3 #Kylie #Derek

Gapię się na niego przerażona.

- Nie wiem, jak udało ci się tu wejść, ale mam w tym momencie święte prawo, by zadzwonić po policję - mówię najspokojniejszym tonem na jaki mnie stać.

Derek ma obojętny wyraz twarzy, ale uważnie przesuwa swoim lodowatym spojrzeniem po moim ciele.

No tak, przecież stoję przed nim w czarnym, koronkowym staniku!

Czuję, jak panika powoli zalewa moje ciało.

W końcu Derek odzywa się znudzonym głosem:

- Nikt nie otwierał, więc wszedłem przez okno. Przy okazji: lepiej naucz się je zamykać.

- Przez okno? Na pierwszym piętrze?- nie mogę w to uwierzyć. Jest jakimś Spider-manem?

- Domyśliłem się, że za domem jest drabina, która prowadzi na dach.

Robię kilka głębokich wdechów i wydechów, by się uspokoić.

- Więc...- zaczynam - Tak po prostu wszedłeś sobie do mojego pokoju?- podsumowuję.

- Tak. Musimy wyjaśnić sobie pewną rzecz- mówi.

Spinam się, bo domyślam się, o jaką rzecz chodzi.

- Zawsze wchodzisz ludziom do pokoju przez okno, kiedy chcesz coś wyjaśniać?

Derek nic nie mówi, tylko jeszcze raz tasuje mnie wzrokiem. Tym razem jest to zbyt długie, zbyt powolne...

- Ubierz się- rzuca nagle.

- Rozpraszam cię?- śmieję się złośliwie, chociaż cała płonę pod jego czujnym wzrokiem.

Po dziesięciosekundowej ciszy mówi:

- Tak.


#Derek

Brunetka parska śmiechem. Jest ładna i no cóż ma idealne ciało. Byłbym ślepy, gdybym tego nie zauważył.

Powinienem widzieć w niej tylko zagrożenie. Mimo to jest mi trochę przykro, że w takiej ładnej dziewczynie siedzi zło.

„Nie ważne, jak bardzo przypomina człowieka, to czyste zło".

To najważniejsza zasada. Co z tego, ze jest ładna, jej prawdziwa twarz taka nie jest.

Obserwuję ją, jak wyjmuje z szafy czarną sukienkę i ją wkłada , a potem zdejmuje przemoczone spodnie.

Zastanawiam się czemu jeszcze mnie nie zaatakowała. Może chce jakoś uciec.

Odwraca się do mnie z pewnym uśmiechem. Widzę w nim tylko rzucające mi wyzwanie.

- Co chcesz wyjaśnić? - pyta.

- Incydent na stołówce- odpowiadam powoli, patrząc na jej reakcję - Nie udało ci się ukryć. Chcę usłyszeć, jak się przyznajesz. Czym jesteś?

- Człowiekiem, więc chyba powinieneś spytać: kim? A na to ci odpowiem: Jestem dziewczyną, która zaraz skopie ci twój tyłek, bo bardzo już pierniczysz!

Powstrzymuję się od zaśmiania. Definitywnie myśli, że mnie na to nabierze.

Wstaję z łóżka i łapię ja za nadgarstek :

- Czym jesteś? Przyznaj się, zanim cię zabiję.

Do oczu napływają jej łzy.

- Jezu Chryste - szepcze- Zabijesz mnie?

Muszę przyznać naprawdę dobrze gra rolę człowieka.

- Nie nabierzesz mnie. Znam takie przekręty.

- Jesteś szalony! - krzyczy.

Spodziewam się, że przemieni się i będzie walczyć, ale nie tego, że uderzy mnie lampką nocną, rozbijając ją o moja głowę. Czuję tępy ból w okolicy czoła i instynktownie łapię się za głowę. Dziewczyna korzysta z okazji i wyrywa mi się. Wybiega z pokoju i zbiega po schodach. Nadal czuję ból, ale nie tracę czasu i biegnę za nią.

Dziewczyna dobiega do telefonu wiszącego na ścianie i wystukuje numer:

- Komisariat policji. W czym mogę pomóc?

W jedną sekundę jestem przy niej i wytrącam jej telefon z rąk, który upada na podłogę wraz z urwanym kablem.

