Rozdział 13

- Co tak właściwie tu robicie? - Spytał blondyn. Przeżuwał kanapkę, którą dostał od chłopca. Siedzieli w trójkę na brzegu wysepki z namiotem i obserwowali jak koledzy blondyna wyciągają z wody nieprzytomnych napastników.
- Jesteś pewien, że nic im nie będzie? - Spytała niepewnie Kamila.
- Nie martw się. Za chwilę się ockną. - Na ustach nastolatka pojawił się niewielki uśmieszek.
- Dlaczego w zasadzie nam pomogłeś? - Zapytał Daniel, któremu podejrzana wydała się nagła sympatia blondyna.
- Nie znoszę takich jak oni. - Syknął i wskazał głową napastników. - Poza tym, tu w zasadzie nic się nie dzieje. Miło czasem zażyć trochę ruchu i podnieść sobie poziom adrenaliny.
- Co to adrenalina? - Zapytał chłopiec. Blondyn zaśmiał się cicho.
- Wszystkiego się nauczycie. - Zapewnił. - A teraz ponawiam pytanie. Co tak właściwie tu robicie? - Powtórzył i wbił w nich swoje spojrzenie.
- Chcieliśmy iść sprawdzić jedno miejsce niedaleko, ale gdy tu szliśmy napadła nas tamta banda i musieliśmy uciekać. To było pierwsze miejsce, które przyszło mi do głowy. - Wyjaśnił. Chłopak skinął głową, biorąc kolejnego gryza.

Podszedł do nich niski, umięśniony brunet. Spojrzenie jego jasnych oczu znalazło się na przywódcy.
- Zrobione. - Zameldował krótko. Chłopak skinął głową.
- To jest Arek, moja prawa ręka. - Przedstawił go blondyn. Wspomniany chłopak skinął im głową. 
- Właśnie! - Przypomniał sobie Daniel. - Nie przedstawiłeś się nam. - Dodał.
- Serio? - Zdziwił się. Po chwili jego usta rozciągnęły się w uśmiechu. - Jestem Kacper. - Zachichotał.
- Daniel i Kamila. - Rzucił Cas. 
- Miło poznać. - Uśmiechnął się Arek, siadając obok nich na trawie. Była ciemna, zielona, wilgotna i przyjemnie miękka. Była naprawdę miłą odmianą po nagrzanym od słońca chodniku, po jakim szły dzieci. 
- Mówiliście, że chcieliście gdzieś iść. - Przypomniał Kacper. Chłopiec sięgnął po swój plecak. Wyjął z niego mapę. Rozłożył ją i chwilę szukał odpowiedniego miejsca. Kacper i Arek nachylili się do niego.
- Tu. - Wskazał palcem. - Ciekawi mnie co to oznacza. - Dodał.

- ,,ZDP"... - Przeczytał Arek. Spojrzał na blondyna. Ten wzruszył ramionami.
- Powiedziałbym, że to ,,z" oznacza coś od zwierząt. - Mruknął po chwili namysłu. Arek zarechotał.
- Oh, wielki Kacprze! Skąd wziąłeś tak niebywałą wiedzę? - Zapytał udając największy zachwyt.
- Po rysunku kota, idioto. - Zaśmiał się blondyn.
- Ależ by osiągnąć tak niebywałą zdolność łączenia faktów trzeba mądrym jak wiaderko sałatki! - Rzucił. Blondyn rzucił się na niego i razem potoczyli się do wody. Cas w szoku patrzył jak dwójka przyjaciół chlapie się niczym dzieci, przepycha i nawzajem wciąga się pod wodę. Był pod wrażeniem, że są w stanie zrobić to wszystko w tak gęstej cieczy.
- Dlaczego zawsze, za każdym razem robisz ze mnie idiotę?! - Kacper ochlapał bruneta, a potem wykorzystując chwilę rzucił się na niego i przewrócił go do wody.
Po chwili znów się wynurzyli.
- Uwielbiam cię denerwować! - Zarechotał brunet. Wyglądał jakby świetnie się bawił.
- To akurat wiem! - Krzyknął blondyn i podciął mu nogi. Chłopak runął do wody.

