To nie może być prawda

Gdy Maks wybiegł z sali usiadłem na miejscu Julki i patrzyłem na nią

-Przepraszam to moja wina, ale proszę otwórz oczy- złapałem ją za rękę- ciężko mi jest i chłopcom z tym, że leżysz w śpiączce a fani tak samo, więc proszę obudź się kochanie- po tych słowach spłynęła samotna łezka po moim policzku

Skip time...
Z chłopcami postanowimy zjeść pizzę puki mamy jeszcze czas na próbę. Zamówiliśmy hawajską i cappriciose. W czekaniu na pizze bałem się że Julka się nie obudzi... Albo się obudzi i nas nie będzie pamiętać. Nie wiem co gorsze, ale tak się zamyśliłem, że nie zauważyłem kiedy pizza była na stole. Po pysznym posiłku poszliśmy na próbę.

W końcu wyszliśmy z studia i możemy jechać do Julki! Może się obudziła, albo się niedługo obudzi? Zamówiliśmy taxi, żeby szybciej być u niej, a ta przyjechała po kilku minutach.

W szpitalu

Wchodzimy do sali i od razu siadam przy ścianie i chowam ręce w twarz... Niemożliwe... Nie ma jej.... Kuba gdzieś poszedł, Maks stoi z rękoma na głowie a Mati próbuje mnie pocieszyć.

-To nie może być prawda!- mówię płacząc
-Ale lekarz mówił, że będzie żyła- Mask siada do mnie
-Spokojnie może jest na badaniech- mówi Mati uspokając naszą dwójkę
-I co ci pielęgniarki powiedziały?- w tym samym czasie zapytaliśmy Kubę
-...- stał powstrzymując się od płaczu z szklanymi oczami

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top