4: Co zamierzasz, Kyro Hills?

     Pierwszy raz w życiu Hex była zdziwiona czyimś zachowaniem. Zazwyczaj przewidywała to, co zrobią ludzie, ewentualnie nie wykluczała możliwości, że pewnego dnia będą w stanie coś podobnego do jej założenia odwalić, ale nigdy nie spotkała się z sytuacją, gdy wszystko wymknęło się spod kontroli jednym, nieprzewidywalnym zachowaniem.

     Nie miała zielonego pojęcia, dlaczego Kyra ją pocałowała. Co więcej — nie potrafiła znaleźć żadnego logicznego wytłumaczenia jej czynu. Znały się jedynie dobę, z czego przez pierwsze godziny na pewno dziewczyna ją przeklinała i torturowała w myślach, poza tym była już w związku. No, co prawda, dosłownie chwilę wcześniej nastąpiło zerwanie ze strony Aidy, ale to nadal nie tłumaczyło, dlaczego dziewczyna to zrobiła.

     A może chciała jej namieszać w głowie? Domyśliła się, że w ten sposób odkryje jej słabą stronę?

     Cholera, już nic nie wiedziała! 

     — Przepraszam... — rzuciła w końcu Kyra, podciągając rękawy swetra. — Nie wiem, co we mnie wstąpiło.

     Lecz jej słowa nie docierały do Hex, która nadal dokładnie badała każdy jej dzisiejszy ruch. Kobieta miała nadzieję, że znajdzie w końcu odpowiedź na dręczące ją pytania, inaczej zarwałaby z trzy noce przez natłok myśli. Dodatkowo nie byłaby w stanie jeść czy wyjść do ludzi, gdyż byłaby zbyt pochłonięta szukaniem jakiejś luki czy poszlaki.

     — Głowa do Hex. — Pomachała jej rękoma przez twarzą i, nie widząc żadnej reakcji, złapała ją za ramię. — Czy ty mnie...

     — Puść! — wrzasnęła, lekko dysząc pod nosem. Nie wiedziała, co się działo przez te kilka sekund, podczas których błądziła w swoich wspomieniach, lecz poczucie, że ktoś złapał ją mocno za rękę, sprawiło, że od razu poczuła się zagrożona.

     — Wszystko okej?

     — Dlaczego to zrobiłaś? — zapytała, poddając się. W sumie od początku mogła przewidzieć, że niczego nie znajdzie, jednak zawzięcie brnęła w swoje poszukiwania. Hex zaczęła się zastanawiać, czy powodem, dla którego odkładała zadanie tego pytania, była Kyra, czy po prostu to, że chciała samotnie wszystko rozwikłać. — Nie rozumiem.

     — I naprawdę myślisz, że akurat ja to rozumiem? — zapytała pół żartem, pół serio, dając spory nacisk na słowo ja. — Zdarzyło się, trudno. Tak czasem bywa. Jak chcesz, możemy o tym zapomnieć i...

     — Nie! — wrzasnęła, czym przestraszyła młodszą z nich. — Muszę to zrozumieć, inaczej zwariuję...

     — Nie prowokuj mnie — syknęła Kyra, na co Hex od razu zareagowała całym ciałem. Ułożyła brwi w literkę V i czekała na wyjaśnienie tego, co dziewczyna właśnie powiedziała. — Jest w tobie coś, co sprawia, że mnie pociągasz.

     — Słucham?

     — Nie, no, teraz to robisz specjalnie! — zaśmiała się nerwowo, lecz widząc, że Hex nic a nic z tego nie rozumiała, westchnęła pod nosem i zaczęła: — Od wczoraj myślałam tylko o tobie i o tym, jak bardzo chcę cię ponownie spotkać. Mimo że mnie upokorzyłaś, za chwilową wściekłością i chęcią zemsty kryła się dziwna sympatia, której do teraz nie jestem w stanie zrozumieć. Dlaczego ja cię w ogóle aż tak polubiłam? — zapytała bardziej siebie niż ją. — Znamy się łącznie z godzinę, a przez ciebie już zaczynam wariować. Nie wspominając o tym, że rozstałam się z dziewczyną.

     — Hej, to nie moja...

     — Wina? — dokończyla za nią, na co przytaknęła. — Przecież dobrze o tym wiem. Aida ma rację, od dawna między nami coś się nie układało. Niepotrzebnie starałam się ratować coś, co już było głęboko na dnie.

     Hex nie wiedziała, co powiedzieć. Nigdy nie rozumiała miłości. Nie potrzebowała nikogo innego do szczęścia, sama sobie wystarczała. Wieczorami nawet zagadywała do ścian i opowiadała im żarciki, które wymyśliła tego dnia. I taki stan rzeczy jej odpowiadał. Brak ludzi, miłości, seksu... Tylko ona.

     Być może była dziwna, bowiem każdy, nawet największy introwertyk, potrzebuje obecności drugiego człowieka, a ona akurat trzymała ludzi od siebie z daleka. Co najwyżej czasem kogoś zagadywała na ulicy, w internecie czy w pracy, ale były to maksymalnie kilkuminutowe rozmowy o niczym. Z tym, że Hex nigdy nie mówiła niczego o sobie. Była na tyle sprytna, że rozmowy zaczynała od tematów, którymi interesowali się jej rozmówcy, dzięki czemu miała święty spokój.

     W sumie jednocześnie lubiła i nie lubiła ludzi. Nigdy nie potrafiła sobie tego wytłumaczyć. Przeważnie ludzie ją denerwowali i uważała ich za idiotów, na których nie warto tracić czasu, jednak czasem lubiła ich za to, że byli ludźmi. Czy miało to sens? Najprawdopodobniej nie.

