Rozdział 51 • Spotkanie
Minęło parę godzin zanim Ultra Magnus był gotów do przejścia mostem ziemnym. Prime już wyczekiwał jego wizyty, a u jego boku stali Prowl, Jazz, a niewiele dalej, na progu korytarza prowadzącego do kwater mieszkalnych, opierał się Perceptor, sam wyczekując na coś, albo raczej na kogoś.
Trzy czarne okręgi na przeciwległej do wejścia ścianie rozświetliły się w kolorach błękitu i zieleni, wir o chłodnych barwach zaczął się formować w ich wnętrzach. Po chwili ciężkie kroki, raz po raz rozbrzmiewały coraz głośniej i głośniej, aż na wirze nie pojawił się zarys postaci, tylko po to aby za chwile opuścić portal.
Mech pokroju samego Prime'a przeszedł na drugą stronę, stawiając swoje kroki już na betonowej posadzce bazy. Rozejrzał się, ignorując z początku stojące z zniecierpliwieniem boty. Dopiero gdy skończył oględziny, postanowił zarzucić ich chwilą uwagi.
Za nim to się stało, wydarzyło się coś niespodziewanego. A przynajmniej wystarczająco niespodziewane, aby można było to tak nazwać. Zanim most ziemny się zamknął, wybiegł z niego z lekka spóźniony mech, niewielki, właściwie to w porównaniu do Ultra Magnusa był malutki. Wybiegł w ostatniej chwili, potykając się o własne nogi i szybko stanął na baczność, udając że nic się nie stało.
Niebieski mech widząc jego nieogarnięcie, rzucił w niego karcącym spojrzeniem. Ten stan chwilowego spokoju nie trwał długo, gdy zobaczył osobę, którą miał nadzieję zobaczyć.
Tylko po to uprosił Ultra Magnusa, zajmując mu całe popołudnie na marudzeniu. Nie chcąc dłużej wysłuchiwać jęków mniejszego bota, a ten do powiedzenia miał niezwykle dużo, w końcu zgodził się. Jego dotychczasowy partner i tak nie miał czasu na delegacje, spędzając całe dnie w swoim zakątku.
Dlatego to właśnie Bluestreak, jako jedyny ochotnik wybrał się wraz z nim w odwiedziny do Optimusa.
W końcu został wybrany i w końcu ma okazje na spotkanie się z tak dawno niewidzianym bratem, którego sam widok przyprawia go o motyle w brzuchu. Czego nie można powiedzieć o Prowlu, widok bluestreak'a zaskoczył go, ani pozytywnie, ani negatywne. Po prostu zdziwił go jego widok, tyle.
Już miał kierować się w stronę Prowla, jednak Ultra Magnus wyczuwając jego zamiary, szybko mu przeszkodził.
— Bluestreak-
— Pozwól mu. — Odezwał się szybko Optimus ku niezadowoleniu tego drugiego.
— Jest pod moim dowództwem, oczekuje dyscypliny. — Odpowiedział stanowczo, na co Prime przewrócił optykami nieznacznie.
Chciał zrobić to niezauważenie, bo Prime'owi "nie wypada", ale słuchając tych głupot to po prostu się nie dało. Dobrze wie, że Magnus jest nastawiony na zasady i dyscypline, ale czasem najlepiej sobie odpuścić.
Sam już dobrze się o tym przekonał.
— A ty jesteś pod moim, od ciebie również jej oczekuje. — Oznajmił spokojnie i podszedł do niebieskiego mecha, kładąc mu dłoń na ramieniu. — Podejdziemy do centrum dowodzenia, na spokojnie porozmawiamy, a tamci niech się sobą zajmą.
Ultra Magnus nie miał żadnych argumentów, Prime ma racje. U siebie może i jest dowódcą, ale nie zmienia to faktu że wciąż jest pod rozkazami Optimusa. A skoro lider coś mówi, to nie ma prawa się sprzeciwstawiać.
Optimus zaciągnął go za sobą w stronę korytarza i oboje zniknęli za progiem, idąc w kierunku sali. W międzyczasie Jazz poszedł za nimi, jednak zatrzymał się tuż obok Perceptora.
Widząc skwaszoną minę mecha, chciał go trochę jakoś pocieszyć.
— Liczyłeś na Brainstorma? — Zapytał, od razu wiedząc o co chodzi.
Perceptor nawet nie mógł zaprzeczyć, nie był w stanie tego zrobić fizycznie ani psychicznie.