Patrzy się na mnie paniką. Mam już posyp tej całej zabawy w podchody:

-Ostende mihi faciem - mówię i mrużę oczy. Sięgam po sztylet zawieszony przy moim biodrze i zaciskam na rękojeści gotowy w każdej chwili go użyć. Ale nic się nie dzieję, oprócz zdezorientowanego spojrzenia dziewczyny - Ostende mihi faciem! - powtarzam głośniej.

Nic. Brak jakiejkolwiek reakcji.

Czemu się nie zmienia?

- To niemożliwe... byłem pewny...- mówię sam do siebie.

Pomyliłem się. To naprawdę zwykły człowiek. Jak mogłem się pomylić? Ale ta sytuacja na stołówce, kiedy krzyknęła moje imię, miałem wrażenie, ze moje uszy krwawią, a potem każda kolejna część ciała. Myślałem, że mnie zabija.

- Psychol. Psychol. Psychol. Psychol. - zaczyna chodzić w kółko- Dobrze, że nie długo umrzesz

- Co ty powiedziałaś?


#Kylie

- Co ty powiedziałaś?- powtarza przez zaciśnięte zęby. Próbuje mnie przejrzeć tymi swoimi oczami.

Przełykam głośno ślinę. Nie chciałam tego powiedzieć. Ze zdenerwowania mi się wymsknęło.

- Jak ci powiem, to obiecasz, że stąd pójdziesz? - próbuję się targować - Zapomnę o wszystkim i nikomu nic nie powiem, jeśli zostawisz mnie w spokoju.

Przez chwilę nic nie mówi.

- Niech będzie - mruczy w końcu.

- Wtedy na stołówce... Boże, jakie to głupie... poczułam od ciebie śmierć. Nie wiem, jak, po prostu wiedziałam, że chodzi właśnie o nią. A to czemu zaczęłam wrzeszczeć, choć nie chciałam, zapytaj mojego psychologa , do którego pewnie nie długo będę chodzić, bo widocznie już kompletnie ze świrowałam.

Derek wciąga ze świstem powietrze. Wygląda na lekko zszokowanego.

- Przewidziałaś mi śmierć?- warczy wściekły.

- Słuchaj, nie obchodzi mnie, czy mi wierzysz, ale zanim policzę do 10 ma cię tu nie być! - krzyczę.

- Coś jest z tobą nie tak, ale nie wiem, co. Znam osobę , która może wiedzieć.

- Świetnie, to sobie o mnie poplotkujcie, tak jak ja poplotkuję o tobie z policją. Dziesięć. - zaczynam odliczać.

- Może pomoże ci wszystko zrozumieć. Nie chcesz tego zrozumieć? Wystarczy, że ze mną pójdziesz.

Parskam śmiechem:

- Groziłeś, że mnie zabijesz. Na twoim miejscu martwiłabym się o siebie. Dziewięć.

- Pomyliłem się. Myślałem, ze jesteś... kimś złym. - wyjaśnia Derek.

- Gówno mnie to obchodzi. Osiem - siadam na podłodze i podwijam kolana, tak że stykają się z brodą.- Siedem.

- Pożałujesz- grozi.

Chowam twarz w ręce i mocno zaciskam powieki:

- Pięć... cztery... trzy... dwa...

Podnoszę głowę.

Nie ma go. Zniknął, a nawet nie słyszałam kiedy wyszedł.

- Jeden - szepczę do samej siebie.

Wstaję z podłogi na trzęsących się nogach.

Co za koszmar.

Chcę obudzić się jutro i móc przeżyć ten dzień od nowa, jak w filmie „Dzień Świstaka". Wtedy nie podeszłabym do Dereka na stołówce i to wszystko nie miałoby miejsca.

Patrzę na swój nadgarstek. Jest siny od mocnego uścisku Dereka. Co za psychol. Przez niego będę musiała nosić jakąś bransoletkę.

Mój pierwszy dzień w nowej szkole. Trwał niecałe 2 godziny, a był bardziej pokręcony niż mogłam sobie wyobrazić.


__________________________________________________________________

Jest 3! Chciałam bardzo podziękować za gwiazdki i za to, że ktoś jednak czyta te moje opowiadanie :D Do zobaczenia w 4!!


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top