3.


Znów bezsenność mnie nawiedza,

To kolejny raz.

Gdy bez ruchu ciągle siedzę,

Jakby umarł czas.

Znów nie te myśli, co powinny,

Znalazły się w mej głowie.

Któż to jest wszystkiemu winny?

Słucham, kto odpowie?


Patrzę w niebo, ciągle słucham

Tej melodii nocy.

I w tym moim złym bezruchu

Wciąż szukam pomocy.

Lecz, niestety, nikt nie słyszy

Niemego tego krzyku,

No bo w końcu wśród tej ciszy

Jest ich tu bez liku.


Po policzku płynie mi

Ta samotna łza.

A w niej to, co we mnie tkwi,

Zbyt dużo tego zła.

W niej i we mnie też jest ból,

Lecz go nie zobaczysz.

Pusto, ciemno. Cicho tu.

Tylko wiatr wyje z rozpaczy.

Tu nastąpiła zmiana. Ten mi się podoba.  Nawet nie wiem, czemu...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top