Część 4 - Nieznajomy
Rozalia POV
Przez to co powiedziałam trochę się uspokoił. Pewnie cieszył się, że nie siedzi w tym sam.
Nagle usłyszeliśmy jak otwierają się drzwi jednego z mieszkań i ktoś zaczyna iść w nasza stronę. Poświeciliśmy tam latarkami. To był Piotrek.
- Tylko nie mów mi, że ty też nie masz prądu.- stwierdził zrezygnowany Filip a Piotrek lekko pokiwał głową- świetnie w takim razie tu kończy się nasz rok szkolny- dodał Filip.
- Dlaczego tak myślisz ?- zapytałam Filipa.
-No właśnie przecież jeżeli powiemy, że nie mieliśmy światła to raczej zrozumie.- stwierdził Piotrek.
- Może normalny nauczyciel by zrozumiał ale wątpię żeby ten głupi Aron to zrozumiał- Filip cały czas był wściekły.
- Nie ten głupi Aron tylko Pan Taruszczyński- krzyknęłam i uderzyłam Filipa w głowę.
- AŁAA! Oszalałaś? Dlaczego mnie uderzyłaś?- zapytał.
- Ponieważ PAN Aron nie jest głupi, raczej to zrozumie i nie jest twoim znajomym więc nie nazywaj go po samym imieniu.
- Nie lubię go więc mogę go nazywać jak chce.
Ponownie uderzyłam go w głowę.
- AAAŁŁŁ! Możesz przestać mnie bić?- wydarł się Filip.
- Jeżeli nie chcesz żeby ta twoja pusta głowa wraz z twoją czupryną o którą dbasz lepiej niż ja zaczęła Cię boleć zacznij zachowywać się normalnie.- mam nadzieje, że to zrozumiał.
- Nie źle- pochwalił mnie Piotrek.
- Dziękuję, ale może zaczniemy myśleć co zrobić ?
- No właśnie po to wyszedłem z mieszkania ale musiałem trafić na was- Filip cały czas teraz będzie narzekał .
- No to jaki masz plan mądralo?- zapytałam bo może choć raz pomyśli logicznie.
- Chciałem...- przerwałam mu.
- Okej czyli nie miałeś planu. To, że chciałeś coś zrobić nie oznacz, że miałeś plan.- popatrzyłam się na Piotrka- Piotrek?
- Chciałem zejść do piwnicy sprawdzić korki.- odpowiedział spokojnym głosem.
- Ja tak samo.- ucieszyłam się oprócz mnie jeszcze ktoś tu myśli logicznie.
- To co? Idziemy!- rozkazał Piotrek i ruszyliśmy.
Szłam z Piotrkiem a z tylu wlókł się Filip. Nawet nie źle się rozmawia z tym Piotrkiem.
- Szkoda, że wcześniej się nie poznaliśmy.- pomyślałam.
Tak się zagadaliśmy, że Filip musiał nas powiadomić o tym, że jesteśmy już przy wejściu do piwnicy. Kiedy stanęliśmy chyba tylko ja zauważyłam jakaś męska sylwetkę na klatce schodowej.
Witajcie
Imię i nazwisko wykładowcy wymyśliłam sama więc jeżeli ktoś ma takie imię bądź nazwisko to tylko przypadek. Tu mamy przemyślenia Rozalii więc następna cześć będzie z Filipem.
Miłego czytania i pozdrawiam
Zuske
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top