80.


W polu samotnym, smaganym przez wiatr,

Stał kiedyś strach.

Nie mam pojęcia, ile tam stał,

Samotnie tak.

Czy słońce, deszcz, ciepło, czy mróz,

Nie ruszał się.

I tylko czasem towarzyszył mu

W zimie śnieg.

Błękitne oczy wlepiał w niebo równie

Błękitne

I myśał, jak by to było cudnie,

Widzieć, jak przyjdzie

Koniec, być w centrum wydarzeń

I trwać do końca,

Tym razem.

Pożegnać mróz, ciepło, deszcz, słońce.

I kiedy zniesiono go z pola,

Gdy żywot swój już zakończył,

Nie zobaczył już słońca.


Mrok wyżarł oczy.


...Co ja piszę? xDD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top