5: Gdzie zniknęłaś, Hex Crawford?

     Będąc już praktycznie pod mieszkaniem Hex, Kyra zaczęła się zastanawiać, dlaczego przez te kilkanaście minut, kiedy szły, nikt jej nie zaczepił. Wyglądała tak, jak zawsze, więc nie było mowy o tym, aby ktoś się bał podejść, bo nie miał pewności, czy to na pewno ona. Zaczęła się więc zastanawiać, czy to dlatego, że była z Hex, aż w końcu zrozumiała...

     — Zapomniałam wstawić nasze zdjęcie na mój kanał! — wrzasnęła, od razu wyciągając telefon z kieszeni i z prędkością światła klikając w aplikację, a następnie w literki. Po minucie już skończyła pisać post, więc gdy go tylko opublikowała, westchnęła ciężko pod nosem, żeby następnie podnieść do góry głowę i uśmiechnąć się szeroko w stronę Hex. — No i gotowe.

     — Ale ty jesteś wolna — zaśmiała się. — Weź, całą drogę się zastanawiałam, ile zajmie ci ogarnięcie tego, czemu nikt do ciebie nie podbija. W pewnym momencie zaczęłaś się już tak rozglądać dokoła, że omal nie wybuchłam śmiechem.

     — Lepiej późno niż wcale — odparła, teatralnie się obrażając. — Wiesz co? W ogóle nie pamiętam, kiedy robiłam z tobą to wcześniejsze zdjęcie.

     — Może dlatego, że byłaś pijana?

     — Byłam? — Hex kiwnęła głową. — Ale czemu do mnie podeszłaś?

     — Kochanie — zaśmiała się — to nie był jedyny raz.

     Kyra wytrzeszczyła oczy. Żałowała, że w ogóle zaczęła ten temat.

     — Możemy już wejść? Jestem ciekawa tego, jak mieszkasz.

     — Nic specjalnego u mnie nie zobaczysz — rzekła Hex, wyjmując klucze.

     — No weź. — Szturchnęła ją łokciem. — Na pewno masz tam pełno ciekawych rzeczy. — Tym razem zaczęła ruszać brwiami, czego Hex kompletnie nie rozumiała i z poker facem otworzyła drzwi. — Ale pusto.

     — Przecież mówiłam.

     — Nie należy ufać ludziom — odparła, wchodząc w głąb mieszkania i zaczynając interesować się pokojem po prawej. — Zasada numer jeden.

     Lecz Hex jedynie wywróciła oczami i udała się do swojej sypialni, która znajdowała się po lewej. Walnęła się na łóżko i w pozycji pajacyka zaczęła się przyglądać sufitowi. Uwielbiała to robić — wracać do domu i w spokoju zaczynać rozmyślać nad sensem życia.

     Zapomniała jednak o tym, że miała gościa, który postanowił się na nią dosłownie rzucić.

     Hex jęknęła z bólu, a następnie pomasowała obolałe miejsca, na co Kyra jedynie się zaśmiała.

     — Jesteś satanistką? — zapytała znikąd. — Wiesz, te czaszki w tamtym pokoju i w ogóle...

     — Tak — odparła, chwytając za poduszkę, która spadła z łóżka przez nagły skok dziewczyny. — A ty jesteś moją ofiarą.

     — Podoba mi się to.

     W głowie Hex nagle włączył się alarm i natychmiast zepchnęła z siebie Kyrę. Za dużo się naogladała filmów, gdzie w takich okolicznościach dochodziło do różnych dziwnych dla niej rzeczy.

     — To też — zaśmiała się, wstając z podłogi i kładąc się obok kobiety. — Lubisz BDSM?

     — Nie wiem, co to jest. — Zamknęła oczy i położyła głowę na swoich dłoniach. — I, jeśli mam być szczera, niezbyt mnie to obchodzi.

     Już miała nadzieję, że Kyra zauważy, iż chce odpocząć, i sobie pójdzie, lecz nagły śmiech dziewczyny chwilę później uświadomił jej, iż zdecydowanie się myliła.

     — Co za dzieciak... — wymamrotała, gdy otworzyła oczy i zobaczyła Kyrę robiącą świecę. — Idź do czaszek się gimnastykować, a mnie daj spać.

     — Jest ledwo popołudniu.

     — No właśnie — syknęła i przytuliła poduszkę. — Więc daj mi spać.

