Rozdział 6 • Plany się sypią
Teraz
- On zamierza jeszcze dzisiaj coś powiedzieć na ten temat? Czemu to tak długo trwa? - Odezwał się zirytowany już głos w komunikatorze.
- Daj mu jeszcze chwile, Ironhide. Badamy teren. - Odpowiedział lekko zmartwiony, jednak starał się wyprzeć te zmartwienie.
- Możecie oboje się przymknąć? - Odwarknął wręcz czerwony mech, próbujący skupić się na zadaniu.
Chwycił mocniej za swój karabin snajperski i dokładnie obejrzał teren wykopaliska. Tak, używał do tego snajperki, ale ona miała lunetę lepszą niż cokolwiek innego.
Przymierzanie się zajmowało mu WIELE czasu, chciał dokładnie obejrzeć każdy, nawet najmniejszy zakamarek. Ilość strażników, górników, sprzętu, ba, nawet to ile energonu wywozili w ciągu godziny było dla niego przydatne. Perceptor w głowie tworzył sobie mapę całego terenu, gdzie znajdowały się jakie dziury, skąd ten energon wywozili i jak wyglądały trasy patroli.
Mech w końcu opuścił broń i zaczepił o specjalny zaczep na plecach, a następnie odwrócił wzrok na Jazza, który stał obok niego.
Ta dwójka pilnowała góry, stali za skałkami na spłaszczonym terenie niewielkiej góry, na lewo od wejścia na kopalni z energonem, znajdującej się w największej skalnej ścianie. Ironhide natomiast stał schowany pod nimi, na przeciw od całych tych wykopalisk, skąd nie miał najlepszego widoku.
Wcale powodem jego niższej pozycji nie był fakt, że wspięcie się na takie podwyższenie było dla niego większym wyzwaniem. Po prostu mu się to nie widziało i wolał zostać na dole.
- Nie wygląda to ciekawie. - Stwierdził, na co Jazz uniósł jedną brew, czego nie było widać pod jego wizjerem.
- No co ty nie powiesz? Na prawdę? - Zapytał sarkastycznie. - Wcale to nie tak, że jest tam KILKUNASTO TONOWY KAWAŁ MROCZNEGO ENERGONU. - Wskazał otwartymi dłońmi w stronę mrocznego energonu, który w świetle mienił się wręcz niezwykle.
Powiedział to trochę za głośno, ale na jego szczęście odległość między nimi, a decepticonami była na tyle wielka, a echo nie niosło się aż tak jak powinno, że nie było to żadnym zagrożeniem. Co prawda powinien się pilnować, chcą zostać niezauważalni tyle ile mogą.
- Jazz przestań drzeć japę, aż tu cię słychać. - Zakomunikował Ironhide z dołu. A może jednak echo niesie się trochę bardziej, niż myślał. Mniejszy mech jedynie prychnął w odpowiedzi.
- No i co? Jak wrócimy to nie będziemy mieli nic nowego do powiedzenia Optimusowi, niż to co już wiemy, czyli to że Megatron ma wielki kryształ mrocznego energonu i Jetfire'a jako zakładnika - Odparł, zwracając się do Perceptora lekko rozdrażniony całą tą sytuacją.
- To prawda... Ale i tak nie możemy zrobić nic innego. Nawet nie wiemy po co Megatronowi mroczny energon w takich ilościach, do badań? Na broń?
- Oczywiście, że na jakąś chorą broń. - Przerwał mu w szybkiej odpowiedzi. - Wracajmy do Ironhide'a, nie sprawdzajmy naszego szczęścia.
Perceptor bezsłownie zgodził się z Jazzem, bo i tak nie miał innego wyjścia. Gdy nie ma z nimi Prime'a, to właśnie ten mały bot robi za szefa i jego rozkazów trzeba się słuchać. Wbrew pozorom Jazz jest nie najgorszym liderem.
.
Dzień później na Nemesis nie brakowało mocnych wrażeń, gdy oczywiście coś musiało się stać. Poranek jak poranek, nic nadzwyczajnego.