— I tak te wizyty są raz na jakiś czas, rzadko się widujemy. Miałem nadzieję, że przynajmniej dzisiaj się uda.
— Pewnie mają też swoje sprawy na głowie. — Pocieszył go, choć bardzo słabo. — A co, pewnie predaconem się pochwalić chciałeś? — Parsknął, na co Perceptor burknął, czym jedynie uświadomił rozmówcę, że ma rację.
— Badaniami...
— O predaconie. Za dobrze cię znam, żebyś mi tu kity wciskał. — Parsknął tym razem głośniej. — Jeszcze się zobaczycie, głowa do góry.
Mówiąc to Jazz odszedł, sam musiał jeszcze załatwić kilka spraw związanych z wizytą, bo tamci pewnie już na niego czekają. Niestety, zastępca samego Optimusa Prime ma swoje obowiązki.
Perceptor ruszył za nim, jednak przed salą skręcił na prawo, udając się do swojego laboratorium.
Tym samym zostawili dwójkę mechów pozostawionych samą sobie, co było niezwykle niepocieszające dla stratega.
Bluestreak wiele nie myśląc, a najdokładniej mówiąc, nie myśląc wcale, rzucił się biednemu Prowlowi na szyję, o mało co go nie przewracając do tyłu. Zaskoczony mech przechylił się w tył i wyprostował nogę za siebie, podtrzymując ciężar ciała w jednym miejscu.
— Nawet NIE WIESZ jak się cieszę, że cię widzę! — Zaczął niewiele mniejszy, szaro-niebieski mech, ledwo powstrzymywał się, aby nie zacząć skakać w miejscu. — Kiedy my się ostatnio widzieliśmy, miesiąc temu, dwa? Więcej, mniej? Sam nie wiem!
— Właściwie minęło półtorej roku... — Rzucił niepewnie Prowl, prostując się gdy go w końcu puścił. Minę miał skrzywioną, cieszył się, nie cieszył, właściwie co teraz czuje?
Czy to okrutne gdyby powiedział, że to dla niego bez różnicy, czy się widują czy nie? W sumie dla niego to mógłby wcale nie przychodzić, ale skoro już tu jest to... też nie jest źle.
Dziwne te wszystkie emocje.
— Nawet nie zauważyłem, czuje się jakbyśmy się wczoraj widzieli. — Machnął ręką, bagatelizując informację którą dostał. — Nawet nie wiesz jak nuuuudno jest w miejscu do którego trafiłem, u ciebie pewnie jest znacznie zabawniej.
Prowl na same przytoczenie myśli z ostatnich wydarzeń wzdrygnął się. Zabawniej? Niespecjalnie, ale na pewno jest sporo emocji, nie koniecznie tych dobrych, ale też nie ma jedynie tych negatywnych.
— Można tak powiedzieć. Może zrobimy tak, pójdziemy na stołówkę, usiądziemy i tam pogadamy?
— Mhm!
Prowl zaprowadził brata na stołówkę. Prosto, w lewo i dalej prosto do końca korytarza, układ bazy na szczęście nie był zbytnio skomplikowany więc nawet gdyby samemu potrzebował się przedostać, Bluestreak sobie poradzi. Strateg usadowił go przy stoliku i sam poszedł po porcje energonu, a gdy wrócił, postawił szklankę przy jego miejscu.
Bluestreak chętnie przyjął ten niewielki podarunek i nie tracąc czasu, wypił do połowy. Odłożył wpół pełną szklankę na stół i spojrzał na siadającego po przeciwnej stronie Prowla.
— Tooo, jak tam? Spiknąłeś się z kimś w końcu? — Zapytał z szerokim uśmiechem, machając pod stołem nogami jak mała dziewczynka. Tak dawno nie słyszał od brata, że chciał usłyszeć jak najwięcej, nie ważne co by to było.
Prowl nie podzielał entuzjazmu i słysząc zadane pytanie, nie potrafił utrzymać poważnej miny. Zakrztusił się powietrzem i popatrzył na niego szerokimi optykami.
— Co masz na myśli? — Dopytał niepewnie, nie wiedząc czy dobrze zrozumiał zapytanie.
— No przecież Arcee się tak przy tobie kręciła, nic z tego nie wyszło? Podobasz jej się chyba. — Rozwinął pytanie, a Prowl pożałował.