***

     Gdy się obudziła, poczuła, że ktoś się bawił jej krótkimi włosami. Było to na tyle przyjemne, że przez chwilę nadal trzymała oczy zamknięte, rozkoszując się tą chwilą. Uśmiech sam wszedł na jej twarz, nawet nie zdawała sobie sprawy, że wyglądała teraz tak pięknie, zwłaszcza w oczach Kyry, która siedząc po turecku, podziwiała twarz kobiety.

     W końcu jednak Hex zdała sobie sprawę, że nigdy nie miała aż tak rzeczywistych snów, więc z zaciekawieniem otworzyła oczy, a wtem ujrzała ją — w samej bieliźnie i z rumieńcami na policzkach.

      — Mogę wiedzieć, co ty robisz? — zapytała z przymrużonymi oczami. — I dlaczego jesteś półnaga?

     — Bo jest noc, a ja nie mam piżamy — odparła spokojnie, nadal bawiąc się włosami Hex. — Długo spałaś.

     — Nie masz piżamy? A nie miałaś przypadkiem iść jeszcze dzisiaj zabrać swoje rzeczy z mieszkania Aidy? — zapytała, na co Kyra przewróciła oczami.

     — Miałam. I to zrobiłam. 

     — Więc dlaczego...?

     — Boże, jak ty potrafisz wszystko zepsuć — wtrąciła, dziwnie się przy tym uśmiechając.

     Chcąc wstać, Hex zaczęła przygotowywać się do pozycji siedzącej, lecz praktycznie od razu została zablokowana przez Kyrę, która położyła dłoń na jednej z jej piersi.

     — Mogłabyś? — zapytała niepewnie, wskazując na jej dłoń.

     — Boże Święty, i znowu mnie prowokujesz — zaśmiała się i przygryzła wargę. Widząc skonfundowanie na twarzy kobiety, położyła lewą dłoń na drugiej z piersi.

     — Okej... — zaczęła, zaczynając po mału rozumieć, co się tu właśnie odwalało. — Kyra, chyba się nie rozumiemy.

     — Tu nie ma czego rozumieć.

     — Owszem, jest — rzekła powoli, aby do niej w końcu to dotarło. — Kyra?

     — Boże, kocham, jak wymawiasz moje imię.

     — To się źle skończy — wymamrotała, po czym wydostała się spod ciężaru dziewczyny. — Kyra, nie jestem...

     — Jesteś zainteresowana — rzekła mimo wszystko. Była chyba zbyt napalona, by móc jej wytłumaczyć cokolwiek. — Widziałam i nadal widzę to w twoich oczach.

     Jak niby mogła to widzieć? Skoro ona sama nigdy tego nie doświadczyła i nie wiedziała, jakie to uczucie, to skąd ona mogła to wiedzieć? Prawda, Kyra wyglądała świetnie w tej bieliźnie, jej wargi, na których znajdował się lekki błyszczyk, wyglądały dość... imponująco, zaś włosy, te długie, gęste, blond włosy...

     O cholera.

     Działo się z nią tak, jak w serialu.

     Czy to oznaczało, że...?

     — Czyżbyś właśnie sama to zrozumiała? — zapytała Kyra w ten sposób. Jeszcze chwila, a naprawdę się jej oprze... — Mam rozumieć, że skoro nie odpowiadasz, to znaczy to, że tak?

     Śmiech Kyry był dla niej piękną melodią, której mogła słuchać w nieskończoność. Dając się ponieść, zamknęła oczy i zaczęła się skupiać jedynie na tym, aby go słuchać, aż nagle poczuła ugryzienie trochę nad obojczykiem. Przestraszona, natychmiast otworzyła oczy i zauważyła u dołu jej twarz z tym pięknym, szerokim uśmiechem.

     — Zaufaj mi — wyszeptała. — Będzie wspaniale.

***

     Kyra zasnęła godzinę później ze zmęczenia. Nie miała już siły na śmianie się wraz z Hex, pieszczoty i pocałunki. I teraz tak leżała obok Hex, tak niewinnie... Nikt by nie pomyślał nawet, że mogłaby być zdolna do takich rzeczy, jakie robiła jeszcze nie tak dawno.

     I gdy tak leżała z lekko otwartymi ustami i z jedną nogą całkowicie wystawioną poza kołdrę, Hex zastanawiała się, dlaczego była tak okropna, jeśli chodziło o uczucia. Podczas tej godziny czuła się wspaniale, tak, jak zresztą obiecała jej to Kyra. Lecz teraz? Czuła się źle. Po prostu źle.