- JAK TO NASZE SYSTEMY MAJĄ LUKE OD DWÓCH DNI? - Tupnął nogą wściekły Megatron, aż decepticony na mostku podskoczyły przez nagłą, jednak nie niespodziewaną agresje ze strony swojego władcy.
Nie ma co mu się dziwić, właśnie dowiedział się że od dwóch dni maskowanie odpowiedzialne za trzymanie wykopaliska w tajemnicy, mają jakąś niewielką lukę w systemie. Soundwave zdołał wykryć ją dopiero dzisiaj, bo niewielka luka równa niewielką wykrywalność, nawet dla niego.
- System niestabilny. - Odpowiedział Soundwave, pisząc coś niezwykle intensywnie na klawiaturze. Optyki schowane pod wizjerem wędrowały wzrokiem po monitorze, wyczytując wszystkie dane z ekranu.
- Więc natychmiast napraw ten niestabilny system i dopilnuj, żeby-
Soundwave nagle mu przerwał i wskazał na monitor, na której zawidniała mapa terenu wykopalisk. Palcem pokazał w jedno miejsce, a mianowicie drugie sterowanie maskowaniem. Tak, była to na tyle ważna sprawa dla Megatrona, że z pomocą jego nieufności kazał zamontować dodatkowe sterowanie, które znajdowało się w terenie.
Z poziomu statku wszystko działało idealnie, żadnych problemów z tak naprawdę niczym, dlatego właśnie Soundwave sprawdził drugi system sterowania gdy Megatron tak biadolił o tym, że oh straszne, popsuło się. Mech rozmyślał przez chwilę wpatrując się w monitor, aż w końcu postanowił odezwać.
- Wezwij Yoru.
Krótka odpowiedź, aczkolwiek tak groźnie brzmiąca. Megatron podejrzewał, że to właśnie ONA może mieć związek z nagłym szwankowaniem sprzętu.
Soundwave zrobił tak jak rozkazał Megatron i wezwał ją na mostek, nie wyjaśnił jednak o co chodzi. Sam nie wiedział o co chodzi, więc jedyną informacją jaką jej przekazał było to, że Megatron bardzo chce ją widzieć. Niestety też nie wspomniał o tym, że ton ich lorda brzmi jakby chciał komuś zrobić wielką krzywdę, a mogłoby to pomóc femme przygotować się na konfrontacje.
Yoru dotarła po około dziesięciu minutach. No, może piętnastu bo musiała jeszcze skończyć poranne spotkanie z naukowcem, po którym o dziwo czuła się dziwnie. Dziwniej niż normalnie, co było już wystarczającym powodem do tego, aby się lekko zmartwiła.
Na mostek weszła pewna siebie, nawet można byłoby powiedzieć że nieco wyluzowana pomimo uczucia jakie jej towarzyszy. Jeszcze nie była świadoma tego, w jak paskudnym humorze jest Megatron i co może się wydarzyć.
Femme już otwierała usta, aby poinformować o swoim przybyciu - które i tak zostało zauważone w momencie, w którym drzwi otwarły się. Z ust jednak nic się nie wydobyło, gdy została brutalnie chwycona za jeden z rogów na jej głowie i szarpnięta do tyłu na tyle, że wygięła się w nienaturalnej i niekomfortowej dla niej pozycji. Mogła przysiąc, że usłyszała chrupot i była pewna, że skończy bez jednego rogu.
Cicho warknęła i spróbowała wyrwać się ale no cóż, Megatron jej na to nie pozwoli. Jedynie zacisnął dłoń bardziej i na siłę obrócił jej głowę w swoją stronę.
- Pójdziesz teraz grzecznie z Soundwavem naprawić nasze maskowanie, a jak skończycie, przyjdziesz do mnie i sobie porozmawiamy na osobności. Nie chcę teraz robić scen. - Powiedział przez zaciśnięte ściszonym tonem na tyle, aby jedynie ich dwójka to słyszała.
- I tak je już robisz. - Prychnęła ledwo świadoma tego, co właśnie robi. Kopie sobie bardzo głęboki grób pod nogami, ale każdy ma swoje granice, które w tym momencie Megatron przekraczał. Pierwszą reakcją było odpyskowanie.
