Rozdział 4
Chłopiec chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią. No właśnie... Czym był ,,mem"? Z reguły był jakimś śmiesznym obrazkiem... Chociaż czasem mógł być też filmem. Niekiedy memy były też pouczające. Opowiadały na przykład o jakiejś sytuacji, przedstawiały ciekawostki ze świata... W głównej mierze skupiały się jednak na rozśmieszaniu publiczności.
- Mem to jakiś śmieszny obrazek, lub po prostu jakaś ilustracja ze śmiesznym opisem. - Wyjaśnił najlepiej jak tylko umiał. Mężczyzna kiwnął głową i uśmiechnął się do niego.
- Dobrze! Skończmy rozmowę na temat jakichś dziwnych obrazków i skupmy się na przygodzie, która nas czeka! - Krzyknął uradowany i klasnął w dłonie. Cas od razu się rozbudził.
- Zapraszam w moje skromne progi. - Zaśmiał się żołnierz, przepuszczając chłopca przodem.
- Czy to ty nie powinieneś prowadzić? - Spytał malec, oglądając się przez ramię na idącego za nim mężczyznę.
- Chciałbym zobaczyć drogę, którą do mnie trafiłeś. - Przyznał. - Możesz mi ją pokazać? - Zapytał chłopca. Ten przystanął na polance i zamyślił się.
- Niestety nie. - Odpowiedział po chwili. - Uciekałem wtedy przed Markiem i jego bandą. - Mruknął cicho. - Nie pamiętam jak tu trafiłem, bo byłem zbyt zajęty ratowaniem życia. - Przyznał, a mężczyzna uśmiechnął się, lekko rozbawiony.
- Myślę, że jakbym na nich wyskoczył, już by cię nie zaczepiali. - Zasugerował i uśmiechnął się, puszczając mu oczko. - Czas na nas! - Dodał, zanim Cas skomentował jego wypowiedź i ruszył przed siebie.
Chłopiec zerwał się za nim i już po chwili szedł obok żołnierza.
- ...Dawid? - Zagaił po dłuższej chwili ciszy.
- Tak, Mały? - Odparł starszy, odgarniając jakieś większe gałązki sprzed chłopca, żeby ten mógł przejść.
- Jak to w końcu działa? - Spytał cicho.
- Co działa? - Mężczyzna aż przystanął na to, jego zdaniem, dziwne pytanie.
- Chodzi mi o te całe "drzewa". - Mały zrobił cudzysłów w powietrzu. - Niby jesteś drzewem, ale możesz sobie z niego wychodzić, możesz komunikować się z ludźmi, możesz oglądać otoczenie pomimo tego, że drzewa nie mają oczu... - Wymienił, a żołnierz roześmiał się, szczerze rozbawiony jego słowami.
- Widzisz, Mały... - Zaczął, a potem zrobił krótką przerwę, żeby pozbierać myśli. - Tak naprawdę te drzewa nie są naszymi ciałami, tak, jak zakłada teoria reinkarnacji-
- Teoria czego? - Przerwał mu chłopiec, wyraźnie zaciekawiony dziwną nazwą.
- Teoria reinkarnacji. - Powtórzył nieco wolniej, by mały na pewno go zrozumiał. - Chodzi w niej o to, że gdy coś lub ktoś umiera jego dusza przechodzi do innego ciała. Na przykład, gdybyś umarł jako człowiek mógłbyś w przyszłym wcieleniu zostać kotem. - Wyjaśnił. Chłopiec chwilę przetwarzał zdobyte informacje.
- Dlaczego nie uczą nas o tym w szkole? - Spytał po chwili, nieco zawiedziony. To brzmiało o wiele ciekawiej niż nudne i nieprawdopodobne historie, które opowiadała im katechetka na lekcjach religii.
- Dlatego, że wasza wiara jest inna, Mały. - Wyjaśnił z lekkim uśmiechem i pogłaskał go po głowie. Cas poczuł jak chłodna, ledwie wyczuwalna i odrobinę wilgotna dłoń przeczesuje jego włosy. - Chrześcijaństwo nie uznaje reinkarnacji. - Dodał.
- Ale dlaczego? - Zapytał lekko przekręcając głowę.
- Po prostu jest to niezgodne z ich wizją świata. - Żołnierz wzruszył ramionami. - Cokolwiek będziesz o tym myślał, pamiętaj, że nie wolno wyśmiewać się z innych ludzi za to, w co wierzą. Nie wolno ich obrażać, ani przekonywać do czegoś innego, rozumiesz? - Spytał poważnie. Chłopiec kiwnął głową.
- ...A dlaczego ta teoria jest inna od rzeczywistości? - Spytał malec. Dawidowi chwilę zajęło zrozumienie, o co pyta go jego mały kolega.
