71.
W przestrzeni gwiazdy błyszczą zbyt jasno,
Ogniem spalają czerń pobliską,
Zaświecą mocniej, za chwilę gasną,
I zimno jak promień powoli błyska.
Planety tańczą, wirują i nudzą
Się okropnie, bo tak przewidywalne
To ich istnienie, więc po co się trudzą?
(Ach, te problemy egzystencjalne...)
Deszcz meteorów płata nam figle,
Bębni o przestrzeń trochę zbyt głośno,
Jeden drugiego nie może prześcignąć,
Mimo że spada z ogromną prędkością...
Zbyt wiele galaktyk, by można je zliczyć,
Zbyt wiele przestrzeni, za dużo kilometrów,
Zbyt dużo ludzi, i każdy jest niczym,
Lecz zdradzę ci jedno - jest jeden wszechświat.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top