Rozdział 9
- Syyriuuuuusz - zawołała z uśmiechem ciemnowłosa rozglądając się wokół siebie. Czarnowłosemu nie spodobał się pomysł przytulania gdy dziewczyna jest mokra i zaraz zaczął przed nią uciekać. Taylor oczywiście rzuciła się za nim ale zgubiła chłopaka z oczu. Po prostu znikł. Jakby wchłonęła go jakaś ściana. - Syriusz! Bo zaraz stąd pójdę! - zawołała już zdążywszy się zdenerwować i zaczęła się rozglądać.
Miała odchodzić gdy ściana się rozsunęła, a dziewczyna wręcz podskoczyła gdy pojawiła się przed nią twarz Blacka.
- Czyli nie pójdziesz? - zapytał Black, a dziewczyna zamrugała kilkukrotnie nie wiedząc co może powiedzieć. On rozsunął ścianę. Ten, którego uważała za głupszego od siebie znał jakieś miejsca pochowane w Hogwarcie.
- Co jest - burknęła tylko Susan nie rozumiejąc o co może chodzić. Słyszała o pokoju życzeń, ale to bardziej wyglądało jak jakiś kantorek. Dwa krzesła, zegar, jedna trochę w jednym miejscu podarta kanapa i jakiś mały metalowy stolik.
- Z chłopakami kiedyś znaleźliśmy te pomieszczenie, gdy uciekaliśmy przed Filchem - powiedział Syriusz. - A w sumie to Glizdek znalazł, bo nie zdążył skręcić i wpadł w ścianę przyciskając przy tym cegłę, która otwierała to. Wróciliśmy się po niego, zobaczyliśmy pomieszczenie i tam schowaliśmy się przed Filchem, a teraz jakoś lubimy tu przychodzić.
- O kurwa - mruknęła Susan, którą naprawdę zatkało. Jednak po chwili weszła do pomieszczenia i się uśmiechnęła do siebie. Słodkie było, że wrócili się po Pettigrew narażając się na Filcha, który na pewno byłby surowy gdyby tylko ich zobaczył.
- Najpierw zostawiliśmy tu kosz na środku, aby zobaczyć czy ktoś weźmie to i zwróci na to uwagę. Kosz nie został zauważony i zrobiliśmy sobie coś na kształt siedziby - powiedział Syriusz wchodząc ponownie za dziewczyną.
Rozsiadła się na kanapie jakby była tu codziennie, a Syriusz zamknął pomieszczenie. Zaraz wziął leżącą
- Skąd macie te meble? - zapytała Susan tego ciekawa najbardziej.
- Kanapę rodzice Jamesa wyrzucić chcieli bo kot rozwalił jak zresztą widzisz i wtedy James powiedział, że on się pozbędzie. Zmniejszył ją na trochę i przywiózł tutaj - powiedział dumny ze swojego przyjaciela Syriusz. - Krzesła zabrał Peter swoim rodzicom, a Remus stolik babci, a ja zegar w sumie mój - powiedział Black nagle trochę przybity.
Czyli wykiwali rodzinę krótko mówiąc pomyślała dziewczyna, ale zaraz zaczęła się zastanawiać nad Jamesem.
- Jak James zabrał tak po prostu kanapę? Jak? - zapytała dziewczyna, a Black się zaśmiał.
- Żeby to tylko kanapa była - powiedział z uśmiechem, a Susan przyglądała się jego twarzy w blasku pochodni, która wisiała na ścianie.
- Co jeszcze zabrał ten złodziej? - zaśmiała się dziewczyna, a Black uśmiechnął się.
- Stół, obrus, komodę...
- Komodę?! - zapytała Susan niedowierzając w to co słyszy.
- To jeszcze nic. Zabrał raz uchwyt od prysznica. Dawno pani Euphemia nie była na niego aż tak wściekła - parsknął głośno Black.
- Na cholerę był mu uchwyt? - zapytała nie ukrywając swojego zdziwienia brunetka.
- Tego to nawet ja się nie dowiedziałem - powiedział Syriusz. Jeśli on tego nie wiedział to już nikt nie wiedział. Tego mogła być pewna.
Rozmowy nie miały końca, a właściwie to historie Syriusza. W niektóre dziewczyna nie chciała wręcz wierzyć, ale Black zapewniał, że są prawdziwe. W ten oto sposób dziewczyna ciągle się śmiała i brzuch ją strasznie bolał, przez co jej towarzysz na chwilę się uspokoił, aby za bardzo jej nie bolał. Po prostu siedział uśmiechając się i patrząc się na nią. Jego szare tęczówki spoczywały na jej twarzy dokładnie badając każdy jej cal, ale nie aż tak intensywnie jak te brunetki.
