchwyt z ostrzami na obu końcach.

Uśmiechnęła się półgębkiem i tym samym ruchem złożyła ją z powrotem, aby móc wygodnie przypiąć do uchwytu po lewej stronie jej boku, tuż przy biodrze. Niezawodny kawał metalu, który uratował jej skórę - a raczej lakier - już niejednokrotnie. Wolała korzystać właśnie z takich bardziej "prymitywnych" metod walki, strzelcem za dobrym i tak nie była. Owszem, posiadała wbudowane blastery, ale żadne z nich korzystała, jak nie wcale. Póki działa to nie widziała potrzeby stosowania jakichś zmian.

Yoru przeciągnęła się jeszcze ostatni raz w drodze do drzwi, rozkładając obie ręce na boki, jak tylko mogła. Otworzyła drzwi leniwie i zakręciła w prawo od swojej kwatery.

Wtedy też uderzyła w coś.

Femme odbiła się i cofnęła o kilka kroków, chcąc utrzymać równowagę i nie zaliczyć twardego lądowania. Przynajmniej się rozbudziła. Zamrugała pare razy i spojrzała na mecha przed sobą.

- Oh, Barricade... - Mruknęła, siląc się na niewielki uśmiech. Nie miała za szczególnie siły na udawanie zadowolonej, więc wymuszony uśmiech szybko zniknął.

- Ależ entuzjazm. - Stwierdził sarkastycznie krzyżując ręce na piersi. Z jakiegoś powodu jego nonszalancki charakter był tego ranka wyjątkowo irytujący, ale nie chciała mu tego wprost pokazać.

- Chciałeś coś konkretnego, czyyy...? - Zaczęła, ale widząc jego minę postanowiła zmienić trochę taktykę. - To nie tak, że cię odganiam, ale Thundercracker najpewniej na mnie czeka bo mamy dzisiaj razem patrol i-

- I się zamieniliśmy. - Przerwał jej wypowiedź, czym trochę przejęła się.

Oczywiście. Po wczorajszym Thundercracker nie chce z nią iść na patrol i pewnie nawet nie chce być w jej pobliżu. Przecież się tym nie przejmuje, nie obchodzi jej czyjeś zdanie na właśnie jej temat.

Tym razem trochę zaczęło...

- Ah, umm, zamienił się. Nie mam mu... za złe. - Odpowiedziała, wyraźnie kręcąc nosem. Ciężko było to ukryć.

- Właściwie to ja go poprosiłem, żeby się zamienił. Ale to tylko mały szczególik, nie ma różnicy kto kogo poprosił, nie? - Zaczął iść przed siebie, a mimika wskazywała, że coś kombinuje.

Yoru słysząc to przez chwile zgłupiała, ale gdy tylko dotarły do niej słowa wypowiedziane przez cona, nietoperzowe uszy stanęły dębem. Czyli to ON chciał się zamienić, a więc to on chce iść z nią na patrol. Z tego wynika, że albo faktycznie ją... toleruje, lub po głowie mu coś chodzi.

Obie opcje wydają się w tym momencie trochę przerażające, ale hej, nie dowiesz się, jeśli nie spróbujesz!

- Jak to ty go poprosiłeś- - Dopytała, chcąc się upewnić czy aby na pewno dobrze usłyszała. Dogoniła Barricade'a, który zdołał w tym czasie przebyć odległość parunastu metrów. - Po co? Bezinteresownie nie wziąłbyś na siebie patrolu, tym bardziej że kojarzę, że dzisiaj nie miałeś mieć żadnego, a znając ciebie to by ci się nie chciało. - Zmrużyła lekko optyki, jakby chciała w jakiś sposób dojrzeć jego prawdziwe zamiary.

- Najwyraźniej nie znasz mnie tak dobrze, jak ci się wydawało. - Parsknął, zerkając na nią.

Jego dobry humor i to nonszalanckie podejście, połączone z próbą obracania wszystkiego w żart były dla niej wyjątkowo dziwne i niespotykane. Zazwyczaj jest poważny - a przynajmniej poważniejszy niż teraz - i połowa rzeczy sprawiłaby, że byłby wręcz znudzony. Teraz coś się zmieniło, to chyba nie przez nią?

Czy na prawdę zaczęła go bawić? To pewnie przez jej idiotyczne zachowania. Pląta się, irytuje byle czym... być może się domyśla.

Oboje powolnym spacerkiem przeszli na mostek, z którego zostali wysłani na obszar, który został w dniu dzisiejszym, wyznaczony do patrolu.