— Nie, nic nie wyszło i nie mogło wyjść. Nie jestem nią zainteresowany, w sumie to mnie nawet nie obchodzi. — Odburknął.
— Aww, no nie bądź taki smutas. Nie powiesz mi, że nie jest ładna?
— Widziałem ładniejsze, z wyglądu i z charakteru. — Oznajmił, na co mina Bluestreak'a zrzedła, a determinacja zmalała.
— Znaczy, wiesz, nawet na Cybertronie byliście tak długo partnerami, że serio myślałem, że coś z tego wyjdzie. Próbowaliście przynajmniej?
— Bluestreak... — Westchnął załamany rozmasował skroń. — Nie było nawet okazji i uwierz mi, że nie będzie. Przestań drążyć temat, bo przysięgam że jak stracę cierpliwość, to wstanę i wyjdę.
— Dobra... Co robimy później?
— Później...? — Odpowiedział zapytaniem, zaskoczony tym o co go pyta.
— No później. No chyba mi nie powiesz, że chwile pogadamy i to tyle? — Zaśmiał się rozbawiony tak, jakby usłyszał dobry żart. Wziął łyka energonu i... i wtedy zrozumiał. — Ooh... Ty się wcale nie cieszysz że w ogóle tu jestem?
Smutne optyki mecha sprawiły, że Prowl westchnął na samego siebie. Sam również zrozumiał, że zachowuje się jak kompletny dupek.
— To nie tak... Mam dużo na głowie, okej? I cała ta twoja wizyta była tak niespodziewana, że nawet nie miałem kiedy się ucieszyć. — Wyjaśnił wzdychając. — Cieszę się, tylko tego nie pokazuje.
Tak na prawdę po głowie cały czas chodziła mu Yoru, właściwie to chodziła mu po głowie już od miesięcy i zejść nie mogła. Był nią tak pochłonięty, że nawet nie znalazł w procesorze miejsca na to, aby móc się ucieszyć z widoku własnego, rodzonego brata.
Ale nie można go chyba za to winić?
Każdy w jego sytuacji byłby równie zmieszany i zajęty, że nie byłby w stanie.
— Jeśli zachowasz to dla siebie, to odpowiem ci szczerze na poprzednie pytanie, zgoda?
Mimowolnie na twarzy Bluestreaka pojawił się uśmiech i nie ważne jak bardzo chciał go ukryć, nie potrafił. Zdradził jego entuzjazm, na co Prowl mimowolnie sam się uśmiechnął.
Bratu chyba może zaufać?
•—•
Dwójka mechów podążyła korytarzem pod kwaterę Prowla, gdzie oboje zatrzymali się tuż pod drzwiami. Prowl odwrócił się w kierunku Bluestreaka, aby powoli i całkiem poważnie wyjaśnić mu coś.
— Przedstawię ci teraz kogoś, ale masz jej nie wystraszyć i masz się jakoś zachowywać. Byle jak, ale zachowaj się. — Powiedział, na co Bluestreak pokiwał energicznie głową na znak zrozumienia.
Prowl otworzył drzwi do swojej kwatery, wpuszczając intensywne światło do środka ciemnego pomieszczenia, tym samym, nawet nie tyle co oślepiając, ale irytując strasznie femme, która aktualnie siedziała przy ekranie monitora. Znudziło jej się samotne czekanie aż Prowl wróci, dlatego wzięła sprawy w swoje ręce i odpaliła sobie ziemski internet na jego sprzęcie.
Czy był zły? Nie, oczywiście, że nie. Sam nawet zostawił jej kod dostępu na karteczce i przyczepił do rogu monitora, gdyby chciała sobie kiedyś skorzystać. W pełni ufał jej, że nie będzie chciała grzebać gdzieś głębiej, a raczej zechce zabić nudę głupotami.
Predacona zmrużyła lekko optyki i spojrzała w jego kierunku szybko dziwiąc się, czemu widzi podwójnie. Kontrast światła z korytarza a ciemności z pokoju nie pomagała jej w odróżnieniu jednego od drugiego, a tym bardziej w zrozumieniu na co w ogóle patrzy. Dopiero gdy mech zamknął drzwi i zapalił światło, zdołała zobaczyć i jego, i nieznanego jej jeszcze mecha.
— W większych ciemnościach siedzieć się nie da?
— Czemu ty mi nie powiedziałeś-
— Że mam brata? Nie było okazji. — Dopowiedział za nią i wskazał na omawianego bota. — To Bluestreak, Bluestreak, to jest Yoru, moja...
