97.
Mógł mówić
Lecz zamilkł, głosem przerażony.
Mógł trudzić
Się śmiercią, lecz to życie wybrał,
Zapomnieć,
Lecz zapamiętał czas miniony
I odejść,
A jednak powietrzem po trochu oddychał.
Mógł zniknąć,
A jednak dalej jest w pobliżu,
Przywyknąć,
A odnajduje siebie wciąż na nowo,
Odpuścić,
Lecz ciągle pnie się, coraz wyżej,
Nie wrócić,
Choć przecież dał mi słowo.
Nieważne,
Kto to, nikt wiedzieć nie musi.
Naprawdę,
To i tak więcej, niżby mi się śniło,
Nic więcej
Nie trzeba oprócz tej świadomości,
Ze serce
Mam jego, a w tym sercu miłość.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top