Dzieci patrzyły na to wszystko nieco zmieszane. Kamila trochę się bała. Ale Daniel miał zupełnie inny rodzaj zmieszania.
To, co widział było tak... inne. Przywykł do widoku nastolatków ze smartfonami, słuchawkami... Młode osoby chodziły wpatrzone w świecące ekrany lub dręczyły słabszych od siebie.
A ci tutaj... po prostu byli. Cieszyli się chwilą, cieszyli się życiem. Byli sobą... Byli nieograniczeni przez społeczeństwo, technologię... Dlatego teraz chlapali się wodą, nie przejmując się absolutnie niczym. Byli wolni...

Kamila z drugiej strony była pod wrażeniem ich brawury. Sama nie weszłaby do tej wody, nie mówiąc już o beztroskim chlapaniu się w niej. Wyobrażała sobie swoją mamę, która złapałaby się za głowę i szybko pogoniła ją do łazienki, żeby się wykąpała i przebrała.
Skrzywiła się nieco.

Dzieci były tak pochłonięte swoimi rozmyślaniami, że nie zauważyli jak dwójka przyjaciół skończyła swoje igraszki. Zdyszany Kacper usiadł na trawę obok nich i odruchowo uniósł dłoń, by zaczesać swoje włosy.
Arek rozłożył się na trawie. Jego oddech również był szybki, lecz na obu twarzach widniały szerokie uśmiechy. Nie ma nic lepszego niż niewinna przepychanka z najlepszym przyjacielem.

- Idziemy? - Spytał Kacper gdy już chwilę odpoczął.
- Co? - Rzucił Cas odruchowo. Blondyn wyrwał go z rozmyślań.
- Chcieliście iść sprawdzić to całe ,,ZDP". - Rzucił. - NAWET NIE PRÓBUJ! - Dodał, gdy zauważył szeroki uśmiech na twarzy Arka. Brunet parsknął śmiechem.

- Dlaczego on się śmieje? - Spytała Kamila, ze zdziwieniem patrząc na trzymającego się za brzuch chłopaka. Kacper również zaczął się śmiać.
- Czasami przyjaźń wchodzi na taki level, że wystarczy jedno spojrzenie na twojego kumpla, by wiedzieć co myśli. - Wyjaśnił.
- Myślałem, że levele są tylko w grach. - Rzucił Cas.
- Level oznacza poziom. - Blondyn wzruszył ramionami. - Mógłbym powiedzieć, że przyjaźń wchodzi na taki poziom... - Wyjaśnił. Dzieci pokiwały głowami. - Lepiej ci? - Spytał z uśmiechem i mocno klepnął bruneta w plecy. Ten pokiwał głową, ścierając z oczu niewielkie łezki. - No, to chodź! - Rzucił.

- Chcesz iść z nami? - Spytał zaskoczony Cas.
- Jasne! - Odparł blondyn. - Dawno nigdzie się nie wybierałem. A poza tym, bardzo chętnie przekonam się, co to za miejsce. - Arek, idziesz? - Rzucił.
- Pewnie! Chętnie się rozerwę. - Rzucił z uśmiechem.
Dzieci pokiwały głowami, a potem razem z blondynem i jego przyjacielem ruszyli w stronę dziwnego miejsca.

---

- Na mapie wyglądało to jakoś krócej. - Rzuciła Kamila. Pisnęła gdy poczuła, że jest podnoszona. Blondyn złapał ją pod pachami, podniósł i posadził sobie na ramionach.
- Lepiej? - Zaśmiał się.
- Tak, dziękuję. - Rzuciła i zaczęła się rozglądać. - TAM COŚ JEST! - Krzyknęła nagle. Kacper aż podskoczył. - Przepraszam. - Dodała szybko.
- Co tam widzisz? - Spytał Arek.
- Taki kamienny murek. Widzę bramę! TO TU! - Oznajmiła nagle uradowana. Momentalnie wróciła jej energia. Kacper postawił ją na ziemi, a ta od razu rzuciła się w stronę dziwnej, kamiennej konstrukcji.
- Kami, czekaj! - Zawołał za nią Cas i sam rzucił się sprintem w jej stronę.
Arek i Kacper spojrzeli po sobie. Wzruszyli ramionami. A potem pobiegli za nimi.

Arek złapał w biegu Daniela. Posadził go sobie na ramionach.
- Ale super! - Zaśmiał się chłopiec. Nastolatkowie mieli długie nogi, wyrobione mięśnie i kondycję. Ich bieg prędkością przypominał jazdę na rowerze.

Chwilę później wszyscy stali już przed wejściem.

***

Odkrywamy kolejne miejsce!
Jak myślicie, co tam jest?

Do przeczytania,

- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top