Rozdział 3

Cały czwartek rodzice Naomi wraz z jej chłopakiem i przyjaciółką spędzili na komisariacie, składając szczegółowe zeznania i czekając na postęp w sprawie. Nie znano położenia dziewczyny, nie można było namierzyć jej komórki, nikt nie widział jej w okolicy.

- Myślisz, że ktoś ją porwał? - załkała Audrey Brown. - Richard, myślisz tak?

Mężczyzna objął ją ramieniem i pocałował w czubek głowy. Mu także było bardzo ciężko. Nie mieli więcej dzieci, więc córka była dla nich całym światem.

- Nie wiem, kochanie. Nie chcę od razu myśleć o najgorszym, ale... wszystko na to wskazuje. Do San Francisco nie jest daleko, przecież by się nie zgubiła. A nawet jeśli, to jakoś by się z nami skontaktowała. - Jego słowa wzmogły płacz u kobiety. - Uspokój się, Audrey. Wszystko będzie dobrze.

Ich rozmowie przyglądał się blady Conrad. Naomi... ktoś porwał? Nie mógł tego przyswoić do wiadomości. Jak jego miłą, wesołą i kochaną dziewczynę mogli mu odebrać? Nigdy wcześniej nie znał tak dobrej osoby. Nie zasłużyła na to.

Harper także walczyła ze łzami. Siedziała w rogu poczekalni i zapijała smutki kawą. Z Naomi łączyła ją głównie przyjaźń przez internet, ale spotykały się tak często, jak mogły. Od razu nawiązała z nią nić porozumienia, gdy pierwszy raz się spotkały. Było to podczas wycieczki do muzeum, kiedy to ich szkoły wybrały ten sam termin na zwiedzanie.

Conrad przysiadł się bliżej blondynki i położył dłoń na jej kolanie. Popatrzyli sobie w oczy, które szkliły się od łez. Chłopak nie chciał okazać słabości. Nigdy nie płakał. Teraz też tego nie zrobi.

- Conrad - szepnęła nastolatka. Ścisnął jej kolano, na co kontynuowała: - Boję się o nią. Dobrze wiesz, jaka jest. Co prawda silna, ale i delikatna i nieszkodliwa. Jeśli ktoś ją porwał, to... - nie dokończyła, bo wybuchła płaczem.

Brunet nie mógł na to bezczynnie patrzeć. Bez jego zgody łzy potoczyły się po jego jasnych policzkach, a on zacisnął powieki. Nie chciał ich otworzyć. Nie kiedy jego dziewczynie groziło niebezpieczeństwo.

Ashton po powrocie z pracy od razu przywitał się z dziewczyną. Uśmiechnęła się na jego widok i schowała coś za plecami. Uniósł jedną brew, mierząc ją uważnym spojrzeniem.

- Co tam masz? - Podszedł do niej. - Pokaż.

Ona cofnęła się o krok, uśmiechając się jeszcze szerzej.

- To dla ciebie. - Wyciągnęła ręce przed siebie. - Zrobiłam dzisiaj rano.

Przejął dużą kopertę i rozwiązał ozdobny sznureczek. Serce zabiło mu mocniej, ale kiedy ujrzał wnętrze podarunku, odetchnął z niebywałą ulgą. Trzymał w silnych dłoniach ich portret, narysowany kredkami.

- Widziałam w kalendarzu, że masz dzisiaj urodziny - oznajmiła wesoło. - Możesz to obramować i powiesić na ścianie. Zauważyłam, że nie mamy wspólnych zdjęć.

Brunet rozejrzał się po salonie i pokiwał głową.

- Racja, trzeba to nadrobić.

Przeszli do sąsiedniego pomieszczenia, by zjeść obiad. Dziewczyna ugotowała ziemniaki i sałatkę z kurczakiem, o czym wcześniej opowiedział jej Ashton. Pewne dwie rzeczy sprawiały jej wyjątkową przyjemność - gotowanie i rysowanie.

Po posiłku usiedli kanapie przed serialem. Oparła głowę na jego ramieniu, na co on objął ją w talii. Nadal czuła się przygnębiona swoim zanikiem pamięci, ale nie zamierzała odtrącać chłopaka. Skoro wcześniej byli razem, na pewno znowu go pokocha.