— Dziewczyna. — Odpowiedziała za niego, widząc zawahanie.
Yoru wstała z fotela, choć ledwo. Jedną dłoń zostawiła na blacie biurka, podtrzymując się nią w razie czego, a wolną dłoń podała Bluestreakowi.
Ten jednak nie reagował, wpatrywał się w nią z rozdziawioną japą. Musiał zerknąć na Prowla, później z powrotem na nią, zupełnie jakby nie wierzył, że stoi przed nim femme.
— Że taka ładna? Że taka ładna cię zechciała? Coś kręcisz.
— Nic nie kręce! I zachowuj się trochę- — Skarcił go Prowl.
— Nie no, serio pytam bo coś ciężko uwierzyć. — Drążył temat, ale gdy szok minął, podał jej dłoń na przywitanie. — Ale bardzo miło poznać! No to jakich tam sztuczek użyłaś, żeby go złapać, hm?
— Oh, um, w sumie to trochę skomplikowane i za nami, więc nie warto do tego wracać. — Stwierdziła.
Chwile ze sobą jeszcze rozmawiali, Prowl nie wtrącał się w ich "bonding" bo nie miał niczego więcej do powiedzenia. Dał im się ze sobą zapoznać i oswoić, obserwując uważnie i pilnując, aby Bluestreak nie palnąć niczego tak głupiego, żeby Yoru musiała zastanawiać się nad jego i swoim sanity.
Po jakimś czasie - może z pół godziny - Prowl dostał wiadomość od Optimusa, aby przyjść do centrum dowodzenia. Pewnie coś związanego z wizytą Ultra Magnusa, więc szczerze mówiąc nie widziało mu się iść tam.
Ale co zrobić. Skoro lider tak chce, lider tak będzie mieć.
Ufał, że pod jego nieobecność nie stanie się nic głupiego, nieodpowiedzialnego lub niebezpiecznego. Bardziej chodzi tu o Yoru, bo jak wychodził to Bluestreak tak się rozgadał, ale to tak zaczął nawijać, że było widać jak ta się już denerwuje.
Nie dało się go niczym uciszyć!
— Właściwie to po co tutaj tak siedzisz? — Zapytał Bluestreak z ciekawości.
— Boo, umm, kazali mi? Podobno Optimus nie przekazał informacji o moim istnieniu dalej, a ten cały Ultra Magnus nie przepada za moim gatunkiem. — Wyjaśniła to, co sama wiedziała.
— To znaczy...?
— Nie dość, że jestem predaconem, to w dodatku byłam decepticonem. Teraz jaśniej?
— Aaaaouu, nooo, teraz jest jaśniej... Tooo, co? No bo wiesz, ja poznałem ciebie, ty poznałaś mnie. — Uśmiechnął się, wskazując kolejno na siebie, na nią i znów na siebie.
Po głowie już mu coś chodziło, Yoru to widziała, czuła i słyszała.
Jedno jednak nie dawało jej spokoju, a mianowicie jakim cudem oni są braćmi? No bo no, Prowl jest... no Prowl to Prowl, dużo wyjaśniać nie trzeba. Z lekka gburowaty, sztywny jakby miał kija w dupie i gdyby nie to, że zdążyła go już poznać to by pewnie się zastanawiała, czy by nie przeszedł jakiejś traumy w dzieciństwie, a Bluestreak? Kompletne przeciwieństwo.
Przyjacielski, rozgadany i widać, że towarzystwo go cieszy.
Jedynym co ich łączyło, był wygląd. Nawet nie! Blue nie był tak ostro zarysowany, jak Prowl. Miał wręcz dziecięce rysy.
Wade miał jedną - GADA TO TO, JAKBY NIGDY UST NIE MIAŁOBY JUŻ WIĘCEJ OTWORZYĆ! Jedynym sposobem na zamknięcie go, jest gdy samemu się wtrąci w zdanie. Wtedy słucha uważnie i czeka na moment, w którym mógłby się wtrącić i dodać coś od siebie, a później znowu to samo.
Gadanie, gadanie i paplanie, z sensem i bez. Bez końca.
Po jakimś czasie, nie wiedząc po jakim, bo Yoru kompletnie straciła poczucie czegokolwiek, była już na tyle zmęczona gadaniem, że słuchała go bez odzywania się, przytakując co jakiś czas. Głowa oparta o oparcie fotela zsuwała się coraz bardziej, a optyki przymykały.
