46.
Chyba jestem mordercą,
Zabójcą, skujcie mnie już w kajdany,
Zostawcie samą, zamkniętą,
Aż przyjdą duchy, omamy.
Wciąż czuję jak krew mi spływa
Po rękach, dłonie się lepią,
Adrenalina szumi w żyłach,
Choć rany się nie zasklepią.
Patrzę z uśmiechem czułym,
Jak trumna spada do ziemi,
I tylko serce zakłuło,
I znikło z cichym westchnieniem.
I tylko jedna łza w oku stanęła,
Lecz grymas się szybko w uśmiech zamienia,
Gdy czytam: "Kolejna dusza zginęła
W niewyjaśnionych jeszcze zdarzeniach."
Idk, czemu taki xd
A tak baj de łej, dzisiaj wykryłam, czemu większość moich wierszy jest straszna/smutna/depresyjna.
Boo... Jestem osobą, która uzewnętrznia pozytywny nastrój, ale chowa w sobie ten negatywny. No i muszę go jakoś zwalczyć, to piszę takie wiersze xd
Niby proste, ale jednak rozkmina życia xdd
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top