164.


Wszystko się sypie pomału, powoli,

Prawie jak tynk w salonie na ścianie.

Czasem przestaje, częściej poboli,

Ot, zwykłe, jesienne, żałosne konanie.


Z tchnieniem zbiegają myśli ostatnie,

Pusto mi w głowie, zieleń odeszła.

Uczucia także uciekły z wiatrem,

Chyba się stałam niewarta wiersza.


Świat drży w posadach bez odpoczynku,

To zamki z piasku właśnie runęły.

Żałośnie, zwyczajnie, jesiennie żyjemy,

Jak puste lalki wśród gruzów z tynku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top