Skończyło się to źle. Bardzo źle, gdy Megatron postanowił cisnąć nią o ziemie. Ciało femme odbiło się z echem od metalowej podłogi, a z gardła wyrwało się ciche warknięcie. Podparła się łokciami o podłogę, albo raczej jednym łokciem bo w momencie gdy wstawała, w prawej ręce poczuła niezwykle silny ból.
Podniosła się po kilku sekundowej przerwie na ziemi i nawet nie patrząc na Megatrona podeszła do Soundwave'a, trzymając swoje prawe ramie. Cichy con nie skomentował tego, nie odważył się, tylko uruchomił most ziemny i pozwolił przejść femme pierwszej. Co za Gentleman. Albo raczej Gentlecon... Gentlewave.
Yoru szła w ciszy, nie chciała się odzywać nawet gdy była poza statkiem. Czy żałowała? Pff, oczywiście, że nie żałowała. Po co by miała. Odczuwała satysfakcje, że odpyskowała, mimo, że z trzeciej osoby to nie wyglądało jak nie wiadomo jakie osiągnięcie.
Dawno mu się nie postawiła, a miała taką ochotę od dłuższego czasu, a dzisiaj to w ogóle. Po którejś z rzędu dawce mrocznego energonu stała się bardzo rozdrażniona, irytowało ją wszystko i wszyscy, a był to dopiero początek dnia. Soundwave na szczęście - jego szczęście - znajdował się w niewielkim gronie, które jej nie przeszkadzało samą swoją egzystencją. On był w porządku.
Puściła ramie i powoli człapała za granatowym mechem, który prowadził ich do drugiego sterowania maskowaniem. Jak bardzo absurdalne by to nie było, znajdowało się we wnętrzu kopalni, ale było to na tyle płytko i blisko wejścia, że gruby kamień nie zakłócał odbiorników. Było to gdzieś pięć minut drogi, więc długo iść nie musieli.
Ominęli kilkoro górników i strażników, którzy nawet nie połasili się aby spojrzeć na cony. Nie interesowało ich jakoś specjalnie co Soundwave robi w terenie i to w dodatku w takim parszywym miejscu jakim jest zawilgotniała kopalnia energonu. Yoru to co innego, ona nie jest jakimś nie wiadomo jak niezwykłym widokiem w kopalniach.
W końcu zatrzymali się, a Soundwave przykucnął przy urządzeniu, który przypominał taki generator, tylko duży i mocno osłoniony, z którego góry i z boków wystawały przewody i anteny. Mech chwycił za klapę na przodzie i usunął ją bez wysiłku, aby sprawdzić co takiego stało się, że sprzęt tak zaszwankował. Za klapą znajdowało się jeszcze więcej kabli i ekran sterowania, jednak wraz tym co najbardziej zaciekawiło Soundwave'a, to przerwane przewody. Chwycił za nie i wyciągnął za zewnątrz, aby ocenić uszkodzenia.
Nie były jakoś za szczególnie duże, ale wystarczające aby usmażyło systemy. Naprawa na szczęście nie potrwa długo, tym bardziej z jego pomocą.
- Nie będziesz potrzebna. - Oznajmił Soundwave, na co Yoru skrzywiła się w taki sposób, jakby to ją obraziło.
Nie to nie, nikt jej nie potrzebuje, więc nie będzie się narzucać. Wyszła z kopalni i postanowiła zrobić sobie spokojny, samotny spacerek wokół. Może to pomoże ogarnąć trochę nerwy. Nie udawało jej się to bo za każdym razem gdy przypominała sobie, że będzie ja czekać jeszcze rozmowa "na osobności" z Megatronem, coś ściska ją w środku.
Nie ze strachu, ze złości.
Czy to przez mroczny energon, czy to tylko jej odczucie? Zapewne jedno potęguje drugie. Nieświadoma zawarczała i ścisnęła dłonie w pięści. Jak ona tego nienawidziła...