Nie było przyjemnie, zwarzywszy na to, iż most ziemny wyrzucił ich tuż przed częściowo zalanym wejściem do jaskini. Nie kopalni, jaskini. Nie zwiedzonej jeszcze przez ani decepticona, ani tym bardziej autobota, głównie ze względu na poziom wilgoci. Tą dało się wyczuć w powietrzu.

Yoru skrzywiła się, gdy jej stopy stanęły w płytkiej kałuży. Nienawidziła tego mokrego uczucia, nawet na tak małą skale. Modliła się w duchu, aby nie musiała się nigdzie głębiej zanurzać.

Okolica mimo wody była dość malownicza, aby Yoru przyjrzała się jej dokładniej. Samo wejście do jaskini było przyozdobione licznymi stalaktytami i zdrewniałymi pnączami, które były o nie oplecione. Rozciągały się aż do roślinności, która opatulała skalne przejście. Paprocie, powyginane drzewa których gałęzie "przytulały" skały i porosty, zwisające tuż nad wejściem, tworząc niewielką kurtynę.

Roślinność była intensywnie zielona, co kontrastowało z szarością kamieni i brązem brudnej wody pełnej błota.

- To miał być patrol. - Oderwała wzrok od okolicy, aby spojrzeć na Barricade'a.

- I to jest patrol. Tyle że w jaskini. Podobno Soundwave wyłapał tu niewielki sygnał energonu, więc jest spora szansa, że zwiększymy ilość funkcjonalnych kopalni o jeszcze jedną. - Stwierdził, a jego optymizm sprawił, że Yoru jedynie jeszcze bardziej zirytowała się.

- Za to ty jesteś dysfunkcjonalny. - Mruknęła omijając go i zerkając w głąb groty.

Wejście było OGROMNE, a wnętrze jeszcze większe. Yoru była niewielka, owszem, ale wciąż była robotem z kosmosu, który w porównaniu do gatunku ziemskiego był spory, ale teraz czuła się na prawdę mała. Na pewno pobawią się tu przez parę ładnych godzinek i na pewno strasznie wynudzą. Pewnie i rdzy nabawią.

Wejście zmieniało się w zejście bardzo szybko. Głazy, których średnica prawdopodobnie była większa niż jej wzrost poprowadziły ich o parę metrów niżej, gdzie o zgrozo, znajdowało się coś w rodzaju podziemnej rzeki.

Yoru jako ta - teoretycznie - odważniejsza, postanowiła zejść jako pierwsza, a za nią w ślad Barricade. Niewidzało jej się wchodzenie do wody, ani ani nawet przebywanie w jej pobliżu.

Po za tym, skoro jaskinia i tak jest zalana, to nie ma najmniejszego sensu na otwieranie w niej kolejnego kopalni, trud przez jaki trzeba by było przejść, aby wywozić stąd energon jest nieopłacalny. Femme spojrzała na swojego towarzysza błagalnym wzrokiem.

- Nie mówi mi tylko, że boisz się wody. - Zaczął, bardzo celnie zauważając, że Yoru ma jakąś wewnętrzną niechęć przed cieczą.

- Nie to, że się boje. Po prostu... po prostu jej bardzo nie lubię, okej? Im szybciej to ogarniemy, tym szybciej będziemy mogli wyjść, a ja mam jeszcze parę rzeczy do załatwienia dzisiaj. - Odpowiedziała niepewnym tonem.

"Parę rzeczy" w jej toku rozumowania było jedną rzeczą, a dokładniej dawką mrocznego energonu od Shockwave'a. Nie chciała, bardzo nie chciała ale gdyby się nie stawiła, to konsekwencje byłyby jeszcze większe. Nie chciała nawet sobie pomyśleć o tym, co mogłoby ją czekać za niesubordynację.

Mina Yoru, która wyraźnie posmutniała sprawiła, że Barricade postanowił się ogarnąć i jej tak nie docinać. Ale tylko trochę.

- Wiesz... Pytałaś wcześniej czemu się zamieniłem. - Zaczął nagle. - Może być tak, że odrobinę, ale tak tylko trochę, żeby nie było, chciałem mieć cię na osobności.

- Umm, dlaczego? - Dopytała zdziwiona choć starała się wyglądać na niewzruszoną tym, w jaką stronę to idzie. W międzyczasie dalej stała nad krawędzią akwenu wodnego i zastanawiała się nad tym czy powinna wskoczyć do wody, czy też nie.