- Jak już ci wytłumaczyłem, teoria reinkarnacji zakłada, że rodzisz się w nowym ciele. Nie wiem, czy rośliny mają duszę, ale zakładam, że nie. Natura dała nam tę możliwość, że możemy tak jakby wniknąć w to, co chcemy. Ja od dziecka kochałem dęby. Wielkie, piękne drzewa, o rozłożystych gałęziach, po których aż miło było się wspinać... - Westchnął rozmarzony. - Dlatego po śmierci wcieliłem się w dąb. Mógłbym być w zasadzie wszystkim. Każdym kamyczkiem, głazem czy źdźbłem trawy, jednak ja... Ja wolę patrzeć na wszystko z lotu ptaka. Rzeczy są o wiele ładniejsze, inne... Ciekawsze... - Mógłbym wcielić się na przykład w jelenia. Patrzeć na świat jego oczami, a gdy przyjdzie jego czas, jako dusza wcielić się w coś innego. Od małego uważałem, że nie wszystkie duchy są złe czy groźne. Część z nich może pomagać ludziom, wspierać ich...
- Naprawdę? - Spytał malec. Dawid uśmiechnął się do niego i wskazał na jakieś drzewo. To posłusznie wygięło korzenie, tworząc dla nich wygodne miejsca do siedzenia.
- Naprawdę. - Odparł mężczyzna. - Słyszałeś kiedyś o Leszym? - Zapytał kładąc dłonie na kolana.
- O kim? - Mały przekręcił ciekawie głowę.
- Czego oni was uczą w tej szkole?! - Rzucił zszokowany żołnierz, a potem westchnął i przez chwilę zbierał myśli. - Leszy to duch lasu i gór. Ich opiekun, pasterz leśnych zwierząt, leśniczy i myśliwy. W stosunku do ludzi zachowuje się różnie. Potrafi pomóc dzieciom nazbierać owoców czy grzybów, a pijanych lub nieostrożnych dorosłych zgubić w dziczy i wystawić na pastwę dzikich zwierząt czy straszyć ich nieludzkim śmiechem, krzykami, czy płaczem. - Chłopiec słuchał starszego kolegi z zapartym tchem. To dopiero była legenda!
Żołnierz widząc zapał chłopca tylko się uśmiechnął. Malec przypominał mu jego samego, gdy był jeszcze mały. I żywy.
- Spotkałem go parę razy... Miły, troskliwy staruszek. Bardzo narzekał, że zbóje z okolicznych miejscowości niszczą jego piękne roślinki. Depczą kwiaty, straszą zwierzynę petardami czy rozpalają ogniska... Nigdy nie zrozumiem jak można tak niszczyć naturę... - Westchnął i pokręcił głową, a potem spojrzał na malca. - Obiecaj, że nigdy tak nie zrobisz. - Poprosił, wpatrując się w jego duże, niebieskie oczy.
- Obiecuję. - Szepnął, ledwie wypowiadając te słowa. Był tak oczarowany opowieściami i legendami, że ignorował wszystko, co działo się wokół.
- Może kiedyś spróbuję namówić Leszego, by ci się ukazał. - Dawid uśmiechnął się. - Jestem pewien, że byście się polubili. - Przyznał. - Leszy lubi takich mądrych i odpowiedzianych chłopców, jak ty. Uważa, że człowieka można rozpoznać po tym jak ten traktuje otaczającą go przyrodę czy zwierzęta. A ja widzę, że ty jesteś niezwykły, Mały... Właśnie dlatego byłeś w stanie zrozumieć to, co do ciebie mówiłem. Bo ignorowałeś dzisiejszy świat. Skupiłeś się na tym, co chciałem ci przekazać i udało ci się to usłyszeć. Jestem z ciebie dumny, Cas.
***
Podoba mi się ten rozdzialik. Może pojawić się błąd, bo kończę go o 23:41, ale czego nie robi się dla swoich czytelników XD
Tutaj macie link do mojej ulubionej historii z Leszym;
&ab_channel=Quadrotes-Opowie%C5%9BciGrozy
Tutaj macie tą samą historię, lecz napisaną;
https://straszne-historie.pl/story/15782-Stare-dobre-czasy-Panopticum
Bardzo polecam stronkę jak i kanał ^^ Dużo ciekawych opowieści z dreszczykiem. Panopticum to zdecydowanie jedna z moich ulubionych pozycji. Jest to zbiór kilku naprawdę dobrych creepypast.
ZAPOMNIAŁAM, ŻE WATTPAD NIE ZEZWALA NA KOPIOWANIE LINKÓW, PRZEPRASZAM! Pasta nazywa się ,,Stare, dobre czasy" i jest dostępna na stronie strasznehistorie.pl jak i na youtube na kanale Quadrotes.
JEŚLI SZUKACIE NA STRASZNYCH HISTORIACH MUSICIE WYSZUKAĆ KSIĄŻKĘ PANOPTICUM, BO JEST TO JEDNA Z JEJ CZĘŚCI.
Do przeczytania,
- HareHeart
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top