     Bo jak inaczej miałaby się czuć, wiedząc, że tylko będzie ranić tę dziewczynę? Doskonale wiedziała, że nie nadawała się do związków i innych relacji, które polegają na uczuciach, a i tak się na to zgodziła. A za każde tłumaczenie, iż to Kyra ją uwiodła, zaczynała jeszcze bardziej na siebie pluć. To ona dała się omotać, wiedząc, iż nic z tego nie będzie.

     Cholera, jej życie dotychczas nie było ani razu tak skomplikowane jak teraz. Nie wiedziała, co robić. Nie myśleć o tym i zobaczyć, co przyniesie przyszłość? Na pewno nie, na samą myśl o tym się nerwowo śmiała, bo kompletnie tego nie widziała.

     W przypływie emocji wstała gwałtownie i zaczęła się przechadzać po pokoju, mając nadzieję, że z nieuwagi się w nic nie walnie, co mogłoby spowodować, iż Kyra się obudzi. Nie chciała z nią teraz rozmawiać. Teraz, gdy rozważała, czy to wszystko miało w ogóle jakiś sens.

     Przypomniała sobie o jej kanale na YouTubie. Przecież gdyby ludzie się dowiedzieli, to jej życie odwróciłoby się o sto osiemdziesiąt stopni, a tego nie chciała ani trochę! Było jej dobrze tak, jak było — samotnej, żyjącej w porządku, spokoju i swojej nietypowej rutynie. Nie było w jej życiu miejsca na kogoś innego!

     W końcu podeszła do szafki i chwyciła za notes, w środku którego znajdował się ołówek. Pociągnęła nosem i usiadła obok Kyry. Spoglądając na nią, zastanawiała się, jak najlepiej dobrać słowa. To była dla niej nietypowa sytuacja, jeszcze nigdy nie musiała się nikomu z niczego tłumaczyć, a myśl, że to jeszcze ma dostać Kyra, tylko potęgowała jej strach przed napisaniem każdego kolejnego słowa.

     W końcu po kilku próbach udało się skleić te cholerne parę zdań, lecz i tak nie odetchnęła z ulgą. Bo najgorsze było jeszcze przed nią.

     Wyrwała zapisaną stronę z notesu i położyła obok lampy po stronie dziewczyny, a następnie z trudem podeszła do drzwi.

     Rozejrzała się po reszcie pokoi, aby się z nimi pożegnać. Wyjęła z szafy w przedpokoju wielką torbę i zapakowała do niej najważniejsze rzeczy, których, swoją drogą, było naprawdę mało.

     Dziwnie się czuła z tym, że nagle postanowiła się pożegnać z tym miejscem. Od dwóch lat już w nim mieszkała, trochę się nawet przyzwyczaiła... Lecz myśli, że pewnego dnia mogłaby spotkać Kyrę na ulicy albo, co gorsza, że Kyrze jednak zależałoby na tyle, by do niej przyjść i wyjaśnić całą tę sprawę, sprawiały, że tylko utwierdzała się w przekonaniu, iż ma wyjechać. Postanowiła, że tym razem będzie to Ohio. Nigdy tam jeszcze nie była, a w dodatku było ono tak daleko od Nevady, że zaczynała czuć ulgę.

     Tak właściwie nie wiedziała, czy dla Kyry to naprawdę było coś... coś. Może takie akcje jak ta wcale nie były jej obce? Może zapomni o niej już za jakiś tydzień czy chociażby miesiąc? Skoro tak szybko zapomniała o Aidzie, to prawdopodobieństwo było bardzo duże.

     Ale nawet jeśli Kyra podeszłaby do sprawy z machnięciem ręką, Hex nie dałaby rady żyć w spokoju, wiedząc, iż jest niedaleko niej.

     Po godzinie udało jej się w końcu złapać za klamkę i wyjść. Zacząć nowe życie. Z dala od ludzi.

     Z dala od Kyry.

***

     Rozciągnęła się z uśmiechem na ustach, jeszcze mając zamknięte oczy. Prawą ręką poleciała nieco dalej, aby znaleźć ciało Hex, lecz po kilku sekundach sfrustrowania, iż nie mogła tego zrobić, otworzyła oczy i zobaczyła, iż Hex nie było obok.

     — Już wstała? — wymamrotała, przecierając oczy. — Ma naprawdę dziwny ten zegar biologiczny...

     Przeturlała się na stronę Hex, a następnie wstała i, już znajdując się przy drzwiach, ziewnęła kilkakrotnie.

     — Hex?! — wrzasnęła, idąc do kuchni i nie widząc dziewczyny. — Pewnie sobie gdzieś poszła beze mnie — prychnęła pod nosem, by następnie się zaśmiać.