Jego twarz rozciągnięta była w tamtej chwili w szerokim uśmiechu przez co jego oczy aż lekko się zmrużyły, czarne włosy były wręcz wszędzie, opadając swobodnie gdzie im się zachciało. Ręce luźnie podpierały się o krzesło. Jego postura była swobodna. Luźno siedział na krześle w aktualnej chwili rozwalając się jak tylko mu się chciało. Musiała przyznać, że nie dziwiła się dziewczyną, które się w nim dłużyły. Miły, pomocny, zabawny, troskliwy, przystojny. Wręcz ideał. Ale dziewczyna widziała w nim tylko dobrego kolegę i cieszyło ją to niezmiernie, bo jakby miała odganiać od niego całą zgraję dziewczyn to chyba by nie wytrzymała nerwowo.
- Już przestał Cię boleć ten brzuch? Czy jeszcze boli i dalej będziesz się na mnie patrzeć? - zapytał Black, a dziewczyna wyrwała się z transu i spojrzała na niego pobłażliwie.
- Lepiej opowiedz mi o tym, jak przez przypadek Peterowi głowa utknęła między szczeblami łóżka - powiedziała twardo dziewczyna unosząc się delikatnie z pozycji leżącej, a Syriusz zaśmiał się i zaczął dalej opowiadać.
¯\_♫_/¯
Gdy Susan wróciła do dormitorium pod pilnym okiem Syriusza, czuła mocny ból brzucha i głowy. Chyba jak dla niej było już za dużo śmiechu jak na jeden dzień. Wpatrywała się w sufit nie mogąc wytrzymać z historii, którą opowiedział jej Syriusz. Za wszelkie skarby próbowała powstrzymać śmiech dla dobre współlokatorek i własnego. One by ją rozniosły jakby w środku nocy się śmiała i je obudziła.
Z Syriuszem stracili poczucie czasu i gdy spojrzeli na zegar wybijała godzina druga nad ranem. Postanowili wrócić do siebie, a Syriusz stwierdził, że ją podprowadzi. Na ich szczęście Remus stał na patrolu i na spokojnie przepuścił ich dalej. Trochę pogadał, ale wypuścił ich bez punktów minusowych.
Dziewczyna chwilę myślała jeszcze o tym wszystkim, po czym zasnęła, nie zdając sobie sprawy z tego, jakie przesłuchanie ma w tamtej chwili Syriusz.
- No nareszcie! - zawołał James, gdy Syriusz wszedł do pokoju. Pierwsze co po tym usłyszał głośne chrapanie Petera.
Wolałem śmiech Susan pomyślał Syriusz słysząc Glizdogona i weschnął gdy zobaczył pełną ciekawego napięcia twarz Jamesa.
- Co wyście tam robili, że wracasz o tej godzinie? - zapytał Potter mrużąc niebezpiecznie oczy.
- Rozmawialiśmy - odpowiedział zgodnie z prawdą Syriusz uśmiechając się.
- O czym takim, że aż tak szczęśliwy jesteś? Mam nadzieję że nie palnąłeś nic o dzieciach - powiedział James, a gdy Syriusz zamyślił się na chwilę, James podskoczył. - O Merlinie! Mówiłeś o dzieciach?! Ja nie mogę! Trzeba jej powiedzieć że to był jakiś żart! Cokolwiek! - zawołał James łapiąc się za głowę i wtedy Black powrócił do rzeczywistości.
- Co? Nie! Nie mówiłem o żadnych dzieciach - powiedział wpatrując się w Pottera jakby go do reszty powaliło.
- No to o czym jej mówiłeś? - zapytał James, a Syriusz uśmiechnął się lekko. - O czym?! - zapytał już poddenerwowany James. Odpowiedzi starszego chłopaka były denerwujące, bo jakieś głupie uśmiechy nie były dla niego wystarczającą odpowiedzią.
- O kilkunastu naszych żartach, o tym jak natknęliśmy się na to pomieszczenie, o tobie i o tym że okradłeś rodziców z mebli - powiedział jakby nigdy nic Syriusz wzruszając ramionami. A James spojrzał na niego zdziwiony.
- Czy ty zrobiłeś przed nią ze mnie złodzieja? - zapytał James, a Syriusz położył się na swoim łóżku.
- Możliwe - mruknął Syriusz przykrywając się po uszy.
- Łapa! - zawołał James, a Black się uśmiechnął.
- Rogacz! - odpowiedział Syriusz, a Potter weschnął. - Dobranoc - dodał Syriusz, a James ponownie weschnął.
- Dobranoc - powiedział i odpuścił sam się kładąc. Dzisiaj nie miał siły, ale zawsze jest jeszcze jutrzejszy dzień, czyż nie?
Przez 10 miesięcy ta książka umarła. I nie obiecuje że nie umrze zaraz ponownie na jakieś ok. 2/3 miesiące, ale napisałam w końcu rozdział. Jupi?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top