Część 11 - Na ratunek Rozie

Rozalia POV
- Te drzwi są inne niż tamte. Dodatkowo widać za nimi światło.- wyjaśniłam Filipowi.
- To oznacza, że jest tam coś ważnego.- dodał Witek.
- I coś innego.- Karyna.
- A my musimy to sprawdzić.- zakończył Piter.

Filip popatrzył na nas ze zdziwieniem i stwierdził:
- Serio? Jeden mądrala, dwóch mądrych przystojniaków i jedna mądra i piękna dziewczyna ? To co ja tu robię.- zaczął kierować się w stronę muru przy którym stała drabina i zaczął po niej wchodzić.
- Zaczekaj!- złapałam go za rękę.- Przydasz się nam. Jesteś silny i wcale nie jesteś głupi. Zostań.- zrobiłam smutne oczka.
- Hmmm..... Okej niech będzie, zostanę.
- Dziękuję.- przytuliłam go.

I wtedy się zaczęło.
- Naprawdę zatrzymujesz go tutaj?!- zapytał oburzony Piter.
- Tak, będzie potrzebny.- odpowiedziałam.
- Możesz się już ode mnie odczepić.?- zapytał Filip.
- NIE! Nie mogę!- nie wytrzymałam.
- Idę stąd. Wróćcie po mnie jak się pogodzicie.- wkurzyła się i weszłam w pierwsze  lepsze drzwi.

Usiadłam na podłodze jednego z  ,, pokoi ‚''. Byłam smutna i wkurzona. Nagle ktoś otworzył drzwi i wszedł do środka. To był Karol.
- Wszystko dobrze?- zapytał.

Nie odpowiedziałam a Karol zaczął szeptać coś pod nosem trzymając mnie za rękę. Nie mogłam tego zrozumieć.

Karol POV
- Oktimus Pantimus Ekstozum Zolgozum.- zaklęcie usypiające.

Rozalia POV
Poczułam jak jak robi mi się słabo. Zamykały mi się oczy. Byłam zmęczona.
- Co ty jej robisz!?!- Filip wparował przez drzwi.
- Zostaw ją. Nie jesteś jej godzien. Naszej Pani Mroku.- zdenerwował się Karol.
- Kogo? Dobrze się czujesz? To jest Rozalia a nie jakaś Pani Mroku.
- Nie jakaś tylko najważniejsza osoba w naszym świecie.
- Uważasz, że pochodzisz z innego świata niż Planeta Ziemia?
- Tak. Pochodzę ze Świata Demonów a ona jest  naszą Królową.
- Co?- ocknęłam się.- Kim jestem?
- Naszą Panią. To wszystko zrobiliśmy my aby  Cię tutaj sprowadzić Nasza Wysokość.
- Zrobiliśmy?- zapytałam.
- Ja Demorius i mój brat bliźniak Lucorazyn.- chodzi mu o Witka.
- Nie wiem kim lub czym jesteście ale wiem kim ja jestem. Człowiekiem studiującym prawo, mieszkającym w tym bloku, dziewczyną Filipa i osobą która was nienawidzi.

Chwyciłam Filipa za rękę i skierowałam się w stronę wyjścia.  Kiedy byliśmy przy murze włączyły się czerwone światła, zagrzmiało, do piwnicy wpadła błyskawica a mur zamienił się w drut kolczasty pod napięciem. Poczułam jak Filip zaciska mocniej swoją rękę w mojej i mnie obejmuje. Piter stanął po mojej drugiej stronie i złapał mnie za rękę.
- Nie odwracajcie się.- oczywiście nie posłuchaliśmy.

Wymieniliśmy się spojrzeniami z Filipem a następnie odwróciliśmy się. Zobaczyliśmy coś czego nie chcieliśmy zobaczyć. Ciało Karola i Filipa zaczęły pokrywać różne wzory a na ich szyjach zaczęły się świecić jakieś znaki. Zamienili się w demony. Byłam wściekła, że rodzice mi o tom nie powiedzieli.
-Roza...?- zapytał z niepokojem Piter.- Popatrz na swoje ręce.

Zaczęły się pokrywać wzorami tak jak i reszta ciała a na szyi świecił mi się jakiś znaczek. Na szczęście nie zamieniłam się w demona.
- To są pieczecie i każdy demon je ma. To oznacza, że masz teraz dużą moc.- wytłumaczyli nam bliźniaki.
- Ale jak mam jej użyć?
- Chyba mam pewien pomysł.- stwierdził Filip.-Nie wiem czy interesujecie się mangą i anime ale ja tak. Dokładniej chodzi mi o Naruto.
- Uwielbiam tą mangę i anime.
- Ja też. Czyli mamy jakieś wspólne zainteresowania.- odpowiedziałam.
- Chyba wiem o co chodzi Filipowi. Chodzi Ci o przeklętą pieczęć?
- Właśnie tak.
- Mam pomysł.- wiedziałam co zrobię.

Złożyłam ręce w pieczęć.
- Kage Bunshin no Jutsu

I nagle koło nas pojawiły się moje klony. Wyciągnęłam przed siebie rękę zaczęłam gromadzić w niej chakrę( czakrę ).
- Czy ty chcesz zrobić...
- To o czym myślę...

Zapytali Filip i Piter
- Może.

Zaczęłam biec w stronę Wiktora który wyglądał na słabszego. Uderzyłam ręka w jego brzuch i krzyknęłam:
- RASENGAN!

Wiktor odleciał kilka metrów dalej. Zamienił się w człowieka a pieczęć zaczęła z niego zachodzić. Zaczął kaszleć krwią i nie mógł wstać. Chyba mi się udało.
- Hej.

Odwróciłam się i zobaczyłam Filipa i Pitera z pieczęciami oplatającymi ich ciała.
- No to mamy trzech na jednego.

Witaj
To opowiadanie dobiega końca. Ale mam jeszcze kilka pomysłów. Jutro prawdopodobnie zakończę to opowiadanie.
Miłego czytania
Zuske

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top