— Co ci się stało?
— Huh, co? — Otworzyła optyki szerzej, trochę zaskoczona pytaniem. Zobaczyła, że mech pokazuje na nią palcem, albo raczej na jej klatkę piersiową. — Ah, to... Pamiątka po Megatronie. Świeża sprawa. — Odpowiedziała, wyrywając z siebie niewielki ziew.
— Nudze cię? Jak mi powiesz że tak, to zrozumiem.
— No trochę zaczynasz przynudzać. — Powiedziała szczerze, ale widząc jego niezadowoloną minę postanowiła się trochę poprawić. — Chciałeś, żebym powiedziała, więc skąd ta mina.
— I tak boli. Ale dzięki. Prowl nigdy mi wprost tego nie mówi. — Burknął nieśmiało, jedynie bardziej pokazując swoje niezadowolenie sytuacją. — Nawet teraz wprost nie chce mi powiedzieć, że nie cieszy się że tutaj jestem.
— Ej, nawet tak nie mów. — Warknęła łagodnie. — Na pewno się cieszy, tylko tego okazać nie potrafi.
— A ty niby skąd to wiesz?
— Po prostu mi uwierz. — Powiedziała, kładąc dłoń na jego ramieniu aby trochę go pocieszyć. Wstała z miejsca i z głupim uśmiechem podeszła do drzwi. — A o mnie powinieneś wiedzieć, że uwielbiam robić głupie rzeczy.
— Chwila, ty nie-
Nie zdążył powiedzieć, drzwi otworzyły się a femme powoli wydreptała na zewnątrz. Bluestreak, nie chcąc jej gdzieś zgubić, wybiegł za nią i próbował zatrzymać.
Wiedział, że gdyby doszło do sytuacji w której Prowl wróci i nie zastanie ani go ani jej w pokoju, pewnie wścieknie sie. A tego by bardzo nie chciał, nie jest tutaj po to, aby denerwować brata tylko żeby pospędzać z nim czas... Na co ten nawet nie ma czasu.
Więc w sumie co szkodzi?
Mech podbiegł do femme żeby ją dogonić i dorównać spokojnego kroku, jakby przekradali się teraz przez korytarz. Yoru ostrożnie przeszła obok zamkniętych drzwi, żeby nie wzbudzać żadnych podejrzeń i pokierowała się do głównej hali, a stamtąd windą na zewnątrz. Bluestreak szedł za nią, pilnując jej uważnie, ale nie próbował odwieść jej od głupiego pomysłu.
A jaki był głupi pomysł? A taki, że skoro w bazie jest tak "niebezpiecznie" że musi się ukrywać do momentu gdy Ultra Magnus nie wróci do siebie, to równie dobrze może ukryć się poza bazą. Nie oszukujmy się, kwatera Prowla nie należy do najbardziej rozrywkowych miejsc.
Już chyba wolałaby zostać u Jazza razem z Rico, ale z tego co jej mówili, "u Prowla będzie bezpieczniej, mniejsza szansa że ktoś jej tam wejdzie." Ale co by Ultra Magnus próbował szukać w prywatnych kwaterach? Nie wiadomo.
Nie zdziwiłaby się, gdyby Prowl po prostu chciał przetrzymać ją u siebie. Osobiście upilnować, trochę zdyscyplinować, choć czy na prawdę można mu się dziwić? Po ostatnich odpałach predaconki, zapewne strach ją trzymać samą.
Oboje wjechali windą na samą górę. Było stosunkowo pusto, kilka pojazdów wojskowych czekało pod ścianą na swoją kolej do użytku. Czekały już tam odkąd Rodimus się "wprowadził" ze swoim statkiem do jednego z hangarów. Trzeba było zrobić mu miejsce, żeby wielki statek kosmiczny nie stał na samym środku bazy.
Wtedy to w ogóle byłby brak jakiejkolwiek dyskretności, a ta baza i tak nie jest ukryta nie wiadomo jak z wyglądu, największą robotę robią zakłócacze Perceptora. Gdyby nie one, już dawno nie byłoby czego zbierać.
Yoru podeszła do bramy i chwyciła za uchwyt, aby ją otworzyć. Z lekkim trudem rozsunęła przesuwane na bok wrota na wystarczającą wysokość, aby mogła przejść razem z jej towarzyszem. W międzyczasie Bluestreak już któryś raz pytał, czy aby na pewno to dobry pomysł, a ta zapewniała go i zapewniała, aż nie przymknęła się, widząc cztery postacie przednią.