- Wczoraj byłaś dziwna. - Stwierdził, a widząc jej wahanie postanowił zrobić pierwszy ruch i sam wskoczył w wodę, która okazała się sięgać mu gdzieś do połowy uda. - I nie chcę cię tu obrazić, po prostu... zmartwiłem się-

Ostatnie słowa padły bardzo cicho, niepewnie wręcz. Barricade odwrócił się w jej stronę brodząc w nie tak głębokiej wodzie i wyciągnął w jej stronę dłoń, aby pomóc jej również wejść do zimnej wody.

- O mnie? - Zdziwiła się i przyjęła dłoń mecha niechętnie. Woda sprawiła, że jej całe ciało spięło się.

- Też mnie to zaskoczyło. - parsknął niepewny, aby rozluźnić atmosferę i przy okazji Yoru. - Na pewno ostatnio dobrze się czujesz? Wydajesz się jakaś taka, no nie wiem, paranoiczna?

- Ja? Paranoiczna? - Uniosła jedną brew i spojrzała na niego z niedowierzaniem. - Skąd taki pomysł?

Jak on w ogóle mógł tak pomyśleć? Znaczy, oczywiście, że zachowuje się paranoicznie, ale nikt nie musi jej tego tak wypominać. Wtedy dopiero może zacząć być paranoiczna.

- No może po twojej wczorajszej reakcji?

Yoru zawarczała, co zbiło Barricade'a z tropu. Mech zatrzymał się, stojąc tak w wodzie przez chwile, co ta zrobiła dokładnie to samo i odwróciła się w jego stronę.

- Aha, więc ta nagła chęć spędzenia ze mną czasu to tylko pretekst do przesłuchania mnie? - Warknęła jeszcze raz, dając upust swojej narastającej złości. - Nic ci nie powiem. - Prychnęła.

- No mówiłem, paranoja. - Stwierdził krzyżując ręce na piersi, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, co jedynie bardziej zezłościło Yoru.

Czy ona faktycznie zachowuje się jak paranoiczka? Tak, na pewno tak. Nikt o zdrowych zmysłach tak nie reaguje.

Yoru owszem, boi się, że ten "sekrecik" wyjdzie na jaw i wszyscy się od niej odwrócą - choć i tak dobrych relacji z innymi nie ma. Decepticony już i tak widzą w niej zwierzę, nie muszą jeszcze widzieć potwora. Zamyśliła się na dłuższą chwilę, w czasie której uspokoiła się wystarczająco, aby przestać tak na niego powarkiwać.

- Po za tym, te twoje czułości wtedy na krawędzi były bardzo nie w twoim stylu, więc się zaniepokoiłem. - Wyrwał ją z zamyślenia i zrobił to jak najbardziej celowo, a widok jej polików które nabierały niebieskawego odcienia, jedynie sprawiły że poczuł się jeszcze dumniej.

- To nie były czułości- - Odpowiedziała szybko, a jej uszy opadły tym samym pokazując, że zrobiło jej się wstyd.

Barricade'a szczerze to bawiło. Wystarczyło jedno zdanie wypowiedziane z jego ust, aby zakłopotać predacona. Specjalnie to robił. Domyślał się od... Właściwie to niedawna, że femme może być nim jakoś zainteresowana.

Spięte ciało, uśmieszki, rzucanie kompletnymi głupotami bez przemyślenia, a także to że jedynie do niego nie zachowywała się tak chłodno. Normalnie przewracała na innych optykami, coś sobie powarkiwała lub w ogóle przeganiała, nie chcąc z nikim rozmawiać. Nie chciał jednak powiedzieć jej tego że wie wprost, chciał się z nią jeszcze trochę podroczyć, wybadać teren i może wkręcić tak, aby sama się w końcu wygadała.

Nawet jeśli by to zrobiła to czy ON coś z tym zrobi? Pewnie tak, ale nie w taki sposób jaki by chciała. Uważał ją raczej jako kogoś na jedną - może kilka - nocy i tyle, nic więcej. Czy robi to z niego dupka? Oczywiście że tak.

Choć z drugiej strony... korzyści z posiadania predacona tak blisko przy sobie byłyby wielkie. Czy mógłby zachować się aż tak podle?

- Nie spinaj się tak, tylko się droczę z tobą. - Odpowiedział, choć jego dobry humor nie był już obecny.