- Możemy pójść jutro na miasto - powiedział, przełączając program w telewizorze. - Kupimy coś do jedzenia, może trochę ubrań... Przed wypadkiem chciałaś iść do fryzjera.

Złapała w palce kosmyk szarych włosów.

- Chciałam je obciąć?

- Chyba przefarbować, ale obciąć też możesz.

- Podoba mi się ten kolor - stwierdziła. - Tobie nie?

- Podobasz mi się cała, Cindy. - Pocałował ją w czoło. - Kiedyś co jakiś czas zmieniałaś kolor włosów. Marzyłaś o brązowych.

Spojrzała w jego czekoladowe oczy. Uśmiechnął się do niej przyjaźnie i mocniej ją do siebie przyciągnął.

- W sumie mogłabym to zrobić - powiedziała z uśmiechem. - Jakie miałam wcześniej?

- Blond z różowymi końcówkami - zaśmiał się. - Może czas na stonowany kolor?

Położyła stopy na stoliku i zamruczała cicho. W jego objęciach było jej ciepło i przyjemnie.

- A więc tym razem chcę kasztanowe do obojczyków!

- Aż taka zmiana? - Zrobił wielkie oczy. - No dobrze! Zadzwonię zaraz do fryzjerki i umówię nas na popołudnie.

Nastolatka pokiwała głową i zaczęła oglądać serial, od czasu do czasu zerkając na przystojnego mężczyznę, który rozmawiał przez telefon. 

Następnego dnia w porannych wiadomościach, radiu a nawet gazecie pojawiło się zdjęcie Naomi Brown. Policja zaczęła jej poszukiwania i prosiła każdego, kto ją widział, o informacje. Wybrano najbardziej charakterystyczną fotografię, ale i opisano ją w kilku krótkich zdaniach.

Conrad podgłośnił telewizor i usiadł w fotelu. Całą swoją uwagę skupił na reporterce, która opowiadała o sprawie jego dziewczyny. Zacisnął palce na szarych dresach, gdy na ekranie pojawiło się jej zdjęcie, które zrobiła sobie miesiąc temu i ustawiła jako profilowe na Facebooku. Zebrała pod nim dwieście polubień, bo zawsze miała dużo znajomych i stanowczo grzeszyła urodą.

- Och, to ona - wzdrygnął się na głos swojej mamy. - Przepraszam, kochanie, nie chciałam cię przestraszyć.

- Spoko.

Brunetka o niebieskich oczach usiadła obok niego na kanapie i złapała go za rękę. Patrzyli oboje w telewizor, zagryzając nerwowo wargi.

- Myślisz, że jeszcze żyje?

- Conrad! - Kobieta spojrzała karcąco na syna. - Nawet tak nie mów.

- Nie sądzisz, że gdyby ktoś ją porwał, już przysłałby wiadomość o okupie?

Agatha odwróciła wzrok i pokiwała przecząco głową. Nie odezwała się jednak ani słowem, bo nie znała odpowiedzi na jego pytanie.

- Kocham ją, mamo.

- Wiem. - Poklepała go po ręce. - Dlatego módl się o to, by wróciła cała i zdrowa.

Chłopak wyłączył pilotem telewizor, kiedy zaczęto omawiać inny problem. Jego mama wyszła cicho z pokoju, ale on nie potrafił podnieść się z fotela. Obawa, która go dręczyła, była tak ciężka, że najchętniej zamieniłby się z Naomi miejscami. Lepiej by było, gdyby to jego porwano. Ona musi żyć.

- Słyszysz, Nemo? - Popatrzył na okno. - Masz żyć. Nie poddawaj się. 

Szarowłosa dokładnie oglądała mijane budynki, aż nie doszli do salonu fryzjerskiego z białym, krzywym szyldem. W środku fryzjerka suszyła włosy rudej kobiecie, a młoda asystentka sprzątała miejsce pracy.

Ashton usiadł na jednym z trzech foteli, a dziewczyna posłała pracownicom serdeczny uśmiech.

- Herbaty? - zapytała niska blondynka o szarych oczach.

- Nie, dziękujemy - odpowiedział za nich Ashton.

Dziewczyna uciekła na zaplecze, a fryzjerka zaczęła czesać klientce włosy. Rozmawiały o pogodzie i mieszkańcach miasteczka, śmiejąc się czasem melodyjnie.