Trzy znane i jedna trochę mniej, ale od razu domyśliła się kto to był. Jak gdyby nigdy nic, Optimus stał wraz z Prowlem i Rodimusem na zewnątrz, rozmawiając z ich gościem. Tym bardziej sądząc po jego reakcji, bo niebieski, sporawy mech widząc ex-decepticona zamarł na sekundę i chwycił za broń, że to właśnie ten któremu miała się nie pokazywać.
Rodimus zareagował jako pierwszy, wchodząc na drogę jakiemukolwiek strzału, jaki miałby wyjść z tej lufy. Drugi był Prowl, stając obok Rodimusa i starając się przemówić Ultra Magnusowi do rozsądku.
Na końcu dopiero wtrącił się Optimus.
— Ultra Magnusie! Ona jest z nami, nie ma potrzeby reagowania agresją. — Powiedział szybko, a jego ton przerodził się z zirytowanego, na łagodny.
— Czemu JA niczego nie wiem o tym predaconie?! — Rozjuszyła go ta niewiedza i zatajanie informacji, powinien być pierwszym, który dowiedział się o dołączeniu predacona do drużyny Optimusa, a nie OSTATNI.
— Właśnie DLATEGO. Wiedziałem jak zareagujesz wiedząc o Yoru, dlatego nic ci nie mówiłem. — Odpowiedział Prime.
— Yoru? — Zapytał z obrzydzeniem. — W dodatku odzywacie się do tego czegoś po imieniu? Powinna zostać poddana egzekucji, a nie zasiadać u naszego boku! — Krzyknął, dało się usłyszeć, a nawet zobaczyć jak cały trzęsie się w gniewie. — Ten predacon wybijał nasze oddziały jak jakieś szkodniki na Cybertronie, a ty jej teraz pozwalasz żyć? W dodatku tutaj? Spodziewałem się czegoś więcej po tobie.
— Yoru jest teraz z nami i rehabilituje się po latach służby u decepticonów, jest pod moją opieką i każda próba choćby tknięcia jej, skończy się dla ciebie tragicznie w skutkach. — Odpowiedział, nie chcąc owijać w bawełne. Nie tolerował takiego gadania o swoich żołnierzach, tym bardziej grożeniu im.
— Ty nie widziałeś do czego jest zdolna, ja tak. Raporty które czytałeś o atakach predacona nie odzwierciedlą ci tego, co faktycznie się działo. — Na prawdę jesteś tak ślepy, żeby tego nie widzieć? WYBIŁA C A Ł Y MÓJ ODZIAŁ W CIĄGU JEDNEGO WIECZORA.
Nie zważając na nic, Ultra Magnus wykorzystał to że jest wyższy od Rodimusa jak i Prowla i wycelował znad nich. Działo zdążyło się nagrzać i wystrzelić w ciągu sekundy w kierunku femme, której szybka reakcja pozwoliła się uchronić przed jeszcze większymi obrażeniami. Pole siłowe, albo tarcza elektromagnetyczna jak ostatnio udało jej się to nazwać, pojawiła się przed nią, ale nie to było jej zamiarem.
Za nią stał Bluestreak i to właśnie jego chciała ochronić. Gdyby pocisk uderzył choćby nawet blisko, jego również mogłoby to skrzywdzić.
Na szczęście nie trzeba było gdybać co się by stało, Ultra Magnus nawet nie zdążyłby wystrzelić, gdy mocny cios dosłownie zmiótł go z planszy. Zaciśnięta w pięść dłoń Optimusa zderzyła się z bokiem głowy Magnusa, sprawiając że ten zachwiał się i upadł na jedno kolano.
Niebieski mech spojrzał na swojego przełożonego z niedowierzeniem wymalowanym na twarzy, czy on naprawdę mu przyłożył?
CZY OPTIMUS NA PRAWDĘ MU PRZYŁOŻYŁ?!
Nie do pomyślenia!
— Nie zapominaj, kto jest liderem. Podlegasz mi, masz słuchać się rozkazów. Nie wymagam wiele, nie jestem surowy, więc oczekuje przynajmniej tego. — Powoedział spokojnym tonem, jednak dało się wyczuć tą nutkę zdenerwowania i wciąż płynącej w przewodach adrenaliny. — Czy tego chcesz, czy nie. Masz się ze mną spotkać w głównej sali gdy ochłoniesz.