- Oho! Patrzcie państwo kto idzie! - Zawołał nagle w jej kierunku uradowany głos czarno-fioletowego seekera, a jej duże, ni to kocie, ni to nietoperzowe ucho mimowolnie obróciło w jego kierunku. Femme w duszy wzięła na prawdę głęboki, kojący wdech.
Zwróciła się ku temu kto śmie jej przerywać w jej wewnętrznych, bardzo inteligentnych monologach z samą sobą. Czasem warto porozmawiać z kimś na poziomie. Oczywiście o sobie myśli.
- Nie widzisz, że ja tu rozmyślam Sky... warp? Czy to jest Jetfire? Co on tu robi i dlaczego go przykuliście do mrocznego energonu? - Zwróciła się do obu mechów, bo oczywiście wraz ze Skywarpem był jego wierny kolega, Thundercracker.
Papużki nierozłączki, tak zwane.
- Złapałem go jak szpiegował w okolicy, ma sie ten zmysł Skywarpa - Odpowiedział seeker, dumnie prostując klatkę piersiową, a Yoru wraz z Thundercrackerem spojrzeli na niego dziwnie.
- Ja-... Nawet nie chce tego komentować- - Stwierdziła nie wiedząc jak ma zareagować. Po chwili jednak zauważyła jeden fakt... - Ej, ale wy wiecie, że mroczny energon może go zabić, nie? Megatron nie chce się nim osobiście zająć?
- Już się zajął, ale Jetfrajer nie pisnął nawet słówka, dlatego kazał go tu dać i zabezpieczyć, żeby nigdzie nie zwiał.
- Twierdzi, że to pomoże mu się rozgadać. - Dodał Thunder, czekając aż Skywarp skończy wypowiedź, aby mu przypadkiem chamsko nie przerwać. Jeszcze niby jakiś tam szacunek do niego ma, mimo że momentami ma ochotę go ukatrupić własnymi rękoma.
- A wam to przypadkiem nie zaszkodzi? - Dopytała jeszcze, krzyżując ręce na piersi, teraz to ona dumnie stanęła, a na twarzy wtargnął mały uśmieszek.
Seekerzy spojrzeli na siebie, później znów na predaconke. No... w sumie to ma racje, ona najbardziej wie co energon może zrobić z organizmem jak i nawet samą psychiką bota.
- W sumie to od chyba dziesięciu minut kręci mi się trochę w procesorze... - Potwierdził Skywarp.
- Dopiero teraz to mówisz? - Odpowiedział Thundercracker z nutką wyrzutu za zatajanie takiej informacji, przez taki czas.
- Przecież nie musicie tutaj stać, możecie go pilnować kilka metrów dalej. - Kiwnęła głową w dal, aby dodatkowo zaznaczyć swoje słowa. - Wątpię, że będzie próbował uciec w takim stanie, on w ogóle jeszcze żyje?
To była bardzo słuszna uwaga. Skywarp porozmyślał chwile, aż w pewnym momencie postanowił pobawić się w mythbusters i potwierdzić lub zaprzeczyć tej teorii. W tym celu nogą przysunął sobie najbliższy, a zarazem największy kamyk jaki był w jego okolicy, a następnie przycelował niczym Lewandowki na murawie i kopnął nim w stronę Jetfire'a, trafiając biednego ex-cona prosto między oczy, tym samym krusząc szkło wizjera.
Autobot ledwo otworzył optyki i wydał z siebie cichy, ponury pomruk niezadowolenia.
- Żyje. - Uśmiechnął się Sky, na co Thundercracker pokiwał głową załamany infantylnym zachowaniem swojego przyjaciela.
Jetfire żyje, ale widać, że ledwo. Był bardzo osłabiony, na tyle że nawet nie miał ochoty spojrzeć na żadnego z conów. Nawet jeśli uda mu się to przeżyć, to trauma jaką pozostawi w jego ciele mroczny energon, będzie mu towarzyszyć bardzo długo.
Predaconka chyba równie bardzo była niepocieszona spędzając czas w pobliżu Skywarpa, tak samo jak reszta zgromadzonych pod kryształem, dlatego postanowiła odejść i wrócić do swoich poprzednich zajęć, czyli do myślenia - niezwykłe.
