118.
Kocham cię, kocham miłością dość dziwną,
Naprawdę nie ciebie, a siebie przy tobie,
Nie wiem, czy tak czuje i myśli człowiek,
Lecz tylko ty pozwalasz mi kwitnąć.
Pielęgnujesz mnie, nie wiem, po co się trudzisz,
Wszak możesz wykorzystać ten czas dużo lepiej,
Nie ratując cierni zniszczonych przez ciernie,
Widocznie masz rękę do kwiatów i ludzi.
Poczekam, aż pozwolisz mi w końcu zwiędnąć,
Odejdziesz, by w końcu żyć własnym życiem,
Będziesz w oddali swym blaskiem skrzyć się...
Przysięgam, skrzywię się tylko lekko.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top