Przez kilka minut szli w ciszy, przerywanej jedynie kroplami wody skapującej z wilgotnego sufitu jaskini. Zrobiło się niezręcznie i oboje to zauważyli, nie było to trudne. Żadne z nich nie odważyło się przerwać panującej ciszy i do tej pory przyjemny patrol we dwójkę, zmienił się w bardzo niezręczny spacer po zalanej jaskini.

Cała sieć podziemnych tuneli okazała się nie być wielka i po około dwóch lub trzech godzinach - żadne z nich nie liczyło czasu, żeby wiedzieć dokładnie ile im to zajęło - cała jaskinia została przebadana. Faktycznie, znajdywały się tam niewielkie pokłady energonu, nic na tyle wielkiego aby jakkolwiek zainteresować decepticony. Nie zmienia to fakty, że czy tak czy siak autoboty nie mają prawa ich nadgonić i jaskinia i tak zostanie przerobiona na kopalnie. Niewielką i nie strzeżoną aż tak jak te większe, ale kopalnie.

Droga na zewnątrz była równie niezręczna, cicha i nudna. Wymienili się może paroma zdaniami na temat kopalni i energonu, ale nic poza tym.

Dokładnie w momencie w którym Yoru dotknęła stosunkowo suchego kamienia, humor jej powrócił. Nie musiała dłużej brodzić w płytkiej wodzie, bo nawet i gdyby miała ją jedynie po kostki to i tak była by bardzo nieszczęśliwa.

Jedna rzecz zaniepokoiła ją jednak... a mianowicie po wyjściu za zewnątrz zastała ich noc. A jednak nie były to dwie lub trzy godziny, a większość dnia. W pierwszej chwili nie zajarzyła, w drugiej już tak...

Panika rozmyła się po ciele femme, bo była już duża za długo nieobecna na Nemesis i ominęła ją wieczorna dawka mrocznego energonu. Takie coś na pewno nie przejdzie, musi czym prędzej wrócić i zgłosić się do naukowca. Nawet nie chce sobie pomyśleć, jaka kara ją czeka za nie przyjście na czas.

Może tylko słowna? Oby tylko słowna. Już wiele razy poczuła co to znaczy kara fizyczna od Megatrona. Pewnie dlatego Starscream opuścił szeregi decepticonów. Huh, nawet się nad tym tak poważnie nie zastanawiała.

- Chodź przejdziemy się jeszcze, zobaczymy co-

- Nie ma mowy! Wracamy na Nemesis. - Powiedziała stanowczo, gdy zobaczyła jak mech zaczyna powoli oddalać się. Barricade w pierwszej chwili zdziwił się nieco reakcją. No paranoja no.

- O co ci teraz chodzi...? - Westchnął zmęczony jej zachowaniem.

- O to... że chce wracać i tyle. Nie mieliśmy być tam długo, zeszło nam więcej niż powinno i chce już wracać. - Odpowiedziała odrobinę spokojniej i na jednym wdechu... Przy czym brzmiała paranoicznie, a nie chodziło jej o to.

- Okeeej...? - Odpowiedział niepewnie, ale zrobił tak jak poprosiła. Albo raczej tak jak rozkazała, bo ton nie sprawił, że brzmi to choćby trochę jak prośba. Barricade osobiście zajął się wezwaniem mostu ziemnego do ich pozycji i nie musieli długo na niego czekać.

Po powrocie na pokład statku wojennego Yoru nawet nie kłopotała się pożegnaniem, jakimś słowem nie ważne czy miłym czy nie, lub przynajmniej głupim spojrzeniem. Wyszła od razu z pomieszczenia i zniknęła gdzieś w mroku słabo oświetlonych korytarzy.

Barricade zaczął się coraz bardziej zastanawiać. Ona zawsze była dziwna, ale nie aż tak. Czy to faktycznie on tak na nią działał? Na samą myśl głupi uśmiech malował mu się na twarzy. Nie, szansa jest nikła, że to właśnie ten powód. Chociaż...

.

Femme uspokoiła oddech dopiero po przejściu kilku długich korytarzy. Spowolniła trochę i wzięła kilka kojących wdechów, w głowie powtarzając sobie, że nie może być tak źle. Bo przecież nie może. Nie może...

Po paru minutach stanęła przed drzwiami laboratorium i wzięła ostatni, największy oddech który pozwolił jej w całości uspokoić szalejące myśli. Weszła do środka, a zrobiła to bardzo ostrożnie. Martwiła się, że ktoś znowu może na nią naskoczyć i przykuć do krzesła, a przecież przyszła grzecznie i się nie stawia. Co prawda trochę późno, ale jak to mówią, lepiej późno niż wcale.