     Kiedyś nawet starała się wytłumaczyć sobie, dlaczego właściwie była, jaka była, szukając we wspomnieniach jakiejś traumy z dzieciństwa czy czegoś tego typu, ale niczego nie znalazła. Później zrobiła badania, aby się upewnić, że nie miała żadnych zaburzeń, lecz wszystkie wyniki były w normie.

     Doszła więc do wniosku, że była całkowicie normalna w swojej nienormalności.

     — Co chcesz przez to powiedzieć? — zapytała niepewnie, co zdziwiło Kyrę. Bo, halo, Hex i niepewność? Coś tu nie grało. — Nie jestem dobra, jeśli chodzi o kontakty z ludźmi. I uczucia. Dla mnie to czarna magia.

     — Chyba mi się podobasz — westchnęła, po czym się uśmiechnęła delikatnie.

     — Znamy się jeden dzień.

     — No i co z tego?

     — Tak właściwie ty w ogóle mnie nie znasz.

     — Dlatego chcę cię poznać, Hex.

     I podczas gdy Kyra się śmiała z niezręcznej ciszy, która właśnie powstała, Hex poczuła dziwne ukłucie w brzuchu. Nie wiedziała, co to było za uczucie, wiedziała jedynie, że wywołały je dwie rzeczy — wypowiedzenie jej imienia oraz ta cała chęć poznania.

     To był pierwszy raz, gdy nie wiedziała, co odpowiedzieć. Jak miała dalej prowadzić rozmowę, skoro zaczynała ona zbaczać w złym kierunku, czyli odnośnie jej osoby? Nie była na to gotowa. Czuła się źle, gdy miała mówić o sobie komuś innemu niż samej sobie wieczorami czy ścianom.

     Wobec tego wymyśliła najgorszą odpowiedź, jaką tylko się dało.

     — Też chcę ciebie poznać.

     O kurwa, kurwa, kurwa, przecież Kyra była tępa! Hex doskonale wiedziała, że źle zrozumie to, co właśnie powiedziała. Ale co miała innego robić?

     — Co?

     Hex zaczynała się pocić ze zdenerwowania. Ostatni raz miała z tym do czynienia kilkanaście lat temu, dlatego zaczęła coraz bardziej panikować — że jeszcze Kyra zauważy, że zaczynało się z nią dziać coś złego, dziwnego — a, co za tym dalej szło, zaczęła pocić się jeszcze bardziej.

     — Dobrze się czujesz? — zapytała Kyra, wyraźnie przyjęta. I gdy jej dłoń od czoła Hex dzieliły już tylko centymetry, kobieta szybko się odsunęła i zaczęła szybciej oddychać. — Hex?

     — Tak, jest wszystko okej — odparła, rozglądając się na boki. Nie chciała patrzeć jej w oczy.

     — Na pewno?

     — Tak.

     — Ale tak na sto procent?

     W końcu Hex spojrzała w jej oczy, przez co przez chwilę zapomniała o wszystkim. Przestała czuć to zdenerwowanie, zaczęła zaś czuć... ulgę. To było dziwne, jednak tym razem Hex nie miała ochoty nawet wyjaśniać tego uczucia. Pragnęła jedynie, by dłużej jej towarzyszyło. Było takie przyjemne i ciepłe, że aż się mimowolnie uśmiechnęła.

     — Tak — odpowiedziała znów. Tym razem jednak w taki sposób, że Kyra to kupiła.

     Nastała grobowa cisza, podczas której iluzjonistka znów zajmowała się swoim kolorowym swetrem. Role się odwróciły, teraz to ona czuła się nieswojo.

     — Powiedz... — zaczęła Hex, dołączając do reszty ludzi na ulicy. Zdała sobie sprawę, że za długo stały przy tym cholernym do Air Hockey. — Co zamierzasz, Kyro Hills?

     Dziewczyna ją dość szybko dogoniła i gdy w końcu stały obok siebie, spojrzała na nią pytająco.

     — Nie masz gdzie mieszkać, prawda? — wyjaśniła.

     — Ależ mam — odparła ze śmiechem. — Znaczy, Spencer jeszcze o tym nie wie, ale na pewno się ucieszy. Problem w tym, że aktualnie zwiedza sobie Dolinę Krzemową i wraca dopiero za dwa dni, a ja nie mam kluczy do jego mieszkania.

     — Spencer to...

     — Mój kamerzysta — odpowiedziała, wiedząc, co miała na myśli. — Nie mam rodzeństwa.

     — To tak, jak ja — zaśmiała się z niewiadomego powodu. — Ale w takim razie gdzie się teraz zatrzymasz?

     — U ciebie.

     Hex wpierw nie zareagowała, bowiem myślała, że się przesłyszała. Bo, halo, Kyra u niej? Nie było mowy, żeby zgodziła się na takie coś.

     — Przepraszam, usłyszałam coś dziwnego. Możesz powtórzyć?

     — Oj, już nie udawaj. Jesteś mi to trochę winna, nie uważasz? Jakby nie patrzeć, to przez ciebie nie mam teraz mieszkania.

     O cholera, ale się wkopała.

     — Na pewno masz pieniądze na jakiś hotel...

     — ...ale wolę poznać cię bliżej — wtrąciła, śmiejąc się pod nosem. — Więc?

     Hex głęboko westchnęła i zaczęła rozważać wszystkie za i przeciw. Oczywiście, wyszło więcej tych drugich, lecz mimo to...

     — Niech ci będzie — odparła, na co Kyra zaczęła skakać z radości. — Ale tylko na te dwa dni.

     A raczej na aż te dwa dni.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top