Wymieniła z seekerami jeszcze parę słów i odeszła w kierunku lasu, jaki opatulał cały teren, pozwalając ukryć to miejsce jeszcze bardziej...
A tu nagle kamień pod nogami.
Yoru kopnęła lewą nogą kamień zakopany do połowy w ziemi i z jakże wspaniałą gracją - wcale nie - upadła wprost na piach. Uh, oczywiście musiała nie zwracać uwagi na to gdzie idzie, jak zwykle gdy się zamyśli.
Syknęła gdy obolałe ramie zabolało po raz kolejny, tym razem z podwójną siłą. Chwile tak poleżała, wydając z siebie przeciągły jęk. Oh jak ona miała tego wszystkiego dość, ile można udawać, że wszystko jest w porządku?
Powoli przekręciła głowę na bok, gdy cała twarz rozbolała od wciskania jej w twardy piach.
Wtedy też coś zauważyła.
Ślad opon, tyle że terenowych, a żaden z decepticonów nie posiadał terenowego trybu alternatywnego. No, może oprócz Breakdowna, ale Megatron nawet nie pozwala mu przebywać w pobliżu terenu wykopalisk mrocznego energonu. Wiadomo czemu, uważa go za troglodytę.
Femme wstała i podeszła do śladu, aby mu się przyjrzeć. Autoboty? Jakiś człowiek, który za bardzo zabłądził w te rejony? To drugiej jest mało, a raczej wcale nie prawdopodobne. Najbliższa droga była nie wiadomo jak daleko, las i góry ciągną się tutaj kilometrami, więc nie ma szans na taki przypadek.
Na to jest tylko jedno wyjście...
Zakryć to w pizdu! Jeśli faktycznie autoboty zdołały przeniknąć przez tę lukę, to i nawet dobrze. Niech tu zrobią porządek, a co. Jak rozwalą cały plan Megatrona - w tym i jego przecudowny, mroczny energon - to przynajmniej nie będzie musiała się z nim męczyć.
Zasypała szybko ślady piachem i udawała, ze niczego tu nie było, ani że nie robiła niczego podejrzanego. Minęło kilka minut, więc postanowiła wrócić do Soundwave'a, miała nadzieję, że dalej pracuje nad naprawami.
Niestety, skończył. Wpadła na niego w wejściu do kopalni i ledwo wyhamowała, aby nie uderzyć w mecha. Udawała, że nic się nie stało i po cichu poszła za Soundwavem. Skończyć co miał zrobić i na statek, żadnych rozmów, niczego. Typowy Soundwave, nawet nie była mu potrzebna, więc nie wie po co musiała z nim iść.
Ale jak chce Megatron, tak musi być.
Wrócili na statek mostem, który Sound uruchomił zdalnie i Yoru postanowiła znaleźć Megatrona. No, w humorze to on nie jest, więc bardziej go denerwować nie chce, dlatego lepiej robić co karze.
Domyślała się, że znajdzie go w kwaterze. Zazwyczaj tam odbywały się poważne rozmowy na osobności i nigdy nie kończyły się miło. Gdy femme znalazła się przed drzwiami, przełknęła głośno ślinę i zapukała. Nie musiała długo czekać, bo drzwi rozsunęły się z sykiem a w progu stanął Megatron, skąpany w półmroku.
Wystarczyło aby postawiła krok do środka, a ten się nie cackał. Lord decepticonów chwycił ją za gardło i uniósł na poziom swojej twarzy, a następnie uderzył nią o ścianę i do niej przycisnął. Yoru zawarczała z ostrego bólu w plecach, a oddech przyśpieszył. Wpierw była zdezorientowana tym co się dzieje, chwyciła za ramie mecha wbijając pazurki w pancerz, ale nic jej to nie dało.
- Myślisz, że nie wiem że coś kombinujesz? - Wywarczał wręcz przez zaciśnięte zęby, co szczerze przeraziło femme, ale nie chciała mu tego pokazać.
