113.
Na papierowych łąkach, gdzie drzewa z papieru,
Gdzie papierowe rośliny, zwierzęta,
Wszystko wygląda jak pod warstwą śniegu,
Świat biały, i czysty, i trochę pomięty.
Ołówkiem muśnięte szarawe chmury,
Długopis rzek między zgięciami się wije,
Tworzą wraz przedziwne, zbyt jasne wzory,
A tuż za nimi bezkres wciąż żyje.
W papierowych blokach, pożółkłych już trochę,
Gdzie wciąż się rozlega muzyka Mozarta,
Gdzie lalki z papieru próbują kochać,
Tam... Znajdźmy tam coś, co będzie nas warte.
Dla zainteresowanych: pomału wraca pierwszy tomik, chociaż to nie do końca moja decyzja xD
Nie wiem, chyba powinnam zaprosić, lecz... xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top