Obiad i smrodek?
-Dla takiej osoby jak ty to codziennie można przynosić róże- powiedział na co ja się zaśmiała
- Dziękuję naprawdę nie trzeba było choć na dół. Chcesz coś do picia?- zapytałam schodząc ze schodów mało co się nie wywalając- Żyje- odpowiedziałam na co Tomek zaczął się śmiać
- Patrz pod nogi a do picia poproszę sok jabłkowy jak masz- powiedział kierując się na kanapę
- Mam sok zaraz przyniosę- odpowiedziałam i szukałam soku - Proszę- mówię podając szklankę soku
- Dzięki- powiedział upijając łyk
Troszkę było porozwalanych zabawek w pokoju, więc postanowiłam je zebrać do pudła przeznaczonego właśnie na nie.
- Nie wiedziałem, że opiekujesz się dziećmi- powiedział na co ja odwróciłam się do niego
- Czasem ludzie dzwonią do mnie czy mogę posiedzieć z pociechami a ja nie umiem odmówić siedzenia i zapomniałam, że w ten weekend ciocia zostawi Zosię a byliśmy umówieni...- nie dokonczyłam wypowiedzi, gdyż Tomek mi urwał wypowiedź
- Jak ty z dziećmi wytrzymujesz niektórymi oczywiście i toć przepraszałaś a nic się nie stanie jak chcesz to mogę przez ten czas pomagać ci pilnować Zosię- powiedział a ja wstałam, bo wszystkie zabawki zebrałam
- Chce ci się przychodzić do mnie przez trzy dni?- zapytałam zabierając pustą szklane
- Oczywiście! Przecież mieszkamy blisko a mi się nudzi- powiedział i poszedł za mną do kuchni
- Oki kolejne dziecko do pilnowania- powiedziałam pod nosem i uśmiechnęłam się
- Ja to słyszałem- powiedział chłopak i podniósł mnie
- Tomek puść mnie muszę zrobić obiad jeszcze!- mówiłam bijąc go w plecy
- Puszczę cię jak coś zrobisz- powiedział a ja już się bałam co mu po głowie chodzi
- Co mam zrobić?- powiedziałam z nadzieją, że czegoś głupiego nie wymyśli i wskazał palcem na policzek
- Serio? Bierzesz mnie na plecy, nie chcesz pościć tylko po to żeby dać ci buziaka w polika?- zapytałam a chłopak kiwa głową twierdzaco.
Dałam mu tego buziaka w polika, żeby mnie puścił, bo Zosia na jakikolwiek krzyk się budzi a muszę jeszcze obiad sobie zrobić a i Tomkowi, bo tu jest, awaryjną butelkę mleka i przygotować matę do leżenia dla maluszka.
- Co będziesz jadł na obiad?- zapytałam z myślą że nie będzie czegoś z mięsem
- Spagetti?- podpowiedział no już trudno makaron zjem
- No dobra- powiedziałam kierując się do kuchni
- Mogę w czymś pomóc?- zapytał chłopak
- Chcę mieć kuchnie całą ale jak chcesz pomóc to wybierz obiad dla księżniczki, wyjmij śliniak z tej szuflady i z pokoju obok weź nosidełko do karmienia- powiedziałam wskazując na szafkę i pokoik z którego ma wziąć fotelik do karmienia
Skip time 30min
Tomek
Zosia wstała, a Julka ją sadza do fotelika. Maluszek jadł że smakiem obiadek, który sam wybrałem.
-Pyszny obiad Julka tylko czemu ty nic nie jesz?- zapytałem z nadzieją że coś zje bo jest strasznie blada
-Nie jem mięsa i nie jestem głodna- odpowiedziała dając Zosi kolejną łyżeczkę papki
-Tomek ciebie też nakarmić?- zapytała odkładając pusty słoiczek po obiadku dziewczynki i wycierała buzię chusteczką nawilrzaną, ponieważ dziewczynka miała całą buzię brudną od papki
-Okey tylko nie chce mieć koszuli brudnej- powiedziałem na co dziewczyna poszła do kuchni wyrzucić pusty słoiczek i łyżeczkę umyć
- Choć załóż ten śliniak jak chcesz, żebym ciebie nakarmiła a nie chcesz być brudny- powiedział podając mi śliniak z samolotem.
Julka karmila mnie, rozmawialiśmy, dużo się śmialiśmy i bawimy się z Zosią. Bardzo miło spędzamy czas, ale do czasu jak ktoś nie ma pełnej pieluszki.
- A kto tu nafajtaczył w pieluszkę czy to Tomek czy Zosia?- pyta się dziewczynki Julka, która wskazuje na Tomka z czego się śmieje, a chłopak udaje złego
- Tomek nie ładnie robić w majtki- śmieje się jeszcze bardziej bo ją laskoczę
- Tom...ek.... pro...sze...- śmieje się i ledwo mówi dwa słowa
- Dobra weź smroda- przestaje i dziewczyna bierze Zosię żeby zabrać jej ten smród.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top