163.
Dźwiękiem jednym jest szelest kołdry,
Jednym obrazem - księżyca pełnia.
W górę się wznosi gorący oddech,
Leci do nieba jak senne marzenia.
Oczy wpół otwarte - nawet przez sen czuwać,
Tak nauczyły życia niepokoje,
Lecz nie jestem pewna, czy to się uda,
Kiedy noc w sny i gwiazdy tak pięknie się stroi.
Nocą wszystko milknie. Chyba nawet deszcze
Się ciszej rozbijają o dachy i chodniki.
Wstańmy w środku. Nacieszmy się jeszcze
Zanim znowu przeklną nas poranne krzyki.
Ten jest w sumie starszy, lol.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top