50.


Chodź, pobawmy się w pozory,

Chodź, załóżmy nasze maski,

Spętajmy nasze potwory

I zagłuszmy nasze wrzaski.


Chodź, pobawmy się w aktorów,

Sceną niech się życie stanie,

W maskaradę złych wyborów

Zmieńmy nasze umieranie.


Chodź, zagryźmy z bólu ręce,

Antrakt nocy nas otuli,

My przygotujemy serca

Do następnej naszej roli.


Chodź, zdobądźmy nasze cele,

Grajmy, bez chwili wytchnienia...

Niech nie wiedzą, co się dzieje,

Aż do końca przedstawienia.


Dokładnie 250 wierszy minęło, odkąd zaczęłam pisać. To niesamowite...

Dużo się zmieniło, moja sztuka i sama ja. Cudowne uczucie.

A co do wiersza... Każdej nocy mam takie myśli. Poezja pozwala mi to wyzwolić, poukładać.  Dlatego jest taka wspaniała, czyż nie?

I no. Mam jeszcze gdzieś jakieś dwa wiersze (w tym jeden biały, lol xd), ale jestem chora i leniwa, nie chce mi się wstać z łóżka :P

Miłego dnia życzę :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top