Wypadek
A w tym momencie... w salonie stał Tomek.
-To ja cię zapraszam a ty się tu miziasz z Maksem?!- powiedział zły i troszkę podniesionym głosem
- To n..- nie zdążyłam dokończyć gdyż urwał mi Prezes
- Nie obchodzi mnie to szczęścia- powiedział rzucając różę wychodząc z domu.
Szybko wyszłam za nim nie patrząc na resztę nie wiem, chyba ja się... zakochałam. Biegłam za nim wołając go, żeby mnie wysłuchał. Dogoniłam go prawię, lecz usłyszałam pisk opon, delikatny ból i odleciałam.
Tomek
Wchodząc do domu Julki usłyszałem, że z kimś rozmawia. Słyszałem, że głos dobiega z salonu, więc tam poszedłem. Co tam zobaczyłem chciałbym wymazać z pamięci. Julka siedziała wtulona w Maksa. Obojgu ufałem, a ją kocham znaczy kochałem. Wbiła mi nóż w serce.
-To ja cię zapraszam a ty się tu miziasz z Maksem?!- powiedziałem zły i zdenerwowany
- To prze...- nie zdążyła powiedzieć, gdyż nie chciałem słuchać jej
- Nie obchodzi mnie to szczęścia- powiedziałem rzucając różę, którą trzymałem za plecami i wyszedłem z domu.
Szybko biegłem przed siebie. Słyszałem, że Julka mówi coś do mnie ale zlekceważyłem to. Prawie mnie dogoniła przy pasach, ale usłyszałem pisk opon na co się odwróciłem. To co się tam stało.... Nawet nie wiem jak to powiedzieć. Widziałem, że Julka leży na asfalcie a troszkę dalej auto, które szybko odjechało z miejsca wypadku. Podbiegłem do niej szybko i zadzwoniłem po karetkę.
-Julka przepraszam to moja wina proszę nie odlatuj- mówiłem ciągle z łzami w oczach
- To nic...- i zamknęła oczy na co zacząłem wyć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top