W pomieszczenia był jedynie Shockwave, przekładał instrumenty natury medycznej i laboratoryjnej z miejsca na miejsce, układając je w rządkach i tym samym robiąc porządek na swoim stanowisku pracy. Może i był z lekka szalony, sadystyczny i pozbawiony emocji, ale o porządek wolał dbać. Lepiej mieć wszystko pod ręką, niż później szukać i marnować czas, co pewnie dla niego byłoby "nielogicznym".

Ta obsesja na punkcie logiki były czymś wyjątkowo dziwnym i na dłuższą metę denerwującym.

- Późno przychodzisz. - Zaczął, na co Yoru cichutko warknęła i przywróciła optykami. Nawet nie musiał odwracać się, aby wiedzieć kto wszedł. Naukowcowi zajęło jeszcze kilka minut aby dokończyć to co robił, ale po tym jak skończył, odwrócił się w jej stronę. - Usiądź na krześle, będę miał do ciebie kilka pytań w trakcie zabiegu.

Nie powiedział nic nadzwyczaj przerażającego, dziwnego lub niepokojącego, ale samym tonem głosu potrafił sprawić, że mrozi krew w żyłach - albo raczej energon w przewodach. Yoru zawahała się w pierwszej kolejności, nie przygotowała się na jakieś przepytywania, nawet nie wie jakich pytań miałaby się spodziewać.

Femme bez słowa usiadła na krześle. W tym samym momencie zauważyła, że jej dłonie zaczęły się trząść, co nie było dla niej normalnie. Nie odczuwała strachu, nigdy.

Shockwave w czasie gdy ta przyglądała się z zniesmaczeniem reakcji swojego własnego ciała, sięgnął po strzykawkę z mrocznym energonem. Nie była to ta sama porcja co wczoraj, była większa i to co ją najbardziej zaniepokoiło, zauważalnie większa.

- Jesteś cicha. - Zauważył trafnie. Jej niepokój teraz przeszedł na to, że Shockwave próbuje nawiązać z nią konwersację. Dziwne.

- Wszelkie prawa i tak zostały mi odebrane, rozmyślać też nie mogę? - Zerknęła na niego, gdy przymierzał się z igłą do jej ramienia. Pytanie zakłopotało go na krótki moment.

- Nie zabronię ci. Chciałem się jedynie upewnić, że będziesz chciała mówić i nie będziesz się stawiać. - Odpowiedział.

- Nie opłacałoby mi się. - Stwierdziła i odwróciła wzrok, aby spojrzeć byle gdzie tylko nie na niego. - Co to za pytania?

- Czułaś się ostatnio... inaczej? - Pytanie które jej zadał, sprawiło że się trochę zakłopotała. Co znaczyło "inaczej"?

- Mmm, nie wydaje mi się?

- Nie zauważyłaś nadpobudliwości? Niezrozumiałych ataków agresji? Niczego innego, co mogłoby cię zaniepokoić? - Dopytał, nie do końca wierząc w jej słowa.

- Może trochę? - Odpowiedziała niepewnie.

- Co znaczy trochę? - Pojedyncza, czerwona optyka zatrzymała się wprost na twarzy Yoru, przez co przeszedł ją zimny dreszcz. Shockwave chwycił ją mocno za ramię aby nie wierciła się za mocno i wbił igłę w cienki metal.

- Trochę szybciej się denerwuje niż normalnie, ale to chyba nie jest z tym związane. - Skłamała.

Nie powie przecież o tych innych objawach jakie zauważyła, tym bardziej o zmianie koloru optyk, wtedy gdy Thundercracker za bardzo na nią naciskał. Shockwave poszedł by z tym od razu do Megatrona, a ten pewnie wymyślił by coś złowieszczego. Na to nie mogłaby pozwolić, lepiej utrzymać to na razie w tajemnicy.

- Może być, ale to też zwykła reakcja na stres. - Przyznał jej racje. Mech odszedł i odłożył strzykawkę na metalowy blat. - Jeśli jednak byś coś zauważyła, zwróć się z tym do mnie, nie do Knockouta. - Dodał.

Eksperyment ma być tajny, więc wiadomo, że wszystko ma lecieć do Shockwave'a. Femme kiwnęła głową na znak iż rozumie.

- To wszystko? - Zapytała, chcąc się upewnić, że może już iść.

