125.
Modlitwa nas nie ocali,
Nie zabierze udręki,
Nie odda straconej chwały,
Nie włoży szczęścia do ręki.
Tutaj Boga już nie ma,
Jesteśmy zdani na siebie,
Serce w coś złego się zmienia,
Dokładniej, to sama nie wiem.
Walczymy, próbując coś zmienić,
Lecz przecież stracone już wszystko.
Dusze są w podczerwieni
Widoczne, choć może za blisko.
Modlitwa nam nie pomoże,
Nie wróci życia zabitym.
Sprawi nam cichy pogrzeb,
Kiedy kwiaty przekwitną.
Dawno mnie tu nie było...
Jakoś tak nie mam siły pisać, ciężko mi stworzyć cokolwiek...
A nie będzie mnie jeszcze dłużej, polecam obozy wszelkiej maści, wracam szesnastego xD
No i ten, wiersz inspirowany SnK, pierwszym openingiem :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top