Mówiąc to, Prime odszedł w kierunku bazy i zniknął za wejściem. Najpierw jednak musiał sobie je otworzyć do wielkości jego gabarytów. Przechodząc obok, Yoru wyłączyła tarcze i spojrzała na lidera z szeroko otwartymi optykami.
— Wow... Zaimponowałeś mi teraz... — Powiedziała.
Nigdy w życiu nie była tak pod wrażeniem jak teraz, Prime zrobił coś, co faktycznie ją zachwyciło. Nie dość, że stanął w jej obronie, to w dodatku dał komuś po mordzie.
I to nawet decepticon nie był, tylko członek jego frakcji.
Dwójka mechów która również chciała stanąć w obronie femme rozeszła się, Rodimus chciał się upewnić że Ultra Magnus aby na pewno jeszcze żyje i ma wszystkie zęby na miejscu, a Prowl musiał skarcić Bluestreaka za to, że pozwolił jej wyjść.
Trwało to ładne parę minut, strateg był tak wściekły, dopiero na ratunek przyszła Yoru. Nie chciała aby Blue cierpiał za to, co ona zrobiła. Jest dorosła, nie ma inmunitetu więc może odpowiadać za swoje błędy osobiście. To jej i tylko wyłącznie jej wina, nie ma potrzeby karać za to młodego.
— Prowl, przeginasz trochę. Przecież on nic nie zrobił. — Wtrąciła się, kładąc dłoń na jego barku. Mech odwrócił się w jej kierunku i widząc jej łagodną twarz, sam trochę złagodniał w tonie
— Ale powinien wiedzieć lepiej niż-
— PROWL. Powiedziałam, że przeginasz. — Zawarczała z naciskiem na jego imię, co szybko doprowadziło go do porządku.
Strateg odwrócił się w kierunku brata i zanim zdążył coś powiedzieć, przerwał mu przechodzący dosłownie między nich Ultra Magnus. Nie obył się bez niewielkiego "przypadkowego" pchnięcia femme na tyle, że zachwiała się, ledwo łapiąc równowagę.
Spojrzała na niego, ale nie była w stanie niczego powiedzieć. Żeby pogorszyć swoją sytuacje? Tsk, ta, jasne.
Po jakimś czasie czekania na nie wiadomo co, wrócili do środka mając nadzieję, że sytuacja będzie spokojniejsza niż na zewnątrz. Po zjechaniu windą, pierwszym co rzuciło się w optyki, to jak Optimus rozmawia z Ultra Magnusem przed mostem ziemnym. Obaj byli znacznie spokojniejszy, choć widząc Yoru, pierwotny prowokator spojrzał na nią na dosłownie ułamek sekundy.
Nawet w tym ułamku było widać pogardę i brak jakiegokolwiek szacunku. Po prostu jej nie ufał i nie miał zamiaru nigdy zaufać. Ale czy to ją bolało? Nie.
Kompletnie nie.
Yoru i Prowl chcieli odejść w korytarz prowadzący do kwater, zostawiając Bluestreaka bo zapewnie zaraz będzie wracać z Magnusem do swojej bazy, jednak przed kompletnym zniknięciem z widoku i pola słyszenia, uszy predaconki złapały coś na prawdę ciekawego.
— Bluestreak, ustaliliśmy z Ultra Magnusem, że zostaniesz z nami na dłużej. Zrobimy, powiedzmy że nazwiemy to podmianką, Perceptor zajmie na jakiś czas twoje miejsce. — Powiedział, a ten drugi potwierdził kiwnięciem głowy.
— Chwila, na prawdę? — Zdziwił się, nie wierzył w to co słyszy!
— Tak. Na chwilę obecną ekspertyza perceptora będzie potrzebniejsza Ultra Magnusowi, niż tam, a żeby nikt nie wyszedł na zero, będziesz mógł z nami zostać.
Żeby powiedzieć, że młody się ucieszył, to za mało powiedziane. Jakby mógł, skakałby pod sufit!
Nie to że mu się tam nie podoba czy coś - no pomijając aspekty surowości Magnusa -, ale będzie miał teraz mnóstwo czasu, aby nadrobić stracone chwile z Prowlem. No i poznać się będzie mógł z tutejszymi botami!
•———•
🌈 Knockout 🌈
•—•
Słowa: 3744
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top