- Nie wiem o czym mówisz... - Odpowiedziała ledwo przez ścisk na gardle. Przecież nic- Oooh, myślał, że to ona uszkodziła maskowanie? Bo wtedy autoboty zniszczyły by jego misterny plan i to na nie spadłaby cała wina? Nie oszukujmy się, nie byłaby na tyle inteligenta, aby wpaść na tak zawiły pomysł. Yoru prychnęła z bezczelnym uśmiechem. - Myślisz, że to ja sabotuje twoje plany? Twoje niedoczekanie.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, ile masz szczęścia, że jesteś mi potrzebna. Gdyby nie to, że jesteś predaconem, pozbyłbym się ciebię w pierwszej kolejności, ale nawet teraz nie zawaham się ciebie zabić, jeśli będziesz mi utrudniać. - Słowa Megatrona brzmiały całkiem poważnie. Na tyle poważnie, że Yoru mogłaby się przejąć, wystraszyć, że faktycznie mogłaby stracić życie.
Nie tym razem. Nie wiedziała w tamtym momencie, czy to mroczny energon przez nią przemawia, czy to faktycznie ona wycisnęła z siebie resztki odwagi, ale nie dała się zastraszyć.
- Chcesz mnie zabić? Droga wolna. - Warknęła, nieświadoma tego, że jej optyki zatraciły swojej czerwonej barwy, a na jej miejsce wskoczył intensywny fiolet. - Dla mnie byłoby to na rękę.
Megatron nagle ją wypuścił, przez co obolałe już ciało femme upadło na ziemie, dodając bólu w dolnych partiach. Zakasłała i chwyciła się za gardło, chcąc rozmasować ból. Powierzchnia była zadrapana i lekko wygięta, ale nic poważnego. Po nawet nie pół minucie spojrzała na niego z dołu, uszy miała opuszczone w gniewnym wyrazie.
Postawiła się mu i dobrze się z tym czuła, tym bardziej, że nie skończyła jako trup, a było na prawdę blisko. Tylko co teraz? Yoru siedziała tak przez dłuższą chwilę na ziemi, oparta o chłodną, metalową powierzchnię ściany.
- Wyjdź. To twoja ostatnia szansa, aby pokazać że jesteś mi jeszcze potrzebna. - Odpowiedział krótko.
Yoru nie odpowiedziała. Ledwo wstała, podpierając się jedną ręką o ścianę i kuśtykająca wyszła z kwatery, zostawiając mecha samego ze swoimi myślami, których teraz trochę się nazbierało. Cóż, przynajmniej teraz jest pewien, że mroczny energon działa, szkoda tylko, że nie tak jak powinien. Chciał sobie zrobić super-predacona którego będzie w stanie kontrolować, a teraz ten super-predacon się przeciwstawia. Nie taki był do końca plan.
.________.
Nie wiem co wpisać w notce od autora lmao.
Jak minął dzień? Mam nadzieję, że dobrze. U mnie nie wiem jak minął, bo pisze te notki znacznie wcześniej niż publikuje rozdziały 💀
Edit: BYŁAM NA PIERWSZEJ SAMOTNEJ WYPRAWIE DO DUŻEGO MIASTA, OBESZŁAM 3 GALERIE I 3 SKLEPY I JESTEM SZCZĘŚLIWA I W DODATKU ZNALAZŁAM POP PIN! Z SOUNDWAVEM Z G1 W EMPIKU I GO ZAPRAGNĘŁAM I WZIĘŁAM I MAM.
Edit2: Wattpad znowu schrzanił mi pauzy, półpauzy i myślniki, a ja nie mam zamiaru tego poprawiać
.
🐉 Yoru 🐉
Jeśli ktoś chciałby więcej informacji na jej temat, zapraszam na mojego toyhouse, link w opisie profilu.
Stwierdziłam, że oszukam trochę system i wstawie jej refkę. Miałam się cofnąć do prologu, żeby na samym początku była, ale później byłam jak "Hm, dam ją do kolejnego rozdziału, to nie musze nic rysować xD" więc no.
Poszłam na skróty.
Słowa: 3009
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top