Po mięciu minutach zaproszono nastolatkę do myjki fryzjerskiej. Kobieta o krótkich, czarnych włosach położyła jej ręcznik na barkach i pochyliła głowę do tyłu.

-  Co u ciebie, kochanie? - zaświergotała.

- W porządku. A u pani?

- Przecież wiesz, że wszyscy mówią do mnie Holly!

- No tak, zapomniałam. - Uśmiechnęła się niezręcznie.

- U mnie też wszystko gra. Jest piękna pogoda, a to działa na samopoczucie. Teraz umyję ci włosy... - Odkręciła ciepłą wodę. - A co później?

- Chciałabym je przefarbować na brązowo i ściąć do linii obojczyków.

- Aż taka zmiana?! - Nałożyła pachnący szampon na jej mokre włosy.

- Tak! - zaśmiała się nastolatka. - Jestem tego pewna.

- No dobrze! Zaraz się tym zajmiemy.

Po dwóch godzinach siedziała z ciemnymi, ale jeszcze wilgotnymi włosami przed dużym lustrem. Asystentka Holly przygotowała już suszarkę, nożyczki i grzebień do dalszej części metamorfozy.

- Przed nami obcięcie włosów - powiedziała fryzjerka z uśmiechem. - Do obojczyków? - Złapała za pasmo włosów na odpowiedniej wysokości.

- Tak, właśnie to miałam na myśli.

Kobieta wyciągnęła suszarkę z uchwytu i włączyła ją, na co klientka zamknęła oczy. Jej twarz łaskotały tak niepodobne do wcześniejszych kosmyki, ale nowa wersja bardzo jej się podobała. Wyglądała teraz o wiele naturalniej, a kolor podkreślały jej niebiesko-zielone oczy.

Po kolejnym pół godziny fryzura była gotowa. Dziewczyna nie mogła się na siebie napatrzeć. Poczekała, aż Holly ściągnie z niej pelerynę i przeczesała palcami kasztanowe włosy.

- I jak? Coś poprawić?

- Nie, jest cudownie! Dziękuję bardzo.

- Cieszę się, że się podoba - zaśmiała się fryzjerka.

Przeszły do kasy, przy której stał już Ashton. Wyglądał na zmęczonego ponad dwu godzinnym czekaniem. Nastolatka nie mogła przestać dotykać nowych włosów. Były takie miękkie w dotyku, ale i dużo krótsze.

- Wyglądasz nieziemsko - wymruczał mężczyzna do jej ucha, gdy opuścili salon.

Brunetkę przeszły przyjemne ciarki na dźwięk jego chrapliwego głosu.

- Czuję się o wiele lepiej - odpowiedziała. - Tak lekko i... po mojemu.

Ahston złapał ją za rękę, na co dziewczyna uśmiechnęła się lekko. Nie wyrwała jej z uścisku, tylko pozwoliła zaprowadzić się z powrotem do domu.

Para wracała chodnikiem wzdłuż znajomej drogi, rozmawiając o przeszłości dziewczyny.

- Uważam, że powinniśmy pojechać do psychologa, Ash - oznajmiła dziewczyna. - Chcę sobie wszystko sama przypomnieć.

- Cindy...

- Wiem, że ty możesz mi wszystko opowiedzieć, ale czuję się strasznie źle. To boli, Ash.

- No dobrze. - Odwrócił wzrok. - Mam znajomego, którego brat jest psychologiem. Jutro do niego pojedziemy. 

Brunetka uśmiechnęła się szeroko. Dlaczego od razu chłopak nie zabrał jej do psychologa? Przynajmniej zrozumiał swój błąd i pomoże jej odzyskać wspomnienia.

Mijając dom sąsiada od czerwonego samochodu, zobaczyli go na podjeździe. Mył swoje audi, nie zwracając na nich uwagi.

- Dzień dobry! - zawołała nastolatka.

Rudy mężczyzna podniósł na nich wzrok i przestał polewać okna wodą z węża ogrodowego.

- On jest dziwny - szepnął Ashton. - Nie martw się, jeśli będzie cię ignorował.

Ale sąsiad jej nie ignorował. Palił ją jego wzrok. Bezwstydnie gapił się na nią znad swoich brzydkich okularów. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top