- Tak. Jutrzejsza dawka będzie rano i tak postanowił Megatron, więc lepiej będzie jeśli tym razem stawisz się na czas. - Yoru znów kiwnęła, ale nie powstrzymała się od przewracania optykami, gdy tylko odwrócił się w drugą stronę.

Nie jest już mu do niczego potrzebna, więc postanowiła wrócić do siebie. Femme otworzyła drzwi i przechodząc przez nie znalazła się na długim i ciemnym korytarzu. Było późno, więc korytarze Nemesis były teraz bez znaków jakiegokolwiek życia, a w tle rozbrzmiewał cichy szum pracujące maszynerii. Gdyby nie to zapanowałaby grobowa cisza.

Drzwi za nią zamknęły się z sykiem, a ona sama westchnęła. Dopiero teraz mogła zdać sobie sprawę z tego, jak zmęczona była. Fizycznie i psychicznie, wykańczało ją to.

- Yoru? Co ty robiłaś u Shockwave'a? - Rozbrzmiał głos na lewo od niej.

Mimowolnie uniosła uszy ku górze, po czym odwróciła się w tamtą stronę. Barricade. Mhm, lepiej trafić nie mogła.

Musiała wymyśleć jakieś dobre kłamstwo, jednak z tego ciężko będzie jej się wytłumaczyć. Kto normalny z własnej woli przesiaduje sam na sam z Shockwavem? A no tak, nikt.

- No, ja... um. Po prostu miałam coś do załatwienia. - Powiedziała bez większego namysłu, nawet już nie chcąc się silić na szukanie dobrego kłamstwa.

Jednak nagle coś się stało, obraz zaczął jej się powoli rozmywać, a w głowie kręcić. To przez tą dzisiejszą dawkę? Dosłownie pięć minut temu ją przyjęła, nie mogła przecież tak szybko działać. Czy mogła?

- Mhm, dlatego znowu przede mną uciekasz? - Zapytał żartobliwie z przebiegłym uśmiechem. Chciał jej jeszcze trochę "podokuczać", mimo tego że wcześniej wyraźnie pokazała, że nie jest w nastroju na żadne przyjacielskie zaczepki.

Musiał odczekać dłuższą chwilę na odpowiedź. Na tyle dłuższą, że zaczął się martwić, a zmartwienie spotęgowało się gdy Yoru dosłownie uderzyła bokiem w ścianę. Femme złapała się za głowę i zawarczała cicho.

- Ej, w porządku? - Zmartwił się, tym razem całkiem poważnie i podszedł do niej, aby wspomóc ją w staniu . - Odprowadzić cię do kwatery? Ty się chyba dzisiaj nie czujesz najlepiej.

- Zakręciło mi się w głowie, nic wielkiego. - Stwierdziła wzruszając ramionami, ale nie powiedziała nie.

Yoru nie była chętna do towarzystwa, ale zgodziła się na jego pomysł. Miała jednak wielką nadzieję, że jak będą iść to Barricade postanowi być cicho. Cisza teraz jej się bardzo przyda.

Spacer przez korytarze statku był czymś czego potrzebowała, a nawet o tym nie wiedziała. Spokojne wdechy, cisza przerywana jedynie ich wspólnymi krokami i... i wszystko się skończyło w momencie, w którym znaleźli się pod drzwiami jej kwatery. Nie znajdowała się daleko od laboratorium, to też nie zajęło długo aby się do niej dostać.

- Na pewno sobie poradzisz sama? - Zapytał z nutą żartu w tonie.

Yoru chwile zastanawiała się nad czymś. W końcu spojrzała na niego, a z jej twarzy nie dało się odczytać żadnych intencji.

- A chcesz zostać? - Zapytała z małym uśmiechem w pewnym momencie co mocno zakłopotało mecha. No takiego pytania to on się nie spodziewał.

Barricade spojrzał na nią zakłopotany nie wiedząc co ma na to odpowiedzieć, a z jego ust nie wydobył się żaden dźwięk, mimo że zostały otwarte. Widząc jego wahanie postanowiła wspomóc go w decyzji i chwytając za ramie, wciągnęła do wnętrza kwatery i na pewno nie zrobiła tego z zamiarem zwykłego nocowania, lub chwilowego przesiadywania.

.

Joł.

Testuje sobie tą opcje z zaplanowaniem publikacji, idk jak to będzie, zobaczymy w dniu który ustawie xD

Słowa: 3790.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top