     W lodówce znalazła mnóstwo składników, lecz mimo to zdecydowała się na zwykłe płatki z mlekiem. Usiadła przy stole i zaczęła jeść, wspominając to, co się działo tej nocy. W pewnym momencie nawet zaczęła się śmiać, przez co mleko dostało się do jej nosa.

     — Dobrze, że mnie teraz nie widzi — śmiała się dalej, dokańczając śniadanie.

      Nie mając co robić, ponownie zaczęła zwiedzać pokój z czaszkami. W końcu z nudów zaczęła wymyślać im imiona oraz historie, jak umarli.

     Po dwóch godzinach zaczęła się niepokoić. Chwyciła za telefon i wybrała numer do Hex, lecz ta nie odebrała. Ponowna próba, ten sam skutek.

     Wściekła, rzuciła telefonem na kanapę, na której aktualnie leżała z założonymi rękoma na piersi. Miała nadzieję, że Hex szybko wróci, bo pozostawanie w tej pozie było dość niewygodne, a bardzo jej zależało, by przywitać ją jak w jakimś filmie.

     Po kolejnej godzinie znów zaczęła wydzwaniać do niej, lecz nic z tego. W końcu się nawet wkurzyła na tyle, że postanowiła szukać jej na mieście. I gdy już miała wychodzić, przypomniała sobie, że przecież nie miała kluczy. Uderzyła się ręką w czoło, a następnie spojrzała na miejsce, gdzie klucz powinien się znajdować... i się znajdował.

     Czy to znaczyło, że specjalnie dla niej wyciągnęła zapasowy klucz? Czy po prostu to, iż wyszła gdzieś bez zamknięcia drzwi, w dodatku kiedy ona spała?

     Oburzona, chwyciła za klucz i zamknęła za sobą, by w końcu ruszyć na miasto. Odwiedziła dosłownie wszystkie najbardziej znane miejsca, kilka restauracji oraz kasyn, lecz nigdzie jej nie było. Nim się zorientowała, zaczęło robić się ciemno, więc, mając nadzieję, iż Hex może wróciła pod jej nieobecność, udała się do jej mieszkania.

     Powtarzając te same czynności, co rano, znowu się zaczęła niepokoić. Kolejny raz wybrała numer i kolejny raz dostała odpowiedź w postaci sekretarki. Zaczynała się naprawdę martwić.

     Poszła do sypialni, by się położyć i chwilę pomyśleć. Zajęła tę samą połowę, co dzień wcześniej, i zaczęła wyobrażać sobie, jak zaraz ochrzani Hex za to, jak bez żadnego uprzedzenia sobie gdzieś poszła, a ona jak głupia się zamartwiała.

     Sięgnęła w stronę lampki, by nie leżeć już w kompletnej ciemności, która jej naprawdę nie służyła, i nagle zauważyła karteczkę pod nią. Zdziwiona, chwyciła za nią i otworzyła.

     Przepraszam, Kyro Hills, ale to wszystko mnie przerosło. Nie nadaję się do uczuć. Wiedz jedynie, że to nie twoja wina, to po prostu ze mną jest coś nie tak. Coś takiego, że nikt nie powinien się ze mną wiązać dla własnego dobra. Przepraszam raz jeszcze i żegnam z bardzo daleka.

Hex Crawford

     Kyra nie mogła uwierzyć w to, co właśnie przeczytała. Miała nadzieję, że to jakiś nieśmieszny żart, za który mogłaby zaraz skarcić Hex. Bo przecież ona nie mogła jej tego zrobić... Cholera, dlaczego jej to zrobiła? Może i znały się krótko, ale co z tego? W końcu czuła się przy kimś naprawdę dobrze. W końcu chciała z kimś się dzielić sobą. W końcu nie myślała tylko o sobie, jak to miała w zwyczaju.

     W końcu ktoś sprawił, że jej serce się roztopiło, dzięki czemu była gotowa znowu je komuś oddać.

     Teraz tylko nie miała już komu.

     — Gdzie zniknęłaś, Hex Crawford? — rzekła przez łzy, gniotąc liścik pozostawiony przez kobietę.

     I w takim stanie wtuliła się w kołdrę, która nadal była przesiąknięta jej zapachem. Zaczęła znów płakać, zrozumiawszy, że Hex nie było obok. I najprawdopodobniej nigdy już nie będzie.

     I, co gorsza, nigdy nie uzyska odpowiedzi na pytanie, które będzie ją dręczyć do końca życia.

     Gdzie zniknęłaś, Hex Crawford?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top